Nie taki diabeł straszny - czy drill rzeczywiście jest niebezpiecznym gatunkiem?

drillukgl.jpg

Aktualnie na szczycie popularności... ale głosy o szkodliwości drillu nie cichną. Czy są zasadne?

Ile już nasłuchaliśmy się od boomerów o tym co wolno, a czego nie wolno. Starszych słuchać warto, ale czy równie warto dać sobie wmawiać ich prawdy objawione o świecie, który nie do końca rozumieją?

Rodzice niepozwalający swoim dzieciom grać w gry komputerowe, bo według nich propagują przemoc. To dyskusja, która niby wygasła, jednak podobne głosy co jakiś czas pojawiają się na tapecie. Nie zabronimy nastolatkom grać w GTA tak samo, jak nie zabronimy im czytać Lolity Nabokova czy oglądać Pulp Fiction Tarantino. Dlaczego więc próbujemy wyciszyć drill?

Drill nie jest grzeczną muzyką. To zwykle utwory przepełnione brutalnością, przekleństwami, opisami morderstw i napaści, a w samym brzmieniu zwyczajnie agresywne. Nic dziwnego – w końcu ten podgatunek wywodzi się z ulic Chicago, a stamtąd migrował na inne podatne grunty: do Londynu, Nowego Jorku. Zresztą szerzej o tym zjawisku pisaliśmy już w innym tekście.

Przyjrzyjmy się zatem argumentom obu stron – czy rację mają ludzie ganiący drill, czy ci, którzy próbują go bronić?

1
London Calling
przestepczosc.jpeg

Brytyjskie dane na 2019 rok były zatrważające: tylko na ulicach Londynu rocznie ponad 4000 osób padało ofiarą napaści nożowników. Większość tych przypadków to gangsterskie porachunki, kradzieże, rozboje.

Oto londyńska codzienność. Feralnego dnia pewien 16-latek został wciągnięty siłą do przejeżdżającego obok samochodu. Na głowę założono mu plastikową torbę, grożono mu maczetą. Przez kolejne dwie godziny nastolatek był torturowany w niezwykle brutalny sposób – rozebrano go do naga, bito pałką, cięto nożyczkami, zmuszano do jedzenia marihuany i oblewano wrzątkiem. Wszystko po to, by wymusić okup od jego rodziców – 1500 funtów. Tak, jedyne 1500 funtów. Oprawcy na szczęście zostali ujęci i skazani za swoje czyny, bo cały proceder nagrywali telefonem. Przestępcami okazali się czterej nastolatkowie (14 i 16 lat), a także herszt bandy – 21-letni Isaac Donkoh, lokalny raper drillowy.

Donkoh fronted drill music videos for his gang which goaded rivals and recruited boys as young as 14 to commit serious violence – mówił prowadzący sprawę detektyw Jim McKee. Dodał też następujące słowa: We identified a direct correlation between his drill videos which glorified violence and shootings and stabbings on the streets. Znaleziona korelacja między drillem a przestępstwami doprowadziła do uruchomienia akcji Operation Domain.

2
Operation Domain
amskengdo.jpg

W połowie 2019 roku 130 drillowych klipów zostało usuniętych z YouTube’a. Wszystko za sprawą wystosowywanych przez brytyjską policję próśb o ich zdjęcie z serwisu. W ramach odpalonej operacji Domain co najmniej 20 rapowych gangów doczekało się oskarżeń, a 18 z nich skończyło się na wyrokach pozbawienia wolności. Wówczas jeszcze 2000 innych kawałków było monitorowanych przez londyńskie władze, a kolejne prośby o usunięcie ich z serwisu napływały ustawicznie.

Na tym się nie skończyło. Jeden z bardziej popularnych duetów na drillowej scenie – AM i Skengdo, doczekali się sądowego zakazu tworzenia muzyki, grania koncertów i publikacji swojej twórczości bez zgody policji. Podobny los spotkał też jedenastu innych raperów, którzy nie kryją się ze swoimi gangsterskimi powiązaniami.

Gangi prześcigają się w kreatywności swojej twórczości. To, co na pozór wygląda jak teledysk, w rzeczywistości może zawierać niecenzuralne treści i korzystać z gangsterskiego żargonu, by grozić sobie nawzajem. Prędkość, z jaką internetowe utarczki mogą przejść w rzeczywistą przemoc, czasami bardzo poważną, jest zatrważająca – mówił komisarz Mike West. Takie zdania, a przede wszystkim działania londyńskiej policji, w oczywisty sposób podzieliły społeczeństwo. Dyskusja o wolności słowa i beznamiętnej cenzurze wezbrała na sile.

3
Kryminogenny gatunek
krymino.jpg

Żeby nie było wątpliwości: popieranie i namawianie przemocy w jakiejkolwiek formie bezsprzecznie powinno być piętnowane. Wymiarowi sprawiedliwości co do zasady należy ufać, więc jeśli ktokolwiek, w tym raper, popełnił przestępstwo i został za nie skazany – to dobrze.

