Przed rokiem przegrał walkę o fotel selekcjonera reprezentacji Polski ze Stefano Lavarinim. Dziś raczej nie ma powodów do smutku. Daniele Santarelli wraz z kadrą Serbii triumfował w mistrzostwach świata. Fenomenalna Tijana Bosković doprowadziła zespół do drugiego z rzędu złota, a włoski trener coraz mocniej buduje sobie pozycję czołowego trenera świata. Pozycję, która z racji warunków, w jakich pracuje, jest często podważana.
Dwanaście wygranych i zero przegranych spotkań. Bilans setów 36:5. Dwa z pięciu straconych to zasługa reprezentacji Polski, która spośród wszystkich rywali Serbii postawiła najtrudniejsze warunki. Niektórzy gdybają, że losy medalu mistrzostw świata potoczyłyby się inaczej, gdyby w ostatnich piłkach ćwierćfinałowego meczu los przychylniej uśmiechnął się do biało-czerwonych.
Poza jednym setem fazy medalowej, Serbia nie miała w ostatnich meczach większych problemów z odniesieniem zwycięstw. Fenomenalnie spisywała się Tijana Bosković, najlepsza atakująca i MVP całego turnieju. Grająca w Eczacibasi Stambuł 25-latka dołączyła do słynnej Regli Torres jako druga w historii MŚ zawodniczka, która „obroniła” tytuł najlepszej siatkarki mistrzostw.
DOMINATOR
Tytuł ma także ogromne znaczenie dla Daniele Santarellego. Włoch dołączył do reprezentacji Serbii w tym roku. Po poprzednim sezonie sporo mówiło się o potencjalnej pracy z Polkami. Po rozstaniu z Jackiem Nawrockim, PZPS wytypował czwórkę kandydatów, w której znalazł się Santarelli. „La Gazzetta dello Sport” donosiła, że to właśnie 41-latek obejmie tę funkcję. Argumenty miał spore, bo z Imoco Conegliano wygrał wszystko – dosłownie. Przez blisko dwa lata jego zespół nie doznał ani jednej porażki, co w konsekwencji dało rekord Guinnessa oraz triumfy w Lidze Mistrzyń czy Klubowych Mistrzostwach Świata. Zarząd polskiej federacji postawił jednak na Stefano Lavariniego, który w ubiegłym roku sensacyjnie doprowadził Koreanki do czwartego miejsca na igrzyskach, a wcześniej sprawdzał się między innymi jako trener włoskich juniorek.
Serbia to nie pierwsza reprezentacja w CV Santarellego. Przez trzy lata prowadził kadrę Chorwacji, średniaka europejskiej siatkówki. Osiągnął z nią tylko srebro Ligi Europejskiej, czyli zaplecza Ligi Narodów. Ubiegłoroczny EuroVolley zakończył na etapie 1/8 finału, gdy jego zespół, współgospodynie turnieju, przegrały po tie-breaku z Francją. Wątek kadry jest często wypominany szkoleniowcowi. Przeciwnicy zwracają uwagę, że Włoch nigdy nie zbudował dobrego zespołu, a raczej robił wyniki już z przygotowanymi ekipami. Przeglądając jego karierę jako głównego szkoleniowca natrafimy na jeden klub (Conegliano) i dwie reprezentacje (Chorwacja, Serbia). Przed objęciem Imoco był asystentem między innymi Davide Mazzantiego czy Luciano Pedulli.
Gdy obejmował Imoco, zespół zakończył sezon na półfinałach Serie A oraz ze srebrnymi medalami Ligi Mistrzyń. Ponadto wygrał Puchar i Superpuchar Włoch. Można śmiało zakładać, że Santarelli trafił już do czołowego zespołu Europy. Miał jednak równie trudne zadanie utrzymania podobnej fali sukcesów. Tuż przed pierwszym sezonem jako „head coach” do klubu trafiła Joanna Wołosz, która podobnie jak on znajduje się w nim do dziś.
- Wiedziałem, że jeśli zamknę się tylko na Imoco, to będę znał siatkówkę wyłącznie z perspektywy Conegliano. Nie ukrywajmy, to byłoby złudne myślenie, bo większość zespołów taka nie jest. Chciałem otworzyć głowę na nowe horyzonty – mówił nam Santarelli w długiej rozmowie w 2021 roku.
Już rok po rozpoczęciu pracy z Imoco jako główny trener objął funkcję selekcjonera Chorwatek. Z Conegliano do tej pory zdobył cztery mistrzostwa i Superpuchary Włoch, trzy krajowe puchary oraz po jednym złotym medalu Champions League i Klubowych Mistrzostw Świata. Bilans z pewnością imponuje, bo w ostatnich latach jedyną osobą, która ma szansę na równą walkę (a nawet na wygrywanie z nim) na poziomie klubowym jest tylko Giovanni Guidetti. Szkoleniowiec Vakifbanku to już jednak legenda siatkówki, która rozpoczynała karierę pierwszego trenera w wieku 23 lat. Starszy z Włochów poznał smak pracy w różnych klubach, nie tylko tych z topu. Młodszy teoretycznie nie i właśnie dlatego dla części społeczeństwa siatkarskiego jest trenerem, który potrafi osiągać wyniki tylko z tak zwanymi „samograjami”. Podobna łatka towarzyszy od lat Josepowi Guardioli w piłce nożnej. To dość kontrowersyjna teoria, lecz gdy zapytaliśmy się Alessandro Chiappiniego o to, czy zastępując Santarellego innym włoskim szkoleniowcem forma Imoco uległaby mocnej zmianie, ten odpowiedział:
- Uważam, że na pewno wstawiając tam innego trenera zmieniłby się styl, ale poziomem gry Conegliano wciąż nie odstawałoby od najlepszych. Choćbyś się mocno starał, to naprawdę trudno jest zepsuć tak dobrze funkcjonujący zespół (śmiech) – opowiadał newonce.sport obecny szkoleniowiec ŁKS-u Commercecon Łódź.
