Young Igi: starsi raperzy muszą mieć szacunek do młodszych, bo sami ich wychowali (WYWIAD)

igi.jpg
fot. Filip Nesterowicz

Właśnie wydał swój nowy album Konfetti, który - z ręką na sercu - jest dla nas jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń roku. Z tej okazji nie mogliśmy nie wziąć Igora na spytki.

Bardzo enigmatycznie mówisz o swoich początkach kariery, o tym, jak zainteresowałeś się rapem - zastanawiamy się, czy to zabieg celowy i chcesz zachować tę nutkę tajemnicy?

Żadna tajemnica ani też zabieg celowy. Czułem magię w tym, jak ludzie potrafią dostarczyć człowiekowi coś przez muzykę, więc słuchałem rapu od małego. Zostało mi to we krwi, po prostu.

Jest tak, że rap był pierwszą z twoich inspiracji? Wielu z młodej fali zaczynało od… metalu.

Tylko rap - całe życie nic innego. Deskorolka, gibony, płyty Mielzkiego, Pezeta, Dioxa, Peji, Gurala, Ostrego - wszystko na zmianę.

Kiedy po raz pierwszy poczułeś, że, cytując Kaliber 44, rap to nie zabawa już (i że można traktować go jako sposób na życie, zarabiać na nim)

Ja to czułem od małego, ogólnie jestem taki, że jak coś robię to na 100%, zawsze chcę być w czymś najlepszy, więc się temu poświęcam. Bardzo ważny jest dla mnie rozwój - nieważne, czy jeżdżę na desce, czy robię muzykę. Nie mogę być kimś na pół etatu, jestem całym sobą w tym, co robię. Albo po prostu nie robię tego wcale.

Trudno było przeskoczyć ci z sieci do wydawania regularnych albumów? A może to przejście było płynne?

Nie ma różnicy, musisz mieć po prostu więcej ludzi pracujących z tobą nad całym wydawnictwem. Wszystko zdaje się przychodzić naturalnie, muzyka stała się biznesem. I mimo że to moja pasja i zajawka, staram się podchodzić do wszystkiego profesjonalnie. Szczęście może sprawić, że zrobisz jednego hita lub dwa, ale żeby gdzieś dojść, trzeba pracować ciągle.

Uwiera cię jeszcze, kiedy ludzie mówią o tobie polski Young Thug?

Zawsze mi się to podobało. Raperzy często są porównywani do innych, a ja dostałem metkę chłopa, który w Stanach jest ikoną.

Gdzie twoim zdaniem kończy się inspiracja, a zaczyna kopiowanie? Są ludzie, którzy zarzucają nowofalowcom bezmyślne kopiowanie Ameryki, pytanie tylko: czym tak naprawdę ono jest?

Widzisz, jeżeli sam jesteś nudnym człowiekiem i nie masz nic do przekazania, to po prostu będziesz bezmyślnie kopiował innych. Jak będziesz miał wizję siebie kreowaną na bazie ludzi, których sam kochasz, ale w głowie masz ciągle swoje rzeczy, które chcesz przekazać innym i robisz to po swojemu - to właśnie nazwałbym inspiracją.

Swoją drogą poczułeś się dotknięty nowym kawałkiem Hemp Gru, w którym bez rzucania ksywami, ale naśmiewają się z polskiej nowej fali?

Nie czuję się fake MC, wiec nie poczułem się w żaden sposób dotknięty.

Do kogo kierowałeś swoje słowa, gdy na YouTube zarzucałeś, że inni kopiują ciebie?

Hmmm... Z czasem przemyślałem sobie te słowa i stwierdziłem, że kopia to najlepszy sposób pochlebstwa, jaki ktoś może mi zrobić… Więc czy to ważne?

Masz w ogóle poczucie, że stara i nowa szkoła czymś się od siebie różnią?

Nie ma podziału między nową i starą sceną. Ostatnio zauważyłem, że jedna i druga jest okrutnie durna w założeniach, których się trzymają. Ja to pierdolę, stanąłem obok i liczę, że jest kupa osób, którzy stoją ze mną. Tutaj chciałbym pozdrowić Rycha Peję. Powiedzmy sobie, że jestem dzieckiem raperów, których słuchałem, muszę mieć do nich szacunek. Oni też muszą zdać sobie sprawę, że powinni mieć szacunek do ludzi, których sami wychowali i którzy dorastali na ich muzyce.

Zimą wziąłeś udział w kampanii Converse Rated One Star - jak to jest z tym wizerunkiem w dzisiejszym rapie, czy to wiodący element? Jaka jest waga image’u?

Niewyobrażalnie duża. Ja to postrzegam jak noszenie ciuchów - jakieś parę lat temu mówili: nie oceniaj ludzi po okładce. Ja wychodzę z założenia, że to, jak wyglądasz, odzwierciedla poniekąd twoją osobowość. Nie chodzi o to, jak drogie masz na sobie ciuchy, ale o luz. Skejci zawsze mieli swoją stylówę, metale tak samo. Image też taki jest i tego nie oszukasz, zwłaszcza jako artysta. Ludzie od razu zauważą, jak będziesz przebraną małpą.

Masz creditsy od ulicy: nagrywasz z Peją, Kazem Bałagane… Jak właściwie doszło do tych spotkań? I jak się dogadaliście?

Po prostu ich słuchałem, bez wielkiej filozofii. Chcę robić jak najwięcej muzyki z jak największa ilością wartościowych osób. Jak do tego doszło? Docieram do nich, rozmawiam, wychodzi całkiem naturalnie, nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem. Wydaje mi się, że tylko w internecie ludzie się tak nienawidzą. I tylko tam jest tyle hejtu.

Można powiedzieć, że polski trap ma jakiś swój sznyt, który odróżnia nas np. od sceny włoskiej czy niemieckiej?

Niestety, ale poza amerykańskim rapem nie sprawdzam za bardzo, co się dzieje za granicą. Uważam, że rapy w Polsce bardzo dynamicznie się rozwijają, są na bardzo dobrym poziomie, ale po prostu brakuje nam luzu. Ludzie muszą zacząć tańczyć, a nie tylko płakać przy numerach. Właśnie dlatego zrobiłem taki, a nie inny album. Konfetti jest na imprezie, odpalasz je, jak coś świętujesz i jesteś otoczony swoimi ludźmi. Dla mnie to po prostu symbol szczęścia, radości - i taka jest ta płyta.

I jak mocny czujesz się na tej scenie? Na samym początku kariery wykręcasz już wyświetlenia, o jakich starsi mogą pomarzyć.

Jestem artystą - nigdy nie byłem ani słaby, ani mocny. Byłem sobą. Czuję się spełniony, czuję ogromny progres w tym, co robię. Nie będę się przekrzykiwać i próbować wejść na siłę tam, gdzie mnie nie ma. Mam swój nurt i swoich fanów. Stwierdzenie bycia mocnym zakładałoby posiadanie konkurencji, a ja jej nie mam i żaden prawdziwy artysta nie powinien mieć.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.