Internaziomal leci już w waszych głośnikach od miesiąca, a my z tej okazji wzięliśmy jego autora na spytki. Żabson jak to Żabson - mówił sporo i ciekawie.
Otwierałeś EP-kę Trapollo wersami: Czuję się jak król, gdy zaczynam koncert / Tylko Bóg może z góry na mnie spojrzeć. Na Internaziomal umieszczasz numer Floyd Mayweather. Gonisz jeszcze za czymś, czy jesteś już spełniony?
Potrzeba udowadniania rośnie wraz z możliwościami, jakie mam. Każdy kolejny materiał wynika u mnie z głodu. Powtarzam to zawsze słuchaczom, którzy piszą, że są fanami mojej starszej twórczości i pytają, czy nagram coś w takim klimacie – nie, bo to będzie coś całkiem nowego. Artysta powinien poszukiwać. Musi zadawać sobie pytania. To jest kwintesencja sztuki. Co mogę zrobić inaczej, lepiej? W którą stronę pójść?
Trapollo to tylko króciutka EP-ka, na której zrealizowałem się konceptualnie. To ziomal było legalem, do którego naprawdę się przyłożyłem. Miałem wizję i chciałem zrobić coś miszmaszowego, stąd rozwinięte aranże, dużo elektroniki, dziwne outra. Z perspektywy czasu zrobiłbym inną płytę, ale właśnie o to chodzi. Teraz nagrałem coś innego, a tamten album przestał być dla mnie wskaźnikiem czegoś zajebistego. Stać mnie na coraz lepsze rzeczy. Wyścig z samym sobą nigdy się nie kończy, choć to nie zawsze komfortowe. Fajnie byłoby usiąść i cieszyć z tego, że moje dokonania wyprzedziły marzenia z przeszłości. Z drugiej strony - trzeba stawiać sobie nowe cele, bo wtedy jest po co żyć. Najlepiej byłoby chyba znaleźć złoty środek. Czytałem ostatnio, że Eminem tak pracuje. Akon opowiadał, że przychodzi do studia od dziewiątej do siedemnastej, wychodzi i nie zawraca sobie głowy rapem.
Pytanie tylko, czy sztukę można traktować w kategoriach etatu. Ty raczej wierzysz w wenę czy w rzemiosło i sumienną pracę?
W dzisiejszych czasach nie ma miejsca na wenę. Jeżeli chcesz być muzykiem na topie, a ja chcę nim być, to nie możesz czekać na natchnienie. Fani przestali być przywiązani do artystów. Kiedyś słuchało się jednego wykonawcy, a teraz – kilku gatunków. Zobacz, ile płyt wychodzi w samym polskim rapie. W latach dziewięćdziesiątych, jeśli wiedziałeś w ogóle, co to jest rap, mogłeś być raperem, nawet jak nie nawijałeś dobrze. Teraz rzemiosło jest ważne. Ludzie oceniają cię za skillsy. Bez ciągłego trenowania techniki nigdy nie spełnisz oczekiwań.
Dorosłeś na przestrzeni tych ostatnich kilkunastu miesięcy? Czym różni się Żabson z Internaziomal od tego z To ziomal?
Zawsze się śmieję, że czasem mam osiemdziesiąt, a czasem szesnaście lat. Na pewno dojrzałem, co nie znaczy, że stałem się mniej crazy w rapie. Życie, które prowadzę, sprawia, że jesteś poza normalnym, codziennym obiegiem. Zdałem sobie sprawę z konsekwencji dopiero teraz, kiedy mam dwadzieścia pięć lat. Jestem odmieńcem. O tym też opowiada nowa płyta. Najważniejsze jednak, żeby wierzyć w swoją odmienność. To właśnie ona doprowadziła mnie do kawałków z raperami zza granicy, którymi się jarałem; do Fashion Weeku w Mediolanie czy sesji na billboardach z adidasem. Pokazuję dzieciakom, żeby wierzyły w siebie, stąd kilka kawałków retrospekcyjnych. Dorastając, zaczynasz rozumieć, co cię ukształtowało. Jako raper mam w sobie taką cechę, że próbuję rozłożyć wszystko na części pierwsze. Na Internaziomal doszukuję się, co wpłynęło na to, że mimo przeciwności losu jestem tu, gdzie jestem. Złe sytuacje mnie hartowały.
Jestem po prostu starszy. Mam większą świadomość. Myślę o przyszłości - co mnie czeka, kiedy moja kariera zwolni tempo i jak ją ukierunkować. Skupiłem się na muzyce i to słychać na płycie. Od czasu To ziomal rap zajął pierwsze miejsce w moim życiu, co wcześniej nie było takie oczywiste. Mam za sobą pierwsze zachłyśnięcie rapem, kiedy byłem dzieciakiem i wydawało mi się, że złapałem pana Boga za nogi, jak zarobiłem tysiąc złotych za koncert. Na Internaziomal mówię o tym, że nie mam czasu na emocje, ponieważ znalazłem się w przełomowym momencie, kiedy mogą najwięcej wyciągnąć z tego, co robię. Koleś z Internaziomal to profesjonalny raper. Wszedłem na wyższy level.
Miałeś wcześniej okres sodówki?
Pierwsze pieniążki z koncertów, dupeczki, twoi koledzy ćpają, jest fajnie… Pozbyłem się złych nawyków, twardych narkotyków, nadużywania alkoholu. Przeszedłem swoje. Jestem zwykłym kolesiem, który pochodzi z małego miasta. Potem przeprowadziłem się do Kielc, gdzie jest dużo hardkoru, a ludzie lubią melanż. W pewnym momencie moja droga mogła obrać niewłaściwy kierunek i skończyłbym bardzo źle, gdyby nie muzyka. Byłbym albo dilerem, albo ćpunem. Ten temat pojawia się na płycie. Miałem problemy z narkotykami, ale pasja pomaga z tego wyjść. Trzeba skupić się na wartościowych rzeczach. Staram się dawać dobry przykład, ale nie jestem przezroczystym typem, który nie popełni błędów. Reprezentuję lifestyle trap. Moja muzyka jest pozbawiona kłamstwa.
Pełną wersję wywiadu z Żabsonem znajdziecie w najnowszym numerze magazynu newonce.paper, który możecie kupić tutaj. A oprócz tego na potrzeby szóstki pogadaliśmy m.in. z Pezetem, schafterem, Kozą czy kolektywem Oramics. Śledźcie też na bieżąco fanpage i instagram newonce.paper