Lana Del Rey: dziewczyna, która wymyśliła pop na nowo

lana-1.jpg

Wzięła się znikąd, ale pierwsze opinie były jednogłośne: ktoś tutaj musiał posłużyć się wehikułem czasu. Przez beef z Azealią Banks poznaliśmy ją także od tej innej, bardziej drapieżnej strony.

Autor: Dawid Raźny

Gdy w 2011 roku internetowym viralem stało się Video Games, większość zadawała sobie pytanie: kim właściwie jest Lana Del Rey? Stylówa z poprzedniej epoki, głos Nancy Sinatry i amatorski teledysk pobudziły skrywane pokłady nostalgii. Internet to pokochał. Bardzo szybko pokochały to też wytwórnie. Raz - dwa podpisano deal, utwór oficjalnie wydano jako singiel i zapowiedziano płytę - Born To Die.

Co jednak zrodziło się w sieci, nie miało prawa uchować się od hejterów. Jednomyślny zachwyt szybko nadszarpnęły  głosy krytyki. Że za nagłym sukcesem Lany stoi bogaty ojciec-biznesmen. Że cała ta retro-persona jest tylko sprytnie przemyślanym produktem marketingowym. I że, na domiar złego, ma plastycznie powiększone usta. Ogólnie to fałsz i obłuda. I w sumie racja, bo co to ma znaczyć? Laska próbuje nam wmówić, że nie wyszliśmy z lat 50., a równocześnie sięga po estetykę VHS. Żarty na bok.

Oczywiście, że to wykreowana postać, ale czy to z automatu deprecjonuje jej intencje i artystyczny dorobek? Na tym etapie wiecie już pewnie, że pierwsze zdanie artykułu nie jest do końca prawdziwe. Co ciekawe, oryginał Lany Del Rey nie jest wcale tak różny od dzisiejszej wersji, jak mogłoby się wydawać. Elizabeth Grant (prawdziwe imię wokalistki) już jako dziecko śpiewała w kościelnym chórze i chciała zostać poetką. Ojciec, hobbystycznie piszący piosenki country, zajawił ją muzyką, a wujek nauczył grać na gitarze. Pracowała jako kelnerka i żeby dorobić do pensji, zaczęła śpiewać po barach i nocnych klubach muzycznych na Brooklynie. Jej pseudonimy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Od Sparkle Jump Rope Queen przez May Jailer po Lizzy Grant. Muzykę traktowała jako hobby - aż dowiedziała się, ile wyświetleń ma jej wrzutka na YouTube.

Od samego początku najlepiej czuła się w retro-klimatach i z czasem niewiele się zmieniło. Ba, jej późniejsze albumy zawierały również utwory napisane jeszcze przed wielką karierą. Przykładem może być właśnie Yayo, które 4 lata po pierwszych, anonimowych występach, znalazło się na EP-ce Paradise.

Co ciekawe, twórczość Lany wydaje się być w równym stopniu dziełem twórcy, co fana. A to przez ogrom wpływów, inspiracji i nawiązań. W gronie muzycznych idoli artystka wymienia m.in. Elvisa Presleya, Franka Sinatrę, Amy Winehouse, Boba Dylana czy Leonarda Cohena. Tylko po to, by zaraz obok, jednym tchem dorzucić Eminema i Britney Spears. I właśnie ten recycling klasycznych wzorców ze współczesnym, popkulturowym zacięciem stanowi sekret jej sukcesu. Długogrający debiut Lany Del Rey to katalog rozmarzonych, melancholijnych utworów rodem z zadymionego hotelowego lobby ubiegłej epoki. Na współczesnej hip-hopowej produkcji. Zadbał o to m.in. Emile Haynie, znany ze współpracy z Kid Cudim czy Kanye Westem. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by przynajmniej trzy kawałki (Carmen, Off To The Races i najbardziej bezpośrednio: Lolita) były zainspirowane najgłośniejszym dziełem Vladimira Nabokova.

Na EP-ce, będącej rozwinięciem albumu, Lana czerpie z kolei z poezji Walta Whitmana (Body Electric), Tennesee Williamsa (Ride) czy Oscara Wilde'a (Gods and Monsters). Następny krążek, Ultraviolence to z kolei oczko puszczone w stronę fanów kultowej Mechanicznej Pomarańczy. A to wszystko ponownie wymieszane z dziełami popkultury bliższymi naszym czasom.

Twórczość Lany Del Rey opiera się na kulcie nostalgii. Lizzy Grant jako nonkomformistyczna femme fatale daje nam w pakiecie zmysłowy wokal rodem z lat 50. i filmową produkcję z modernistycznym sznytem. Słuchanie jej albumów nierzadko jest jak przeglądanie kolorowego magazynu ze zdjęciami. Szeroko pojęta melancholia, narkotyczna miłość i seksualność skąpane są tu w miksie popkulturowych nawiązań, co jako całość współgra wyśmienicie. Jak Pepsi Cola.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.