Emocjonalne święto sportu. Pandemiczne igrzyska zbierają żniwa w zdrowiu mentalnym sportowców

Zobacz również:W poszukiwaniu Świętego Graala męskiego tenisa. Novak Djoković chce przybić piątkę ze Steffi Graf
Igrzyska olimpijskie Tokio - Simone Biles
Fot. Laurence Griffiths/Getty Images

Pandemia koronawirusa i długie zamknięcie w domach będą siały spustoszenie w naszym zdrowiu – zarówno fizycznym, jak i psychicznym – mówili eksperci już w 2020 roku. Chodziło o ogół społeczeństwa, a sportowcy również są jego częścią i są być może nawet bardziej na takie problemy narażeni. Przełożenie igrzysk olimpijskich o rok również w tym nie pomogło.

Gdybyśmy mieli wymieniać momenty tych igrzysk, które zapamiętamy najbardziej, to wydaje się, że nie ma (jeszcze) takich historycznych pod względem sportowym. Wiele świetnych wyników i emocjonujących momentów, ale nie ma dotychczas ani dominatorów (np. w pływaniu), ani takich sytuacji, o których powiemy – tak, to będziemy wspominać latami.

Są za to takie, które będą kojarzyć się negatywnie albo przynajmniej słodko-gorzko. Tak jak zapalenie znicza olimpijskiego przez Naomi Osakę, zmagającymi się z problemami z depresją długo przed igrzyskami. Piękny symbol smutnej historii. Zakończenie również niefilmowe, bo Osaka, mimo cieplarnianych warunków (ulubiony rodzaj kortu, dobre losowanie), odpadła w drugiej rundzie.

DEMONY ODWRACAJĄ UWAGĘ

Największą sensacją – i to w tym wypadku wyłącznie negatywną – była sytuacja Simone Biles, gimnastyczki, która miała w Tokio udowodnić, że jest najlepszą zawodniczką w historii dyscypliny. Wielokrotna mistrzyni olimpijska miała już wcześniej problemy z depresją, jednak nie do tego stopnia, by przeszkadzały jej w startach. Tymczasem po eliminacjach i pierwszej konkurencji finału drużynowego, Biles nagle zrezygnowała z dalszej rywalizacji w zespołowym wieloboju. Najpierw powodem była kontuzja, jednak w zasadzie zaraz potem podano, że chodziło o problemy mentalne.

Biles powiedziała, że pierwszy raz w swojej karierze, w trakcie zawodów i swoich podejść w danych konkurencjach, nie potrafiła się na nich skupić i jej myśli depresyjnie uciekały gdzie indziej. Jej wycofanie było więc paradoksalnie na polu… zdrowia fizycznego. W zawodniczce pojawiła się po prostu obawa, że przez problemy mentalne i brak skupienia, zrobi sobie krzywdę. Zresztą nie trudno sobie wyobrazić, do czego może doprowadzić nagła dekoncentracja w trakcie ćwiczeń na równoważni, poręczach czy skoku…

W ten sposób Biles ciągle jest w Tokio, ciągle wycofuje się z kolejnych konkurencji (już z dwóch kolejnych indywidualnie, została jeszcze część) i dopinguje swoje koleżanki na hali gimnastycznej, ale sama nie bierze w tych zawodach udziału.

Amerykanie są w tej kwestii nieco podzieleni. Większość wspiera swoją idolkę (popularność Biles w ostatnim czasie przekraczała granice, biorąc pod uwagę jej dyscyplinę), ale są też i ci twierdzący, że mogła w takim razie nie jechać i oddać komuś innemu miejsce. Mogła, ale nie wiedziała, że pierwszy raz w życiu problemy z psychiką wpłyną na to, co robiła najlepiej. Dodatkowo stwierdziła, że presja była zbyt wielka. Od niej samej, od kibiców czy mediów. Rzadko oczekuje się, by ktoś potwierdził status najlepszego w historii. Rzadko robi mu się specjalną emotkę kozy (GOAT = Greatest of All Time) w stroju gimnastycznym na Twitterze. Od Biles oczekiwało się złota, w wielu konkurencjach. A ta presja ją przerosła, w połączeniu z jej i tak naruszonym zdrowiem psychicznym.

Za amerykańską gimnastyką bardzo trudny okres. Mieliśmy słynną aferę z lekarzem Larrym Nassarem, który latami molestował młode gimnastyczki (liczby idące w setkach), a teraz spędzi resztę życia w więzieniu. Kara zasłużona, ale gimnastyczkom traum to nie odbierze. Sama Biles nie należała do grona oskarżycieli, ale brała udział w całym procesie, o którym mówiła cała Ameryka. Po czasie można stwierdzić, że to wszystko razem wzięte czekało tylko na zapalnik.

Niestety stało się to w Tokio. Biles nie zrobiła tego dla atencji ani tym bardziej, żeby zabrać komuś miejsce. Przegrała nie z rywalkami, a z własną głową.

ROK RÓŻNICY DZIAŁA NEGATYWNIE

Faktem jest też, że samo przełożenie igrzysk zrobiło wiele niedobrego dla głów sportowców, którzy przez rok trenowali często w domach, w innych warunkach, a w dodatku dołożyli sobie dodatkowej presji. „Czekam na to nawet nie cztery, ale pięć lat, muszę to zrobić!” – takich przypadków nie brakuje. To pandemiczne Tokio, z pustymi trybunami i ciągłą presją, niejednego sportowca jest w stanie złamać.

Novak Djoković, mający na koncie w tym roku wszystkie trzy szlemy, w Tokio sobie nie poradził. Jego frustracja (absolutnie niewytłumaczalna żadną presją, to musimy wyjaśnić) była – bardzo łagodnie mówiąc – przesadzona. Jednak to też wynik presji, jaką na sobie miał. A miał wygrać Złotego Szlema (wszystkie cztery szlemy + igrzyska olimpijskie w jednym roku), jako pierwszy mężczyzna w historii. Sam mówił zresztą o presji, w kontekście Biles, co wielu się nie spodobało. Stwierdził, że bycie sportowcem to nieustanna presja i trzeba sobie z tym radzić. Po czym... radził sobie dość nieciekawie.

Wielcy mistrzowie pokazują nam, że nawet oni nie są w stanie czasem tej presji wytrzymać. Jedni w spokojny, smutny sposób, drudzy w taki, że aż trudno im współczuć. Odczuwają ją jednak wszyscy. Często nawet nie od fanów czy mediów, ale od samych siebie. Ten dodatkowy rok dla wielu zrobił znaczącą różnicę, często negatywną. Ci, którzy mieli być rok temu w życiowej formie, teraz jej nie mają, ale ich głowa ciągle funkcjonuje, jakby musieli taką mieć.

Zamieszanie, powiązane z całymi igrzyskami, jest w głowach zawodników. I dla niektórych to za dużo. Te igrzyska zostaną zapamiętane z wielu względów, może nawet głównie negatywno-organizacyjnych, ale popsute zdrowie psychiczne olimpijczyków może być jedną z tych rzeczy, które wybiją się na czoło klasyfikacji.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.