Djoković Djokoviciem, jednak co z samym turniejem? Australian Open startuje już za chwilę

Zobacz również:Wszystko w cieniu Novaka Djokovicia. Historyczne US Open przed nami?
Novak Djokovic Practices On Court Ahead of 2022 Australian Open
Fot. Kelly Defina/Getty Images

Saga z Novakiem Djokoviciem, który próbuje dostać się do Australii, ciągnie się już wystarczająco długo, by przykryć całe Australian Open, jednak turniej zaczyna się już w poniedziałek i czas zacząć patrzeć na to, co dzieje i będzie się działo na kortach. Trwają kwalifikacje, mamy też już rozlosowane drabinki głównego w turnieju. A w nich wiele gwiazd i aż pięcioro Polaków.

Od momentu naszego ostatniego tekstu o Novaku Djokoviciu trochę się zmieniło, chociaż efekt pozostał taki sam. Apelacja złożona przez prawników Serba została przyjęta przez sąd australijski i gdy wydawało się, że ostatecznie tenisista będzie mógł wjechać do kraju, do akcji wkroczyły najważniejsze osoby w państwie. Minister do spraw imigracji Alex Hawke, ze wsparciem premiera Australii, po raz kolejny cofnął Djokoviciowi tę przywróconą już wizę. A Serb i jego prawnicy… ponownie złożyli apelację uznając, że minister przekroczył swoje uprawnienia.

Saga trwa dalej, jednak tym razem trudno sobie wyobrazić, by decyzja została zmieniona. Minister powołał się na przepis, która pozwala podjąć taką decyzję „dla porządku publicznego” i „w interesie społecznym”, a to na tyle szeroki przepis, że będzie w stanie to spokojnie wytłumaczyć. Ostatecznie Novaka możemy więc w Melbourne Park nie zobaczyć.

WEJŚĆ NA WYŻSZY POZIOM

Mimo to Djoković, na wszelki wypadek, był rozlosowany razem z resztą drabinki. Trafił na swojego rodaka, Miomira Kecmanovicia, który ma prawdopodobnie szansę na walkowera. Pod ewentualną nieobecność najlepszego tenisisty świata, głównym faworytem będzie zapewne Danił Miedwiediew, który rok temu przegrał z nim finale. Brak Serba oznacza jednak, że stawka znacząco się wyrównała. Jest chociażby ubiegłoroczny półfinalista, Stefanos Tsitsipas czy Alexander Zwieriew, a do gry po ponad pół roku zmagań z kontuzją wraca Rafael Nadal. Brak Djokovicia zwiększa też szansę na niespodzianki, chociażby takie jak ubiegłoroczny półfinał kwalifikanta Asłana Karacewa. Chyba pierwszy raz od dawna możemy powiedzieć, że to u kobiet faworytka jest wyraźniejsza.

Taka sytuacja minimalnie zwiększa też szansę na sukces Huberta Hurkacza, choć Polak będzie miał na Australian Open inne zadanie. W dotychczasowej karierze nie udało mu się jeszcze przejść przez pierwsze dwie rundy turnieju, więc planem minimum będzie awansowanie do trzeciej. Rozstawienie powinno mu w tym pomóc. Będący turniejową „dziesiątką” Polak trafił w pierwszej rundzie na Białorusina Jegora Gerasimowa (nr 106 rankingu ATP).

Wimbledon: Hubert Hurkacz
Fot. Julian Finney/Getty Images

Forma Hurkacza na początku sezonu jest naprawdę niezła i to głównie dzięki niemu reprezentacja Polski doszła do półfinału ATP Cup, więc w starciu ze znacznie niżej notowanym rywalem będzie wyraźnym faworytem. W ewentualnej drugiej rundzie czeka na niego zwycięzca pary James Duckworth (49 ATP) - Adrian Mannarino (70 ATP). Ktokolwiek nie zwycięży, to Hurkacz ponownie będzie faworytem, choć trzeba przyznać, że będący ostatnio w niezłej formie Duckworth, w dodatku grający na własnych, australijskich kortach, łatwym rywalem nie będzie. Jeśli jednak nasz najlepszy tenisista chce się przełamać i wejść na wyższy poziom w Australii, to takie mecze trzeba wygrywać. Pierwszym ewentualnym przeciwnikiem z rozstawieniem będzie… Karacew (20 ATP), ubiegłoroczna rewelacja turnieju. Tym jednak będziemy martwić się po wykonaniu „planu minimum”.

