Znani faworyci, powroty gwiazd i Polak w Atenach. Euroliga rusza w kolejny rejs

Zobacz również:OSTATNI MECZ #4. Pakt
Shane Larkin Kostas Papanikolaou Euroliga
Fot. Predrag Milosavljevic/PressFocus

Druga najlepsza koszykarska liga świata wraca do gry. Po EuroBaskecie przyszedł czas na Euroligę, która w nadchodzącym sezonie będzie miała kibicom wiele do zaoferowania. Anadolu Efes Stambuł powalczy o trzecie z rzędu mistrzostwo? A może Real Madryt i FC Barcelona staną na przeszkodzie? Grono interesujących ekip jest spore. Dodatkowo z zaciśniętymi kciukami będziemy obserwować występy Mateusza Ponitki w Panathinaikosie Ateny.

W ubiegłym sezonie Euroliga nieco zaskoczyła fanów. Wojna na Ukrainie i zawieszenie rosyjskich klubów sprawiło, że CSKA Moskwa, Zenit Sankt Petersburg i rewelacja rozgrywek Uniks Kazań zniknęły, a do play-offów dostały się ekipy, których początkowo byśmy się nie spodziewali – Bayern Monachium czy kolejna z niespodzianek, AS Monaco.

Nadchodzące rozgrywki również odbędą się bez udziału rosyjskich klubów. Zamiast trzech wspominanych zespołów zobaczymy Virtusa Bolonia (zwycięzcę EuroCupu), Valencię oraz Partizan Belgrad. Najwięcej zainteresowania towarzyszy jednak trzem zespołom – Anadolu Efesowi Stambuł, FC Barcelonie i Realowi Madryt.

NUMER TRZY

Choć trudno to pisać w kontekście obrońcy tytułu, to drugie z rzędu mistrzostwo Euroligi dla Efesu można było odbierać w kategoriach lekkiego zaskoczenia. Faza zasadnicza nie zawsze przebiegała po myśli zawodników z największego miasta Turcji. Można gdybać „co by było, gdyby” rosyjskie kluby dalej rywalizowały. Być może Stambułczycy nie pojawiliby się w postsezonie. Ale to tylko wróżenie z fusów. Na szczęście Rosjan w play-offie nie było, a Efes po raz kolejny tworzyć historię. Najpierw w czterech meczach wygrał serię ćwierćfinałową z Olimpią Mediolan (rozstawioną z trójką po fazie zasadniczej), a później – w Final Four – po zaciętych pojedynkach pokonał Olympiakos i Real.

Ruchy Ergina Atamana dają sygnał, że Efes chce dokonać czegoś, czego Euroliga nie widziała od przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych – zdobyć trzy tytuły z rzędu. Ponad trzydzieści lat temu na szczycie koszykarskiej Europy zadomowiła się Jugoplastika Split. Od tamtej pory nikt nie powtórzył ich wyczynu (Maccabi, Olympiakos i Efes mogą pochwalić się dwoma tytułami z rzędu począwszy od lat 90.).

Za najważniejsze transfery można uznać… utrzymanie zabójczego duetu Shane Larkin-Vasilije Micić. Pierwszego łączono z Realem Madryt, drugi od lat próbuje dostać się do NBA na swoich zasadach. Szukał szans także i w tym roku. Według Sama Prestiego, GM-a Oklahoma City Thunder, niewiele zabrakło, by obrońca dołączył wreszcie do zespołu, który posiada do niego prawa.

- Myślałem, że byliśmy całkiem blisko. Ale on ma kontrakt i jest tam (w Efesie – przyp. M.W) zaangażowany. Niczego jednak nie wykluczam. To prawdopodobnie sprawa, która może się rozwinąć z roku na rok – opowiadał na konferencji prasowej przed początkiem okresu przygotowawczego Presti.

Micić to podwójny MVP Final Four Euroligi, który kolejny rok będzie tworzyć zabójczy obwód z Larkinem. Dodatkowo przed obecnym sezonem do Efesu dołączył Will Clyburn z CSKA. Skrzydłowy to z kolei najlepszy gracz turnieju finałowego z 2019 roku. Przez ostatnie lata uchodził za mocny punkt drużyny Dimitrisa Itoudisa regularnie zdobywając po kilkanaście punktów na mecz.

