Filmowy uśmiech, a w tle rozprute przez luksusową łódź fale. Obok Elton John, w ręku kieliszek szampana. Drogi sweter zarzucony niedbale na plecy. Nienaganna fryzura. Delikatny zarost. To jedno z wielu zdjęć na profilu instagramowym Davida Beckhama, które każdego dnia powodują westchnięcia marzycieli z całego świata. „Żyć trzea umić”, jak nawija Sokół. Becks umie.
Kiedy David Beckham zaczął spotykać się z Victorią ze Spice Girls, oboje byli na topie, ale ona jednak wyżej. W 1997 roku ten kobiecy band znał cały świat, a przeboje mogli zanucić nawet ludzie, którzy nie słuchali ich muzyki, po prostu nie dało się przed nią uciec. Ten moment, połączenie sił, był jak winda do popularności, o jakiej nawet jako znany piłkarz Beckham nie mógł marzyć. Ale dziś, po upływie wielu lat, zdecydowanie przerósł swoją żonę na giełdzie celebrytów. Stał się ikoną popkultury, starzeje się w stylu Seana Connery'ego, zresztą niedawno w świat poszła plotka, że miałby być następnym Jamesem Bondem i w sumie pewnie nikt w Wielkiej Brytanii nie zdziwiłby się, gdyby do tego doszło. Koledzy, a najczęściej rywale z boiska podkreślają, że Beckham był dobry, ale nie wybitny, nie ma jednak cienia wątpliwości, że większość z nich chciałaby zdyskontować swoje kariery tak jak on. Gdy z łzami w oczach opuszczał murawę, żegnając się z PSG, były skrzydłowy reprezentacji Anglii Chris Waddle powiedział, że jeśli stworzylibyśmy listę tysiąca najlepszych zawodników w erze Premier League, nazwisko Beckhama prawdopodobnie by na niej nie widniało. Nawet sir Alex Ferguson w autobiografii wydanej w 2013 roku napisał, że „nigdy nie osiągnął poziomu, o którym mógłbyś powiedzieć: to absolutnie topowy piłkarz”.
KIM, U LICHA, JEST BECKHAM?
Tatuaże, fryzury, które momentalnie nosiła cała męska część Anglii (co musiało szczególną dumą napawać matkę Davida, stylistkę fryzur), ale i bezpłciowe wypowiedzi. Beckham nigdy nie był ceniony za błyskotliwość, intelekt, charyzmę. Można uznać, że na swój sposób był nudny. Szczytem absurdu okazała się jego biografia. Pełna infantylnych zdań, banał gonił banał, to jedna z tych książek, które odkładasz zmęczony czytaniem. David Lagercrantz, który napisał biografię Zlatana Ibrahimovicia „Ja, Ibra” wyznał niegdyś: – Przeczytałem mnóstwo książek piłkarzy zanim zabrałem się za pisanie tej Zlatana. Wszystkie były złe i ociekały sentymentalizmem, ale ta Beckhama była napakowana idiotyzmami. Kiedy spotkałem Zlatana po raz pierwszy, w 2010 roku, powiedziałem mu, że raczej nie chciałbym używać książki Beckhama jako wzorca. Ibra w swoim stylu odparł: „Po pierwsze – kim, u licha, jest Beckham?”.
Związek ze Spice Posh, jedną z piosenkarek zespołu Spice Girls, zmienił jego życie na zawsze. Stali się najbardziej znaną parą, łączącą showbiz z piłką. – Zmieniła się jego koncentracja, priorytety. Zaczął mieć status celebryty – wspominał Ferguson, ale też uczciwie dodawał, że nigdy nie miał z piłkarzem problemów, na pewno nie takich, które widziała prasa. – Nie byłem w stosunku do niego zbyt krytyczny, nie mogłem sprzeciwiać się przecież jego wizerunkowi jako człowieka. Jest idolem dla dzieci i bardzo bogatym człowiekiem. Nigdy nie miałem z nim problemów – dodawał Szkot, puszczając w niepamięć kopnięcie w szatni buta, który poszybował tak niefortunnie, że rozciął Davidowi łuk brwiowy.
