Wczoraj po południu świat stanął w miejscu na parę chwil. Taylor Swift powiedziała „tak”, po czym wrzuciła serię romantycznych zdjęć na sociale.
I wybuchło szaleństwo. 14 milionów polubień w godzinę po opublikowaniu galerii zdjęć Taylor i Travisa Kelce’a, już oficjalnie jej narzeczonego. Milion repostów w pierwsze sześć godzin od publikacji. Oczywiście, że to rekord. Jak wiele wydarzeń z życia Taylor Swift, także i to zelektryzowało cały świat.
A przecież jesień z Taylor Swift dopiero się zaczyna. „The Life of a Showgirl”, nowa płyta wokalistki, pojawi się 3 października. Zapewne rekordy dobowego streamingu zostaną pobite i w tym przypadku. Słynny „efekt Swift” działa nadal i nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się zmienić.
Mike Freeman, dziennikarz USA Today, przyznaje się w jednym z ostatnich tekstów, że jeszcze dwa lata temu oceniał związek Taylor Swift i Travisa Kelce’a jako sztuczny, odgrywany na potrzeby mediów. Teraz zmienił zdanie. „W podcaście „New Heights” widzieliśmy, jak bardzo się kochają, ale też, ile miłości Kelce ma w sobie. On nie jest głupcem. Ta lekcja dotyczy miłości. Jej moce i zdolności są o wiele potężniejsze niż jakiegokolwiek Avengersa. Może nas zniszczyć, ale może też nas zniewolić. Wiemy to, kiedy to widzimy i kiedy widzimy dwoje ludzi głęboko zakochanych. Chociaż raz, tylko raz, powinniśmy porzucić nasz cynizm” – apeluje Freeman.
Podobno bukmacherzy już obstawiają, kiedy Taylor Swift i Travis Kelce wezmą rozwód. I to jest jakby dobre podsumowanie tego cynizmu, o którym pisze Freeman.
