Ania Gotuje jak Taylor Swift kulinariów. Na czym polega fenomen jej bloga?

AniaGotuje_Cover.jpg

W minione Święta co piąta osoba w Polsce mogła sięgnąć do jej przepisów. Dlatego memiarze twierdzą, że rządzi umysłami Polaków. Jak to możliwe, że pojedyncza blogerka stworzyła najpopularniejszą stronę kulinarną w kraju?

Co tam wjeżdża u was dzisiaj na stół? Ciasteczka z lukrem? Ryba po grecku z korzeniami pietruszki? A może klasyczny makowiec? Czymkolwiek nie posilicie się czy to w świątecznym czasie, czy przy innej okazji, jedno jest pewne. Z całkiem sporą dozą prawdopodobieństwa wy lub ktoś, kto przygotowywał waszą ucztę, posiłkował się – nomen omen – wiedzą z jednego źródła. Wiedzą docenianą, sprawdzoną i, co najciekawsze, wcale nieskrywaną wcześniej w notatkach największych kulinarnych ekspertów.

Co tam Gordon Ramsey, Giada De Laurentiis czy Jamie Oliver. Wyobraźnią kulinarną Polaków zawładnął ktoś inny. Ktoś nasz, bliski. I nie mamy na myśli nikogo z familii sławiącej nazwisko Gessler. Bo nie jest to żadna gwiazda. Raczej postać tajemnicza. Stroniąca od mediów. Tą osobą jest bowiem nikt inny jak Pani Ania. Blogerka budująca swoje przepisowe imperium pod swojsko brzmiącą witryną: aniagotuje.pl. To ona trafiła do naszych serc, oczywiście przez żołądek. Tak niepostrzeżenie i podprogowo, że w tym roku zaczęły krążyć nawet na ten temat memy. Jak to możliwe? I czy rzeczywiście Pani Ania, jak twierdzą memiarze, włada umysłami Polaków?

Duży kawałek medialnego tortu

Jak wynika z danych Mediapanel, opracowanych i opublikowanych przez Wirtualne Media w kwietniu 2023 roku, Ania Gotuje jest największą polską influencerką kulinarną. Bije na głowę wszystkie kulinarne blogi, także te prowadzone przez wielkie korporacje. Według tych statystyk jej stronę kilka miesięcy przed rzeczoną publikacją odwiedziło 5,82 mln użytkowników. I każdy z nich spędził tam, uśredniając, 7 minut i 15 sekund. Co oznacza, że blog ten czytała aż jedna piąta Polaków. Dla zrozumienia skali tego sukcesu: warto dodać, że znajdujący się na drugiej pozycji blog Kwestiasmaku.com zawłaszczył sobie o niemal 6 procent mniejszy kawałek całego kulinarnego tortu.

3CeADgfVUzfKszSe.jpg

Słynna Ania od gotowania tak naprawdę nazywa się Anna Wrońska. Kojarzycie? Owszem, to imię i nazwisko przewija się ostatnio w świecie plotkarskich mediów. Tyle, że za sprawą innej persony, notabene żony Jurasa (tak, tego Jurasa, znanego niegdyś z WSP). W przeciwieństwie jednak do popularnej obecnie Wrońskiej, dyrektorki Vitkaca występującej w programie The Real Housewives Warszawa, Wrońska od przepisów pozostaje niemal anonimowa. Jedyne co na jej temat przewija się w mediach, to cytaty zaczerpnięte po prostu z bloga. M.in. wypowiedź Wrońskiej o tym, że gdy nie gotuje, to robi się nieswoja – przynajmniej zdaniem swojego męża. A z gotowaniem nie rozstaje się nawet na wakacjach i wybiera zawsze apartamenty z kuchnią. Czy jej wiedza kulinarna to efekt szkoleń pod okiem mistrzów fachu z restauracji szczycących się gwiazdkami Michelin?

Wszystko proste jak szczypiorek

Cóż, obstawiamy, że to nie kariera, jaką znamy z serialu The Bear. Pani Ania przyznaje w opisie na stronie, że zwyczajnie podpatrywała mamę i babcię w kuchni, a po czasie jej pasja zamieniła się w pracę. Ale jeśli wnikliwie prześledzimy jej Instagrama, znajdziemy fotki z warsztatów pod okiem kucharzy z całego świata. Autorka bloga zresztą często podróżuje, odwiedzając choćby kraje azjatyckie, jak Wietnam czy Kambodża. Jeśli jednak spodziewacie się, że jej konto obserwowane przez 214 tys. osób obfituje w selfie, współprace reklamowe czy jakiekolwiek próby monetyzacji wizerunku i popularności – to też nie ten kierunek. Ania Gotuje to tylko konkret. Bez dygresji, lajfstajlu czy sesji dla magazynów. Niemal cały jej kontent to ściana potraw – najzwyklejszych fotografii, jakie możemy kojarzyć raczej z kolorowych czasopism typu Chwila dla Ciebie, a nie fine diningowych konceptów. Od czasu do czasu Wrońska uśmiechnie się tam do fanów, posyłając pozdrowienia. Najczęściej z wycieczki trekkingowej; pieszej lub rowerowej. Sama zresztą w jednym z postów zwraca uwagę, że nieczęsto można zobaczyć ją na profilu – w końcu to ona robi zdjęcia, a nie jest fotografowana.

