Rapować każdy może, nie każdy potrafi. Dziś pokażemy wam tych, którzy potrafią, ale nie trafili jeszcze na salony. Jeszcze.
Polski YouTube jest pełen nieodkrytego jeszcze rapu. W tym morzu nowych ciężko wychwycić jednak te najlepsze, przez co giną one w zalewie kopii kopii i bardzo przeciętnych numerów, czekając na swój moment chwały, który czasami nigdy nie nadchodzi.
Przychodzimy z pomocą i wyróżniamy dziesięciu raperów oraz składów, którzy zasługują przynajmniej na rzucenie okiem. Dycha mocno subiektywna, bo tu w końcu idzie o nasze gusta - pewnie każdy z was ma swoich faworytów, dlatego dzielcie się nimi w komentarzach; niech reszta userów też zwróci na nich uwagę!
VKIE
Znany masowemu odbiorcy z gościnnego występu na hors d'oeuvre schaftera, gdzie położył fantastyczną zwrotkę na numerze cameltoe. Kompletnie niesłusznie, reprezentant Śląska przy odpowiedniej popularności ma szansę nie tyle dogonić kolegę z rocznika 03’ (albo 96’), ile przebić go jeśli chodzi o umiejętności i oferowany wachlarz stylistyczny. VKIE również płynnie łączy język polski z angielskim i z gracją porusza się po nowoczesnych bitach, nie ograniczając się do jednego typu podkładów - a przy tym prezentuje też niezłe umiejętności czysto raperskie. Dajemy rok na legal w dużej wytwórni, w tym czasie warto się osłuchać.
Pazzy
Tutaj ostrzegamy – niech miłośnicy truskulu i hejterzy autotune’a trzymają się z daleka, mało jest bowiem na scenie graczy tak przesiąkniętych nowymi brzmieniami, jak właśnie Pazzy. Z ostatniej płyty BABYFACE wyciekają wręcz hektolitry modulacji głosu i ad-libów. Pazzy odpala prawdziwą Ameryczkę w Polsce i jak nie lubimy określeń w stylu: Polska nie jest gotowa na takie rzeczy, tak tutaj jesteśmy gotowi. Nie zdziwimy się, jeżeli za kilka lat duża część krajowej sceny będzie brzmieć podobnie. Trzymajcie rękę na pulsie!
UFOCORE
Jeżeli ktoś kojarzy skład Ćpaj Stajl i podobnie jak my jara się Latem w Ghettcie, koniecznie powinien się zapoznać z dwoma materiałami od tej dwójki, czyli UFOCORE MIXTAPE oraz UROBOROS EP. Znany z kultowego już materiału krakowskiej grupy Załaz wraz z wokalistką Bananą wplątują w funky oprawę Lata w Ghettcie klubowe brzmienia, raz za razem zaskakując nowymi patentami i doskonałymi linijkami. Dwie płyty, po których leci się jak rollercoasterem! Większy rozgłos na pewno się przyda – o Krakowie mówiło się, że niewielu tam interesujących raperów, co oczywiście jest wierutną bzdurą; wystarczy trochę głębiej pokopać, by znaleźć takie perełki.
CRANK ALL
Jakiś czas temu opublikowaliśmy na portalu dwie części przewodnika po polskiej ulicy 2020, by niedługo potem odkryć mocnego kandydata do kolejnej edycji. CRANK ALL na wydanej w tym roku płycie AMERICANO MIXTAPE 2020 jak zły lata po nieco bardziej klasycznych podkładach, niż te, do jakich przyzwyczaiła nas ostatnio polska ulica. Prosta przewózka, kilka przemiłych panczjlanów, no i przede wszystkim dwóch gości, których featuringi ubarwiają materiał – Berson oraz Kot Kuler. Goście z kompletnie innych światów, obaj jednak związani w jakiś sposób z warszawską ulicą, ten drugi rapowo wskrzeszony z nieoficjalnej emerytury rapowej. Nieoczywiste featy, powrót podziemnej legendy, brudne, klimatyczne bity? Czyste podziemie, mikrofonu kontrola!
275
Niesłusznie przegapiony nawet w podziemiu duet raper-producent z Sierpca to jeden z doskonałych przykładów, że aby zrobić naprawdę niezły album w 2020 roku nie trzeba silić się na trapowe bangery i nadużycie autotune’a – proste, ale klimatyczne bity lekko nasączone elektroniką, do tego próby ugryzienia różnych flow przez rapującego Marcela; wszystko zamknięte w niedługiej formie ep-ki, która jest dobrą wizytówką chłopaków na przyszłość. Wiadomo, że są pewne niedoskonałości i braki, ale potencjał tkwiący w tym projekcie jest ogromny. Warto dać szansę, bo wyświetlenia sprawiają, że człowiekowi jest delikatnie przykro.
