Zastanawiamy się czy Paluch może być towarem eksportowym polskiego rapu?

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Paluch
fot. @bartekm__

Nadchodzi kolejny album Palucha. A my typujemy go do udanego podboju rynków zagranicznych.

Mimo nierozerwalnego powiązania rapu z językami ojczystymi, zdarzają się kariery wykraczające poza rodzime kraje. Oczywiście, hip-hop z USA i Wielkiej Brytanii korzystają na tym, że angielski to dzisiaj uniwersalny język, ale patrząc na niektórych raperów np. z Francji, widać, że można osiągnąć międzynarodowy sukces, nawijając po swojemu. Rozglądając się po współczesnym krajobrazie hip-hopowym w Polsce, warto zadać sobie pytanie: kto mógłby się przebić na międzynarodowym rynku?

Owszem, zdarzają się drobne wystrzały, głównie na rynku, nazwijmy go, słowiańskim, swoją drogą zupełnie naturalnym kierunku ekspansji (przypomina się taka próba w wykonaniu PROSTO, przeprowadzona chyba nie do końca konsekwentnie). Czasami projekty w rodzaju Hewry trafiają do youtube’owych reakcji jako egzotyka. Ale nie są to pełnoprawne kariery międzynarodowe. Oczywiście, zawsze zasadne jest pytanie, czy polscy raperzy takich karier potrzebują. Raczej nie, bo nasz rynek jest bardzo chłonny, choć już mocno nasycony. Natomiast biorąc pod uwagę kulturowe znaczenie hip-hopu i jego mocną pozycję w naszym kraju, fajnie by było zobaczyć, jak ktoś, kto tutaj zgarnął wszystko, co się da, bryluje również na innych rynkach. Sporą przeszkodą jest rzecz jasna język. Polski nie jest uniwersalnym kodem komunikacyjnym, nie funkcjonuje również w innych krajach poza naszym (w odróżnieniu od np. francuskiego). Mimo wszystko mamy nasz typ do eksportu. To Paluch.

Paluch w Polsce już nic musi. Weźmy Czerwony Dywan, ostatnią płytę rapera. Album pokrył się poczwórną platyną, zebrał dobre recenzje wśród krytyki, nie tylko hip-hopowej. Właśnie nadchodzi 14. (!) wydawnictwo artysty - Nadciśnienie. Sądząc po bardzo udanych singlach (szczególnie Części zamienne), nie zapowiada się na to, że Paluch obniży formę. Nic dziwnego, swoją pozycję osiągnął dzięki ciężkiej pracy i konsekwentnemu kroczeniu własną ścieżką. Wyjebane w scenę i kto mnie tam followuje - nawija w Kaszlu i ta strategia sprawdziła się wyśmienicie. Oczywiście, na Nadciśnienie czekamy z niecierpliwością, ale przy okazji zaczęliśmy się zastanawiać, czy raper może być naszym towarem eksportowym. Twierdząca odpowiedź nasunęła się sama.

Wydawać by się mogło, że większe szanse mają artyści i artystki bardziej wygładzeni, o przebojowym sznycie. Ale nic bardziej mylnego - takiej muzyki na rynkach lokalnych jest aż nadto (nie mówiąc o tym, że ten segment zagospodarowują również brzmienia zza Oceanu), w walce o międzynarodową uwagę w rapie liczą się unikalne cechy. W tym autentyczność, którą hip-hopowa publiczność docenia wyjątkowo mocno, niezależnie od szerokości geograficznej. A pewien wymiar autentyczności, szczególnie kiedy mówimy o ulicznych kodach przekazywanych przy pomocy teledysków, jest bardzo uniwersalny. PNL z Francji, Paky z Włoch i im podobni, zyskują fanów i fanki na całym świecie, bo ich osobowość artystyczna wyraża rozpoznawalne na pierwszy rzut oka wartości, a w teledyskach widzimy atrybuty, które wszędzie znaczą to samo. Nawet jeśli te wartości są wątpliwe, a atrybuty dość przyziemne, to przecież każdy zrozumie, co znaczy dwudziestu groźnych typów ubranych na ciemno, czy ryzykowne manewry na motocyklu. Patrząc na klipy Palucha, widać tę klarowność, zarówno w jego postaci, jak i w otoczeniu. Ale sprowadzanie międzynarodowego potencjału rapera wyłącznie do powierzchownego odbioru klipów to spora krzywda dla jego muzyki.

Bo i w muzyce Palucha czają się wartości i przymioty, które z powodzeniem mogą podbić zagranicę. Przede wszystkim potężna charyzma - raper wierzy bezgranicznie w każde swoje słowo i to czuć. Jego flow jest przejrzyste i chwytliwe, nawet jeśli pozbawione melodyjnych ozdobników. To nie rytmiczna dukanina z ulicy, którą częstuje nas wielu autentycznych raperów, to pełne do granic możliwości panowanie nad słowami i ich rytmem. Dzięki uchu do bitów, głos Palucha funkcjonuje w sprzyjających mu okolicznościach. Potencjalnej karierze międzynarodowej na pewno by pomogło też to, że są to nowoczesne, aktualne brzmienia - trapowa fala tylko nieznacznie obniżyła wysokość.

Oczywiście, to tylko spekulacje, którymi osładzamy sobie czas do momentu premiery Nadciśnienia. BOR raczej nie marzy o podbijaniu zagranicy, bo swój sztandar trzyma pewnie wbity nad Wisłą. Niemniej, szukając postaci, które mogą coś zawojować poza granicami naszego kraju, w Paluchu widzimy najwięcej potencjału.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.