Nie tylko Turcja. Egzotyczne narciarsko kraje, które miały swoich skoczków

Zobacz również:Kto otrzyma najlepsze noty? O skoczkach, którzy mogą nieco namieszać w nadchodzącym sezonie
Fatih Arda Ipcioglu
Fot. Twitter

Fatih Arda Ipcioglu stał się jedną z gwiazd pierwszego weekendu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nie tylko z samego faktu, że przeszedł kwalifikacje do jednego z konkursów w Niżnym Tagile, ale przede wszystkim dlatego, że zrobił to jako pierwszy w historii reprezentant Turcji. Tak niecodzienne z perspektywy sportów zimowych historie zawsze przyciągają kibiców, a Ipcioglu – mimo że jako Turek wzbudził ogromną sensację – nie jest wcale najbardziej egzotyczną z nich.

Z perspektywy polskiego fana tego typu skoczkowie zawsze przyciągają uwagę – u nas ta dyscyplina jest od czasów Adama Małysza niemalże zimową religią. Przypadki z krajów, w których często nie ma nawet śniegu, są więc dla nas zarówno niecodzienne, jak i interesujące. I przypominają, że są kraje na świecie, gdzie mieszkańcy nawet nie zdają sobie sprawy, czym są skoki narciarskie.

1
FATIH ARDA IPCIOGLU

Nie możemy nie zacząć od zawodnika, który jest powodem powstania tego tekstu. Tureccy zawodnicy pojawiali się już wcześniej w skokach narciarskich, a nawet i teraz Ipcioglu nie jest jedynym Turkiem w międzynarodowych zawodach. Jest jednak pierwszym, który zakwalifikował się do konkursu głównego Pucharu Świata. W dodatku zdobył w tym roku punkty Letniej Grand Prix, choć w Szczuczyńsku, ze względu na słabą frekwencję, wystarczyło pokonać kilku równie egzotycznych skoczków (w tym rodaka, Muhammeda Aliego Bedira, któremu się ta sztuka nie udała).

Ipcioglu to również olimpijczyk z Pjongczangu ze sporą szansą na to, że ujrzymy go także na zbliżających się igrzyskach w Pekinie. Jego osiągnięcie uruchomiło nawet tureckie media, które sugerują, że najlepszy skoczek w ich historii pojedzie do Chin… walczyć o medale. Tak dobrze raczej nie będzie, ale jest szansa, że będziemy Fatiha oglądać częściej niż raz na rok lub dwa w kwalifikacjach do imprezy sezonu.

2
INGEMAR MAYR I INNI HOLENDRZY

Teraz pojawienie się Holendra w Pucharze Świata byłoby całkowitą egzotyką, jednak był taki moment, że w zawodach PŚ „Pomarańczowi” wystawiali nawet drużynę. Jest to nieco naciągane, bo Ingemar Mayr czy Christoph Kreuzer byli w zasadzie Austriakami z holenderskim paszportem, ale nieco słabszej reszcie drużyny nie ma już czego zarzucić. W najlepszych czasach Holandia miała na swoim punkcie nawet punkty na najwyższym poziomie (głównie była to zasługa Mayra).

Był też moment, gdzie Holender był częścią jednej z ciekawszych rywalizacji w zawodach, choć nie w taki sposób, w jaki można sobie to wyobrażać. Gerrit Konijnenberg, bo o nim mowa, toczył wielokrotnie boje z Eddiem „Orłem” Edwardsem o to, kto zajmie ostatnie, a kto przedostatnie miejsce w konkursie. Zazwyczaj lepszy był Holender – może to dlatego to nie on z tej dwójki został legendą ostatniego miejsca…

3
EDDIE „THE EAGLE” EDWARDS

A skoro o „Orle” mowa… Wiemy, że umieszczenie Edwardsa w takim zestawieniu to pójście na łatwiznę, a Wielka Brytania nie jest najbardziej egzotycznym z krajów, jednak wszystko wokół Eddiego za takie można było uznać. Okulary, styl skakania, długość lotu. A i zbyt wielu Brytyjczyków to w historii skoków nie mieliśmy. Edwards jeszcze długo będzie przewodził tego typu zestawieniom. Trudno się dziwić – na swój sposób przeszedł do historii skoków narciarskich.

