Tak, to kolejna historia o zbrodni w małym miasteczku, z którego wszyscy najchętniej by uciekli. Tak, śledztwo znowu prowadzi oschła pani detektyw z bagażem doświadczeń i tak, znowu widzowie zaangażowali się w poszukiwania i typują, kto może stać za zabójstwem młodej dziewczyny. Ale pomimo tego, że produkcja nie stroni od schematycznych rozwiązań i opiera się na mocno wyeksploatowanych tematach, cały czas jej oglądaniu towarzyszą wielkie emocje.
Fabuła przypomina dziesiątki (jeżeli nie setki) poprzednich miniseriali, w którym w małej społeczności dochodzi do tajemniczego zaginienia i zbrodni. Ciężar rozłożony jest jednak równomiernie - pomiędzy toczące się śledztwo i wynikających z niego coraz to nowych informacji na temat mieszkańców Easttown oraz ich osobiste dramaty i nieprzepracowane traumy. Twórcy poświęcili sporo czasu na przedstawienie backgroundu kluczowych postaci i wyjaśnienie motywu ich postępowania tak, by maksymalnie zaangażować widzów w dochodzenie. Udało im się to głównie dzięki znakomitemu występowi głównej bohaterki, w którą wcieliła się Kate Winslet.
Aktorka powróciła na mały ekran w wielkim stylu. W nowym serialu HBO wciela się w policjantkę z rozbitej rodziny, która próbuje rozwiązać sprawę zabójstwa. Krótko przed rozpoczęciem śledztwa jej syn popełnił samobójstwo, zostawiając ją ze swoim dzieckiem, którego matka jest narkomanką i walczy o prawo do opieki.
Pomijając to, że Mare to rzadko spotykany portret kompetentnej policjantki, Kate Winslet udało się stworzyć niezwykle wiarygodną postać, która - w wyniku rodzinnej tragedii - za wszelką cenę chce wyjaśnić, co tak naprawdę wydarzyło się w Easttown. Mare Sheehan przekonuje nas do siebie od pierwszej minuty, wybuchając złością na byłego męża czy odpowiadając ciętą ripostą na zaczepki swojej matki. Świetnie sprawdzają się tu też drugoplanowi aktorzy z Evanem Petersem, Jean Smart i Sosie Bacon na czele.
Twórcy nieźle poradzili sobie z utrzymaniem dynamiki serialu: stopniowo odsłaniają karty, nie zwlekają do ostatnich sekund finałowego odcinka i rozładowują emocje kilkoma (ale naprawdę tylko kilkoma) przyjemnymi scenami.
Uwaga: dalsza część tekstu zawiera spoilery - do przeczytania tylko dla osób, które obejrzały sześć odcinków Mare z Easttown. Resztę zachęcamy do nadrobienia zaległości.
Choć przedostatni odcinek wskazuje na to, że zabójcą Erin jest Billy, w sieci krąży kilka teorii na temat prawdopodobnych sprawców. W przededniu finałowego odcinka podsumowujemy niektóre z nich:
- zabójcą jest John Ross, który mógł mieć romans z Erin. Mężczyzna już zdążył udowodnić, że potrafi manipulować członkami rodziny i namówił Billy’ego do przyznania się do winy,
- nieco mniej prawdopodobna: zabójczynią jest Lori Ross, chcąc zemścić się za romans męża. To wyjaśniałoby, dlaczego Lori sugerowała Mare, że Frank był zamieszany w sprawę,
- zabójcą jest Frank - on również był podejrzewany o romans z Erin. Dziewczyna mogła zagrozić, że ujawni tę tajemnicę i zrujnuje mu życie, jeśli ten nie zapłaci za operację jej syna. To wyjaśniałoby problemy w jego związku z Faye,
Finał Mare z Easttown już w najbliższy poniedziałek, 31 maja na HBO GO.