
Joł, kto ma ten swag? Na pewno nie te wszystkie wacki. Na luzie i z przymrużeniem oka przedstawiamy parę zwrotów, które już dawno znajdują się na ekspozycji w rapowym muzeum.
Język ma to do siebie, że szybko ewoluuje. Pamiętacie, jak jeszcze niedawno mówiło się eluwina? My też nie, bo to czasy słusznie minione. Rapowy slang też ma swoje wzloty i upadki.
Moda na konkretne słówka i sformułowania jest zupełnie naturalna. Na szczęście patrząc wstecz już bez skrępowania możemy się śmiać z pewnych tendencji – podobnie, jak śmiejemy się z biodrówek i spodni 3/4. Co mówili raperzy jeszcze kilka lat temu, a dzisiaj zdają się o tym nie pamiętać? Sprawdźmy!
Swag
Co to jest ten swag? To jest jak wolisz wyjebać sos na śmieci niż na biedne dzieci / Jak matka wie, że ćpiesz i razem z tobą chętnie leci – nawijał w 2013 roku Solar, starając się uchwycić meritum tego angielskiego słówka. Swag jest tymczasem wyrazem dużo starszym, bo etymologowie wskazują XIV wiek i skandynawskie znaczenie... worka.
W XVIII wieku swag mówiono na torbę, w której złodzieje przechowywali swoje łupy. W XX wieku o swagger, czyli przechwałkach, nawijał choćby Sadat X, ale za prawdziwego ojca swagu uważa się Jaya Z. To on namiętnie używał tego słowa na swoim Blueprincie, a później na Watch The Throne. Swag do Polski przybył jednak prawdopodobnie z nieco innego kierunku – od Soulja Boya, T.I.-a i wierchuszki amerykańskiego rapu z początku poprzedniej dekady, kiedy to swagu używano równie często, co auto-tune’a. Kamil Szufladowicz
Bauns
Pierwsze skojarzenie? Baunsuj ze mną Tedego ze S.P.O.R.T.-u. Drugie skojarzenie? Zdecydowanie Bauns Borixona. Trzecie? Prześmiewcza linijka Reno z Natury ludzkiej głosząca, że Co drugi myślał, że Tede kazał mu balansować. No a czwarte jest takie, że oba wymienione na początku numery mają na karku prawie dwie dychy. Z biegiem czasu bauns zamienił się w wiele różnych określeń. Czasem jest melanżem, czasem jest vixą, a czasem bibą. O protoplaście tychże w swoich tekstach raperzy raczej już zapomnieli. Szkoda, bo to bardzo dźwięczne i wdzięczne słowo – może tym razem nikt już nie myślałby, że chodzi o balansowanie. Kuba Skalski
Wack
Ci wack MC’s są bardziej zieloni w tym niż Kermit – nawijał Słoń w 2014. Koldi rok wcześniej wolał nieco inne, bardziej obrazowe podejście: wacki mogą chapać wacki nam – kwitował swoją zwrotkę z Palimy scenę. Quebonafie na Eklektyce z kolei posyłał słabych wacków do piachu jak Sandman.
A dzisiaj? Za granicą słowa wack używa się na co dzień, ale to dlatego, że najzwyczajniej w świecie funkcjonuje w słowniku. Wack czyli kiepski. Nawijał je chociażby Kendrick Lamar w numerze ELEMENT.: But it’s a difference ’tween black artist and wack artist. W polskim rapie to słówko jakby zanikło, ale szczerze mówiąc – zupełnie nam go nie żal. Kamil Szufladowicz
HWDP/JP
Ostatnie wydarzenia w kraju generalnie nie reperują nadszarpniętego z biegiem czasu wizerunku polskiej policji. Warto jednak zwrócić uwagę, że bardzo ofensywne w swojej naturze określenia, zachęcające do (ekhm) metaforycznej penetracji władzy publicznej wypadły nieco z obiegu. Nie twierdzimy, że w tekstach ulicznych raperów nie pojawia się wrogość (często uzasadniona) – jednak pamiętamy jeszcze czasy, gdy oba określenia pojawiały się na płytach i ciuchach równie często, co liście marihuany i cytaty z tekstów. Duża w tym zasługa przede wszystkim krakowskiej Firmy i warszawskiego Hemp Gru. Ciekawe, czy ktoś przejmie dwu- i czteroliterową pałeczkę w swoich dziełach. Kuba Skalski
Newschool
To chyba jedyne słowo w naszym zestawieniu, które niegdyś wykorzystywane namiętnie straciło na wartości nie ze względu na przemijającą modę, a… zanikającą definicję. Było ważne w momencie, gdy w rapie oprócz osiemset ósemek i naturalnego rozwoju jego brzmienia pojawiły się nowe narzędzia.