Ergin Ataman będzie w tym sezonie dysponować naprawdę silnym składem. Można podejrzewać, że podstawowymi zawodnikami pod koszem będą Achille Polonara i Ante Zizić. Sam szkoleniowiec również jest wielkim atutem. Podobnie jak Larkin i Micić pracuje w Stambule od lat. Jego gest zaciśniętych pięści stał się klasykiem. Jest ulubieńcem kibiców, który jeśli trzeba, to potrafi podgrzać atmosferę w hali.

Vasilije Micic
Fot. Luca Sgamellotti/Euroleague Basketball via Getty Images

ZMIANA SZERYFA

Wicemistrzowie Euroligi również nie próżnowali podczas przerwy. W ich przypadku możemy mówić o lekkiej niewiadomej, gdyż po jedenastu latach pracy Pablo Laso, „Królewscy” wchodzą w nową rzeczywistość. Dotychczasowy szkoleniowiec rozstał się z zespołem z powodów zdrowotnych. Pod koniec ubiegłego sezonu dostał ataku serca, a lekarze odradzili mu powrót na ławkę trenerską. Jego miejsce zajął dotychczasowy asystent Jesus Mateo. Hiszpan dobrze zna Real. Po raz pierwszy trafił do klubu na początku lat dziewięćdziesiątych, zbierając doświadczenie jako trener akademii. Choć ma za sobą również wiele lat pracy jako „head coach” (między innymi w Maladze czy w Chinach), to przez ostatnie osiem sezonów pełnił rolę asystenta Laso.

Podobnie jak Efesowi, tak i Realowi udało się utrzymać trzon składu. W ich przypadku mowa o podkoszowych – Guerschonie Yabusele i Edym Tavaresie. Ten drugi to jeden z najlepszych obrońców Euroligi ostatnich lat, który w dwóch poprzednich sezonach meldował się w All-EuroLeague First Team. Pojawiły się także ciekawe wzmocnienia. Po mizernych miesiącach w Thunder, do Realu wrócił Gabriel Deck. Na pozycji numer „2” „Królewscy” dysponować będą Dzananem Musą, mistrzem Euroligi z 2021 roku, który w ubiegłym sezonie został MVP ACB w barwach Baskonii. Dodając do tego Mario Hezonję czy solidnych wyjadaczy w postaci Sergio Rodrigueza i Sergio Llulla, Mateo ma w czym przebierać, bo i ławka rezerwowych złożona jest z graczy, która mogłaby spokojnie rywalizować w pierwszym składzie wielu klubów Euroligi.

Nie wykluczone, że zaraz dołączy do zespołu kolejna gwiazda. Po dwóch latach w Denver Nuggets, bliski powrotu do Madrytu jest Facundo Campazzo. Argentyńczyk, który błyszczał w Realu, nie sprawdził się w zespole z Kolorado. Jego powrót z kolei może być odbierany jako kluczowe wzmocnienie.

DOŚĆ ROZCZAROWAŃ

W Barcelonie wierzą, że w minionym roku wyczerpali limit pecha. „Duma Katalonii” przez większość sezonu pędziła jak szalona po zwycięstwo na wszystkich polach. W Eurolidze i ACB podchodziła do play-offów jako lider. W jednym i drugim przypadku przed sukcesem powstrzymał ich Real Madryt. Na osłodę pozostał im tylko Puchar Króla. Niemiłe rozczarowania sprawiają, że Sarunas Jasikievicius ma znacznie mniejszy komfort pracy niż rok temu. W nowy sezon jego zespół wchodzi jednak ze sporymi wzmocnieniami zarówno pod koszem, jak i na obwodzie.

Zacznijmy od pierwszego. Po wielu latach gry w Fenerbahce, do Barcy trafił Jan Vesely. Czech odkąd wrócił z pobytu w NBA, wyrobił sobie markę czołowego centra kontynentu. W ostatnim sezonie notował życiowe liczby – 13,7 pkt i 2,7 asyst na mecz. Teraz trafia do stolicy Katalonii wraz z rodakiem. Tomas Satoransky przywędrował jednak zza oceanu. Przez kilka lat gry poza fragmentami w Chicago i Waszyngtonie nigdy nie przebił się do pierwszego składu. Podobnie jak w przypadku Campazzo, 30-latek (były koszykarz Barcy w latach 2014-2016) cieszy się w Europie dużą renomą.

