Z pizzerii na szczyt futbolu. Jak Lucy Bronze została najlepszą piłkarką świata

Zobacz również:Futbol przyszłości? TikTok wjeżdża do ligi hiszpańskiej
Najlepsza Piłkarka Świata
Valeriano Di Domenico/FIFA via Getty Images

Naprawdę lubiła pracę w Domino’s Pizza. Ale gdy po studiach wciąż noce spędzała na sofie u obcych ludzi, myślała, czy nie rzucić futbolu. Teraz Angielka poszła w ślady Fabio Cannavaro i jest najlepsza na świecie.

TEKST: JOANNA WIŚNIOWSKA

- Mała Bronze pewnie by się roześmiała, gdyby dowiedziała się, że skończy, jako najlepsza zawodniczka na świecie — powiedziała "Guardianowi" piłkarka City. - Ale mała Lucy dodałaby jeszcze z całą pewnością: "Wiem, że będę dobra".

DRUŻYNA Z DZIEWCZYNĄ W SKŁADZIE

Jej najwcześniejsze futbolowe wspomnienie to odbijanie piłki z bratem. Rodzice nie byli fanami piłki nożnej, w przeciwieństwie do dwa lata starszego Jorge. - A ja chciałam być taka, jak on. Grałam więc każdego dnia wraz z nim i jego kolegami — w szkole, po szkole, w domu. [...] Mieszkałam w środku niczego, więc w okolicy nie było tu za wiele dziewczęcych drużyn — mówi magazynowi „FourFourTwo” Lucy Bronze, piłkarka pochodząca z Berwick-upon-Tweed położonego tuż przy granicy ze Szkocją. Ale bycie jedyną dziewczyną w drużynie nie było łatwe. Gdy pewnego razu zespół Lucy grał w Wallsend, przed meczem chłopcy z przeciwnej ekipy śmiali się, że przeciwna drużyna w składzie "ma dziewczynę". Tak się akurat stało, że chłopak, który chichrał się najgłośniej, na boisku grał na Lucy Bronze. - Już wówczas byłam takim typem zawodniczki jak teraz: twardą i podejmującą każde wyzwanie. Podczas tamtego meczu w pewnym momencie szliśmy do tej samej piłki, nie wydaje mi się, żeby przez głowę przyszło mu, że dziewczyna może być silna. Po tym starciu rozpłakał się, bo dziewczyna go skrzywdziła — dodaje w rozmowie z FFT najlepsza piłkarka 2020 roku.

Gdy skończyła 12 lat, nie mogła już rywalizować z chłopcami. Takie były zasady. Ale dla niej najbardziej bolesne było to, że nie zagra już z najlepszymi kumplami, których przecież znała od tak dawna, z którymi dorastała. - Najbardziej nie mogły się z tym pogodzić moja mama i ciocia, które nie potrafiły zrozumieć, że nie mogę grać, tylko dlatego, że jestem dziewczyną — mówi. Lucy musiała więc dojeżdżać godzinę w jedną stronę, żeby móc dalej kopać piłkę w klubie. Było to spore wyzwanie dla nieśmiałej dziewczynki. - Dopiero gdy dorosłam, zdałam sobie sprawę, że byłam dyskryminowana tylko dlatego, że byłam dziewczyną, która chciała grać w piłkę — wspomina w wywiadzie.

Ale mama nie dawała za wygraną. Choć zupełnie nie znała się na futbolu, postanowiła, że coś z 12-letnią piłkarką trzeba zrobić. Zajrzała do internetu, w Anglii nie było wiele opcji dla nastoletniej zawodniczki, ale mama Lucy dowiedziała się, że w Stanach Zjednoczonych kobiecy futbol się liczy. Znalazła więc obóz w Karolinie Północnej. Rodzina pojechała tam na wspólne wakacje, a Lucy na treningi. Zauważył ją Anson Dorrance, były trener reprezentacji USA. - Powiedział mojej mamie: „Podoba mi się Lucy. Niech wróci, kiedy już będzie w odpowiednim wieku na college” - opowiada piłkarka.

PRACOWNICZKA PIZZERII

W końcu nastolatka dołączyła do Sunderlandu, a do drużyny seniorskiej dostała się w 2007 roku, gdy skończyła 16 lat. Dwa lata później wróciła do USA. Trafiła na University of North Carolina at Chapel Hill, a tam dołączyła do drużyny North Carolina Tar Heels. Potem wróciła do Sunderlandu, ale na krótko. W 2010 roku założyła koszulkę Evertonu, a w międzyczasie, żeby zarobić, pracowała w Domino's pizza. Bardzo lubiła tę pracę. Dwa lata później opuściła drużynę, żeby podpisać kontrakt z największym rywalem — Liverpoolem. Tam dwukrotnie zdobyła mistrzostwo Anglii. W tym czasie skończyła akurat studia, poważnie rozważała opcję, że może czas na „zwykłą pracę”, wielkich pieniędzy z kopania piłki nie było, noce spędzała na sofie u obcych ludzi. - Myślałam, że futbol będzie tylko moim hobby. Wiele zmieniło się, gdy powstała FA Women's Super League, drużyny stały się profesjonalne, a zawodniczkom zaczęto płacić za grę — mówi.