Auto-tune, rezygnacja z sampli, zmiana tematyki i mityczny brak przekazu dały do myślenia tym przyzwyczajonym do starego porządku. Nowe tendencje nazwano więc niuskulem, stare – oldschoolem. Reprezentanci nowej fali nawijali na trapowych beatach, przechwalając się bogactwem/swagiem i piętnując wacków. Obie frakcje nadal istnieją - z tym, że nazywanie nowoczesnego rapu newschoolem stało się pretensjonalne. Dziś wolimy powiedzieć, że ktoś robi trap, a nie, że jest niuskulowcem. Kamil Szufladowicz
Hip-hopowiec
Druga opcja - podryw na hip-hopowca – nawijał Mezo. Określenie to zostało zastąpione po prostu raperem. Jaka może być przyczyna? Przede wszystkim taka, że hip-hopowiec kojarzy się z człowiekiem, który nie tylko rapuje – cały styl życia, ubiór oraz inne aspekty jego zachowań były kojarzone ze specyficznymi cechami gatunkowymi. Dzisiaj raperzy nie noszą już szerokich spodni, za dużych bluz dresowych i czapek z prostym daszkiem. A taki właśnie jest wygląd hip-hopowca w naszych głowach.
Najbardziej hip-hopowym hip-hopowcem był chyba Tede – spójrzcie tylko na okładkę takiego Esende Myllfon. Absolutna esencja. No ale sorry, było, minęło, nikt z pełną powagą nie nawinie już, że jest hip-hopowcem (albo hip-hoperem, cytując klocucha). Kuba Skalski
Joł
Zapytajcie wąsatego wujka po pięćdziesiątce, czy zna jakieś rapowe teksty. Prawdopodobieństwo tego, że zacznie machać rękami, dziwacznie krzywiąc palce i mówić joł, joł, joł, jest całkiem wysokie.
Marketingowcy, którzy chcąc sprzedać jakikolwiek boomerski produkt młodzieży, przebiorą starszą osobę w baggy jeansy i każą jej nawijać joł w kółko. Yo to zwrot używany całkiem naturalnie w Stanach – jako przerywnik, wypełniacz. W Polsce jest podobnie – gdy nie ma co zrobić z początkiem beatu, raperzy mają tendencję do wypełniania go właśnie tym sformułowaniem. To zwrot sympatyczny, ale jednak trochę muzealny. Kamil Szufladowicz
Ganja
Marihuana, zioło, spliff, dżis, jaranie, maria, skun, siuwax, topy, weed – wszystkie te określenia najpopularniejszego narkotyku wciąż funkcjonują w warstwie tekstowej. Ale ganja… cóż, dawno się o niej nie słyszało. Pierwsze, o czym przypominamy sobie, słysząc to słowo, to sławna Ganja Mafia, której założycielem był Kali. Pięć lat temu, w okresie swojej świetności, skład ten był sztandarowym piewcą konopnych treści, a do ich utworów kawał młodego pokolenia zaliczał swoje pierwsze kanabinoidowe razy. Kto jednak dzisiaj używa jeszcze słowa ganja w tekstach? Samo określenie pasuje zdecydowanie bardziej do utworów z gatunku reggae niż rapowych. A – no i wszyscy pamiętamy o Gandziorze aka Gandi Gandzie. On jeden jest wierny temu określeniu. Kuba Skalski