30 filmowych premier 2024 roku, na które najmocniej czekamy

filmy2024-ART.jpg

Mijający rok okazał się lekką anomalią. Po raz pierwszy od dekady (nie licząc kuriozalnego, naznaczonego głęboką pandemią roku 2020) największym globalnym hitem był film inny niż sequel. Wszystko jednak wskazuje na to, że ta sytuacja nie powtórzy się w nadchodzących 12 miesiącach.

Powód jest prosty – premierami z największym potencjałem frekwencyjnym będą w 2024 roku właśnie sequele. Chociaż, wiadomo, wszystko może się zdarzyć.

W kinach będą i blockbustery, i mocne premiery kina autorskiego, potencjalne hity festiwali, arthouse... Zresztą – zobaczcie sami. W przypadku części filmów znamy już datę premiery polskiej, przy części – tylko datę premiery amerykańskiej, a przy kilku nie wiemy praktycznie niczego poza tym, że prawdopodobnie zobaczymy je w 2024 roku.

Biedne istoty (polska premiera: 19 stycznia)

Frankenstein naszych czasów: naukowiec przywraca do życia młodą Bellę (Emma Stone), ucząc ją i kształtując wedle własnego uznania. Ale Bella rusza w świat, bo nie chce być królikiem doświadczalnym. Yorgos Lanthimos (Kieł, Faworyta) przygląda się tu zarówno transformacji dziewczyny w dorosłą kobietę, jak i społeczeństwu usiłującemu ubrać ją w konkretny kostium. Wyszło mu to tak, że Biedne istoty wygrały festiwal w Wenecji i są jednym z najpoważniejszych kandydatów do Oscara za najlepszy film.

Chłopiec i czapla (polska premiera: 19 stycznia)

A to z kolei prawdopodobny zwycięzca Oscara za najlepszy pełnometrażowy film animowany. Twórca Studia Ghibli Hayao Miyazaki już miał żegnać się Chłopcem i czaplą z kinem, ale zmienił zdanie i nie wybiera się na emeryturę. Jego najnowsza propozycja to na poły autobiograficzna opowieść o chłopcu tracącym podczas wojennej zawieruchy matkę. A następnie... trafiającym do tajemniczego, istniejącego poza czasem i przestrzenią świata, zamieszkałego i przez żywych, i umarłych.

chłopiec i czapla.png
kadr z filmu "Chłopiec i czapla"

Kos (polska premiera: 26 stycznia)

Sensacyjny zwycięzca tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych (Kos pokonał m.in. Chłopów) w końcu trafia do kin. Podobno to polskie Django, efektowny eastern o Tadeuszu Kościuszce, który w 1794 roku powraca do Polski, by wzniecić rebelię przeciwko Rosjanom. Dla mnie to opowieść o tym, że przemoc rodzi przemoc. Sytuacja w Ukrainie spowodowała, że „Kos” stał się tak bardzo aktualny, że trafił w swój czas – mówił w rozmowie z serwisem dzieje.pl reżyser Paweł Maślona.

Przesilenie zimowe (polska premiera: 26 stycznia)

Szkoda, że najlepszy świąteczny film ostatnich kilkunastu lat będzie w Polsce do obejrzenia... pod koniec stycznia. Niby akcja dzieje się w 70's (złośliwy nauczyciel, uczeń i kucharka zostają w szkole na czas przerwy świątecznej, ich z początku szorstkie relacje zmieniają się pod wpływem gwiazdkowej aury, zaś cieniem na codzienne życie placówki kładzie się wojna w Wietnamie), a przecież Przesilenie zimowe to świetny hołd złożony amerykańskiemu kinu lat 40.; klasycznym opowieściom o tym, jak to ludzie potrafią przeobrazić się na lepsze. Za kamerą Alexander Payne (Bezdroża, Spadkobiercy) – jego film może być czarnym koniem oscarowego wyścigu.

