10 zagranicznych albumów, na które (na razie) najbardziej czekamy w tym roku

Fka Twigs
FKA twigs – Eusexua

Podsumowania zostały zamknięte, więc można wreszcie patrzeć w przód. Pierwszą dużą premierę mamy już zaliczoną wraz z Debí Tirar Más Fotos Bad Bunny’ego. Na co jeszcze czekamy z rosnącą niecierpliwością?

Jakby co – wybieramy spośród wydawnictw, które mają wyznaczoną dokładną datę dropu, dorzucając blockbustery, które powinny ukazać się już dawno, ale jednak się nie ukazały. Operujemy jednak na pewnym poziomie prawdopodobieństwa – bez myślenia życzeniowego typu rzucanie się na obiecanki, że Cardi B ma niby ukończony prawie cały album.

Ethel Cain – Perverts

Córka kaznodziei ma wszystko, żeby w perspektywie najbliższej przyszłości stać się ikoną popkultury. Wysłała już w tym kontekście czytelne sygnały, nagrywając doskonały debiut Preacher's Daughter czy modelując choćby dla Givenchy. Kolejny krok dla Lany Del Rey southern gothicu? Perverts – 8 stycznia.

Mac Miller – Balloonerism

Życie nauczyło nieufności wobec pośmiertnych albumów, ale jeśli chodzi o Maca Millera – Circles to czołówka jego dyskografii, więc pozostaje wierzyć, że Balloonerism zawierające materiał z 2014 roku również będzie wartością dodaną do dyskografii nieodżałowanego rapera, a nie skokiem na kasę.

FKA Twigs – Eusexua

Prawdopodobnie znacznie szybciej ten materiał trafiłby w nasze ręce, gdyby nie to, że na pewnym etapie zleakowanych zostało blisko sto demówek, co FKA Twigs skwitowała słowami: Well done, no new music for a while now. Rok z okładem później jesteśmy już jednak w przededniu premiery tej płyty, która według deklaracji artystki ma być inspirowana techno.

Central Cee – Can't Rush Greatness

Niebywałe, że Central Cee nie ma jeszcze na koncie długogrającego debiutu, bo przecież tak naprawdę od lat jest postacią, o której ruchach nie da się nie słyszeć. Czas na albumową weryfikację nadejdzie w końcu 24 stycznia, gdy ukaże się Can't Rush Greatness.

The Weeknd – Hurry Up Tomorrow

Po końcoworocznym sezonie ogórkowym bardzo szybko na odmułę będzie mieć miejsce spektakularny piątkowy drop, bo 24 stycznia ukaże się również prawdopodobnie ostatni album Abla pod szyldem The Weeknd.

Squid – Cowards

Z Black Country, New Road – po przejmującym klasyku Ants from Up There – odszedł Isaac Wood. Black Midi wspięli się na wyżyny szaleństwa nagrywając Hellfire, a następnie zawiesili działalność, czego jakimś tam plusem był solowy debiut Geordiego Greepa. W całości natomiast wciąż trzymają się Squid, czyli gitarowi eksperymentatorzy z wytwórni Warp. Tak – tej od Aphex Twina czy Boards Of Canada. Po Crispy Skin jesteśmy raczej spokojni o poziom trzeciego albumu grupy.

Jane Remover – Revengeseekerz

Od przełomu dekad Jane Remover najpierw spektakularnie zbudowała środowiskowy kult, żeby następnie w coraz powszechniej świadomości funkcjonować jako jedna z najbardziej ekscytujących postaci, jeśli chodzi o brzmienia przyszłości z pogranicza eksperymentów, hyperpopów, EDM-mów i muzyki gitarowej. Ubiegły rok stał u niej pod znakiem kozackich singli i supportowania JPEGMAFII, a już 14 lutego premiera albumu, który serio może okazać się przełomowy.

Lana Del Rey – The Right Person Will Stay

Po tym, jak za sprawą Did You Know That There's a Tunnel Under Ocean Blvd Lana Del Ray odnotowała być może najmocniejszy moment w karierze, miała dokonać mocnego zwrotu w kierunku country. Nagrywała covery w tym gatunku i zapowiedziała nawet album Lasso, który jednak nie ujrzał światła dziennego. Ostatecznie artystka zdecydowała się zaprezentować za to płytę The Right Person Will Stay, gdzie nie zabraknie odniesień do amerykańskiej tradycji i folkloru, ale bez ekstremalnego twistu. Czy dobrze się stało? Jak to mówił klasyk: we will say what time will tell. Dokładniej – w drugiej połowie maja.

A$AP Rocky – Don’t Be Dumb

Z czwartym długogrającym albumem od Pretty Flacko jest fuckin' problem. Miał ukazać się wiele miesięcy temu, ale – po kolejnych obsuwach – stanęło na początku 2025 roku. Wystawianie cierpliwości słuchaczy na ciężką próbę może zostać zrekompensowane poziomem materiału, który – sądząc po dotychczasowych singlach – zapowiada się na kosmiczny.

Playboi Carti – I Am Music

Jeśli mowa o wystawianiu cierpliwości na próbę – nie da się nie wspomnieć o Playboiu Cartim, który rollout następcy Whole Lotta Red przeciągnął w kolejny rok i mimo tego, że ruszył preorder, data premiery materiału wciąż ma status TBA. Ostatnio nawet fani zaczęli skrzykiwać się na bojkot rapera. My zamiast nerwowych ruchów na chłodno stawiamy proste pytanie: co najpierw – I Am Music czy GTA 6.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Komentarze 0