Nadal niewiadomą pozostaje powrót do pełni formy Nikoli Miroticia, MVP sezonu zasadniczego Euroligi 2021/2022. Czarnogórzec z hiszpańskim obywatelstwem nabawił się kilka miesięcy temu kontuzji Achilesa, która sprawia, że na początku sezonu nie zobaczymy go na parkiecie. Jego miejsce w podstawowym składzie zajmie najprawdopodobniej pozyskany z Valencii Mike Tobey.

PONITKA W „KONICZYNKACH”

Według przewidywań bukmacherów największe szanse na mistrzostwo ma Efes (16,77 procent), jednakże tuż za nim plasuje się Real (16,7 %) oraz Barcelona (16,31 %). Inaczej ma się sprawa z Panathinaikosem Ateny (1,68 %). „Koniczynki” od lat pozostają cieniem dawnej ekipy, która za ery Żeljko Obradovicia pięciokrotnie wznosiła puchar za triumf w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Europy. Spośród piętnastu ekip, które ukończyły fazę zasadniczą Euroligi 2021/2022, Panathinaikos zajął trzynaste miejsce (bilans 9-19). Więcej o problemach zespołu sprzed kilku miesięcy pisaliśmy w marcu.

„Panata” to nadal wielka marka, która cieszy się olbrzymią popularnością. Ich hala co rusz wypełnia się fanatycznymi kibicami, dla których nawet pirotechnika na trybunach nie jest obca. Mateusz Ponitka trafia do zespołu po sporej rewolucji. W ubiegłym roku postawiono na Dimitriosa Priftisa, który po sukcesach w Kazaniu miał wraz z Okaro Whitem powtórzyć je w Atenach. Po roku obu panów już niema. Za sterami klubu posadzono Dejana Radonjicia, który przez ostatnie dwa sezony prowadził Crvenę Zvezdę. Stamtąd zabrał ze sobą rozgrywającego Nate’a Woltersa.

Zakładając, że kapitan reprezentacji Polski będzie występował na pozycji numer trzy, czeka go rywalizacja z Georgiosem Kalaitzakisem. Młody Grek w ubiegłym roku trafił do NBA (ostatni numer draftu), lecz licznik występów w najlepszej lidze świata zatrzymał się na trzynastu. Przed wyjazdem za ocean grał jednak w Panathinaikosie, więc klub nie jest mu obcy.

Tak naprawdę poza Georgiosem Papagiannisem reszta podstawowego składu będzie się raczej składała z nowych osób. Do klubu trafili także Marius Grigonis, litewski obrońca z CSKA czy Derrick Williams – niegdyś wielki talent NBA, który od lat zmienia kluby w Eurolidze. Radonjic dostaje zadanie, którego nie wykonał Prifitis, tj. zrealizowania odbudowy potęgi „Koniczynek”.

- Tę drużynę stać na coś wielkiego w Eurolidze. Prędzej czy później Panathinaikos wróci na szczyt. Wierzę, że odbudowa sukcesów nabierze tempa i będziemy w stanie powalczyć i dać radość kibicom – mówił portalowi „WPSportoweFakty” Ponitka w ostatnich dniach.

LIGA DLA WSZYSTKICH

Euroliga nie ogranicza się jednak do czterech ekip. Wśród zespołów, które powalczą o udział w play-offach, można wyróżnić AS Monaco, Virtus Bolonia, Olimpię Mediolan czy Olympiakos. Wydaje się jednak, że medale między sobą ponownie będzie rozstrzygać analizowana wcześniej trójka.

Sporo mówi się, że gospodarzem Final Four Euroligi może zostać Kowno. Jeśli plotki by się sprawdziły, to z perspektywy polskiego kibica trudno znaleźć podobnie dobry basket blisko Polski (ewentualnie jest jeszcze Alba Berlin). Wielu koszykarzy grających w NBA zwraca uwagę na trudność europejskich rozgrywek, w których nie obowiązuje zasada trzech sekund pod koszem. W ostatnim offseasonie na Stary Kontynent trafiło wielu ciekawych koszykarzy z przeszłością za oceanem, co sprawia, że kibice amerykańsko-kanadyjskiej ligi nie muszą czuć się obco, oglądając zmagania europejskich zespołów.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.