Obsesja (polska premiera: 2 lutego)

36-letnia Gracie Atherton-Yoo (Julianne Moore) wywołuje skandal na cały kraj, wchodząc w romans z nastolatkiem. Teraz, ponad dwie dekady od tych wydarzeń, nadal jest z nim w związku. Ale kiedy do miasteczka, w którym mieszkają, przyjeżdża aktorka Elizabeth (Natalie Portman), by zagrać w filmie zainspirowanym prawdziwymi wydarzeniami sprzed lat, sprawy zaczynają przyspieszać tempa... Nominowany do czterech Złotych Globów film Todda Haynesa (Carol) to ta premiera zimy, która – mamy nadzieję – wypełni zapotrzebowanie na dobre amerykańskie dramaty psychologiczne.

obsesja.jpg
fot. kadr z filmu "Obsesja"

Priscilla (polska premiera: 9 lutego)

Czy Sofia Coppola (Między słowami) sięgnęła po biografię Priscilli Presley na fali popularności Elvisa, biopicu króla rock'n rolla? Podobno nie. Niewiele osób miało okazję poznać bliżej historię Priscilli. Kiedy przeczytałam jej książkę, uderzyło mnie, w jak wyjątkowych okolicznościach się znalazła. A jednocześnie musiała przejść przez to samo, co wszystkie dorastające dziewczyny – powiedziała Coppola podczas konferencji prasowej na festiwalu w Wenecji, gdzie odbyła się premiera Priscilli. I gdzie grająca ją Caliee Spaeny otrzymała za swoją rolę nagrodę Złotego Lwa. A na ekranie Elvisem będzie przeżywający swój peak popularności Jacob Elordi.

Bracia ze stali (polska premiera: 16 lutego)

Rodzina von Erichów istniała naprawdę. Jej głowa, Fritz von Erich, założył w latach 60. federację wrestlingową World Class Championship Wrestling, w której biły się gwiazdy tej dyscypliny, wśród nich jego synowie. Ale Bracia ze stali to mniej opowieść o sporcie, a bardziej – o klątwie ciążącej nad rodziną; dość powiedzieć, że synowie von Ericha tracili życie jeden po drugim. Film jest kolejną propozycją od studia A24, w rolach głównych zobaczymy Zaca Efrona, Lily James i, co dla wielu może być szczególnym magnesem, Jeremy'ego Allena White'a.

bracia ze stali.jpg
fot. kadr z filmu "Bracia ze stali"

Madame Web (polska premiera: 16 lutego)

Może i kino komiksowe znajduje się ostatnio w ogniu krytyki, a branża fantazjuje, że jego miejsce wkrótce zajmą adaptacje gier, ale akurat ten projekt na papierze wygląda ciekawie. Dakota Johnson gra w Madame Web ratowniczkę medyczną, która odkrywa w sobie dar jasnowidzenia. I przepowiada trzem młodym kobietom wyjątkową przyszłość, chociaż obarczoną zagrożeniami... Po dwóch częściach Venoma i Morbiusie to kolejna odsłona franczyzy Sony's Spider-Man Universe. A obok Johnson zobaczymy przeżywającą ostatnio znakomity okres Sydney Sweeney.

Anatomia upadku (polska premiera: 23 lutego)

Dramat rodzinny, dramat sądowy, dramat egzystencjalny – a zaczyna się od kryminalnej historii, w której syn pisarki znajduje na podwórzu zwłoki swojego ojca. Krytycy są zachwyceni Anatomią upadku, bo to opowieść wielowarstwowa, wymykająca się schematom i gatunkom. Dziwne, że na polską premierę filmu, który wygrał ostatni festiwal w Cannes, trzeba czekać aż dziewięć miesięcy. Jeszcze dziwniejsze – że Francuzi nie wystawili Anatomii upadku do oscarowej walki o nagrodę w kategorii najlepszy film zagraniczny, skoro obraz Justine Triet jest wymieniany wśród kandydatów do statuetek w głównych kategoriach.

Żegnajcie, laleczki (polska premiera: 23 lutego)

Jedna dziewczyna opłakuje swój świeżo zakończony związek, druga chce generalnie zmienić swoje życie. Ale ich wspólna podróż komplikuje się na skutek kryminalnej intrygi. Ta komedia sensacyjna to solowy debiut Ethana Coena, który przez kilka dekad reżyserował wspólnie z bratem, Joelem – w dorobku mają m.in. Fargo, Big Lebowskiego oraz To nie jest kraj dla starych ludzi. I tu też wszystko zostaje w rodzinie, bo współscenarzystką Żegnajcie, laleczki jest żona Coena, Tricia Cooke. Przez ostatnie 20 lat pisaliśmy z Ethanem queerową trylogię w klimacie kina klasy B – opowiadała Cooke magazynowi Collider. I to jest jedna z jej części. W rolach głównych – Margaret Qualley i Pedro Pascal.

