HEWRA: rozbieramy zjawisko na części pierwsze

Hewra to święci szaleńcy polskiego rapu. To niewytłumaczalny fenomen jak la chupacabra. Czy w tym wariactwie w ogóle jest metoda? W poszukiwaniu odpowiedzi prześwietlamy ich na wylot.

A żeby było nam łatwiej, wybraliśmy sobie cztery pojęcia - klucze, na których opiera się cała twórczość kolektywu.

1
Punkty odniesienia

Fani Hewry na Facebooku czy followerzy Młodego Drona na instagramie bez problemu są w stanie wychwycić, czego aktualnie słuchają członkowie kolektywu. Szybko okazuje się, że są oni bardzo up-to-date jeśli chodzi o amerykańską scenę. Pomijając jej najbardziej znanych i rozpoznawalnych przedstawicieli, Hewra eksploruje także niszę typu Mikey Dollaz czy Plug Migo. To tłumaczy nawiązania do mumble rapu, ad-liby, wykorzystanie auto-tune’a czy dziwaczne zaśpiewy.

Z drugiej strony nie sposób pominąć pozarapowych hiperlinków w obszarze zainteresowań artystów. Wykorzystanie Three Days Jane's Addiction w Wazie czy Knockin' on Heaven's Door w Cherry Boom to jedno, ale mamy też naprawdę wariackie wrzuty w mediach społecznościowych, które elegancko korelują z tym, co słyszymy w kawałkach – m.in. piątą część holenderskiej składanki z hardcore techno, Thunderdome czy dziwaczne, belgijskie new beaty z końca lat osiemdziesiątych.

Na pewnej płaszczyźnie, muzyka Hewry wydaje się także bliska temu, co w okolicach połowy lat dziewięćdziesiątych określało się w Polsce mianem psycho rapu. Glosolalia, strumień świadomości, śpiewność, celowa deformacja artykulacji to takie punkty, które rzeczywiście są styczne między Hewrą, a debiutem Kalibra 44. Zabawę w wyszukiwanie popkulturowych konotacji można prowadzić w nieskończoność, ale chodzi właśnie o to, że gdzieś na drodze od vaporwave’u (o tym za chwilę) do Pablo Escobara członkowie Hewry poskładali z tysiąca rozpoznawalnych puzzli całkowicie autorską, nawiedzoną całość.

2
Retromania

Nie ulega wątpliwości, że Hewra jest swojska i tutejsza. Warto jednak zwrócić uwagę, że podpina się pod trend, który od lat napędza znaczące połacie kultury popularnej, przypomina mianowicie nastroje czasów największej popularności kaset VHS, czyli całej dekady lat 80. i początku lat 90. Ta sama nostalgia była źródłem m.in. vaporwave’u (nawiązania często pojawiają się w teledyskach Hewry), chillwave’u (syntezatory i celowe obniżenie jakości nagrań – brzmi znajomo?) czy moda na odświeżanie syntetycznego, 80’sowego popu, czego pięknym wyrazem w nurcie głównym była np. ścieżka dźwiękowa do filmu Drive.

Wpisując bieżące inspiracje rapowe w kontekst duchologiczny Hewra stworzyła zaskakującą i niecodzienną estetykę. Dla normalnego człowieka prawdopodobnie okaże się nieprzyswajalna, ale w połączeniu ze słowiańskim chałupnictwem i warszawskim realizmem magicznym stanowi absolutnie autonomiczną wartość. Pamiętacie może nasz artykuł o AAAWARII? Pisaliśmy w nim: Nie mamy zamiaru obrażać się na muzyczne podróże palcem po mapie, natomiast warto zwrócić uwagę, że nie trzeba wcale wsiadać w Kolej Transsyberyjską, żeby doświadczyć gdzieś tam na drugim końcu świata dziwacznej i pokręconej ludowości w rapie. Skoro towarem eksportowym można uczynić nutkę z przedmieść Petersburga, to nie widzimy powodu, dla którego nie mielibyśmy żenić na Zachód ulicznych hymnów z Bielan czy Ursynowa. W kontekście Hewry te słowa są znacznie bardziej uzasadnione. Zwłaszcza, że odpada nam element bariery językowej. Skoro my nie ogarniamy, o co chodzi chłopakom, tym bardziej nie powinno to przeszkadzać publice np. na Fashion Weeku.

3
Narkotyki

Kilka tygodni temu miałem okazję przeprowadzić wywiad z popularnym warszawskim raperem. Poruszyliśmy m.in. temat nowych trendów w hip-hopie. Mój rozmówca pół żartem, pół serio powiedział: Sama muzyka jest diametralnie inna. Czasami się śmiejemy ze znajomymi, że zostaliśmy wychowani na innych używkach i przez to nie jesteśmy w stanie jej zrozumieć. Żarty żartami, ale generacyjna i kulturotwórcza rola narkotyków jest nie do przecenienia. Weźmy LSD i marihuanę dla kontrkultury połowy lat sześćdziesiątych. Weźmy ecstasy dla brytyjskiego rave’u przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Hewra to z kolei muzyka czasów mefedronu i MDMA. Dlatego twórczość kolektywu ma charakter pokoleniowy - to audiowizualna dokumentacja ćpuńskiego zeitgeistu.

4
Enigma

Tajemnica i teoria spiskowa to od zawsze chodliwe towary jeśli chodzi o popkulturę. I tutaj ponownie Hewra pięknie to sobie wymyśliła. O ile nie jesteś wariatem, który spędza całe dnie na forum Ślizgu, to zdajesz sobie sprawę ze związków Hewry z ekipą JWP, potrafisz wymienić kilku członków kolektywu… i nic ponadto. Zaczynając od charakterystycznego podpisywania utworów na YouTube oraz unikania pokazywania twarzy w klipach i zamykania twórczości w formie tradycyjnych wydawnictw, a kończąc na tym, że występy na żywo zamieniają się w narkotyczny performance i dekonstrukcję pojęcia koncertu – wszystko wygląda na precyzyjnie zaplanowaną kreację i fabułę rozpisaną w przemyślany sposób.

Z drugiej strony może być jednak tak, że panowie po prostu odp****alają; że to jest hip-hop/punk rock. I to właśnie ten pytajnik, mieszczący się w przestrzeni między jedną, a drugą wersją, jest tak znaczący dla atrakcyjności zjawiska. Niech to przedstawienie trwa nadal!

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.