Z czego składa się festiwal muzyczny? Na ogół z jednej lub więcej scen, różnorodnych wykonawców, strefy gastronomicznej i ewentualnych wydarzeń towarzyszących. Duża liczba bodźców, występy gwiazd lub niespodziewane petardy, kontakt z naturą lub unikalną architekturą, przygody w gronie znajomych i przyjaciół – wszystko to ma się składać na modelowe, wartościowe festiwalowe doświadczenie. Jak organizatorzy wynajdują mniejszych artystów i przyszłych, potencjalnych headlinerów oraz skąd biorą inspiracje pozwalające im udoskonalać swoje projekty?
Od tego, w dużej mierze, są festiwale showcase’owe – imprezy, które nie mają sztywnej, encyklopedycznej definicji, ale z reguły mają kilka uniwersalnych cech. Po pierwsze, całkiem umownych headlinerów. Oczywiście, część z nazw w repertuarze będzie bardziej rozpoznawalna niż reszta, ale nie one mają być największą zaletą wydarzenia. Podstawą jest bowiem wybór – szeroki wachlarz symultanicznych eventów. Z perspektywy konsumenta showcase’y mogą być jak wielka playlista do skipowania lub ripitowania albo wielki szwedzki stół z degustacyjnymi porcjami. Występy w tej formule z reguły są raczej kompaktową prezentacją atutów danego wykonawcy lub wykonawczyni.
W swojej bogatej i eklektycznej ofercie są więc z reguły atrakcyjne dla poszukujących nowych wrażeń słuchaczy i słuchaczek – takich, którzy za życiową dewizę zaczerpnęli od babci Foresta Gumpa. Ale drugą ważną grupą odbiorczą jest szeroko rozumiane środowisko muzyczne. Showcase’y w danych regionach lub poświęcone określonym zjawiskom są dla korespondującego wycinka branży jak forum ekonomiczne w Davos dla ludzi biznesu – trzeba tam być. Panele i dyskusje to jedno, ale stary dobry networking – integracja siatki postaci z najróżniejszych gałęzi całego przemysłu muzycznego – to także kluczowy komponent całości.
Podstawą jest jednak oczywiście muzyka. W swoich założeniach, showcase’y mają być dla artystek i artystów potencjalną trampoliną i katalizatorem sukcesów. Dla bookerów festiwali potrafią być kluczowym źródłem brakujących elementów line-upowej układanki. Oczywiście, docelowo nasza rodzima scena powinna obfitować w nazwy, które z powodzeniem będą konkurować z importowanymi rewelacjami. Powolny progres w tej materii jest jednak mocno wyczuwalny, a sporo z niedawnych debiutantów umieszczanych trzy czy pięc lat w popołudniowych festiwalowych slotach, teraz może się pochwalić gwiazdorskim statusem. Dobrze ustawiony system promocyjny w naszym kraju i sprawna współpraca artystów, bookerów, agentów, osób z różnych szczebli wytwórni oraz mediów to na razie utopijna wizja. Przygotowane z głową showcase’y mogą mieć jednak większą wartość niż gąszcz maili, z których tylko czasem rodzi się coś dobrego.
Wzorcem jest oczywiście South by Southwest, czyli SXSW. Organizowany co roku, w marcu, w Austin multimedialny festiwal to najbardziej prestiżowa impreza dla wszystkich reprezentantów i reprezentantek szeroko rozumianej alternatywy. Stolica Teksasu już od 35 lat na 10 dni zamienia się w bijące serce całego audialnego przemysłu. Wszystkie kluby i obiekty koncertowe – w zasadzie każdy zakamarek, w którym można postawić scenę i nagłośnienie – może być miejscem narodzin nowej sensacji. Od wykładu Baracka Obamy i występy Metalliki, przez panele dyskusyjne dotyczące najnowszych technologii, po występy wykonawców, którzy wcześniej mieli kilkudziesięciu słuchaczy na popularnych platformach streamingowych – SXSW demonstruje wszystkie szczeble muzycznej drabiny i łączy rozmaite środowiska. Dla naszych rodaków, którymi zainteresowały się amerykańskie wytwórnie – zespołu Trupa Trupa oraz Tobiasza Bilińskiego, występującego jako Perfect Son i Coldair – występ na South by Southwest był w zasadzie koniecznością.
