The Story of Adidon, Killshot, a może Back to Back? Były członek N.W.A. wymienił najlepsze dissy w historii rapu.
Zdziwilibyśmy się, gdyby hip-hopowy weteran, jakim niewątpliwie jest Ice Cube, pośród swoich ulubionych dissów wymienił te z ostatnich kilku lat. W wywiadzie, którego udzielił dla Geniusa O'Shea Jackson poruszył wiele kwestii - m.in. opowiedział o swoim dziesiątym albumie studyjnym Everythang's Corrupt i o wymierzonym w Donalda Trumpa numerze Arrest the President. You gotta tell it how it is. My records, nobody’s exempt. Nobody gets a free pass on my records - Cube nie szczędzi w swoich tekstach nikogo. Taka dewiza zdaje się przyświecać mu od dawna - wystarczy sobie przypomnieć No Vaseline z 1991 roku wymierzone w ex-kolegów z N.W.A., które raper wymienił pośród największych diss tracków hip-hopu.
Oprócz własnego numeru, w którym jedzie po członkach swojej byłej ekipy i ich managerze, Ice Cube pokusił się o wymienienie innych, równie dobrych jego zdaniem dissów. Some of my favorites is the original "Rock The Bells," "Let’s Go" with LL and Kool Moe Dee. "Let’s Go" is crazy, too. "Jack The Ripper," great record. Then you got disses like Nas and Jay (Ether i Takeover - przyp. red.), that’s just crazy. Tupac, Biggie going back at it. "Hit Em Up’"was crazy. Niewątpliwie większość z tych numerów mogłaby się znaleźć w kanonie diss tracków.
Wywiad z Robem Markmanem trwa nieco ponad pół godziny, więc panowie zdążyli obgadać sporo ciekawych kwestii. Oprócz ulubionych dissów Ice Cube zdradził, jakie zasady powinny rządzić rzucaniem wołowiną w przeciwników, a także opowiedział o inspiracji, która doprowadziła do stworzenia Friday - komedii z 1995 roku, gdzie obok Cube'a wystąpił wówczas mało znany Chris Tucker.
