Michał Graczyk & 2K: polska scena producencka nie odstaje od zagranicznej (WYWIAD)

wsplne2.jpg

Wspólnie odpowiadają za warstwę muzyczną dwóch wielkich hitów ubiegłego roku - Nowego Koloru i Spodenek do ćpania. Osobno – długo by wymieniać. Sami mówią jednak, że dopiero ten rok będzie ich. A my im wierzymy. Rozmawiał: Dawid Raźny

Autor: Dawid Raźny

Zacznę od suchara: skąd pomysł na ksywy? 2K od imienia i nazwiska (Kamil Kasprowiak - przyp. red.), a Michał Graczyk? MG: (śmiech) A to wcale nie taka prosta sprawa! Bo u mnie z ksywą było tak, że na początku brzmiała ona… Kabanos. Ale potem Deysowi spodobał się jeden z moich bitów, to był chyba mój drugi placement. Pierwszy był u Diha, ale oni się z Malikiem z tej ksywy śmiali i jakoś to przeszło. A Dawid powiedział, że kategorycznie trzeba to zmienić. Sam też wtedy stwierdziłem, że kurde, może faktycznie nie jest to zbyt poważne. No i myślałem kilka dni, aż w pewnym momencie stwierdziłem, że ch**, będę się podpisywał imieniem i nazwiskiem i tyle.

2K: 2 x K też nie było może zbyt kreatywne, ale wyszedłem z założenia, że skoro tak łatwo przyszło to mnie, to i łatwo będzie zapamiętać. I tak zostało.

Jak to się wszystko u was zaczęło?

MG: Mój tata był wielkim pasjonatem muzyki, całe życie mnie do niej przekonywał. Wysłał mnie do szkoły muzycznej, skończyłem pierwszy stopień, ale szczerze tego nienawidziłem - uciekałem z zajęć, nie uczyłem się, a mimo to na egzaminach wypadałem najlepiej. Tata zawsze marzył o tym, żeby zbudować swoje studio, rok po roku kupował sprzęt, ale nigdy nie miał czasu, żeby się za to zabrać. Po jego śmierci, trzy i pół roku temu, ogarnąłem ten zagracony pokój ze sprzętem, zacząłem układać keyboardy, monitory studyjne. Wtedy właśnie pojawiła się pierwsza myśl o tym, żeby zacząć tworzyć muzykę. Strasznie mi się podobały prace GeezyBeatza, zawsze się jarałem drillem z Chicago, tym co robili Young Chop, Chief Keef. Chciałem zobaczyć, jak to się robi, po prostu. I tak zaczęła się ta przygoda.

2K: U mnie to się zaczęło przez Fast Life Sharky’ego – podrzucał mi czasem swoje bity, gadaliśmy o nich i kiedyś rzucił pomysł: zainstaluj FL Studio, też spróbuj. To było z pięć lat temu. Mówię – no dobra, spróbuję, pobrałem, zainstalowałem i po godzinie odinstalowałem. Uznałem, że to jest czarna magia. I niecałe dwa lata później z nudów spróbowałem jeszcze raz. Złapałem zajawę i tak już zostało. Od tamtego czasu cisnę już bez przerwy, trochę ponad trzy lata.

I od początku razem?

2K: Nie, znaliśmy się wcześniej, ale nie byliśmy swoimi fanami, więc nie mieliśmy zbytnio kontaktu. Ja zacząłem chwilę wcześniej od Michała, potem zobaczyłem, że on też zaczął robić bity i te drogi życiowe nam się zeszły. Teraz właściwie jesteśmy jak bracia, a i muzykę robimy razem przy okazji, więc zajebista sprawa.

MG:  To było chwilę po Walentynkach 2015, w które po raz pierwszy w życiu odpaliłem FL Studio. Spotkaliśmy się na takiej imprezie i gadaliśmy o muzyce. Pokazałem Kamilowi swój pierwszy bit, on powiedział, że nawet niezły i poszło.

2K: Nie łącz mnie z tymi Walentynkami, ja nie mam z nimi nic wspólnego!

Bylibyście w stanie podać przepis na produkcyjny hit? Macie jakiś sprawdzony, osobisty proces twórczy?

2K: Wiesz co, nie wiem, czy mam coś takiego. To jest dość płynne, ale zazwyczaj staram się wyjść od jakiejś podstawy melodii, żeby mieć na czym bazować; to taki szkic. Jak uda mi się złapać pierwszą, w sumie to pierwsze dwie spoko melodie, to zaczynam podstawę perki i pomalutku dokładam następne klocki. Ale bywa też, że kolejność jest odwrotna, ten proces nie jest niczym sztywnym.

