„Z kinowych pokazów mojego filmu zarobiłem 400 złotych”. To codzienność polskich reżyserów

rezyserzy.jpg
oft. @sfp.pl

Filmowcy wygrali. W głośnej aferze o tantiemy z internetu doszło do przełamania – minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz obiecał, że twórcy dostaną tantiemy za odtwarzanie filmów w sieci za pośrednictwem platform streamingowych.

Dlaczego walka o tantiemy z internetu była dla nich taka ważna? Bo to one pozwalają im żyć z kręcenia filmów i seriali. Nawet jeśli – wbrew obiegowej opinii – nie jest to lekki kawałek chleba.

Na produkcję mojego pełnometrażowego debiutu, „Ostatniego komersa”, dostałem z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej około 700 tysięcy złotych, z czego moja reżyserska gaża wynosiła 10 tysięcy. Tylko teraz trzeba podzielić ją przez liczbę miesięcy, które spędziłem przy pracy nad filmem. Zacząłem intensywną pracę w czerwcu, zdjęcia trwały do listopada, potem trzy miesiące montażu – i tak poświęciłem dziewięć miesięcy na film, za który dostałem 10 tysięcy – opowiada Dawid Nickel, reżyser Ostatniego komersa i serialu #BringBackAlice. Aczkolwiek zdawałem sobie sprawę, że jest to niskobudżetowy film, więc wynagrodzenie nie będzie wysokie, a reżyser jest ostatnią osobą, która negocjuje stawki, bo to jemu najbardziej zależy na powstaniu filmu.

Kiedy współreżyserowany przeze mnie „Nowy Świat” pokazano na Stopklatce, dostałam 1200 złotych z tytułu tantiem. Za seans na antenie Telewizji Polskiej 4 tysiące. Ale już ze streamingów w Francji – 146 złotych – dodaje Elżbieta Benkowska, reżyserka i scenarzystka (jej film Olena był nominowany do canneńskiej Złotej Palmy za krótki metraż) oraz przewodnicząca Zarządu Koła Młodych Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

Tantiemy. Teraz albo nigdy

Środowisko filmowe jest różnorodne. Ci najbardziej znani twórcy i aktorzy dostają wysokie honoraria, ale to tylko niewielki procent ogółu filmowców, żyjących zazwyczaj od zlecenia do zlecenia. Wystarczy, żeby w masowej wyobraźni filmowcy opływali w dostatki.

Jednym ze źródeł ich zarobku (praktycznie wszyscy nasi rozmówcy używali terminu ostatnia rata wynagrodzenia) są tantiemy. Dostają je za pokazy w regularnej dystrybucji kinowej (w moim przypadku było to 0,04% od każdego sprzedanego biletu – podkreśla Dawid Nickel), seanse w kanałach telewizji publicznej i stacji prywatnych oraz ze streamingów… na platformach zagranicznych. Bo Polska jest na ten moment jedynym krajem Unii Europejskiej, który jeszcze nie zastosował dyrektywy dotyczącej opłat licencyjnych z internetu. Dlatego na początku lutego Stowarzyszenie Filmowców Polskich zgłosiło do prokuratury podejrzenie o przestępstwo związane z nieprzyjęciem unijnej dyrektywy, choć termin na jej implementację upłynął… 7 czerwca 2021 roku. Stowarzyszenie zwróciło się też o zbadanie spotkania ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego z ówczesnym szefem Netfliksa, Reedem Hastingsem.

My na te tantiemy czekamy bardzo długo. Nasze koleżanki już siedem lat temu były w tej sprawie u ówczesnego ministra Piotra Glińskiego. Minister pochylił się nad sprawą, przygotował ustawę, ale projekt z tantiemami z internetu został wtedy zdjęty z porządku obrad Komitetu Stałego Rady Ministrów. – wspomina Benkowska. Teraz przyszedł nowy rząd, który obiecywał tantiemy, ale okazało się, że wpis został wykreślony. Podnieśliśmy protesty, dostaliśmy informację, że ministerstwo planuje to wdrożyć w dwóch krokach. Tyle że z każdym dniem polscy filmowcy są stratni, poza tym prawo nie działa wstecz. Chcemy, żeby to było teraz, bo jeśli nie wydarzy się teraz – to nie wydarzy się już nigdy.

SFP_TANTIEMY_041.jpg
Elżbieta Benkowska fot. Piotr Molęcki/East News/SFP

Nie wiem, czemu musimy coś udowadniać

Brak tantiem z platform streamingowych szczególnie mocno uderza w młodych twórców, będących dopiero na dorobku. Dziś platformy są często jedynymi miejscami, na których ich produkcje mogą liczyć na szerszą widownię; starsi filmowcy i filmowczynie załapali się jeszcze na większe tantiemy z tytułu wyświetlania w kinach i stacjach telewizyjnych.

