
Niczym w Zemście Freddy’ego po raz drugi zanurzamy się w świecie koszmaru. Przed wami kolejna porcja rapowych absurdów, którą przygotowaliśmy. Nie dziękujcie.
A jeśli nie czytaliście - sprawdźcie koniecznie pierwszą odsłonę naszego zestawienia, gdzie dowiecie się, który raper pierdział podczas wywiadu. Smacznego!
Pih reklamuje coś w wannie
Materiał podesłał nam wierny czytelnik, Smolasty. Nigdy ci tego nie zapomnimy! Za ch**a nie wiadomo, o co tutaj właściwie chodzi. Wiemy, ile widzimy. Pih moczy się w wannie z jakąś babą i coś reklamuje. Co? Nawet nie będziemy zgadywać, ale na kilometr śmierdzi to stręczycielstwem albo czymś w rodzaju prehistorycznego odpowiednika ShowUp.tv. Teoretycznie moglibyśmy popytać i podzwonić, ale zwolnijcie nas z tego dziennikarskiego obowiązku. Już nawet pomijamy fakt, że to strata czasu, ale piękny jest przecież element tajemnicy i niedopowiedzenia w tym materiale, który aż iskrzy od punchline’ów w stylu: nędzny mężczyzna czy rozbierz się do rosoła.
Poprzednia dekada to rzeczywiście była magiczna epoka w polskim rapie. Czasami, kiedy zbierze się nam na wspominki, mamy ześażenie, jakbyśmy mieli w tamtym okresie kilkuletni bad trip po krokodylu.
Peja i Decks zakopują głowę Żuroma w polu kukurydzy
Przeczytajcie to jeszcze raz. PEJA I DECKS ZAKOPUJĄ GŁOWĘ ŻUROMA W POLU KUKURYDZY. To był kolejny epizod kłótni pomiędzy poznańskim a warszawskim raperem. I jak tak patrzymy na jej poziom, to nie dziwimy się, że Żurom finalnie podpalił się w studiu Polsatu. W każdym razie dzieją się tu rzeczy niesamowite: niezdrowo podniecony Rychu lata po polu w berecie, a milczący Decks kopie dół dla ich wspólnego oponenta. Zresztą w tamtym okresie u Ryśka w ogóle działo się dużo i wesoło:
Naszym zdaniem oprawą wizualną i muzyczną rytualnych wykopków powinien zająć się kultowy w pewnych kręgach kolektyw artystyczny IMPREZY ELBLĄG. Przecież to byłaby Polska instant, coś jak Zestaw Kibica w Lidlu.
CNE wydurnia się dla Centrum Nauki Kopernik
W pierwszej części absurdów wzięliśmy na celownik Wujka Samo Zło. Stare porzekadło mówi jednak słusznie, że nieszczęścia chodzą parami, więc zabieramy się za jego koleżkę. Rozumiecie, jest taki typ człowieka, który bez cienia żenady wyczynia rzeczy, jakie innych wpędziłyby ze wstydu do grobu. I w tym miejscu płynnie przechodzimy do Człowieka Nowej Ery, którego obecność za mikrofonem jest równie niezrozumiała, co Wujka Samo Zło. Może chodziło o to, że wzięli go, bo jako jedyny z całego towarzystwa mówił po angielsku? Albo znał się na zagranicznym rapie? Słyszeliście płyty Te-Rap-Ja i Jeszcze raz z Wujkiem? Kojarzycie ten singiel? Pamiętacie legendarny występ z Green Grenade'em w telewizji śniadaniowej? Jeśli wciąż wam mało, obejrzyjcie serię śmiesznych filmików, które CNE przygotował dla Centrum Nauki Kopernik. Szanujemy za zasługi w promowaniu rapu, ale powiedzmy to otwarcie: szkoda, że nie został tylko przy dziennikarstwie, bo typ po prostu infantylizuje hip-hop i to już nie jest spoko.
Malik Montana pokazuje, że po kieszeniach nosi sos
A na płycie też i ogólnie w twojej nawijce pojawia się często taki motyw hajsu - zagaja nieśmiało reporter stacji Novy TV. I w tym momencie Malik Montana odstawia numer absurdalny, ale i taki, za który chylimy czoła. Mógł zaczerwienić się i zacząć mówić o tym, że to tylko taka metafora, a w ogóle to oni z Diho są tak biedni, że donaszają po sobie ciuchy, które Sentino przywiózł z Niemiec. Tymczasem chłopina bez zbędnych ceregieli pogrzebał w kieszeniach i wyciągnął z nich zwitki, które starczyłyby pewnie na cały budżet Novy TV. W rapie cenimy sobie prawdę, dlatego Malik, uszanowanko.