Diuna, cz. 2 (polska premiera: 1 marca)

Paul Atryda zawiera sojusz z Chani i Fremenami. Jednocześnie wkracza na wojenną ścieżkę, pałając żądzą zemsty na spiskowcach, którzy doprowadzili do upadku jego rodziny – tak wygląda oficjalny, skrócony opis chyba najbardziej oczekiwanej premiery zimy. Mniej istotna jest w tym przypadku fabuła, bardziej to, czy Denisowi Villeneuve'owi uda się utrzymać poziom jedynki. Co wiemy? Że będą sceny ujeżdżania czerwa pustyni i walki gladiatorów w obozie Harkonnenów. I że do gwiazd części pierwszej – Timothee Chalameta, Zendayi czy Javiera Bardema – dołączą m.in. Florence Pugh, Austin Butler i Christopher Walken. Ten ostatni wcieli się w Shaddama IV Corrino, władcę Imperium.

Strefa interesów (polska premiera: 1 marca)

Wiosną z canneńskiego festiwalu dobiegały głosy mówiące o tym, że takiego kina o Holocauście dotąd nie było. To prawda. Film Jonathana Glazera ogląda się jak rewers Syna Szawła: tam kamera znajdowała się w obozie koncentracyjnym i pokazywała aż za dużo, tu akcja dzieje się tuż za jego murami – i nie widać nic. Słychać tylko odgłosy kaźni. Grand Prix festiwalu w Cannes, szereg nominacji do Złotych Globów i niemal pewny Oscar za najlepszy film zagraniczny. A to wszystko dla brytyjsko-polskiej koprodukcji, której reżyserem jest jeden z najważniejszych autorów teledysków w historii, współpracujący m.in. z Radiohead, Blur i Massive Attack.

Mickey 17 (amerykańska premiera: 29 marca)

Pierwszym od czasu Parasite filmem Bonga Joon-Ho będzie science-fiction o misji pracownika stacji kosmicznej do lodowego świata Niflheim w celu kolonizacji. Pracownika imieniem Mickey – wykorzystywanego do podobnie niebezpiecznych wypraw i zazwyczaj... ginącego na nich. Po śmierci jednego Mickeya nowe ciało zostaje zregenerowane z nienaruszoną większością jego wspomnień. Po sześciu zgonach Mickey7 zaczyna rozumieć warunki swojej pracy i dlaczego była to jedyna nieobsadzona posada, gdy ją objął. W tytułowego bohatera wcielił się Robert Pattinson.

Challengers (polska premiera: 26 kwietnia)

Jedna z większych ofiar strajku aktorów; film Luki Guadagnino (Tamte dni, tamte noce) miał mieć swoją premierę na festiwalu w Wenecji, ale uniemożliwił to zmasowany protest środowiska aktorskiego. Tym razem Guadagnino pokaże trójkąt miłosny, rozgrywający się w świecie tenisistów; kiedy Tashi, była zawodniczka, a obecnie żona zawodowego gracza, decyduje się na zapisanie go do turnieju Challenger, zawodnik trafia na rywala, którym okazuje się... dawny ukochany Tashi. W jej roli zobaczymy Zendayę, a Challengers trafi do kin krótko przed startem przyszłorocznego Roland Garros, więc może jest w tym jakiś chwyt marketingowy.

zendaya-challengers.jpg
kadr z filmu "Challengers"

Civil War (amerykańska premiera: 26 kwietnia)

Alex Garland (Men, Ex Machina) porywa się na wysokobudżetowe kino sensacyjne? No tak, ale po pierwsze – to dalej film od A24, a po drugie: scenariusz dość mocno koresponduje z pesymistycznymi wizjami przyszłości. Bo mamy tu Amerykę pogrążoną w wojnie domowej, dyktatorski rząd, terrorystyczne bojówki i grupę dziennikarzy, którzy starają się to wszystko zrelacjonować. Na ekranie Kirsten Dunst, Jesse Plemons, Cailee Spaeny oraz, uwaga, Nick Offerman (czyli niezapomniany Ron Swanson) w roli prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Furiosa (amerykańska premiera: 23 maja)