Teksańska konferencja ma więc pod wieloma względami globalną wagę. Równie ważne są jednak imprezy, które koncentrują się na mniejszych wycinkach geograficznych. Organizowany w styczniu każdego roku w holenderskim Groningen Eurosonic to w zasadzie prawdziwy początek roku dla branży muzycznej – prezentacja nazwisk, które będą miały szansę zrobić furorę danego lata. W 2019 roku występ black midi sprawił, że londyńska formacja z miejsca musiała przebierać w konkurencyjnych ofertach, a festiwale biły się o sprowadzenie gitarowych kombinatorów. Po tegorocznej odsłonie Eurosonic, do line-upu OFF Festivalu dołączyli z kolei m.in. występujący tam Myd oraz Yard Act. Puls na koncertowym rynku na Wyspach Brytyjskich wyznacza z kolei The Great Escape organizowane co roku w Brighton. To przegląd najbardziej obiecujących talentów Zjednoczonego Królestwa, ale jest tam oczywiście miejsce dla gości z całego kontynentu – w ostatniej dekadzie Polskę na tej imprezie reprezentowali m.in. Brodka oraz The Dumplings. W centralnej Europie dużym prestiżem cieszy się też wrześniowy Reeperbahn Festival w Hamburgu.
To wszystko jednak wydarzenia skoncentrowane wokół szeroko rozumianej alternatywy, czasem z mniejszym lub większym potencjałem na podbicie mainstreamu. Istnieją jednak także showcase’y poświęcone bardzo konkretnym zjawiskom. Przykładem takiej imprezy jest Womex – konferencja i festiwal platformy, która wspiera wszelkie przejawy muzyki etnicznej, określanej często zbiorczo w dość ignorancki sposób jako world music. Wędrująca po świecie impreza kilka lat temu zawitała nawet do Katowic. Na zeszłorocznej edycji w Porto można było posłuchać muzyki m.in. z Kolumbii, Mali, Jamajki czy Iranu. Dowodem na to jak wnikliwie organizatorzy szukają ciekawych zjawisk na całym świecie może być fakt, że na portugalskim wybrzeżu zagrał także polski zespół Kosy – nieznany dotąd nikomu w całej newonce’owej redakcji.
Showcase’y są więc tyglem inspiracji dla branży i okazją do skrócenia dystansu, zbratania wszystkich czerepów stugłowej hydry przemysłu muzycznego. Przez kilka lat mieliśmy jedną imprezę, która spełniała tę funkcje – był to poznański Spring Break, którego ostatnia edycja miała miejsce w 2019 roku. Corocznym trendem było obserwowanie jak wykonawcy debiutujący na większą skalę w kwietniu w stolicy Wielkopolski, zapełniali repertuary wakacyjnych festiwali. Nieoczekiwane zakończenie Spring Breaków pozostawiło sporą wyrwę w krajowej tkance eventowej. Przymusowa przerwa festiwalowa spowodowana pandemią sprawiła, że nie odczuliśmy jako konsumenci skutków tej amputacji. Premiery i viralowe debiuty spiętrzyły się do tego stopnia, że koncertowy rynek na razie zalany jest trasami, które mają na celu nadrabianie zaległości z niemal dwóch straconych lat.
Ale by wszystko długodystansowo sprawnie działało, potrzebne jest wydarzenie, które przyspieszy cyrkulację talentów na krajowym rynku. I wszystko wskazuje na to, że będzie nim Great September – inicjatywa dyrektora OFF Festivalu, Artura Rojka, oraz, twórcy Spring Break, Łukasza Minty. Połączony z konferencją, odbywający się w połowie września w Łodzi, festiwal zanimuje niemal całe miasto. Oprócz headlinerskich koncertów Szczyla i Ralpha Kaminskiego, zaprezentuje rzeszę młodych twórców i twórczyń, którzy robią ciekawą muzykę i czekają na właściwe rozpoznanie. Będziemy mieli czas, żeby jeszcze przedstawić poszczególne aspekty nowopowstałej imprezy oraz zajawić nasz wkład w całe wydarzenie.
Jeśli chcecie trzymać rękę na pulsie i wiedzieć, jak może wyglądać polska scena muzyczna w najbliższym czasie, obecność na Great September jest wręcz obowiązkiem.
Festiwal odbędzie się w dniach 15-17 września w Łodzi, a wszystkie aktualne informacje na jego temat znajdziecie na oficjalnej stronie.

Komentarze 0