Mimo wszystko na blogu znajdziemy szeroki przekrój marek, z którymi Ania Gotuje współpracuje. I tu nie ma oczywiście żadnych fajerwerków czy spektakularnych kampanii. Ot klasyczne lokowanie, bez zbędnych narracji. Przy okazji: wg aktualnych danych prezentowanych przez Wrońską na swoich kanałach, jej liczba czytelników wzrosła do ok. 10 milionów. Jeśli wierzyć tym liczbom, choć można zakładać, że są zaokrąglone i uwzględniają cały okres istnienia witryny, to nawet w takim wypadku są kosmiczne. W końcu równają się górnym osiągom miesięcznym najpopularniejszych polskich portali internetowych, jak Onet czy Wirtualna Polska.

I jakkolwiek by te zasięgi nie były zawyżone, popularność widać. Aby przekonać się o realnej sile Ani, największy sceptyk może zajrzeć na otwartą grupę facebookową pt.: AniaGotuje.pl grupa strony. Ta liczy sobie 467 tys. członków (!), co czyni ją jedną z największych polskojęzycznych społeczności w Meta. Wewnątrz znajdziemy same pochwały, zachwyty i oczywiście fotki jedzenia od czytelników. A pani Ania, tak jak największe gwiazdy pokroju Taylor Swift – znane z charakterystycznych i dobrze skomunikowanych społeczności fanowskich – puszcza do tych czytelników i czytelniczek oko przy różnych okazjach. Tak jak ostatnio, gdy zapostowała na facebookowym fanpejdżu fotki kultowej sałatki jarzynowej. To jest najpyszniejsza sałatka jarzynowa, jaką w życiu jadłam! Wspaniały przepis, dokładnie opisany – zacytowała fankę swojego bloga i zachęciła do odwiedzenia podstrony z tym daniem.

No właśnie, prostota przyrządzenia. Kiedy serwis donald.pl pytał na swoim wówczas jeszcze twitterowym koncie, na czym polega fenomen aniagotuje.pl, jednym z najczęściej pojawiających się komentarzy była właśnie łopatologiczność przepisów. Każdy przepis z jej strony wychodzi perfekcyjnie, nieważne jak lewe ręce masz – pisał użytkownik o nicku Alea iacta est. Jeśli dorzucimy do tego wszystkiego sprawne pozycjonowanie w wyszukiwarce, wyjdzie nam najprostszy przepis na sukces – tak przystępny jak właśnie receptury pani Ani.

Memiarze już wiedzą, kto nami rządzi

Plastron lidera blogerek i blogerów kulinarnych Anna Wrońska wywalczyła w 2022 roku. Wcześniej bowiem przegrywała m.in. z Kwestią Smaku, ale z roku na rok sukcesywnie pięła się na szczyt. Fakt, że blog firmowany przez pojedynczą osobę osiągnął tak kosmiczne zasięgi, sprowokował oczywiście mnóstwo żartów, które mniej więcej w połowie tego roku stały się nawet memiarskim trendem. W fotomontażach kreowanych przez prześmiewców Ania zatem stawała się najbardziej wpływowym człowiekiem wg Time, władczynią umysłów Polaków pociągającą nimi za sznurki czy chadem bijącym na głowę Gordona Ramsaya. Bo ten przecież tylko drze ryja i na tym oparł całą sławę.

images.jpeg

Okazuje się, że ta internetowa twórczość przypadła do gustu samej blogerce – co zresztą nie dziwi. Sytuacja spodobała jej się na tyle, że pośród swoich wyróżnionych relacji Instastories na Instagramie – pośród ciasteczek, sałatek, placków i innych – zamieściła niespodziewaną kategorię Memy o mnie, w której zarchiwizowała wspomniane wyżej obrazki.

Memy uważam za urocze i bardzo miłe. Tym bardziej, że jestem osobą niedostępną i skupiam się prawie wyłącznie na szykowaniu przepisów – przyznaje Ania Gotuje w krótkiej rozmowie, którą z nią przeprowadziłem. Co do rzeczonych receptur – autorka opowiedziała mi, że sama je opracowuje i spisuje. Potem potrawy gotuje i finalnie również samodzielnie fotografuje. Następnie spędzam kolejne godziny na pisaniu treści przystępnych dla każdego – dodaje Anna, mając oczywiście na myśli kontent na jej blogu. – Zajmuje to tak dużo czasu, że nawet nie myślę o tym, by kreować wizerunek w internecie. Lepiej czuję się w kuchni – szczerze podsumowuje Wrońska.

Wygląda na to, że mamy po prostu do czynienia z osobą dysponującą niezwykle praktycznym talentem i zdrowym podejściem do social media. A blog pani Ani – w czasach, gdy Polacy rozkochali się w kulinarnych modach i odkrywają na nowo jedzenie – okazuje się tą bezpieczną przystanią. Ostoją smaku, w której przez kuchnię za rękę może zostać poprowadzony każdy.

Nawet ci, których przytłacza artyzm kuchni molekularnej, gwiazdorskie programy kuchmistrzów czy kolejne wyszukane restauracje fusion otwierające się w centrach miast. Szukasz nieśmiało sposobu, jak przygotować jajko, żeby za bardzo się nie ścięło? Bez obaw. Pani Ania na pewno ci pomoże.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze o memach, trendach internetowych i popkulturze. Współpracuje głównie z serwisami lajfstajlowymi oraz muzycznymi. Wydał książkę poetycką „Pamiętnik z powstania” (2013). Pracuje jako copywriter.