Popek uzdrawia jak Tau
Ostatnim razem przypominaliśmy liczne cuda Taua, który leczy bóle kręgosłupa i natchniony Duchem Świętym odgaduje imiona fanów. Wychodzi na to, że scena zaczyna coraz bardziej przypominać pieprzony Hogwart, skoro nadprzyrodzone moce posiadł także Popek. Cytujemy: Szymon został potrącony przez samochód. Od wielu tygodni lekarze walczyli o jego życie. Chłopiec nie reagował na żadne bodźce do momentu, gdy usłyszał swoją ulubioną piosenkę Popka […]. Przy utworze Braci się nie traci Popka, Kaliego i Rozbójnika Alibaby stał się cud. Chłopiec zaczął się ruszać. Mama Szymona natychmiast wysłała maila, po którym raper oddzwonił. Rzucam wszystko i jadę – powiedział. Słowa dotrzymał. Wręczył Szymonowi kilka płyt i zaproszenie na swój koncert.
Żeby było jasne, nie ciśniemy z samej sytuacji czy postawy Popka, którego wypada szanować za działalność charytatywną. Wygląda na to, że chłop naprawdę ma złote serce. Tylko stężenie tej metafizycznej retoryki zaczyna być nie do wytrzymania. Powtarzamy: Przy utworze Braci się nie traci Popka, Kaliego i Rozbójnika Alibaby stał się cud! Strach pomyśleć, co będzie dalej.
Pęku gubi się podczas realizacji teledysku
Aktywista. Promotor. Filantrop. Wariat. Albo po prostu: Krzysztof Kozak. Kopalnia anegdot, najbarwniejsza postać w historii polskiego rapu, człowiek, na którego długo zapowiadaną autobiografię czekamy jak Kevin Spacey na Dzień Chłopaka. Tym razem krótko ale treściwie wspomniał o incydencie z udziałem popularnego swego czasu rapera Pęka. Tak, tego Pęka:
�
Fokus kłóci się z Dodą
W historii polskiego hip-hopu zapisano niejedną mroczną kartę, związaną z mariażami raperów z przedstawicielkami muzycznego nurtu głównego. Jaki kraj, takie Crazy in love, także u nas na szczytach popkulturowego paździerzu powstał wspólny utwór Dody i Fokusa. Do piosenki F*CK IT nakręcono teledysk i… tutaj zaczęły się schody. Jak tylko raper go zobaczył, przyszedł moment autorefleksji. W sumie się nie dziwimy. Obrazek wygląda tak, jakby osobistą pieczę nad produkcją sprawował duet Wujek Samo Zło / Patryk Vega. Do awantury włączyła się menadżerka, a prywatnie żona Fokusa i wtedy już na dobre rozkręciła się tabloidowa gównoburza. Szczegółów możecie poszukać sobie w archiwach brukowców, ale sam wideoklip gorąco polecamy.
Fazi zgarnia diss za nieodebranie rapera z dworca PKP
Czas na małą konfesję: pewnie zauważyliście, że często w naszych rankingach przywołujemy postać Faziego. Nieprzypadkowo, bowiem część redakcji niuansa należy do grona szalikowców Krzysztofa Milerskiego. I nie chodzi nam tu o jego dokonania na tzw. polu artystycznym, ale raczej o Faziego jako postać. Wiecie, ta scena może i wygląda na wyluzowaną, ale obgadywań za plecami, plotek i obrażania się jest tu więcej, niż w Modzie na sukces. Tymczasem Fazi na nieboskłonie polskiego rapu błyszczy swoją niczym nieskalaną prawdziwością. Serio, ten koleżka jest po prostu brutalnie szczery i stuprocentowo naturalny, za co autentycznie i bez cienia beki go szanujemy. To jest jak na domówce przy Placu Zbawiciela, gdzie wylaszczone towarzystwo bawi się przy jarmużu i bezglutenowych chipsach z batata, aż tu nagle ktoś bierze z kopa drzwi i wjeżdża na stół z roladą boczkową. Uwielbiamy Faziego, oglądamy jego wszystkie filmiki, także ten, w którym streszcza Wuwuniowi (swoją drogą znakomicie przygotowanemu, respekt!) całą karierę. Anegdota o horrorze Straganiarz pyszna, ale jeszcze lepsze to, co po niej. Na filmie od 20:47. Jest dobra czopka!
Tede podziwia Kabaret OT.TO
Artyści Kabaretu OT.TO wymierzyli ostrze satyry w hip-hopowców. Gośćmi specjalnymi programu będą zespoły prezentujące ten rodzaj muzyki: Kołcz, Kiełbasa, TEDE oraz duet WSZ & CNE, pisał Telemagazyn. Podczas seansu filmu Mother! Darrena Aronofsky’ego na American Film Festival, jeden z widzów krzyknął w pewnym momencie: Tak umiera kino! W 2004 roku dokładnie tak samo, na te kilka minut umarł w Polsce rap. No i w czasie tego orkanu dowcipu, piątka wspomnianych już asów siedzi na scenie i zaśmiewa się wniebogłosy. Nie umiemy tego wyjaśnić w żaden inny sposób poza takim, że kabareciarze musieli dorzucić GHB do napojów delegacji Wielkiego Joł. Ale dobra, już nic więcej nie piszemy, bo jeszcze Tede znowu się na nas obrazi. My w każdym razie czujemy się jak pan Rysiek na filmiku poniżej - przewińcie do 2:20.