MG: Ja najczęściej zaczynam od progresji akordów. Jak ona mi siada, to dalej wszystko leci. Dorzucam jakąś melodię, bas, stopę...

Zdarza wam się tworzyć pod konkretnych artystów, czy raczej dopiero po ukończeniu bitu zastanawiacie się, kto mógłby do niego pasować? Czym różnią się te dwa procesy?

2K: Parę razy wiedziałem, że teraz będę robił coś konkretnie dla kogoś, celowałem od razu w jakiś klimat. Ale nauczyłem się, że to nie ma sensu, bo często bywało tak, że raper jarał się zupełnie innymi bitami. Zazwyczaj robię to właściwie dla siebie, w chwili przypływu inspiracji i weny. Dopiero na końcu myślę o tym, komu by to podesłać.

MG: Ja zazwyczaj robię to, co czuję i jak już skończę, to się zastanawiam… kto jeszcze to poczuje. To musi przychodzić naturalnie.

Kamil, jesteś na ukończeniu ep-ki ze Szpakiem. Ten zrobił ostatnio trochę zamieszania krytycznymi wypowiedziami na temat youtuberów próbujących sił w rapie. Michał, ty z kolei odpowiadasz za chyba największy hit nagrany przez youtubera, czyli Plecak Multiego. To wciąż dość gorący temat - macie określone zdanie w tej kwestii?

2K: Ja w tym temacie staram się być neutralny. Nie słucham tego, nie kupuję, to nie mój lot i nie moja bajka, ale jesteśmy wolnymi ludźmi i przecież nie zabronię nikomu nagrywać. Jak to jest to strasznie ch**owe, jak na przykład ten cały Czux, to mamy z tego zabawę z ziomkami, ale niech sobie robią, co chcą. Życzę każdemu jak najlepiej. Kto wie, może u któregoś nastąpi jakaś wielka przemiana i z youtubera stanie się zajebistym raperem.

MG: Ja w sumie unikam spin. To znaczy: jestem z kilkoma raperami pospinany (śmiech), ale się w to nie mieszam. Bardzo chętnie zrobię numer i z Multim, i ze Szpakiem, i z każdym.

2K: Wiesz, my też Multiego mieliśmy okazję poznać, było miło, dogadaliśmy się, także to, że jego muzyka mi nie siada, to jest jedno. A to, jakim ktoś jest człowiekiem - drugie i warto to rozgraniczać.

Ale chyba macie jakąś wewnętrzną selekcję? MG: Ja skupiam się na tym, co może mi to dać - wiesz, wyświetlenia, pieniądze (śmiech). Oczywiście żartuję, pieniądze to fajna sprawa, ale jest to dla mnie chyba najmniej ważne. Chciałbym tylko, żeby moja muzyka dotarła do jak największej ilości osób.

2K: Mi się zdarza odmawiać współpracy, bo wychodzę z założenia, że jeśli mam z kimś pracować to albo muszę lubić to, co robi, albo wiedzieć, że to, co robi, jest dobre obiektywnie – nawet jeśli mi się nie podoba. Wiesz, zaczynając ze Szpakiem, właściwie nie wiedziałem, jak to będzie brzmiało, czy będziemy mieli z tego jakikolwiek profit. Zrobiliśmy to w ciemno, z czystej zajawy i jak się okazało - przyniosło to całkiem zadowalające efekty. Ale muszę czuć to, co robię.

MG: Kamil ma generalnie nosa do takich spraw, bo tak samo przecież było z Young Igim. Jak robił po 5 tysięcy wyświetleń, to Kamil się do niego odezwał i machnęli ep-kę.

2K: Tak, to było jakoś na początku przygody Igiego z muzyką, zgraliśmy się i wyszło super. Jaram się tym projektem, choć z perspektywy czasu mógł być dużo lepiej zrobiony. Ale w tym było serducho, w tym była zajawa.

No właśnie, a propos Igiego - trudno nie zauważyć u was powtarzających się collabów, jak masa kawałków z nim właśnie, czy z Kazem Bałagane. Czy to porozumienie na linii artysta - producent odgrywa dużą rolę w tym, jak brzmi efekt finalny?

MG: Jak najbardziej, zdecydowanie.

2K: Wiesz, z tymi, których wymieniłeś, to też jest tak, że ja ich na co dzień słucham. Jacka najwięcej z polskich raperów chyba, więc łatwiej nam się zgrać muzycznie. To samo zresztą z Igim, bardzo często leci na pętli. Więc te powtarzające się collaby chyba wynikają z tego, że oprócz tego, że pracujemy razem, to jesteśmy też ich fanami.

