
To będzie sentymentalna podróż, rozgrzebywanie wspomnień i poszukiwanie skojarzeń w pamięci. Mieszanka znaczących, utytułowanych hiszpańskich klubów oraz jednostrzałowców, którzy dali zapamiętać się czymś szczególnym na Półwyspie Iberyjskim.
Zainspirowały nas wspomnienia chłopaków z La Liga Lowdown, dodaliśmy kilka swoich propozycji i stworzyliśmy zestawienie 7 zespołów, za którymi zdecydowanie można zatęsknić w LaLiga. Co się z nimi stało i czy można jeszcze realnie myśleć o ich powrocie? Na jakim poziomie rozgrywkowym teraz się podziewają albo czy w ogóle istnieją? W materiale zabrakło kilku uznanych marek, do których także mamy sentyment jak Málaga, Real Oviedo, Tenerife, Las Palmas, Almería, Numancia czy Cádiz.
Real Saragossa
Wróćmy do 2000 roku. Real Saragossa zajmuje czwarte miejsce, traci tylko sześć punktów do mistrza, ale ostatecznie nie zagra w Lidze Mistrzów. Jego miejsce zajął Real Madryt – niejako na zaproszenie – będąc zwycięzcą ostatniej edycji. Maño – jak mówią na siebie w Saragossie – stracili awans na rzecz Królewskich, którzy byli niżej w tabeli. Lata później UEFA dopuściła do rywalizacji pięć zespołów z jednego kraju, by nie było więcej poszkodowanych. Pamiętajmy, że w 1975 roku zostali wicemistrzem Hiszpanii z niesamowitym Paragwajczykiem Saturnino Arrúą w ataku, w XXI wieku natomiast mogliśmy rozpływać się nad zagraniami Brazylijczyka Ewerthona. Po spadku zdobył 28 bramek w jednym sezonie na zapleczu LaLiga. Real Saragossa docierał też do 1/8 finału Pucharu UEFA z Davidem Villą, Gabrielem Milito czy Alberto Zapaterem w 2005 roku. Chwilę po odebraniu im Champions League, odpadli z Pucharu UEFA z Wisłą Kraków po rzutach karnych. Przez lata przewinęli się w Saragossie zawodnicy pokroju Pablo Aimara, Cafu, Chilaverta, Poyeta, Rijkaarda, braci Milito, Pique czy Kily'ego Gonzáleza. Istnieje spora szansa, że duża piłka wróci na La Romareda, bo aktualnie piłkarze Víctora Fernándeza zajmują drugie miejsce w Segunda División. Do awansu prowadzi ich Shinji Kagawa.
Deportivo La Coruña
Jedyny mistrz Hiszpanii z tego towarzystwa. Pamiętny 2000 rok i wspaniała ekipa Javiera Irurety z Royem Makaayem, Djalminhą, Manuelem Pablo, Mauro Silvą, Pedro Pauletą czy bramkarzem Jacquesem Songo'o. Początek XXI wieku należał do drużyny z Galicji, bo w 2002 zdobyli Superpuchar oraz Puchar Króla po golach Sergio Gonzáleza i Diego Tristána w meczu z Realem Madryt. Riazor podziwiało takich piłkarzy Tristán, Juan Carlos Valerón, a wcześniej Bebeto. Słynne SuperDepor dostarczało emocji w Lidze Mistrzów przez pięć sezonów z rzędu, a w 2004 roku dotarło do półfinału po wcześniejszym szalonym dwumeczu z Milanem (5:4). Ich ostatnim epizodem w Europie był Puchar UEFA w 2008 roku, gdy remisowali 1:1 z Lechem Poznań. Z LaLiga pożegnali się w sezonie 2017/18 i niestety drastycznie spadają w hierarchii. Może się okazać, że pandemia uratuje ich przed spadkiem na trzeci poziom rozgrywkowy, bo Deportivo aktualnie zajmuje miejsce w strefie spadkowej LaLiga2.