W międzyczasie czekała na telefon z powołaniem do reprezentacji Anglii. Miała wybór, mogła występować też dla Portugalii, skąd pochodzi jej ojciec. - Moim marzeniem zawsze była gra dla Anglii, ale przyszedł moment, gdy grałam na dobrym poziomie, a nikt nie dzwonił. Postanowiłam sobie, że jeśli do 22. urodzin nie otrzymam powołania, będę grała dla Portugalii — opowiada. W końcu zadzwonili, pięć miesięcy przed wspomnianymi urodzinami. I dobrze zrobili, bo drużyna z Bronze w składzie zajęła trzecie miejsce podczas kanadyjskiego mundialu w 2015 roku. W 2019 sukcesu nie udało się powtórzyć. Angielki jechały do Francji z ogromnymi apetytami, ale w drodze do finału zatrzymały je Amerykanki, późniejsze zwyciężczynie turnieju. Drużyna Phila Neville’a zakończyła mistrzostwa świata na czwartym miejscu, przegrywając ze Szwedkami w meczu o najniższe miejsce na podium.

W 2014 roku Lucy Bronze z Liverpoolu przeniosła się do Manchesteru City. Drużyna z nią w składzie sięgnęła po mistrzostwo, FA WSL CUP i dwukrotnie po Women's FA Cup. W Lidze Mistrzyń City trafiło na Olympique Lyon, najlepszą drużynę w kobiecym futbolu. Po drugim meczu w stadionowym tunelu podszedł do Bronze prezes francuskiego klubu i powiedział: „Dobra robota, dobrze zagrałaś. Jesteś naprawdę dobrą zawodniczką. Podoba mi się twój styl gry". Ale Lucy nie za bardzo się nad tym potem zastanawiała. Było jej po prostu miło usłyszeć takie słowa od kogoś, kto w zespole ma najlepsze zawodniczki na świecie. Kilka tygodni później Lyon skontaktował się z agentem Bronze.

W sierpniu 2017 roku Angielka podpisała trzyletni kontrakt z mistrzyniami Francji. Nie bywam za często nerwowa, ale gdy pierwszy raz weszłam do szatni Lyonu, denerwowałam się. Byłam jak dziecko w szkole, a przecież miałam 25 lat! - opowiadała „FourFourTwo”, dodając, że nawet po roku gry nadal tak się czuła. Z Lyonem wygrała trzy razy z rzędu Ligę Mistrzyń i mistrzostwo kraju, do tego dorzuciła dwa krajowe puchary. W tym roku wróciła do City. - Naprawdę podobał mi się czas spędzony we Francji, ale było tak wiele rzeczy, za którymi tęskniłam, że dobrze być tu z powrotem — mówiła we wrześniu. Zapowiedziała, że chce, żeby podobne sukcesy, co te wywalczone z francuską drużyną, powtórzył angielski klub. Wróciła do ekipy pełnej gwiazd, uzupełnionych letnimi transferami Chloe Kelly oraz dwóch mistrzyń świata Sam Mewis i Rose Lavelle.

TROFEA TRZYMANE W KARTONACH

Gablota Lucy Bronze pełna jest indywidualnych trofeów. W ubiegłym roku została najlepszą zawodniczką w Europie, a podczas francuskiego mundialu została drugą wśród najlepszych piłkarek turnieju. Wyprzedziła ją jedynie Megan Rapinoe. To zaledwie dwa wyróżnienia z długiej listy, a przecież mówimy o zawodniczce grającej w defensywie. W czwartek została uznana za najlepszą zawodniczkę na świecie. Pokonała Pernille Harder z Chelsea i Wendie Renard, byłą koleżankę z Lyonu. Do tej pory nagrodę FIFA odebrał tylko jeden obrońca Fabio Cannavaro. 29-latka z Anglii stała się drugą zawodniczką występującą na tej pozycji wśród kobiet i mężczyzn wyróżnioną nagrodą.

Phil Neville powtarza, że od początku wiedział, że pewnego dnia będzie najlepsza. - Widziałem z bliska jej poświęcenie i wysyłek, które wkłada w swoją pracę. Ma obsesję, żeby stać się najlepszą — mówi trener Angielek. Potwierdzają to słowa wypowiedziane przez Bronze w rozmowie z brytyjskim Vouge. - Pewnie, gdy skończę karierę i spojrzę wstecz, powiem sobie „Wow, całkiem sporo osiągnęłam”, ale w tej chwili myślę, co mogę zrobić jeszcze lepiej niż ostatnio, jak mogę być lepsza w następnym roku — mówiła w wywiadzie. Indywidualne trofea Bronze trzyma ciągle w kartonach i do znudzenia powtarza, że bez drużyny, nie byłoby jej indywidualnych osiągnięć. - Z odnoszących sukcesy drużyn, wychodzą odnoszące sukcesy zawodniczki — mówi w rozmowie z Sky Sport News. - To dlatego uwielbiam grać w zespole. Mogłam przecież zostać tenisistką czy lekkoatletką, ale ja potrzebowałam być częścią drużyny, potrzebowałam dzielić się z sukcesem, ale także budować inne osoby w grupie.

Jest jeszcze coś, co napędza ją do gry. - To oczywiste, że my piłkarki jesteśmy traktowane inaczej niż mężczyźni, czy to chodzi o pieniądze, czy też różne udogodnienia. Ale to napędza mnie do pracy. Chcę, żeby ludzie obserwowali mnie i myśleli: „Ale ona jest dobra!”, a nie o tym, czy jestem mężczyzną, czy kobietą — mówi Vouge'owi. Wybór Lucy Bronze na najlepszą zawodniczkę kończącego się roku zdziwił wiele osób. Odezwało się też wiele głosów sprzeciwu. Ale, jak podkreśla sama Angielka w rozmowie z „Guardianem”, w tym niepewnym dla futbolu w ogóle, ale zwłaszcza dla kobiecej rywalizacji, roku — gdy wiele rozgrywek po prostu odwoływano — ona traktuję tę nagrodę jako docenienie nie tylko jej ostatnich dwunastu miesięcy, ale tego, co osiągnęła w minionych latach.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.