No wreszcie! Nikt się w 2015 roku nie spodziewał, a sędziwy George Miller wywinął numer i tchnął nowe życie w serię, na której wszyscy już postawili krzyżyk. Mad Max: na drodze gniewu jest jednym z najlepszych filmów minionej dekady bez podziału na kategorie, nic zatem dziwnego, że te historia musiała zostać dopowiedziana. Jak się okazuje – w formie prequela. Po upadku cywilizacji młoda Furiosa (Anya Taylor-Joy) zostaje porwana z Zielonego Miejsca prowadzonego przez Wiele Matek. Bohaterka wpada w ręce hordy motocyklistów dowodzonej przez Dementusa (Chris Hemsworth), staje się świadkiem walki o dominację... a przecież chce tylko wrócić w całości do domu.

Czas na filmy, o których wiadomo na razie niewiele, natomiast elektryzują już na etapie pierwszych zapowiedzi. Pixar ostatnio był krytykowany za nieco niższy poziom swoich produkcji – To nie wypanda czy Między nami żywiołami są animacjami wysokojakościowymi, ale w zestawieniu z Toy Story, WALL-E czy W głowie się nie mieści wyglądają trochę jak ubodzy krewni. No to Pixar postanowił powrócić do świata tej ostatniej; W głowie się nie mieści 2 będzie mieć polską premierę 14 czerwca. Lipiec z kolei stanie pod znakiem najbardziej niepokornego z marvelowskich superbohaterów, ale skoro dwie pierwsze części Deadpoolaa wykręciły po prawie 800 milionów dolarów przychodu każd, to nie ma się co dziwić, że będzie i trójka. Polska premiera Deadpool 3 26 lipca.

Teraz dwa sequele, które w jakimś sensie spaja postać Tima Burtona. Zgodzimy się, że Sok z żuka to jego najbardziej przełomowy i chyba jednak najlepszy film? To pewnie już wiecie, że po 36 latach powstała druga część. Do swoich starych ról powrócą Michael Keaton i Winona Ryder, a nowymi w obsadzie będą m.in. Monica Bellucci (aktualnie – życiowa partnerka Burtona, który ewidentnie lubi zatrudniać swoje miłości do filmów; pamiętamy przecież, ile razy grała u niego Helena Bonham Carter), Willem Dafoe czy Jenna Ortega. Amerykańska premiera Soku z żuka 2 6 września. A tym drugim sequelem jest Joker: Folie a Deux, którego amerykańska premiera odbędzie się ledwie parę tygodni później, 4 października – co ciekawe, dokładnie w piątą rocznicę premiery Jokera. Chyba jednak najbardziej wyczekiwana premiera roku, prawda? Zwłaszcza że – jak wiadomo – ma to być musical.

joker.jpg
kadr z filmu "Joker Folie a Deux"

Trochę mało w tym zestawieniu polskich filmów – więcej informacji o tych największych premierach dostaniemy pewnie wiosną i latem, w okresie preselekcji do Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Wiadomo za to, że 11 października w kinach pojawi się Kulej, zrealizowana przez Xawerego Żuławskiego biografia Jerzego Kuleja, jednego z największych polskich bokserów wszech czasów. Film ma koncentrować się na wydarzeniach pomiędzy latami 1964 i 1968, czyli wtedy, kiedy pięściarz zdobywał olimpijskie złota; najpierw na igrzyskach w Tokio, a później w Meksyku. W roli Jerzego Kuleja – Tomasz Włosok.

Gladiator 2 będzie mieć amerykańską premierę 22 listopada, natomiast po ostatniej nadprodukcji w wykonaniu Ridleya Scotta możemy czuć lekki niepokój; czy film z Paulem Mescalem chociaż trochę dorówna obsypanemu Oscarami oryginałowi? Akcja będzie toczyć się 25 lat po śmierci Maximusa, protagonistą jest tu Lucjusz (w tej roli Mescal), wnuk Marka Aureliusza i siostrzeniec Kommodusa. Nie wydaje się też, żeby animowany Lord Of The Rings: The War Of The Rohirrim (polska premiera: 13 grudnia) namieszał w końcoworocznych podsumowaniach, ale może to zły tok myślenia; w końcu na kreskówkowego Spider-Mana też nikt nie stawiał. Rzecz dzieje się 183 lat przed wydarzeniami z Hobbita; Rohirrimowie mają bronić się przed najazdem Wulfa, wodza Dunlendingów, szukającego zemsty za śmierć ojca. I wreszcie niesamowicie hype'owany Nosferatu Roberta Eggersa (Wiking, The Lighthouse), czyli nowa wersja dwukrotnie ekranizowanej historii wampira o tytułowym imieniu; zwłaszcza ta pierwsza, z roku 1922, weszła do ścisłego kanonu kina. Tu ciekawostka – studia filmowe chciały powtórzyć patent z Barbieheimerem i wpuścić Nosferatu do kin w ten sam dzień co nowy, nienazwany jeszcze film Jordana Peele'a (Uciekaj!, Nope), ale ledwie parę dni temu okazało się, że Universal nie uwzględnił produkcji Peele'a w planach na rok 2024.