4
DMITRIJ CZWYKOW

Kirgistan w Pucharze Świata? Jak najbardziej, choć ponownie był to zawodnik „przyszywany”. Czwykow zmienił barwy po konflikcie z trenerem reprezentacji Kazachstanu, a potem – już jako Kirgiz – sprawił jedną z ciekawszych sensacji Turnieju Czterech Skoczni. W sezonie 2000/01, tak radosnym dla nas ze względu na wystrzał formy Adama Małysza, Czwykow niespodziewanie zajął drugie miejsce w kwalifikacjach do konkursu w Garmisch-Partenkirchen. Punktów jednak nie było (ani wcześniej, ani później), bowiem przegrał w parze z Tommym Ingebrigtsenem.

Sporadycznie pojawiał się potem w Pucharach Świata, a nawet wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City (w Nagano również, ale jeszcze jako Kazach). Jego następców nie widać i raczej nie ma się co spodziewać odrodzenia skoków w Kirgistanie.

5
BERNAT SOLA I TOMAS CANO

Obaj panowie mają związek z hiszpańskimi skokami, jednak na liście pojawiają się z różnych powodów. Sola jest jedynym w historii swojego kraju skoczkiem z punktami w Pucharze Świata (14. miejsce w Sapporo w czasach, gdzie punktowała tylko piętnastka). Jego wyniki wydają się nie do powtórzenia dla jakiegokolwiek hiszpańskiego skoczka, szczególnie że takowych od dawna w Pucharze Świata nie widujemy.

Cano natomiast rywalizował w Pucharze Świata w barwach Hiszpanii, ale nie to daje mu miejsce na liście. Pod koniec kariery reprezentował bowiem Andorę i jest jedynym jak dotychczas skoczkiem z tego kraju, który zapunktował w zawodach międzynarodowych – konkretnie Pucharze Europy.

6
NIKOS POLICHRONIDIS

Pierwszy i jedyny grecki skoczek w Pucharze Świata. Polichronidis urodził się i wychował w Niemczech, skąd przejął swoje zamiłowanie do skoków narciarskich. Przez lata startował jako Niemiec, by w 2012 roku zadebiutować pod flagą kraju własnego ojca. Jako Grek występował w Pucharze Świata (raz wszedł do konkursu), mistrzostwach świata czy igrzyskach w Soczi. Ma też całkiem niezły rekord życiowy (186 metrów).

7
GRUZIŃSKA DYNASTIA

Gruzini w swojej historii mieli kilku skoczków, a część z nich mogłaby uchodzić za swoistą dynastię. Koba Cakadze w latach 50. wygrywał nawet konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Obertsdorfie czy był piąty na mistrzostwach świata w Zakopanem. Problem w tym, że reprezentował ZSRR, mimo że jego gruzińskie pochodzenie było oczywiste. Jego syn Kachaber, już jako reprezentant Gruzji, bardzo często zamykał stawkę i nie miał talentu ojca. Mimo to został trzykrotnym gruzińskim olimpijczykiem. Ze względu na swoje rozmiary (był grubszy niż inni skoczkowie) nazywano go nawet „Latającym Słoniem”, co – przyznamy – do najdelikatniejszych przydomków nie należy.

W ślady rodziny Cakadze próbował też pójść Artur Sarkisiani, który wystąpił niedawno na mistrzostwach świata w Val di Fiemme. Na tym jednak jego przygoda się skończyła. Przynajmniej na razie.

8
RESZTA ŚWIATA

Poza wymienionymi jest też wielu skoczków, których kariera skończyła się na znacznie niższym poziomie niż Puchar Świata albo takich, których znamy tylko z opowieści. Dzięki temu wiemy, że swoich reprezentantów miała np. Uganda, dzięki Dustanowi Udeke, który częściowo wychowywał się w Belgii i studiował w Norwegii. To w Europie poznał skoki i choć zdarzało mu się startować w międzynarodowych zawodach, to w oficjalnych zawodach nigdy nie skoczył dalej niż na pięćdziesiąty metr.

Do grona krajów z egzotycznymi skoczkami spokojnie mogą także dołączyć Chile (Alfredo Aliaga), Australia (Bruce Neville, będący przy okazji świetnym narciarzem wodnym) czy Argentyna, mająca np. pochodzącego z Polski Andersa Noworytę.

Każdy tego typu występ zwraca uwagę fanów skoków na całym świecie. Na ten moment nie zanosi się byśmy mieli kolejne tego typu przypadki czy debiuty, ale kto wie, do niedawna nie przewidywaliśmy też, że będziemy widywać na skoczni Chińczyków, tymczasem igrzyska w Pekinie zmieniły sytuację gospodarzy. Nawet Łotwa (Kristaps Nezhborts) stawia ponownie swoje początkowe kroki. Może i inne egzotyczne dla skoków kierunki powrócą lub zostaną dodane na narciarską mapę świata.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.