San Sebastian
Bardzo wyjątkowy przypadek – San Sebastian błysnął jednym, świetnym numerem, by kompletnie zniknąć muzycznie. Niedawno pojawiła się jednak informacja o jego powrocie, warto zatemprzypomnieć, jaki potencjał tkwi w tym białostockim zawodniku na przykładzie jedynego obecnie dostępnego numeru. Białostockie Miami jest smutnym, przejmującym numerem o ulicznej rzeczywistości stolicy Podlasia, podanej jednak w formie, na jaką w Polsce mało kto się decyduje – krzyczący refren na pelnym autotunie, modulacja głosu przez cały numer, wszystko zalatuje niemal próbą zrobienia bangera opartego na ciężkich i trudnych do zgryzienia klimatach. Początkowo może odrzucać, jest to jednak mega oryginalne i po kilku odsłuchach ciężko wywalić numer z głowy.
aleshen
Przypadek z drugiego bieguna – aleshenowi zdarzyło się już przekroczyć niektórymi numerami milion wyświetleń, ale mamy wrażenie, że o liderze GUGU było głośniej tylko z powodu niejasności nazewnictwa związanej z powstaniem wytwórni Szpaka o podobnej nazwie. Zupełnie niesłusznie, wszak aleshen jest jednym z przyjemniejszych młodych raperów do osłuchiwania się przed nadchodzącym wielkimi krokami sukcesem. Bezczelne, trapowe flow, które ma gdzieś wszystkie standardy i zasady – niuskulowa bragga w pełnej krasie, przypominająca nam złote czasy chociażby Alcomindz Mafii. O GUGU będzie jeszcze głośno, ale o aleshenie prawdopodobnie najgłośniej i podejrzewamy, że gdy wyważy już drzwi, to razem z futryną.
SuperStyle
Zostawiamy na chwilę newschool i przenosimy się do stolicy Wielkopolski. SuperStyle jest kolejnym duetem raper-producent na naszej liście, ale to już klimaty klasyczne, do tego z featami od Bisza i Deepa (premiera ich trzeciego albumu Wszystko - 1 czerwca!). Dzięki SuperStylom możemy przenieść się momentalnie do ery nieco bardziej korzennego rapu, gdzie królowały sample, bujające flow i teksty pełne nawiązań popkulturowych. W przypadku poznańskiego, mocno zaznaczającego się w lokalnym podziemiu duetu wszystko wychodzi bardzo dobrze. No bo ile można słuchać tylko i wyłącznie trapów?
Sarcast
Dotychczasowa historia Sarcastu jest dziwna – gdy w 2015 roku na rynku pojawił się Syn Słońca i zaczęły go propsować naprawdę duże rapowe postacie, wydawało się, że droga do sukcesu stoi otworem. Tak się niestety nie stało, Sarcast bardzo zwlekał z wydaniem kolejnej płyty na fali hajpu i poza zaproszeniem na wspólną płytę Quebonafide i Białasa zespół Michała Lange i Łukasza Sowińskiego trochę przepadł. Szkoda, bo to jedno z najbardziej udanych połączeń quasi-rapowych tekstów z esencjonalnie elektronicznymi podkładami. Duet powrócił do nas kilka dni temu z singlem Jerycho i cóż – to dalej ten sam, bardzo wysoki poziom. Pytanie, czy szansa nie została już przespana. Oby nie.
Young Jacob
Z dedykacją dla wszystkich, których odstrasza montowanie do polskich ksywek ciągłych Young oraz Lil – Young Jacob nie jest bynajmniej reprezentantem tępego, generycznego trapu. Na powyższym singlu z lutego udowadnia, że znakomicie radzi sobie z bitami typu lo-fi, na swoim hot16challenge zaprezentował z kolei czysto rapowe umiejętności nawijania bez cięć w starszym stylu, przywołując nam skojarzenia chociażby z szeroko propsowanym Kabe. Odkąd usłyszeliśmy go pierwszy raz, zdecydowanie widać szeroko pojęty progres, chętnie zobaczymy więc, co Jacob ma w zanadrzu na najbliższe miesiące - co polecamy również wam.