Podczas mistrzostw świata w Chile w 1962 roku kibice oglądali mnóstwo brutalnych fauli. Jeden z nich miał okazać się opłakany w skutkach. W starciu Jugosławii ze Związkiem Radzieckim Muhamed Mujić tak ostro zaatakował rywala, Eduarda Dubińskiego, że rodzima federacja za ten haniebny czyn odesłała go do domu. Pochodzący z Charkowa obrońca zmarł siedem lat później. Wielu historyków uważa, że pośrednią przyczyną był faul Mujicia.
Nawet koledzy z drużyny nie potrafili zrozumieć tak bestialskiego zachowania. Napastnik, który przez całą karierę związany był z Velezem Mostar, nie miał świadomości, że właśnie kończy przygodę z reprezentacją. Nigdy więcej nie został do niej powołany.
A przecież z Jugosławią zdobył srebro na igrzyskach. Podczas mistrzostw świata w Chile miał potwierdzić, że jest gwiazdą ekipy z Bałkanów.
Marnym tłumaczeniem Mujicia był fakt, iż oba kraje, mówiąc bardzo delikatnie, nie przepadały za sobą. Napięcie pomiędzy ZSRR a Jugosławią przełożyło się mocno na boisko. Jednak to co zrobił swojemu przeciwnikowi Mujić, stanowiło bezsensowne okrucieństwo nie do przyjęcia, na które trudno znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie.

BITWA O SANTIAGO
Dubiński został odwieziony do szpitala ze złamaną nogą. Medycyna nie była tak dobrze rozwinięta jak dzisiaj. Skomplikowane urazy sportowców często kończyły się trwałym kalectwem. Prawy obrońca ZSRR mimo wszystko zdołał wrócić na boisko po długiej rehabilitacji. Nie był już sobą. Zatracił szybkość, pewność siebie, na dodatek cały czas odczuwał dyskomfort fizyczny, związany z faulem z mundialu.

Siedem lat po sytuacji z MŚ w Chile Dubiński już nie żył. Okazało się, że w wyniku uszkodzenia nogi powstał mięsak. To właśnie on miał być pośrednią przyczyną zgonu. Dubińskiemu amputowano nogę, a następnie, w wyniku zakażenia, zmarł.
Jak dziwne to były czasy w piłce, niech świadczy fakt, że sędzia w żaden sposób nie ukarał Mujicia. To zbulwersowani reprezentanci Jugosławii kazali mu się udać do szatni. Później piłkarska federacja z jego ojczyzny odesłała go do domu.
Brutalność ta wpisała się idealnie w krajobraz chilijskiego mundialu, bo przecież w meczu gospodarzy z Włochami kibice oglądali iście dantejskie sceny. Mecz Italii z Chile przeszedł do historii futbolu jako „Bitwa o Santiago”. To właśnie zdjęcie z tamtego spotkania ilustruje tekst, który czytacie.
KICK OF DEATH
Przeglądając stare korespondencje z tamtych mistrzostw, można się natknąć na uzasadniony żal dziennikarzy, którzy zniesmaczeni byli tym polowaniem na kości. Wszyscy spodziewali się bowiem, że mistrzostwa będą pokazem piłkarskiego kunsztu w najwyższej formie, nie podwórkową bijatyką. „Ci ludzie zapomnieli, że chodzi przede wszystkim o futbol” – pisał jeden z brytyjskich korespondentów, bolejąc nad tym, że piłkarze dają zły przykład swoim zachowaniem, zupełnie zaprzeczają idei sportu.

W wyniku swojego zachowania Mujić został zawieszony przez Jugosłowiańska Federację Piłkarską na rok, ale nigdy nie wrócił do reprezentacji. Aż do jego śmierci – odszedł w 2016 roku, w wieku 82 lat – gdzieniegdzie trwały coraz ciszej brzmiące debaty, czy w istocie „zabił” swojego rywala. Jego faul zyskał złą sławę i specjalne określenie: „kick of death”. Nikt jednak nie był w stanie jednoznacznie udowodnić, że ten bezlitosny, okrutny kopniak Mujicia wywołał całą lawinę konsekwencji z najsmutniejszym możliwym finałem.
Jugosłowiański napastnik zakończył piłkarską karierę siedem lat po mistrzostwach świata, oczywiście w barwach Velezu. Zdążył zaliczyć epizody we Francji (Bordeaux), Dinamie Zagrzeb i belgijskim Beringen. W Mostarze jest do dziś legendą. Nie tylko bowiem zanotował ponad 400 występów w koszulce tego klubu, ale później przez wiele lat pracował tam jako trener.