Oczywiście, że Victoria miała na niego wielki wpływ. Nieco żartobliwie wspominał o tym w swojej biografii Sven-Goran Eriksson, który miał okazję prowadzić Beckhama w reprezentacji Anglii. Po przygodzie piłkarza z PSG Szwed chciał go jeszcze ściągnąć do Anglii. Mocarstwowe plany snuło Leicester City i tam właśnie widział Becksa. Uważał bowiem, że to mogłoby przyciągnąć widzów i zrobić dużo dobrego szumu wokół Lisów. Victoria zapytała: – Sven, czy naprawdę wyobrażasz sobie mnie w Leicester? A Beckham dodał: – Nawet Madryt nie był dla mojej żony wystarczająco posh. Leicester z pewnością nie jest posh, ale mieszkańcy tego miasta uważają, że niechęć pani Beckham spowodowana jest czymś zupełnie innym – jej kiepskim występem wokalnym w tamtejszym Victoria Park, w 2001 roku, kiedy została wygwizdana za wykonanie kawałka „Not Such An Innocent Girl” w ramach festiwalu BBC.
A MOŻE SUNDERLAND?
Posh. Slangowo: kokaina, ale przecież nie o tym tutaj mowa. Posh to inaczej wykwintny, wytworny, ekskluzywny, elegancki. Z wyższych sfer. Z wyższymi sferami Beckham nie miał wiele wspólnego. Pochodził z zupełnie normalnej rodziny. Pseudonim nadany muzycznemu wizerunkowi Victorii, córki gospodyni domowej i elektronika, dorastającej w Hertfordshire, przełożył się na ich związek. Bywał nawet czas, gdy Davida nazywano Spice Boy. Nie bronił się przed tym szczególnie. Przydawało mu to odpowiedniego blichtru. Plasowało na wyższych poziomach. Ludzie w końcu uwierzyli, że David i Victoria są posh i koniec.

Kiedy w 2010 roku Beckham przenosił się do Milanu, w paru angielskich gazetach pojawiła się informacja, że powalczy o niego – uwaga – Sunderland. Po tych tekstach o zdanie zapytano wreszcie Steve'a Bruce'a, byłego kapitana Manchesteru United, a wtedy menedżera Czarnych Kotów ze Stadium of Light. „Brucey”, człowiek o wyglądzie walijskiego boksera wagi ciężkiej, skrzywił się i wypalił: – To był wybór: Mediolan i Prada, czy Sunderland i Primark! Nawiązywał oczywiście do sieciówki z ubraniami, w której t-shirt możesz nabyć za 2-3 funty.
Mediolan, Paryż, a potem Ameryka. Beckham równolegle z karierą piłkarską budował swoje wizerunkowe i finansowe imperium. Linia własnych perfum, udział w potężnych kampaniach reklamowych znanych firm, stawał się jednoosobową instytucją. Kibice, ale też piłkarze, którzy grali z nim i przeciwko niemu, zaczęli patrzeć na niego przez pryzmat szyku, mody, nie umiejętności boiskowych, które przecież były naprawdę wysokie. – Bardziej interesuje mnie jego moda niż jego futbol – stwierdził Andre Ayew z Ghany, a Marco Borriello, napastnik Milanu, przyznał, że ciekawi go jedna rzecz, gdy Becks przychodził na San Siro. Czy w szatni okaże się, że Anglik jest tak „wyposażony”, jak w reklamach bielizny, czy jednak program komputerowy dołożył cegiełkę. Beckham budził olbrzymie zainteresowanie, gdziekolwiek szedł. To było wabikiem dla pracodawców. Mokrym snem ludzi od marketingu. I co z tego, że Pele powiedział: „Beckham? To bardziej gwiazda pop, niż piłkarz”? Ważne, że ludzie chcieli o nim wszystko wiedzieć, a koszulki kogoś takiego dobrze się sprzedają. A jeśli przy okazji zaliczy kilka asyst i strzeli parę ładnych goli, to tym lepiej!