O wejście na wyższy poziom powalczy też Kamil Majchrzak. Drugi z polskich tenisistów (również grający nieźle podczas ATP Cup) jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji miał dodatkowy zastrzyk adrenaliny. W teorii do turnieju powinien przebijać się przez kwalifikacje (jest na 107. miejscu w rankingu), jednak został zakażony koronawirusem i w kwalifikacjach wystąpić nie mógł. Wciąż jednak był w czołówce zawodników niezakwalifikowanych, więc dzięki kilku wycofaniom (nie licząc jeszcze Djokovicia) udało się wejść do drabinki na dni przed losowaniem turnieju.

Samo losowanie jest dla Majchrzaka całkiem korzystne. Zawodnika z jego rankingiem rzadko można uznawać za faworyta meczów wielkoszlemowych, więc skupiamy się bardziej na tym, jak duże są szanse, by Kamil przeszedł do kolejnych rund. A te w starciu z Andreasem Seppim (98 ATP) wcale nie będą małe. Dodatkowo w ewentualnej drugiej rundzie nie czeka go żadna z gwiazd (nierozstawieni zawodnicy zawsze mają w perspektywie kogoś rozstawionego maksymalnie w drugim meczu), a Alex de Minaur (34 ATP), rozstawiony z najniższym możliwym numerem (32). Oczywiście Majchrzak nie byłby tu faworytem, ale zawsze lepsze to niż Miedwiediew czy Tsitsipas.

POWOLI W GÓRĘ

O ile Hurkacz i Majchrzak myślą o wskoczeniu na kolejny poziom, o tyle Iga Świątek potrzebuje przede wszystkim spokoju, na korcie i poza nim. Po bardzo trudnej końcówce sezonu i zmianie trenera trzeba zadbać przede wszystkim o spokojny rozwój wciąż młodej przecież zawodniczki. Niemniej na pewno pomoże w tym dobry wynik w pierwszym wielkoszlemowym turnieju sezonu.

A losowanie również jest co najmniej przyzwoite. Główną faworytką zdaje się być Ashleigh Barty, która na turnieju w Adelajdzie dość łatwo sobie z Polką poradziła. Barty i ewentualnie Naomi Osaka (jeśli będzie w dobrej formie), a potem cała reszta idących ławą zawodniczek — tak to wygląda przed turniejem, choć oczywiście — jak to w tenisie — wszystko to może się drastycznie zmienić.

Iga Świątek
Fot. Adam Pretty/Getty Images

Świątek również jest w tej „grupie pościgowej”, więc dobrą informacją jest fakt, że ani Barty, ani Osaka, nie są w jej połówce drabinki. Na początek Iga zagra z kwalifikantką Harriet Dart (WTA 125). Ewentualna druga runda to Rebecca Peterson (WTA 93) lub grająca z dziką kartą Australijka Daria Saville (WTA 385). Jeśli Iga będzie grała tak jak w Adelajdzie, to z dwoma pierwszymi rundami nie powinno być problemu. A w trzeciej? W trzeciej opcją jest… Magda Linette, chociaż druga z Polek musi najpierw pokonać Anastazję Sewastową (WTA 70) i prawdopodobnie Darię Kasatkinę (WTA 26). Mimo tego że Rosjanka jest znacznie wyżej notowana, to Magda nie powinna być bez szans. A polsko-polskie starcie w trzeciej rundzie Australian Open przyjęlibyśmy bardzo chętnie.

Najtrudniejsze zadanie ze wszystkich Polaków będzie miała Magdalena Fręch, która w pierwszej rundzie trafiła na Simonę Halep (WTA 15) i tu każdy inny wynik niż zwycięstwo Rumunki będzie sensacją. Nie licząc Fręch, losowanie dla Polaków było bardzo korzystne, bo w pierwszych rundach zdaje się nie być meczów nie do wygrania, a te naszym nierozstawionym reprezentantom mogły się trafić bardzo łatwo.

Spokojne zwycięstwa Hurkacz i Świątek z niżej notowanymi przeciwnikami i walka w gronie rozstawionych oraz dodatkowe zwycięstwa od Linette czy Majchrzaka — takiego obrotu spraw mogą oczekiwać polscy fani i będzie to oczekiwanie adekwatne do ostatnich wydarzeń w polskim tenisie. A wcale nie jest wykluczone, że w wykonaniu Świątek czy Hurkacza dostaniemy sporo więcej.

Jaki to będzie turniej? Już jest kontrowersyjny, jednak można liczyć na to, że na samym korcie będzie znacznie lepiej. Oby z dużą liczbą świetnych meczów i sukcesami Polaków — tego jako kibice chcielibyśmy najbardziej.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.