Czasami od katastrofy dzieli nas jedno story na Instagramie. Jaką lekcję jesteśmy w stanie wyciągnąć z tragicznych wydarzeń w świecie rymów i bitów?
18 czerwca 2018 roku na Florydzie XXXTentacion został kilkukrotnie postrzelony w biały dzień przez napastników. Z jego auta skradziono torebkę Louis Vuitton i 50 tysięcy dolarów. Raper zmarł na miejscu. Miał 20 lat.
Tego samego dnia w Pittsburghu otworzono ogień do samochodu, którym poruszał się raper Jimmy Wopo wraz z pasażerem. W wyniku ran postrzałowych Wopo zmarł w szpitalu. Osierocił trójkę dzieci. Miał 21 lat.
31 marca 2019 roku w Południowym Los Angeles przed sklepem Marathon Clothing co najmniej 10 kul dosięgnęło Nipseya Hussle. Śmierć stwierdzono dopiero w szpitalu. Miał 33 lata.
19 lutego 2020 do domu w Hollywood Hills wdarła się nieznana liczba napastników. Jeden z nich śmiertelnie postrzelił nowojorskiego rapera Pop Smoke’a. Miał 20 lat.
Słusznie nie możemy pozbyć się wrażenia, że ostatnie kilka lat to niezwykle intensywny okres, w którym straciliśmy zdecydowanie zbyt wielu utalentowanych artystów. Oprócz wymienionych wcześniej opuścili nas choćby Mac Miller, Juice WRLD czy Lil Peep. Ich odejścia zawsze wiązały się z żałobą, ciepłym wspominaniem twórczości i częstszym niż zwykle słuchaniem ich muzyki. Wszystkie te wydarzenia były kompletnie niepotrzebne – nie chcemy pisać kolejnych kolejnych nekrologów. Nie mamy jednak na to wpływu, zatem jedyne co nam pozostaje, to spróbować wyciągnąć z nich lekcję.
W momencie, gdy piszemy te słowa, nie wiadomo jeszcze kto i dlaczego postanowił zamordować Pop Smoke’a. Poszukiwanie motywu będzie trwało dopóty, dopóki sprawcy zbrodni nie zostaną ujęci. Internet huczy jednak od przeróżnych spekulacji. Na ten moment najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się napad rabunkowy. Kilka godzin przed śmiercią na Instagramie raper chwalił się swoim bogactwem: plikami pieniędzy, willą w Hollywood Hills i ociekającą złotem biżuterią. Jego manager wrzucił serię zdjęć sprzed jego domu, a na trzecim z nich widniał adres. Do tego jeden z pakunków, które pojawiły się w socialach, prezentował dokładny adres wysyłki, czego raper prawdopodobnie nie zauważył. Kilka godzin później już nie żył.
Jego kariera była niezwykle intensywna i niezwykle krótka. Bez wątpienia był jednym z najbardziej perspektywicznych raperów ostatnich czasów w Stanach Zjednoczonych. Po jego śmierci powinniśmy zadać sobie kilka pytań i spróbować na nie odpowiedzieć.
Po pierwsze: czy wszechobecna kultura niepohamowanego konsumpcjonizmu, z dążeniem do luksusu i dóbr dla większości niedostępnych, to droga, którą rzeczywiście powinniśmy podążać i którą się hołubić? Jasne, zdajemy sobie sprawę, że postępu bezrefleksyjnego flexowania się bogactwem nie jesteśmy w stanie zatrzymać. Publiczne chwalenie się swoimi błyskotkami może mieć jednak dwojaki efekt: ci, którzy mają się zachwycać, będą się zachwycać; ci, których boli sukces danej osoby, tylko spotęgują w sobie nienawiść. Osoby, które są w grupie ryzyka związanego z potencjalnym zagrożeniem rabunkowym (ergo: celebryci), powinny zachowywać wszelkie możliwe środki ostrożności. Tylko w Los Angeles rocznie dochodzi do ponad 100 tysięcy kradzieży i ponad 30 tysięcy brutalnych przestępstw. W przypadku Pop Smoke’a ujawnienie miejsca pobytu było nieintencjonalne, jednak z pewną dozą prawdopodobieństwa możemy domniemywać, że to ono doprowadziło do tego, do czego doprowadziło. I nie, nie usprawiedliwiamy tu zbrodniarzy, którzy dokonali nikczemnego czynu. Proponujemy jedynie ostrożniejsze ruchy w sieci.
Po drugie: jak zatrzymać niepokojącą tendencję, a przynajmniej doprowadzić do jej spowolnienia? Pop Smoke nie bał się nawijania o porachunkach, agresji i narkotykach. W swoim życiu zdążył także wplątać się w gangsterski światek. Nie był święty – kilka tygodni przed śmiercią został oskarżony o kradzież drogiego samochodu. Na myśl przychodzi tu także case 6ix9ine'a, który to mógł wywołać efekt kuli śnieżnej. 69 również pochodził z Nowego Jorku i także miał wiele wspólnego z gangami. Dla niego los był nieco łaskawszy, bo raper wylądował w więzieniu i niedługo wyjdzie na wolność. Będzie musiał jednak zadbać o wyjątkowe środki bezpieczeństwa, ponieważ na pewno jest na celowniku wielu typów spod naprawdę ciemnej gwiazdy. Najprościej byłoby zatem powiedzieć: nie wplątujcie się w świat przestępczy. To byłoby jednak niezwykle ignoranckie i płytkie. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że gdy człowiek raz umoczy się w kryminalnym bagienku, to wydostanie się z niego staje się trudniejsze. Dbanie o bezpieczeństwo (dodatkowe kamery i doświadczony ochroniarz zamiast kolejnego Rolls-Royce'a) powinno być zatem podstawą.
Po trzecie: jaką lekcję my, słuchacze, powinniśmy wyciągnąć z kolejnych nekrologów? Żyjąc w Polsce nie jesteśmy w stanie w pełni poznać i zrozumieć tego, w jakim środowisku żyją i wychowują się nasi ulubieni raperzy. Toposy wyjścia z bloków i doczłapania się do wielkiej kariery są dla nas często tylko czysto papierowymi słowami, linijkami płynącymi z głośników. Starajmy się jednak zrozumieć kontekst, z którego wyrósł dany artysta i jego twórczość. Gdy opłakujemy kolejną śmierć, miejmy też na uwadze, że czasem, także w społecznościówkach, mniej znaczy więcej. Licho nie śpi, więc nie warto go dodatkowo kusić w każdym możliwym poście.
