
Nie tak dawno temu Bonson i Sobota straszyli u Patryka Vegi, a w związku z tym, że rap jest obecnie na topie topów, śmiało można obstawiać, że to nie ostatnie angaże MC's przez polskich reżyserów.
W znakomitej większości naszych produkcji hip-hopowcy zwykle pojawiają się na drugim albo trzecim planie, jako sympatyczna ciekawostka, niewnosząca za wiele do fabuły. Szkoda, bo przykłady ze Stanów (Common, Mos Def) albo Francji (Joey Starr) pokazują, że sceniczna charyzma raperów może świetnie sprawdzić się także i w kinie.
My przypominamy wam najważniejsze muzyczno-filmowe collaby po polsku. Celowo zrezygnowaliśmy z programów telewizyjnych i seriali, zostając tylko przy filmach pełnometrażowych.
1. Poniedziałek
Po pierwsze - to zapomniany, ale naprawdę dobry film. Po drugie - pojawiło się w nim całkiem sporo hip-hopowców: chłopaki z Kalibra 44, Nagłego Ataku Spawacza oraz Radoskór. No i po trzecie: to tam ujawnił się aktorski talent Bolca, jednego z pionierów hip-hopu w Polsce. Nieżyjący już Bolec pojawił się także w kontynuacji filmu, Wtorku, oraz m.in. Chaosie, Sezonie na leszcza i U Pana Boga za miedzą. Był typowym naturszczykiem, zwykle obsadzanym do ról gangusów, posiadał jednak niesamowitą charyzmę - praktycznie za każdym razem kradł show całej reszcie. W Poniedziałku zagrał w głównej roli przerażającego egzekutora długów (fun fact: partnerował mu Paweł Kukiz). Słynna była scena, w której uwięziona przez niego dziewczyna błaga: muszę do toalety, po czym Bolec w uśmiechu odsłania swoją dziurę po wybitej jedynce i odpowiada: a ja do dentysty.
2. Sierpniowe niebo. 63 dni chwały
Dość dziwny film, rozgrywający się na dwóch płaszczyznach czasowych: oglądamy Powstanie Warszawskie oczyma uczestniczącej w nim sanitariuszki - to jedna. Drugą jest współczesność, gdy robotnicy odnajdują w ruinach kamienicy pamiętnik pisany podczas Powstania. I właśnie w tej części pojawiają się Wilku i Bilon; w tle słychać ich numer nagrany na potrzeby filmu, natomiast postacie raperów wygłaszają tylko kilka kwestii. To trochę odzwierciedla problem polskiego kina i rapu: twórcy bardzo chętnie angażują hip-hopowców, ale nie mają za bardzo na nich pomysłu.
3. Spona
Wracamy do lat 90. i ekranizacji Sposobu na Alcybiadesa, jednej z najsłynniejszych książek giganta polskiej literatury młodzieżowej, Edmunda Niziurskiego. Sam film średni ale przyjemny, za to - co nas interesuje - przez chwilę migają w nim składy superpopularnego wówczas Wzgórza Ya-Pa 3 oraz trochę mniej popularnego Edytoriału. I oczywiście nawijają do kamery. Wiecie, szło o to, żeby podkreślić młodzieżowość filmu. Być może z tego samego powodu w innym epizodzie pojawia się Czesław Niemen.
4. Francuski numer
Niezbyt udane kino drogi z epizodem, a właściwie epizodzikiem raperskim: na chwilę widać w nim Tedego, Kołcza i Kiełbasę. Jacek Graniecki ma za to większe dokonania telewizyjne. Poza słynną rolą policjanta we Wszyscy kochają Romana pojawił się także w słynnym, hip-hopowym odcinku Kryminalnych, Niani oraz Kropli prawdy (i dubbingował Muchę Bzyk w Zebrze z klasą). Kołcz przewinął się przez plan Ciacha oraz Supermarketu, natomiast o Kiełbasie słuch zaginął.
5. Fenomen
Z ręką na sercu: to jest jedna z najgorszych polskich komedii, jakie kiedykolwiek powstały. Nie kojarzycie? To się cieszcie, bo widownia zagłosowała na Fenomen nogami i po prostu została w domach. Malowniczy duet WSZ & CNE pojawił się na niedługo, a postać grana przez Wujka wygłosiła na stacji benzynowej wiekopomną kwestię: k***a, roz***ał mi ojcową furę!
Ziemia obiecana. Nóż w wodzie. Rejs. Ida. Fenomen. Kochajcie polskie kino.
6. Skarlans
Skoro już jesteśmy przy naprawdę koszmarnych produkcjach - tak, to był ten moment, kiedy Jędker zwariował, zaczął nagrywać paradiscopolowe numery pod szyldem Monopol, a następnie, wraz z legendarnym Gorzkim, zagrali w Skarlansie, filmie nakręconym za darmo i dystrybuowanym za darmo; znajdziecie go w całości na YouTube. W Polsce robi się bardzo dużo słabych filmów z celebrytami za mnóstwo kasy. My postaramy się udowodnić, że można zrobić coś równie słabego za darmo - to motyw przewodni Skarlansu. Jedna rzecz - ludzie kochani, po co? Przecież w tym czasie można było zrobić coś sensownego, nawet pozamiatać chodnik. Próbowaliśmy obejrzeć do końca, ale się nie da - to już łatwiej jest przebrnąć przez One Man, One Jar.
7. Totem
Polski Pusher - o ile Patryk Vega portretuje zazwyczaj gangusów z wyższych szczebli przestępczej struktury, o tyle w Totemie Jakuba Charona ekran zaludniają nie grube ryby, a płotki. Byłoby fajnie gdyby nie to, że wyszło z tego mocno offowe kino z rozłażącym się scenariuszem i słabo brzmiącymi dialogami. No ale przed kamerą w dużej roli pojawił się Sobota, a w nieco mniejszej - Popek.
8. Kobiety mafii 2
A co do Soboty - to już etatowy aktor Patryka Vegi, który w dwójce opowieści o kobietach mafii został w masowej pamięci sceną, w której z pasją rozwierca jakiemuś dziadowi kolana. Obok niego na ekranie szaleje Bonson w roli wydziaranego bad boya, rozkochującego w sobie młodą dziewczynę i szmuglującego fury z Reichu. Wody!