Racing Santander
Jeden z dziesięciu założycielskich klubów ligi hiszpańskiej, który pożegnał się z elitą w 2012 roku, a teraz męczy się na drugim poziomie rozgrywkowym. A pewnie nie utrzyma się na nim zbyt długo, skoro ekipa z Santander zajmuje ostatnie miejsce i nie ma przed sobą większych perspektyw z aktualnym projektem. Na wypożyczeniu występuje tam Luca Zidane, syn Zinedine'a, lecz jest skazany na wyciąganie piłek z siatki. To nie te czasy co 20 lat temu, gdy Salva Ballesta był królem strzelców, a Pedro Munitis najlepszym asystentem ligi. Tamten duet straszył defensywy, mimo że Racing kończył rozgrywki tuż nad strefą spadkową. Klub z północnego wybrzeża Hiszpanii trenowali tacy szkoleniowcy jak Andoni Goikoetxea, Marcelino czy Quique Setién. Jeszcze 11 lat temu Kantabryjczycy grali w Pucharze UEFA z Manchester City, PSG czy Schalke. Teraz kibice na El Sardinero mogą pomarzyć o takich emocjach.
Sporting Gijón
Sentymentalnie przenosimy się na El Molinón do Asturii. Najstarszy czynny stadion w Hiszpanii. Raz w 1979 roku Sporting został wicemistrzem kraju, nieco później dwukrotnie awansował do finału Pucharu Króla w 1981 oraz 1982 roku. Zawsze emocjonujące były derby Asturii rozgrywane z największym wrogiem Realem Oviedo, dziś na drugim poziomie rozgrywkowym. Tak jak w 1997 roku, gdy policja radziła wybrać się na mecz w hełmach, bo latało wszystko co się dało łącznie z kamieniami. Goście śpiewali wtedy na El Molinón: „Wielka Brytanio, zamienimy Gijón za Gibraltar”. Z tym miastem możemy skojarzyć wielkiego strzelca Quiniego, ale również Davida Villę, Luisa Enrique, Julio Salinasa czy Abelardo. W elicie nie grają od 2017 roku, zapowiadają rychły powrót, na razie najbliżej byli rok po spadku. Aktualnie w drugiej lidze hiszpańskiej pod wodzą Miroslava Djukicia zajmują ósme miejsce. Tracą pięć punktów do baraży o LaLiga, więc gdyby udało się wznowić rywalizację, nic straconego.
Xerez CD
Klub z malowniczej miejscowości Jerez de la Frontera nieopodal Kadyksu w Andaluzji. W LaLiga wystąpił tylko raz. Był na najlepszej drodze do awansu na początku XXI wieku, gdy prowadził go Bernd Schuster, lecz nagle jego ekipa posypała się w ostatnich ośmiu kolejkach i straciła pozycję wicelidera. W mieście nadal jednak pozostały bary z wizerunkiem niemieckiego trenera na wejściu. Udało się to Xerez dopiero w 2009 roku po trafieniu Vicente Moreno – aktualnego trenera Mallorki – który w andaluzyjskiej drużynie zagrał ponad 400 razy. To było jednak drażliwe lato: rozkupili im większość składu, zwolnili trenera, zostali z 12 zawodnikami i oskarżeniami o nieprawidłowości finansowe sprzed lat. Czekali pięć kolejek na pierwszą bramkę w LaLiga, w połowie rozgrywek pożegnali trenera Ángela Zigandę, bo uzbierał tylko 7 punktów w 17 meczach. Jego następca Néstor Gorosito wlał jeszcze nadzieje w serca kibiców, zaczął punktować, ograł nawet Atletico w Madrycie, a Xerez mogło się jeszcze utrzymać w ostatniej kolejce. Niestety zremisowało z Osasuną i spadło jako jeden z najsłabszych beniaminków w historii. W 2013 roku miało tak poważne problemy ekonomiczne, że zostało zesłane do czwartej ligi. W obawie przed bankructwem kibice założyli nowy klub – Xerez Deportivo – rozpoczynający rywalizację od ósmej ligi. Dziś obie drużyny spotkały się na tym samym czwartym poziomie rozgrywkowym. Rozgrywają spotkania derbowe, historyczny klub broni się przed spadkiem, a ten założony przez sympatyków walczy o awans. Co za abstrakcja.