Sporo współpracujecie też ze sobą. I ciężko nie zauważyć, że wychodzą z tego chyba same hity. Bo i Nowy Kolor, i Spodenki do ćpania, i Buzi Igiego... Jak wygląda powstawanie takiego collabu produkcyjnego od zaplecza? Jakiś podział obowiązków?

MG: Parę rzeczy powstało przez wysyłanie ścieżek, ale najczęściej spotykamy się u mnie. Najfajniejsze rzeczy wychodzą, gdy siedzimy przy jednym kompie i działamy razem. Nie ma czegoś takiego, że ktoś jest odpowiedzialny za coś. Tu ja widzę coś tak, Kamil widzi to tak, cały czas coś zmieniamy i powstają fajne rzeczy.

2K: A w międzyczasie się kłócimy, na zasadzie: kur**a, nie, tu będzie tak! nie, to będzie tak!

MG: Tych collabów będzie też coraz więcej. Założyliśmy sobie pod koniec ubiegłego roku, że w 2018 chcemy być kojarzeni jako jedność. Będzie trochę solowych rzeczy, ale więcej wspólnych. Wspólnej ksywy nie wymyślamy, działamy wciąż na własne konta, ale łączymy siły!

Współpracujecie głównie z tzw. artystami newschoolowymi. Co sądzicie o tej nieformalnej wojnie trueschool vs newschool, stara vs nowa szkoła? Opowiadacie się po którejś ze stron, czy raczej uważacie to za sztuczny i bezsensownie rozdmuchany konflikt?

2K: Ja jako słuchacz wyszedłem z mocnego trueschoolu, bo jarałem się od początku Brudnymi Sercami, później Starszym Bratem, Karwanem, 2stymKotem, Kulerem. Te wszystkie klimaty, które już przeminęły. Więc jestem ze starszej szkoły, ale kocham ten newschool i to w nim zacząłem tworzyć. Uważam, że trzeba być otwartym na wszystko. I najbardziej mnie wku*wia to zacietrzewienie w utożsamianiu się za wszelką cenę z nową albo starą szkołą, ale i z drugiej strony tak zwane dinozaury, które nie potrafią zrozumieć, że muzyka poszła do przodu. To zawsze ewoluowało i to się nie zmieni. Może ci się to nie podobać, możesz nie słuchać, ale nie trzeba wszem i wobec postować o tym, jakim to się nie jest trueschoolowcem i jak bardzo się to wszystko nie spie**oliło. Oldschoolowych bitów to zrobiłem może ze cztery w życiu. Podejrzewam, że są asłuchalne, ale w sumie chętnie jeszcze kiedyś spróbuję. Na przykład z Jankiem-rapowanie, bo jego dobrze słyszę na takim klimacie.

Inspiracji od strony produkcji pewnie słusznie doszukiwałbym się głównie w zagranicy? 2K: Zdecydowanie zagranica. W Polsce właściwie był to tylko Carson. A spoza naszych granic to OZ, szwajcarski producent - to chyba moja największa inspiracja. Ta europejska scena, także rapowa, rośnie w siłę i rośnie też świadomość słuchaczy. Ale oczywiście ze Stanów…

MG: U mnie początkowo był to Young Chop, a na ten moment Metro Boomin', Murda…

2K: Dokładnie, bo takiej marki, jakie ci dwaj sobie zbudowali, to ciężko szukać. W wieku 23 lat są popularniejsi od niejednego rapera.

Jak byście ocenili poziom polskiej sceny producenckiej w porównaniu z zagraniczną? Możliwie obiektywnie, oczywiście.

MG: Krótko - nie uważam, żeby odstawała jakoś bardzo od zagranicznej. Naprawdę.

2K: Podbijam, przydałoby się trochę więcej oryginalności i mniej naśladowania tego, co się dzieje w Stanach, ale poza tym jest mocno.

A myślicie, że producenci w Polsce dostają wystarczająco szacunku za wkład w grę? Za granicą nie brakuje osób określanych legendami ze względu na swój producencki dorobek. W Polsce nie jest to chyba aż tak oczywiste.

2K: Zdecydowanie nie. Od samego szacunku po kwestie finansowe - jesteśmy naprawdę daleko. Brakuje nam dużo do tego, jak to wygląda nawet nie tylko w Stanach, ale i Anglii czy Niemczech. Ale na pewno też powoli się to zmienia. Było jeszcze gorzej.

MG: Mam nadzieję, że to wszystko będzie szło w tym dobrym kierunku i że tak jak na przykład w Stanach widnieją takie postacie, o których wspomniałeś, to myślę, że nam z 2K uda się w Polsce coś takiego zrobić.

2K: Cytuję VNM-a, to nie kwestia do dyskusji, tylko kwestia czasu!

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.