Geniusz zrodzony w umyśle rodzica. Wilfried Mbappe uczy jak zarządzać Kylianem

Zobacz również:Człowiek, którego trzymają się kilogramy. O Hazarda skłonności do nadwagi
Kylian Mbappe, ojciec Wilfried Mbappe i brat Ethan Mbappe
Fot. Jean Catuffe/Getty Images

Odwieczna dyskusja na temat formowania talentów coraz częściej będzie kierować się w kierunku nie tyle trenerów, co rodziców. Minęły już czasy zawodników wychowanych w błocie jak mawiał Diego Maradona. Dzisiaj dobre geny plus kapitał kulturowy to winda by być jak Kylian Mbappe. Niewielu graczy ma rodzinę tak zafiksowaną na punkcie sportu.

Wilfried Mbappe jest kozakiem. Gdyby zliczyć ilu wychował zawodowych piłkarzy, musielibyśmy snuć opowieść o mistrzu Francji z Lille, Jonathanie Ikone albo o świetnej obronie Marsylii w wykonaniu Williama Saliby. Trzeba byłoby wymienić też 16 innych nazwisk, z czego te najważniejsze, Kyliana Mbappe już teraz oprawione jest w ramkę. Francuz jest dobitnym przykładem jak wiele w karierze znaczy rozsądny, wspierający rodzic. Mówił o tym już Benjamin Pavard albo Claudio Marchisio, ale dopiero historia z podparyskich osiedli ukazuje nam abecadło sprawy.

Mistrz świata przez pierwsze 12 lat był pod ręką ojca w amatorskim AS Bondy. W międzyczasie chodził na lekcje pływania i tenisa. Przez dwa lata miał zajęcia w teatrze. Grał też na flecie poprzecznym, co pokazuje jak wiele bodźców chłonął i że nie rozwijał się jednotorowo. Nieprzypadkowo świetnie mówi dziś po angielsku i hiszpańsku. Ma niesamowicie chłonny umysł, ale w takiej kulturze wychowali go rodzice. Wilfried był kiedyś piłkarzem w ligach regionalnych, a matka Fayza grała w piłkę ręczną na najwyższym poziomie we Francji. Mbappe dyscyplinę, chęć rywalizacji i nastawienie na cel dostał w prezencie.

SCHOWANA KASA

Bondy mieści się na północ od Paryża w regionie Seine-Saint-Denis. To tutaj, kod pocztowy z początkiem 93 od razu wrzuca ludzi do gorszej kategorii. Kiedy pierwszy raz PSG negocjowało transfer Kyliana, Katarczycy byli w szoku, bo ojciec piłkarza zaproponował małą kawiarenkę Le Chêne w centrum, zaraz przy komisariacie i blokowiskach. Kilka tygodni później obie strony siedziały już w pałacu Royal Monceau w 8. dzielnicy Paryża.

Ta błyskawiczna zmiana to cały Mbappe. U niego wszystko dzieje się szybciej niż u innych, a mimo to nawet w kryzysach - właśnie dzięki dobrej opiece - szybko potrafił studzić głowę. Już jako 17-latek zarabiał w Monaco 85 tysięcy euro, ale matka stwierdziła, że póki nie wejdzie w pełnoletność dalej będzie miał kieszonkowe. Dostawał co miesiąc 200 euro. Reszty nawet nie widział.

ROZMOWY Z PSYCHOLOGIEM

Wilfried Mbappe z Fayzą Lamari poznali się w latach 90. On, przybysz z Kamerunu. Ona, z pochodzenia Algierka. Szybko stali się znani w Bondy, bo od początku mocno angażowali się w aktywizowanie lokalnej społeczności. Wilfried zanim został trenerem prowadził Le Petit Bar - miejsce bez alkoholu, za to z szachami, bilardem i pomocą w odrabianiu lekcji. Fayza po karierze skończyła studia i zaczęła pracę w ośrodkach rekreacji.

Obydwoje zawsze byli ruchu i taki też był młody Kylian. Widząc zaangażowanie rodziców, sam nigdy nie stał z boku. Pierwszego idola w piłce miał pod ręką, bo rodzice w 2001 roku adaptowali Jiresa Kembo, chłopaka z Kinszasy, który między 2006 a 2012 roku rozegrał ponad sto meczów w Rennes.

