To jeden z tych dni, kiedy powinniśmy chodzić po domu w butach i śpiewać J's on my feet, bo w 1985 roku Michael Jordan rozpoczął współpracę z Nike i wydał instant classic - Air Jordan 1.
Legenda głosi, że MJ miał być karany grzywną za każdy mecz, na który założył buty wbrew zasadom NBA, ale to nie do końca prawda. Rzeczywiście, według reguł ustalonych przez ligę, obuwie zawodników miało być w minimum 51% białe i dopasowane do strojów drużyny. Jordan notorycznie łamał tę zasadę, występując w charakterystycznych czerwono-czarnych sneakersach, za co NBA miało każdorazowo karać 5000 dolarami grzywny (w rzeczywistości skończyło się na ostrzeżeniach).
Nike szybko znalazł w tej kontrowersyjnej sytuacji sposób na reklamę i pokornie wpłacało kasę, ratując Jordana. His Airness, rozdarty pomiędzy butami Converse, w których lubił grać, adidasem, który właśnie zaproponował mu kontrakt, a Nike, które oprócz kicksów zaoferowało mu także odrębną linię odzieży sygnowaną jego nazwiskiem, niechętnie wybrał ostatnią propozycję i złożył podpis na pięć lat. Jednak buty, w których wówczas pojawiał się na boisku, nie były jeszcze Air Jordanami, tylko Nike Air Ship - modelem zaprojektowanym specjalnie dla niego, uderzająco podobnym do Jordanów. Co więcej, aż do konkursu wsadów z 1985 nie ma żadnego zdjęcia, na którym Jordan grałby w czarno-czerwonych Jordanach 1.
Jednak Nike miało już przemyślany plan na to, jak zareklamować zakazane buty koszykarza, mówiąc: NBA nie może zabronić ci ich nosić. I właśnie tak brzmiała kampania reklamowa Banned. Pod koniec marca 1985 roku Jedynki, będące tak naprawdę itemem z regularnej serii butów do kosza od Nike, tyle że występujące w nowej kolorystyce i z logo Jordana, trafiają do amerykańskich sklepów, a para kosztuje jedynie… 65 dolarów. Oczywiście model zaprojektowany przez Petera Moore’a, choć na początku nie podobał się Jordanowi, który twierdził, że będzie wyglądać jak klaun, okazał się wielkim hitem - w ciągu pierwszego roku sprzedano około 3/4 miliony par, początkowo przewidywano, że będzie ich jedynie 100 000. To też początek rynku resellerskiego, bo buty rozchodzą się nawet za 100 dolarów, a to spory wydatek jak na lata osiemdziesiąte.
Głośna premiera zaowocowała niemal corocznymi nowościami Air Jordan, a na kolejnej propozycji, czyli Jordanach 2, po raz pierwszy pojawia się logo Jumpman. Historyczny model Banned powraca natomiast co kilka lat w mniej lub bardziej zmienionej wersji, między innymi w miękkiej skórze, satynie, czy z nawiązaniem do słynnej reklamy. Co było później, jest już historią, bo imperium Jordanów to dzisiaj niezliczone ilości wersji wysokich, niskich i średnich we wszystkich możliwych kolorach. GOAT!