MODELOWY INSTAGRAM
Wciąż od czasu do czasu karmił publiczność banałami, jak wtedy, gdy próbował mówić wzniośle o swoim tatuażu: Jezusie niesionym przez trzech cherubinów. – Oczywiście to moi synowie, chodzi o to, że w pewnym momencie będą musieli o mnie zadbać, to dużo znaczy. Niektórzy uznali jednak, że to znaczy: porównuje się z Jezusem. Być może, podkreślam – tylko być może – to kompleksy z dzieciństwa. Mały chłopiec jako ostatni wybierany do składu. Nikt nie przewidział, że zrobi tak wielką karierę. – Był czas, gdy nie miałem kumpli – wspominał po latach człowiek, z którym dziś kumplować chce się każdy. Bo przy Beckhamie dobrze się pokazać. Wiedzą o tym wszyscy celebryci.
Jego profil na Instagramie śledzi ponad 60 milionów ludzi, media społecznościowe, będące dziś brutalnym wskaźnikiem popularności, pokazują najdobitniej, jak bardzo przerósł żonę, której życie w sieci śledzi trzy razy mniej osób. Konto Davida prowadzone jest idealnie – tak, by obcy ludzie pragnęli właśnie takiego życia. Ciepłe relacje z dziećmi, wystylizowane fotografie, na których wygląda jak model, miłosne wyznania pod adresem żony, wspominki ze świata wielkiego futbolu, którego był przecież przez lata ważną częścią. Oglądałeś film „Jiro śni o sushi”? Beckham zajada kolację w tej małej tokijskiej knajpce. Trzęsiesz się z zimna w mieszkaniu, bo kaloryfery jeszcze nie grzeją? Becks smaży się się na łodzi, podziwiając rozciągającą się panoramę Sydney. Ten człowiek nie zna litości. Kobiety wzdychają, bo z każdym rokiem wygląda coraz lepiej. Jest ikoną gejów, co przyjmuje honorowo. – Nie jest ważne, komu się podobasz, kobietom czy mężczyznom, fajnie jest po prostu podobać się innym – wyznał filozoficznie.
Życie jak z bajki, takie chcieli wieść. „Żona wypatrzyła mnie w albumie z naklejkami z piłkarzami, a ja ją w teledysku” – napisał w autobiografii. Gary Neville, jego świadek na ślubie, doprecyzował w swoim stylu: – Byłem z Davidem w chwili, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy w telewizji. „Widzisz tę dziewczynę, która nie umie tańczyć i śpiewać?” – zapytał. „Ożenię się z nią!”. Nawet kiedy bulwarówki rozpisywały się o ich kryzysach małżeńskich, z całych sił próbowali to przetrwać. I dziś mogą mówić, że się udało. To oczywiste, że rozwód byłby poważną rysą na starannie budowanej pozycji w społeczeństwie. Nie po to przez tyle lat pracowali na bycie częścią wyższych sfer, by to zrujnować. Rozprawili się razem z wyznaniami dwóch dziewczyn: Rebekki Loos i Sarah Marbeck, które opowiadały prasie o romansach z piłkarzem. Był rok 2004 i jeśli Beckham chciał popularności, to chyba nie o taką chodziło. Za każdym razem, gdy zgłaszała się jakaś prostytutka lub dziewczyna łaknąca popularności, Beckham podkreślał, że na pierwszym miejscu jest rodzina i ktoś próbuje to zniszczyć. Ludzie zazwyczaj mu wierzyli. Zawsze miał dobry PR, a to podstawa. Nie, on nie mógł tego zrobić – machali ręką widzowie, czytelnicy i kibice. Ktoś wyliczył, że w szczycie zainteresowania Davidem w Wielkiej Brytanii powstawała o nim liczba artykułów prasowych zbliżona do tej, jaką można było przeczytać o księżnej Dianie.
