Mistrzostwa Europy pochłonęły nas do reszty przez ostatnich parę tygodni, a teraz czas, by wziąć głębszy oddech, zresetować się przed kolejnymi emocjami i już niebawem wsiąść od nowa na karuzelę. Już za miesiąc wsiądziemy do dobrze znanego pociągu i ruszymy w piękną podróż. Przygotowania trwają.
Jeśli jesteś oddany piłce nożnej, igrzyska olimpijskie prawdopodobnie nie przyprawią cię o dreszcze. Czekasz na rozpoczęcie ukochanej ligi. Gdy na Euro piłkarze walczyli o złoto i chwałę, w Premier League cały czas działo się coś ciekawego. Transfery, przymiarki, debaty, spekulacje. Zerknijmy, co mogło nam uciec w czasie turniejowej gorączki. To zdecydowanie subiektywny przegląd ciekawostek, bo takie rzeczy, jak zmiana barw klubowych przez piłkarzy formatu Harr’yego Kane’a lub Jacka Grealisha, czy ewentualny transfer Erlinga Haalanda, zasługiwać będą na odrębne teksty.
KONKURENCJA DLA FABIAŃSKIEGO?
Robin Olsen, bramkarz Romy i reprezentacji Szwecji, przymierzany jest do West Hamu United. Wiemy, że niekwestionowany numer jeden w drużynie Młotów to Łukasz Fabiański, ale David Moyes szuka golkipera, który mógłby w przyszłości zastąpić Polaka.
Piszące o WHU strony informowały, że klub z Londynu stanie do walki o wypożyczonego w poprzednim sezonie do Evertonu bramkarza z Atletico Madryt. O sprawie jako pierwszy napisał hiszpański „AS”. Olsen chciałby regularnie grać, a na Goodison Park nie ma na to szans – tam numerem jeden jest Jordan Pickford, reprezentant Anglii. Pokazały to liczby – Olsen wystąpił w jedenastu meczach we wszystkich rozgrywkach przez całą poprzednią kampanię.
Fabiański ma 36 lat, jego zmiennik, Darren Randolph, 34. Dziennikarze piszący o West Hamie zgodnie twierdzą, że Nathan Trott to jeszcze nie jest poziom Premier League. Urodzony w 1990 roku Olsen to bardzo dobry fachowiec, ze sporym doświadczeniem, 48 występów w szwedzkiej kadrze musi budzić szacunek. Przychodząc do West Hamu Olsen musiałby jednak liczyć się z tym, że na razie usiądzie na ławce.
FANI LEEDS WIERZĄ W KONCEPCJĘ KLUBU I BIELSY
Według „LeedsLive” kibice drużyny z Elland Road są bardzo zadowoleni z polityki transferowej klubu. Fani The Whites mogli wziąć udział w ankiecie dotyczącej sprzedaży, pozyskiwania i wypożyczania graczy do i z zespołu Marcelo Bielsy.
Argentyńczyk i jego przełożeni na razie nie szaleją na rynku, stałe umowy podpisali Jack Harrison i Amari Miller, a także Junior Firpo. Dyrektorzy departamentu zatrudnienia podkreślają, że dla klubu najważniejszy jest zdrowy rozsądek – „jakość ponad ilość”, tak brzmi ich dewiza. Poprzednie rozgrywki pokazały, że Leeds United zarządzane jest z głową, a wysoka pozycja w lidze świadczyła o słuszności koncepcji.
Piłkarze, którzy stanowili trzon podstawowej jedenastki Bielsy w pierwszym sezonie po awansie, mają dziś wśród kibiców poparcie na poziomie ponad 96 procent. Spośród kilku tysięcy głosujących 100 procent uznało, że konieczne jest pozostanie dwóch zawodników – to Ilan Meslier i Raphinha.
Jeśli chodzi o tych, którzy zdaniem kibiców powinni opuścić Elland Road, to prym wiedzie Kiko Casilla. Chętnie pozbyliby się również Heldera Costy.