lord-of-the-rings-war-of-the-rohirrim-edoras-walls-social.jpg
kadr z filmu "Lord of The Rings War Of The Rohirrim"

Na koniec sześć filmów, przy których nie możemy jeszcze podać konkretnej daty premiery; wiadomo za to, że na pewno (lub w niektórych przypadkach prawdopodobnie) wejdą w 2024 roku na ekrany. To zarówno nowe projekty mistrzów kina artystycznego (Father Mother Sister Brother od Jima Jarmuscha i The Parthenope Paolo Sorrentino, jak i niespodziewana kontynuacja hitowej serii z lat 80. i 90., cyklu komedii sensacyjnych z Eddiem Murphym Gliniarz z Beverly Hills. Wiadomo, że Gliniarz z Beverly Hills: Axel F. będzie do obejrzenia na Netfliksie. Po X i Pearl jesteśmy bardzo ciekawi, jak Ti West domknie horrorową trylogię z Mią Goth; tu wiadomo, że akcja MaXXXine ma toczyć się w Los Angeles lat 80., w środowisku twórców kina porno. A skoro już o domykaniu trylogii – Spider-Man: Beyond The Spider-Verse. Na pewno gdzieś w 2024. I na pewno będzie równie dobrze, co przy dwóch pierwszych częściach.

I wreszcie film, którego sam proces powstania zasługuje na porządny dokument. Francis Ford Coppola (Ojciec chrzestny, Czas apokalipsy) chciał nakręcić Megalopolis już w latach 80., natomiast tak ambitny pomysł wiązał się z ogromnymi wydatkami. Produkcja miała opowiadać o odbudowie Nowego Jorku po katastrofie, ale przy tym nawiązywać do starożytnego Rzymu i tzw. spisku Katyliny, kiedy zubożały polityk Lucjusz Sergiusz Katylina próbował przejąć władzę, obalając rządy konsulów Marka Tuliusza Cycerona i Gajusza Antoniusza Hybrydy. Nawet taką postać jak Coppola nie było wówczas stać na ten rozbuchany projekt. Pod koniec lat 90. reżyserowi udało się jednak zebrać producentów i skompletować obsadę, ale nagle przyszedł 11 września 2001 – po atakach na Nowy Jork wszyscy zainteresowani wycofali się ze współpracy. Rok 2019 – Francis Ford Coppola wraca do rozgrzebanego Megalopolis i zatrudnia Jude'a Law, który ma wcielić się w główną rolę architekta miasta, aż tu nagle przychodzi pandemia i znów trzeba schować scenariusz do szuflady.

Niewiele ponad rok temu Coppola zagrał va banque i ogłosił, że szacowany budżet w wysokości 120 milionów dolarów wyłoży... z własnej kieszeni. To pierwszy przypadek w historii kina masowego, żeby reżyser sam inwestował całe pieniądze. I miał przez to praktycznie nieograniczoną kontrolę nad swoim dziełem. Oczywiście to może być dla Megalopolis przekleństwem, natomiast cała ta historia walki o wymarzony film przypomina to, co działo się przez lata z Terrym Gilliamem i jego Człowiekiem, który zabił Don Kichota. Sen szaleńca i miłość do kina. Choćby dlatego warto poczekać na Megalopolis (w rolach głównych Adam Driver i Aubrey Plaza). Mówi się, że Coppola może zdążyć z postprodukcją na majowy festiwal w Cannes.

Więcej o aktualnych i przyszłych premierach posłuchacie w cotygodniowym podcaście filmowo-serialowym Plot Twist, do sprawdzenia m.in. na newonce i Spotify.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0