James Bond zamiast Manchesteru United. Jak Sean Connery odrzucił zaloty Old Trafford i postawił na film

Zobacz również:Płuca, serce i mózg w jednym. Donny van de Beek wniesie do Manchesteru United talent, energię i charakter
sean-connery.jpg
fot. Luis Bagu/Getty Images

Legendarny Matt Busby chciał go ściągnąć na Old Trafford, ale późniejszy Agent 007, wtedy tylko aktor na pół etatu, musiał grzecznie odmówić. Kuszący kontrakt, opiewający na sumę 25 funtów tygodniowo, wart był odrzucenia. Sean Connery wykonał najrozsądniejszy ruch w swoim życiu, a my dostaliśmy najlepszego Jamesa Bonda wszech czasów.

Connery, który zmarł właśnie w wieku 90 lat, często opowiadał o swojej miłości do piłki nożnej. W szkockim magazynie „Mud and Glory” z 2005 roku wspominał, jak w dawnych czasach grywał dla lokalnych drużyn i otrzymywał oferty testów w innych zespołach. – Grałem dla Bonnyrigg Rose i nie jest prawdą, że pytał o mnie Celtic. Chciano mnie sprawdzić w East Fife – opowiadał. Kiedy jego inny zespół, South Pacific, podczas pobytu w Manchesterze zmierzył się miejscowym rywalem, Matt Busby zaoferował mu kontrakt w United. Na wspaniałym menedżerze Szkot zrobił kolosalne wrażenie. – Chciałem to wziąć, bo naprawdę kochałem futbol. Jednak zdałem sobie sprawę, że topowy piłkarz może utrzymać się na szczycie do trzydziestki, ja miałem już 23 lata. Podjąłem decyzję o tym, że stawiam na aktorstwo. To był inteligentny ruch.

„Mud and Glory” przywołuje również historię zamieszczoną w gazecie „The Dalkeith Advertiser”, gdzie można było przeczytać o golu, jakiego Connery strzelił po uderzeniu z 30 jardów. Co prawda dziennikarz błędnie zapisał jego nazwisko, jako Connelly, ale w istocie był to późniejszy James Bond.

Imponował warunkami fizycznymi, twardą grą, mocnym strzałem właśnie, a także wydolnością. Grał jako prawoskrzydłowy. Koledzy z boiska zazdrościli mu jednak najbardziej powodzenia u dziewczyn. – Jego sposób komunikowania się z ludźmi, to, że był bardzo przystojny i dobrze się ubierał, sprawiało, że wszystkie się w nim kochały – wspominał kumpel z czasów wspólnej gry w piłkę. W późniejszych latach, za sprawą głównej roli w światowym blockbusterze o przygodach agenta Jamesa Bonda, ten stan nasilił się dość znacząco u płci przeciwnej.

Kilka lat temu szkocka prasa nazwała Connery’ego, żartobliwie, „podwójnym agentem”. A wszystko za sprawą zmiany sympatii klubowej w Glasgow, z Celticu na Rangersów. Przyznał, że miał przez to nieprzyjemności ze strony fanów The Bhoys. Ale też wytłumaczył, dlaczego tak się stało. Z powodu przyjaźni. Choć Connery od dziecka był kibicem Celticu, co zaszczepiał mu jego tata Joseph, to jednak serdeczny druh, sir David Murray, który prezesował ekipie z Ibrox Park, przekonał aktora do zmiany decyzji.

– Kiedy poznałem Davida, od razu narodziła się między nami przyjaźń – opowiadał w „Daily Record” Connery, który – jeszcze jako wierny kibic Celticu pomagał w zorganizowaniu benefisu słynnego menedżera tego klubu, Jocka Steina. – Wiem, że gdybym pojawił się na Parkhead, prawdopodobnie zostałbym opluty – wzruszał ramionami. Często był widywany w towarzystwie Murraya w loży VIP na stadionie Rangersów, ale kiedy poczyta się fora kibiców obu klubów z Glasgow, są zgodni – tak naprawdę Connery pochodzi z Edynburga i „powinien kibicować Hibernianowi lub Hearts”.

Holender Ronald De Boer, który miał okazję grać na Ibrox, wspominał, że gdy trafił do Szkocji, w jednym z pierwszych spotkań zespół mierzył się w meczu ligowym z Dundee United, na wyjeździe. Szatnia była bardzo ciasna, piłkarze ledwie się tam wszyscy pomieścili. – Wszedłem do pomieszczenia i zobaczyłem, że w rogu stoi agent 007 – śmiał się De Boer. – Nie miałem pojęcia o jego przyjaźni z prezesem i nie wiedziałem kompletnie, co on tam robi.

Piłka nożna to oczywiście niewielki dodatek do życia Seana Connery’ego. Ten syn sprzątaczki  i kierowcy ciężarówki, który porzucił szkołę w wieku 13 lat, uchodzi za najwspanialszego odtwórcę roli Jamesa Bonda. Przez ponad pięć dekad stworzył dziesiątki postaci filmowych, w dziełach, które przejdą do klasyki kina. Miał dobre przeczucie – jako piłkarz pewnie nigdy nie stałby się tak popularny i nie odniósłby aż takich sukcesów.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.