UD Salamanca
W mieście, w którym znajduje się najstarszy uniwersytet w Hiszpanii, długo był tylko jeden klub. UD Salamanca po 90 latach historii zbankrutowała w 2013 roku. Na Estadio Helmántico zdążyli nacieszyć się oglądaniem Primera División przez 12 sezonów. Mieli kilka historycznych momentów jak remontada z Barceloną w 1997 roku – przegrywali 1:3 z ekipą Luisa Figo, Rivaldo czy Luisa Enrique, by odrobić i wygrać 4:3 z Dumą Katalonii. Ostatni raz w elicie oglądaliśmy ich w 1999 roku po sezonie z czterema różnymi trenerami. Mocno żyli na kredytach – w pewnym momencie miał ich prowadzić Rafa Benítez, dogadali się, lecz źródło pieniędzy zostało odcięte. Prawdziwe problemy finansowe nadeszły w 2007 roku, gdy były zawodnik Bogdan Stelea zażądał swoich zaległych pieniędzy. Wtedy zaczęło wychodzić wiele zaległości, nie udało się znaleźć inwestora, cztery lata później Salamanca spadła z drugiej ligi, a w 2013 roku przestała istnieć. W mieście siedem lat temu pojawiły się dwie nowe drużyny – Salamanca UDS uważa się za sukcesora, bo gra na dawnym stadionie Helmántico i kupiła część aktywów, ale Unionistas de Salamanca również roszczą sobie prawo do nazwy i herbu historycznego klubu. W tym sezonie ci drudzy mierzyli się z Realem Madryt w Copa del Rey, ale unosząc się honorem, przyjęli ich na bocznym boisku, gdzie grają na co dzień. Moloch stał obok pusty. Pochodzący z Salamanki Vicente del Bosque życzyłby sobie zjednoczenia tych dwóch ekip i powrotu dawnych ambicji.
Recreativo Huelva
Najstarszy klub w kraju nam kojarzy się występami Pawła Brożka oraz jego prezentacją. Recreativo zostało założone w 1889 roku tuż przed Bożym Narodzeniem, ma ponad 130 lat. Estadio Nuevo Colombino znajduje się niedaleko granicy z Portugalią w Andaluzji. Dziadkowie hiszpańskiej piłki zostali założeni przez Szkotów. W LaLiga zadebiutowali w 1978 roku po prawie 90 latach istnienia. Na przykład w 2003 roku spadli z elity, ale zdołali awansować do finału Pucharu Hiszpanii, co nie zdarza się często. Ostatecznie przegrali z Mallorką. Po raz trzeci weszli do najwyższej ligi w 2006 roku. Wtedy szalał tercet Florent Sinama-Pongolle, Santi Cazorla & Ikechukwu Uche, który już musimy pamiętać. Zabrakło im sześciu punktów, by wylądować w europejskich pucharach z malutkim Recreativo. Ośmieszyli wtedy m.in. Real Madryt, wygrywając 3:0 z ekipą Beckhama, Raula czy Ronaldo. Spadli w 2009 roku, po sześciu latach jeszcze poziom niżej, a w 2016 roku mieli już 20 milionów zaległości, w tym sporo wobec skarbówki. Klub z Huelvy nie płacił nikomu. Wtedy ogłosił mecz z rezerwami Granady ostatnim, wejściówki były symbolicznie za euro, a cała Hiszpania zjechała się protestować przeciwko zlikwidowaniu Recreativo. Kibice na całym świecie zaczęli zbierać pieniądze, by ratować najstarszy zespół Hiszpanii. Aktualnie występuje w trzeciej lidze, ale znajduje się bliżej strefy spadkowej.