Kylian Mbappe i ojciec Wilfried Mbappe
Fot. Marc Piasecki/WireImage via Getty Images

To też pokazuje jak ułatwiony start miał Kembo. Że wychowując się w sportowym domu, siłą rzeczy zyskujesz przewagę nad rówieśnikami. Wilfried Mbappe talent Kyliana zaobserwował już w wieku 4 lat, potem musiał tylko stworzyć warunki, by młody nie zwariował - stąd wysyłka do szkoły katolickiej, która izolowała go od „trudnego” środowiska. Po latach nauczyciele mówią o nim: trudny, nie potrafiący usiedzieć w miejscu, ale bardzo inteligentny. Rodzice już w piątej klasie zorganizowali mu rozmowy z psychologiem i dziennik, w którym nauczyciele każdego dnia dawali mu informacje zwrotną na temat jego zachowania. Matka dbała o to, by syn miał lepszy wgląd w siebie. Ona była od szkoły i emocji, a ojciec od boiska.

SZTAB KYLIANA

Wilfried w AS Bondy pracował nie tylko jako trener, ale ogólnie dbał o pion sportowy klubu. W rozmowie z „Le Parisien” w 2019 roku mówił: „Jeśli któryś z szkoleniowców stawiał autobus, od razu lądował w moim biurze”. Nie interesowały go wyniki, tylko zabawa. Ważne było to, by do każdego chłopaka podejść indywidualnie, poznać jego osobowość, a dopiero później mówić mu jak ma kiwać i gdzie biegać.

Zabawne jest to, że przez półtora roku nikt w grupie dzieciaków AS Bondy nie wiedział, że Kylian jest jego synem. „Gdy pierwszy raz powiedział do mnie tato, nikt nie chciał mu uwierzyć” - śmiał się Mbappe senior, który na tym samym boisku wychował też m.in. Ateefa Konate (Le Havre), Sebastiana Corchię (Benfica), Fabrice’a Sakaliego (Troyes) i Stevena Josepha-Monrose'a (Lens).

Od paru lat nie pracuje już w klubie, bo mieszka dwie godziny jazdy od Bondy. Cały czas jednak widać w mediach jak blisko jest z synem. Mimo niedawnego rozwodu z Fayzą Lamari, rodzice nadal zajmują się sprawami Kyliana. Ojciec jest od analizy i kluczowych decyzji. Matka zajmuje się marketingiem, dzięki czemu już osiem lat temu do ich drzwi zapukał Nike. W sumie w sztabie Mbappe jest piętnaście osób, w tym prawniczka Delphine Verheyden. To ona bada wszystkie umowy i zajmuje się akcjami charytatywnymi. Mbappe potrafił oddać potrzebującym premię za mistrzostwo świata, ma swój mural w Bondy i program edukacyjny dla 98 dzieciaków z dzielnicy, które dzięki jego pieniądzom mają szanse na lepszy start.

ZMYSŁ OJCA

Wiele z tych działań to efekt podszeptów, a czasem wręcz mocnych sugestii rodziców i sztabu. Mbappe ufa im bezgranicznie, bo to ci na poszczególnych etapach jego kariery wykazywali się rozsądkiem. Gdy miał 12 lat, owszem, rodzice zgodzili się odwiedzić ośrodek Realu Madryt, gdzie przywitał ich Zinedine Zidane, ale zaraz potem stwierdzili, że na wyjazd za granicę jest za wcześnie. - Podobnie było z Chelsea. Nie chcieli wrzucać go w tryby profesjonalnej piłki. Kylian miał się skupić na zabawie - opowiada Arnaud Hermant, dziennikarz L’Equipe.

Rok później Francuz był już w Monaco. Ojciec przez rok nie pracował, by mieszkać razem z synem. Postąpił słusznie, bo gdy pojawił się pierwszy zatarg z trenerem młodzieży Bruno Irlesem, razem z bratem Pierrem pierwsi rozładowali napięcie. Doszło do tego, że cała trójka wylądowała w gabinecie szefów Monaco. Efektem zesłanie trenera do klubu filialnego w Arles-Avignon. Mbappe częściej zaczął grać, a moment później wystrzelił w powietrze. Zaczęły się gole w Lidze Mistrzów i mistrzostwo Francji za Leonardo Jadima, po którym jako jeden z niewielu w ogóle nie świętował. Wrócił do domu przed północą razem z rodzicami.

Dzisiaj może korzystać z tego, jaki wizerunek zbudował. Nawet, jeśli wciąż bywa niesforny i czasem powie dwa słowa za dużo, nie ciągną się za nim afery i pułapki czyhające na ludzi w jego wieku. Do Mbappe ciągną reklamodawcy, a ojciec z matką tak negocjują, by wszyscy byli zadowoleni. Przechodząc z Monaco do PSG pomnożył wynagrodzenie młodego przez liczbę 13. Teraz w Paryżu ma jeszcze drugiego syna, 14-letniego Ethana i też za moment twardo siądzie do stołu. Francuzi mówią, że facet jest w czepku urodzony.

No i nie jest toksyczny jak ojciec Neymara.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.