REKRUTER
Dla zagorzałych przeciwników mit trenera, który wygrał złoty los na loterii prowadząc topowe drużyny, nadal będzie aktualny. Nie zmieni tego sukces z Serbią. Patrząc obiektywnie, to wyniki z obecną kadrą narodową zdają się mieć znamiona większego wysiłku niż mistrzostwa Włoch.
Niemal przez dwadzieścia lat funkcję selekcjonera kadry obecnych mistrzyń świata pełnił Zoran Terzić. Gdy trafił do zespołu, ten występował jeszcze jako Serbia i Czarnogóra. Przez kilkanaście lat zdobył mistrzostwo świata, trzy mistrzostwa Europy i dwa medale olimpijskie. Santarelli wylądował w kadrze, która z Tokio przywiozła brąz. Utrzymał trzon kadry z Tokio, lecz na mistrzostwach zespół wystąpił w zmienionym składzie. Największe zmiany dotyczyły rozegrania i libero. Po sezonie olimpijskim z kadrą pożegnały się Jelena Blagojević (dołączyła do sztabu szkoleniowego), Milena Rasić, Silvija Popović czy uważana za jedną z najlepszych rozgrywających świata, Maja Ognjenović.
Miejsce ostatniej z wymienionych zajęła 34-letnia Bojana Drca, która sezon 2020/2021 spędziła na urlopie macierzyńskim. Do formy przygotowywała się w Crvenej Zvezdzie Belgrad, czołowym klubie Serbii, który jednak na arenie międzynarodowej nie znaczy zbyt wiele. Forma przyszła akurat na mistrzostwa świata. Drca zakończyła mistrzowski turniej z wyróżnieniem dla najlepszej rozgrywającej. Z Pusić było podobnie. Wykorzystała odejście Popović i zgarnęła miejsce w podstawowym składzie Serbek. Nowa zawodniczka Rapidu Bukareszt również dołączy do zespołu z indywidualnym wyróżnieniem.
Tak naprawdę to większość zmian dotyczyła wyboru następczyń zawodniczek, które pokończyły reprezentacyjne kariery. Warto jedynie wspomnieć o powrocie Jovany Stefanović (była skonfliktowana z Terziciem), a także dołączeniu do zespołu Katariny Lazović (byłej siatkarki ŁKS-u), która jednak od lat obracała się w szerokiej kadrze. Co ciekawe, w mistrzowskiej kadrze znajdziemy wiele polskich akcentów. Oprócz „Lazy” epizod gry w Polsce mają za sobą Milenković (w ostatnim sezonie występowała w Chemiku Police), Busa, Mirković i Bjelica.
CZOŁOWY TRENER ŚWIATA
Wiadome było, że główną bronią Serbek będzie Tijana Bosković. Santarelli w jej przypadku miał po prostu nic nie zepsuć. Atakująca to światowa marka sama w sobie, którą śmiało można umieścić w gronie najlepszych siatkarek świata. Już cztery lata temu poprowadziła Serbki do triumfu. Teraz zrobiła to ponownie. Santarelli ma doświadczenie z pracy z czołowymi siatkarkami świata, gdyż przez Conegliano przewinęło się ich wiele. Wystarczy wspomnieć o Paoli Egonu, która do końca ubiegłego sezonu reprezentowała barwy „Panter”. Umiejętność współpracy z najlepszymi to cecha, o której często się nie mówi. Największe postacie mają ogromny wpływ nie tylko na losy sportowe, ale także pozasportowe zespołu. Dobry trener musi umieć znaleźć nić porozumienia, gdyż to gwiazdy najczęściej dźwigają na sobie ciężar gry.
Praca z najlepszymi z jednej strony jest Santarellemu wypominana w kontekście negatywnym. W tym przypadku znajdziemy również kontekst pozytywny. Włoch umie się dogadać z każdym. Często o Carlo Ancelottim mówi się jako o trenerze, którego głównym atutem jest to, że nie przeszkadza piłkarzom. Choć mamy do czynienia z wielką generalizacją, to jeśli pójdziemy za tym zdaniem, to w Santarellim dostrzeżemy podobieństwo do „Carletto”.
- Nie będę kłamał, w sercu każdego trenera tkwi marzenie o prowadzeniu rodzimej reprezentacji. Tak też jest u mnie. Nie wiem kiedy, ale liczę na to, że poprowadzę świetną kadrę narodową – mówił Santarelli.
Sukces na polsko-holenderskich boiskach sprawił, że Santarelli ma się czym pochwalić, jeśli chodzi o karierę reprezentacyjną. Spełnił cel o pracy ze świetną kadrą narodową, choć marzenie o roli selekcjonera Italii cały czas pewnie tkwi w głowie. W ojczyźnie dobrą robotę wykonuje jego dawny mentor, Davide Mazzanti. Dziś młodszy z Włochów może zbić z nim pionę. Nawet jeśli nie jest typem trenera-inżyniera niczym Lavarini, to i tak można go zaliczyć do grona najlepszych szkoleniowców świata. Wejść do wielkiego zespołu lub reprezentacji to jedna sprawa. Druga, znacznie ważniejsza, to się w nich utrzymać. Do tego potrzeba dobrej komunikacji i warsztatu, bo gwiazdy szybko zweryfikują, czy trener coś potrafi czy „jedzie na picu”. Wyniki Santarellego dają do zrozumienia, że Włochowi umiejętności nie brakuje.
Komentarze 0