MR & MRS EVERYDAY
Rok 2000. Jakaś niezbyt lotna dziennikarka pyta Victorii: – Czy jesteś tak chuda, bo całymi dniami się bzykacie? – Właściwie tak. David jest w łóżku zwierzęciem – odpowiada Posh Spice. Oczywiście każdy taki cytat idzie w świat. Wystarczy jedno zdanie, by stworzyć scenariusz do tysięcy tekstów, domysłów, ale najważniejsze to podsycać ogień. Piszą, więc istniejemy, zarabiamy kolejne miliony i zyskujemy nowe kontrakty. Tę partię nauczyli się przez dekady rozgrywać koncertowo. Wiedzieli, że cokolwiek zrobią, będzie to roztrząsane, analizowane, jak nadanie pretensjonalnych imion dzieciom – np. jednemu z synów Brooklyn, co sprawiło, że pochylał się nad tym w pewnej gazecie... psychiatra.

John Giles, były gracz Manchesteru United, dwadzieścia lat temu w felietonie na łamach „Daily Express” napisał: „Posh Spice potrzebuje desperacko rozgłosu, to jej tlen. Ale dla Davida to cyjanek”. Od samego początku nie wszyscy chcą dzielić z nimi szczęście i nie każdy ich akceptuje. Znana powieściopisarka Barbara Cartland, na wieść, że Beckhamowie mają się wprowadzić obok niej, nie kryła zażenowania. – Mają pieniądze, ale nie mają klasy i nie wiedzą jak się zachowywać. To najgorsi sąsiedzi, jakich możesz sobie wyobrazić – obruszyła się twórczyni dziesiątek romansideł. Ten romans nie przypadł jej jednak do gustu. Nie musieli się tym jednak specjalnie przejmować, bo Cartland miała 97 lat i rok później umarła.
To właśnie najczęstszy zarzut – pozorna klasa. Nawet ich przyjaciel, mąż Eltona Johna David Furnish przyznał, że są „Mr & Mrs Everyday, którzy nagle zostali sławni”. Zresztą gwiazdy filmowe i muzyczne często brały parę w obronę przed różnymi atakami. Robbie Williams podsumował kiedyś stosunek społeczeństwa do Davida Beckhama w takich słowach: – Bardzo przystojny i bardzo bogaty, do tego jest świetnym piłkarzem z atrakcyjną żoną i uroczymi dzieciakami. Ma wszystko to, co chcieliby mieć inni, co sprawia oczywiście, że ci wszyscy inni go nienawidzą.
Niektórzy jednak lubią go bez względu na styl bycia poza boiskiem. Szczególnie kibice, którym dał radość. Nie obchodzi ich, co założył i jakie ma włosy. Pamiętają rzuty wolne, ładne gole, nawet jeśli nie było ich wiele. Kojarzą z erą sukcesów Manchesteru United. Budzi pozytywne skojarzenia. – Ludzie kochają mnie z powodu mojej gry w piłkę. Cała reszta, w tym działalność reklamowa, to tylko coś ekstra, coś co wynika z faktu, że jestem piłkarzem – powiedział, kiedy trafił do Realu Madryt, Florentino Perez skwitował to bardzo ładnie: – Z Teatru Marzeń przeniósł się do Drużyny Marzeń.

Dużo jest prawdy w tym co mówił Becks. Futbol go zbudował. 115 meczów w reprezentacji Anglii, wiele fantastycznych spotkań w barwach Manchesteru United, Realu Madryt, Milanu i PSG – nie grasz w takich klubach, bo dobrze wyglądasz, masz znaną żonę, albo fajną fryzurę. Był taki czas, na początku tego wieku, że w Google internauci szukali frazy „David Beckham” częściej, niż nazwiska jakiegokolwiek innego sportowca na świecie. Przegrywał w tym dziwacznym rankingu tylko z Britney Spears i Osamą bin Ladenem. Ale tego wszystkiego, także podboju Ameryki, czy statusu Oficera Orderu Imperium Brytyjskiego, nie byłoby, gdyby nie fakt, że sześć razy zostawał mistrzem Anglii i zdobywał tytuły oraz puchary w Hiszpanii i Francji, a także otarł się, w końcówce ubiegłego stulecia, o Złotą Piłkę. Jak to powiedział George Best: – Beckham nie potrafi kopnąć piłki lewą nogą. Nie umie grać głową. Nie umie robić wślizgów i nie strzela zbyt wielu goli. Ale poza tym – jest naprawdę w porządku!