LIVERPOOL MOCNIEJSZY
Zanim jeszcze obejrzeliśmy ostatni akord Euro, kibice Liverpoolu dostali bardzo dobrą, choć raczej spodziewaną informację – Virgil van Dijk i Joe Gomez znaleźli się w kadrze The Reds na obóz w Austrii.
Obaj obrońcy Juergena Kloppa zmagali się z poważnymi urazami i nie mogli pomóc drużynie w poprzednim sezonie, ale są na dobrej drodze, by za miesiąc podjąć z ekipą z Anfield próbę odzyskania mistrzowskiej korony. Gomez doznał kontuzji w listopadzie, a Van Dijk we wrześniu.
Klopp będzie się przyglądał 34 piłkarzom. Wśród nich znajduje się oczywiście nowy nabytek, Ibrahim Konate, z którym kibice LFC wiążą olbrzymie nadzieje.
ARSENAL USZCZELNI TYŁY?
Ben White na celowniku Kanonierów – to jedno z najświeższych doniesień prasowych. Obrońca Brighton and Hove Albion to obiekt westchnień Mikela Artety, ale menedżer klubu z północnego Londynu musiałby zapłacić za niego nawet 50 mln funtów. Szefowie Mew odrzucili ponoć już dwie oferty Arsenalu za uzdolnionego Anglika.
Jako że Gareth Southgate chciał, by jego zawodnicy skupili się do minionej niedzieli tylko na mistrzostwach Europy, sprawy dopiero teraz powinny przybrać poważny obrót. Arsenal nie jest jedynym chętnym, White’a kuszą ponoć również Chelsea i Manchester City (choć nie bardzo rozumiem po co akurat on), rafa Benitez z kolei widzi w nim lidera linii defensywy budowanego przez siebie Evertonu.
MĄDROŚĆ SOLSKJAERA
Marcus Rashford zmarnował rzut karny w finale Euro, ale to nie będzie miało żadnego wpływu na wykonywanie przez niego jedenastek w przyszłości, przynajmniej w barwach Manchesteru United. Ole Gunnar Solskjaer zapewnił, że młody Anglik wciąż będzie to robił.
Menedżer MUTD, cytowany przez klubową stronę internetową, powiedział bardzo mądrą rzecz: – Kiedy podchodzisz do karnego, to już wygrałeś. Wziąłeś na siebie odpowiedzialność, a wielu piłkarzy nie chce tego wcale zrobić. Trzeba mieć mocny charakter, by stanąć tam i powiedzieć: „Poradzę sobie z tym i z ewentualnymi konsekwencjami”.
OGS przyznał, że Rashford na pewno będzie chciał wykonywać karne w klubie. Dodał również, że na Old Trafford nie ma zawodników, którzy uznaliby po niepowodzeniu, że więcej nie będą chcieli strzelać z jedenastu metrów.
CHIELLINI W SUNDERLANDZIE? OGLĄDAŁBYM!
Wszyscy lubimy (nawet jeśli zaprzeczamy) takie historyjki, alternatywne biegi zdarzeń. Jak ta o Robercie Lewandowskim, który mógł grać dla Blackburn Rovers, ale przed lotem do Anglii powstrzymał go wówczas wybuch wulkanu i pył nad niemal całą Europą.
Tymczasem świeżo upieczony mistrz Europy, Giorgio Chiellini, o mały włos trafiłby kiedyś do Sunderlandu prowadzonego przez Roya Keane’a. „Daily Mail” pisze, że sprawa rozbiła się o śmiesznych 200 tysięcy funtów.
Ówczesny szef skautów ze Stadium of Light, Mick Brown, powiedział, że klubowi zaoferowano usługi Włocha, transfer miał opiewać na 8 mln funtów. To był 2007 rok, tuż po awansie klubu do Premier League.
Brown początkowo nie wierzył, że coś takiego może się wydarzyć, ale agent Chielliniego potwierdził gotowość obrońcy, wkrótce obie strony dobiły targu, ale – jak to często bywa – doszło do przepychanek o „drobne”. Sprawa jest dość tajemnicza, ponieważ zdaniem Browna wszystko było już dogadane, łącznie z warunkami kontraktu piłkarza.