Problem pojawia się w momencie, kiedy sądy w ramach materiału dowodowego wykorzystują muzykę podejrzanych. Albo wówczas, gdy policja decyduje o tym, co wolno, a czego nie wolno publikować w ramach twórczości. To już zagadnienia, które podchodzą pod cenzurę i zagrażają wolności słowa, a co do tej wartości wszyscy powinniśmy być przekonani, że jest niezbywalna.

Pewnikiem jest także to, że londyńskie gangi codziennie sieją spustoszenie na ulicach stolicy Anglii. Słupki przestępczości zamiast maleć – rosną, a coraz młodsi mieszkańcy biedniejszych dzielnic miasta są wciągani w gangsterskie szeregi. Banowanie raperów parających się drillem tylko dlatego, że postanowili tworzyć w obrębie gatunku, który sprzyja opisowi ich rzeczywistości i codzienności, wydaje się niepotrzebne i naciągane. Problem zaczyna się wtedy, gdy teksty o napaściach, kradzieżach, morderstwach i porachunkach dwóch przeciwstawnych grup stają się rzeczywistością.

4
Kto w ogóle chce tworzyć tak niebezpieczny gatunek?

Zdobywanie pieniędzy, statusu, respektu i władzy to częste tematy, które są obecne w drillowych kawałkach. These are the things people on the streets don't have – mówi jeden z londyńskich raperów, Drillminister. Jego kawałki pozornie nie odbiegają od reszty: na głowie nosi kominiarkę, nigdy nie pokazuje twarzy, nawija agresywnie, teledyski pokazują uliczną rzeczywistość, nie brakuje też dwuznacznych gestów. Drillminister porusza się jednak w nieco innych kręgach tematycznych – nawija o polityce, krytykuje rząd i Brexit, porusza problem zmian klimatu. Co jeszcze ciekawsze – jest niezależnym kandydatem na burmistrza Londynu. Jego program składa się z redukcji bezdomności, usprawnienia transportu, większego wsparcia dla leczenianzdrowia psychicznego, dywersyfikacji londyńskiej policji, zwiększenia jakości powietrza w mieście i zwiększenia racjonalnych wysiłków przeciwko przestępczości.

Piszemy o tym żeby przypomnieć, że drill niejedno ma imię, a całego gatunku nie można szufladkować wedle upodobań. Oczywiście naturalnym środowiskiem drillu jest ulica, dzielnice biedoty i miejsca, w których przestępczość jest sposobem na życie wielu mieszkańców. To rzeczywistość, która dla wielu pozostaje jedyną, jaką znają.

5
Nie taki diabeł straszny?
67.jpg

W patrzeniu na gatunek, który przez wielu jest utożsamiany ze złem wcielonym, należy przyjąć kilka perspektyw. Oczywiście, pośród raperów parających się drillem znajdą się tacy, którzy żyją przestępczością. Prawdziwi gangsterzy, którzy nieraz mieli w dłoni sztylet, a może nawet zdarzyło im się go użyć. Należy jednak pamiętać, skąd w ogóle wziął się drill i dlaczego istnieje.

Pamiętacie jeszcze, jak pisaliśmy o podatnych gruntach, na których wyrósł? To dzielnice wielkich miast, które nie mogą się pochwalić wysoką stopą zatrudnienia, zarobkami na poziomie średniej krajowej, bezpieczeństwem rodem z Islandii, rozwiniętym systemem edukacyjnym, itp. Wyobraźcie sobie przeciwieństwa tych wszystkich przymiotów – to właśnie podatny grunt dla drillu. A teraz przyjmijmy zupełnie inną perspektywę.

Przypomnijcie sobie, kiedy ostatnio byliście w stanie, który Eripe nazwał niegdyś zgrabnie apogeum wkur***nia. A teraz zadajcie sobie pytanie: czy będąc w tak skrajnym stanie emocjonalnym wrzask wydobyty z wnętrza siebie może wpłynąć kojąco? Drill to właśnie taki krzyk – wołanie o pomoc, krzyk rozpaczy, irytacji. Krzyk ludzi, którzy na co dzień spotykają się z odrzuceniem, przemocą, biedą.

Dlatego drill może spełniać funkcję terapeutyczną. Być ujściem emocji, które w przeciwnym wypadku mogłyby doprowadzić do czegoś dużo gorszego niż agresywny kawałek na YouTube. To też platforma, która dla niektórych może być jedynym wyjściem – ucieczką od szarej rzeczywistości i sposobem na zarobek, uzyskanie pogłosu. Tym bardziej w momencie, w którym koniunktura drillu jest w najwyższej pozycji w historii – coraz więcej słuchaczy hip-hopu interesuje się tym gatunkiem.

Czy wprowadzanie obostrzeń i banowanie drillowych wykonawców ma sens? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, bo to zjawisko, którego nie można skategoryzować ot tak. W wyrobieniu sobie odpowiedniego zdania na ten temat najważniejsze wydaje się jednak to, by znaleźć różne perspektywy i móc spojrzeć na niego nie tylko przez jeden pryzmat.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Za radiowym mikrofonem w zasadzie od początku istnienia stacji, później był też członkiem redakcji netu. Z muzyką wszelaką za pan brat od dzieciaka.