Ja nigdy nie miałem firmy, stałego zatrudnienia, sam się ubezpieczam, nie mam zabezpieczenia emerytalnego – mówi Rafał Skalski, reżyser netfliksowej Nocy w przedszkolu. Ale kocham kręcić filmy i chcę robić je zawsze… tylko nie wiem, czy w podeszłym wieku będę w stanie je robić. Nawet w szkole filmowej mówiło się: róbcie to, co lubicie, kręćcie dużo filmów, jak będziecie mieli portfolio to filmy będą robić wam emeryturę właśnie za tantiemy. Nie rozumiem, dlaczego mój rząd, partie na które głosowałem, wolą wesprzeć zarządy zagranicznych korporacji niż nas, filmowców.

Aczkolwiek starsi, bardziej doświadczeni twórcy – jak Agnieszka Holland, Wojciech Smarzowski czy Marcin Dorociński – aktywnie wspierali protestujących. Nasi wszyscy rozmówcy podkreślali, że czuli zjednoczenie środowiska, które doskonale wiedziało, jak ważne są te protesty.

Mówimy jednym głosem, ale nie wiem, czemu właściwie my musimy coś udowadniać – pyta Skalski.

IMG_1342.jpeg
Rafał Skalski fot. archiwum reżysera

My jesteśmy ofiarami stereotypu filmowca – dodaje Benkowska. Chcemy, żeby ludzie zobaczyli, że za gwiazdami jest cała rzesza młodych ludzi, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. I możemy poodchodzić z zawodu, albo wyjechać za granicę. Już ledwo dajemy sobie radę, ale wierzyliśmy, że będziemy mieli procent od zysku. A przecież my nie jesteśmy prawnikami, nie potrafimy negocjować umów.

Ktoś może powiedzieć – skoro nie zarabiacie ani z tantiem, ani z produkcji autorskich, niekomercyjnych, bierzcie się za seriale albo reklamy. Tyle że przy tych pierwszych popyt nie równa się podaży. A branże reklamowa i filmowa nie przecinają się ze sobą tak często, jak się wydaje.

No jasne, możemy robić komercyjne projekty – ja na przykład mam w swoim portfolio serial – mówi Nickel. I to serial premium, dla streamingów. Tylko za moment nie będziemy mieli przestrzeni na tworzenie jakościowego kina, bo na nie trudno jest pozyskać finansowanie. Ja nie robię reklam, to jest zupełnie inna branża. To nie jest tak, że reżyserzy filmowi robią reklamy, reklamowi filmy i odwrotnie, wcale nie mam wielu propozycji. Seriale komercyjne to alternatywa, za zarobione tam pieniądze mam szanse przetrwać. Ale zdaję sobie sprawę, że wielu nie dostaje takich propozycji. Oczywiście, mogę iść do innej pracy, ale wtedy praca reżysera będzie przeze mnie traktowana jako hobby.

Ten wątek poruszył Jakub Żulczyk, stając w obronie hejtowanych młodych filmowców. Młodzi twórcy walczą o swoją godność, poszanowanie czegoś, co dla twórcy jest najważniejsze, czyli prawa autorskiego. Wiedzą, że gro ich twórczości przez następne dekady będzie tworzona dla streamingu. Że czasy nośników się skończyły, czasy telewizji – zaraz się skończą. To, co dziś wydaje się kaprysem, za 10 lat będzie sprawą egzystencjalną – napisał na swoim Facebooku.

To nie jest skok na pieniądze podatników

Tymczasem pod koniec lutego minister Bartłomiej Sienkiewicz zabrał głos w sprawie tantiemów. Implementujemy prawo dotyczące korzystania z tantiem w internecie i wpiszemy do tej ustawy dla twórców i wykonawców audio-wideo oraz wykonawców utworów prawo do pobierania tantiem wynikających z odtwarzania ich dzieł w internecie – zapewnił podczas konferencji prasowej. I oczywiście ruszyła lawina hejtu wynikającego z niezrozumienia sytuacji. To może jeszcze producentom sedesów za każdy postawiony kloc? Z jakiej racji mam płacić wielokrotnie za raz wykonaną robotę? Bo zapłacę ja, tak jak reszta podatników, na których spadną koszta – to jeden z komentarzy na Filmwebie.

Nie – tu nie chodzi o pieniądze podatników – tłumaczy Dawid Nickel. My nie walczymy o kasę z kont podatników, ale o pieniądze z platform streamingowych. To jest ostatnia rata za pracę twórczą.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0