Otsochodzi: Molesta w McDonaldzie (wywiad)

otsochodzi.jpg

Dlaczego lepiej kopiować Bedoesa niż Dioxa i jak to jest dostać Vienia i Pelsona w prezencie urodzinowym – takie rzeczy tylko w naszej rozmowie z Młodym Janem. Premiera Nowego koloru już w piątek.

Najczęściej to banalne pytanie, ale w przypadku Nowego koloru wydaje się zasadne. Tutaj tytuł wiele mówi o zawartości. Co miałeś w głowie, kiedy przewijałeś Nowy kolor to ja?

Nowy kolor to ja oznacza, że w tym momencie kolejna fala próbuje znaleźć swoje miejsce na scenie i sam wbijam się z czymś nowym. Nowy kolor to nowa odsłona mnie dla słuchaczy.

Idę krok dalej w stosunku do Slamu i tamtej stylistyki. Chociaż nie jest też tak, że podzieliłem płyty w ten sposób, że wtedy był sam oldschool, a teraz będzie sam newschool.

Nowy kolor jest wyrazem tego, że miałeś coś do udowodnienia sobie i słuchaczom?

Na pewno chciałem pokazać się z innej strony tym, którzy twierdzili, że jestem nudny i wyłącznie oldschoolowy. Nie zrobiłem jednak tego wszystkiego tylko po to, żeby komuś coś udowadniać. Po prostu słucham przeróżnych rzeczy i akurat złapałem taki lot. To była naturalna inspiracja.

Miałeś wcześniej syndrom niedocenienia? Z pewnością wiele osób poddawało w wątpliwość czy odnalazłbyś się w nowocześniejszej stylistyce.

Zawsze najbardziej wkurwiało mnie, że uchodziłem za ciekawostkę i zastanawiano się, jak taki młody typ może robić staroszkolne rzeczy.

Zdaję sobie sprawę, że nawet teraz wyglądam i zachowuję się jak dzieciak, ale nie uważam, żeby w związku z tym ktoś z branży miał prawo traktować mnie z góry. Na zasadzie: Siema, młody! To jest, kurwa, dziwne.

Kiedy w takim razie zniknie Młody z ksywki Młody Jan?

Wcale nie musi znikać. Po prostu nie chciałbym być traktowany jak dzieciak. Mam dwadzieścia jeden lat, więc to nie na miejscu.

Widziano w tobie młodego, ale skrajnie konserwatywnego rapera. Nagle prezentujesz diametralnie inny styl rapowania, nowoczesne beaty i namecheckujesz Lil Uzi Verta. Co wydarzyło się w ciągu ostatni kilkunastu miesięcy, że zaszła u ciebie tak rewolucyjna zmiana?

Stary, nic! Po prostu zacząłem słuchać zupełnie innej muzyki. Oczywiście przy Slamie też się to zdarzało, ale wtedy nową szkołą byli dla mnie Flatbush ZOMBiES, a to nie jest taki newschool, jak choćby Lil Uzi Vert.

Z czasem wszystko się zmienia i sam poznaję wiele nowych rzeczy. Trafiłem na przeróżne albumy w takiej stylistyce i to nie pozostało bez wpływu na mnie. Nagle zaczynasz nagrywać i masz z tyłu bańki myśl: Zajebiste brzmienie, mogę to zrobić jeszcze lepiej!

Jest w nowoczesnym rapie coś takiego, czego nie znalazłeś dla siebie w klasycznych brzmieniach?

Zdecydowanym plusem tej zmiany są koncerty. Jeżdżenie ze Slamem było spoko, ale jak nagle wpierdala ci się tempo 140 BPM i masz wielką scenę to tego, żeby poskakać i podrzeć japę, to daje zupełnie inne możliwości rozkręcenia show.

Wielokrotnie powtarzałeś, że masz dosyć staroświeckie podejście do rapu. W tym sensie, że to co nawijasz jest odbiciem twojej rzeczywistości. Na Nowym kolorze nadal tak jest?

Tak! To jest cały czas zachowane.

W notce dołączonej do preorderów tłumaczę, że Nowy kolor jest czymś świeżym, ale wciąż pozostaję starym Jankiem. Mogę robić inną muzykę, ale jestem autentyczny tak samo jak na Slamie. Nie nawijam o tym, że mam nie wiadomo jaki samochód czy nie wiadomo, ile panien. Nie znajdziesz tam czegoś takiego.

Na ile masz w ogóle emocjonalną wczutkę w ten nowy styl, a na ile to jest po prostu zabawa z konwencją?

Nie mam wczutki, ponieważ w ogóle nie lubię przyzwyczajać się do rzeczy. Już teraz wiem, że kolejny album, który nagram będzie zupełnie inny niż Nowy kolor. Nie chcę przyzwyczajać słuchaczy do konkretnej stylistyki. Zależy mi na tym, żeby unikać nudy. Chcę zaskakiwać siebie i innych. Dlatego życzę sobie tylko fanów, którzy są otwarci na nowe rzeczy.

Jesteś gotowy na oskarżenia o konformizm? Jakby nie patrzeć, Nowym kolorem po raz pierwszy w karierze płyniesz z prądem.

Jasne, tylko tak jak już ci powiedziałem, kolejna płyta będzie zupełnie inna. W ten sposób udowodnię ludziom, że nie nagrałem Nowego koloru, dlatego że takie brzmienia są teraz modne.

Kiedy zarzuca mi się, że zrobiłem taki ruch wyłącznie pod kątem sprzedaży, myślę sobie, że przecież, gdyby wydał Slam 2, miałbym zagwarantowane grono słuchaczy, sprzedaż i brak ryzyka. Ale bardziej w porządku jest pójście w takim kierunku, który rzeczywiście mnie jara.

Inną sprawą jest odbiór słuchaczy, a inną – środowiska. W ostatnim czasie krytykowali cię m.in. Kali i Diox, ale także Mielzky. Skomentowałbyś to?

To jest dla mnie dziwne. Z Mielonem zrobiliśmy numer na jego płytę i o ile kumam, że nowe numery mogą mu się nie podobać, nie do końca rozumiem męczenia tematu w postach na Facebooku.

Staram się nie komentować tego typu rzeczy. Długo pracowałem na to, żeby album miał dobry odbiór i nie uważam, żeby potrzebne było odpisywanie komukolwiek na posty w mediach, które wykorzystuję do promocji materiału. Po co mam to robić? Po co mam psuć sobie humor i nadmuchiwać afery? Przecież wiadomo, na czym to polega. Odpowiedziałbym na coś raz i zaraz pojawiłyby się nagłówki, w których wyciągano by najostrzejsze słowa.

Sam jestem taki, że jeżeli w ogóle mam coś pisać, to wolę pochwalić, a jeżeli coś mi się nie podoba, zostawiam opinię dla siebie. Ewentualnie, kiedy czuję, że muszę się czymś podzielić, wolę to załatwić twarzą w twarz niż wrzucać jakieś, kurwa, posty. Ale każdy jest inny i ma swoje fazki.

Może jednak namówię cię, żebyś odniósł się do jednego z przytyków. Chodzi mi o słowa, że kserujesz Bedoesa.

To jest ciężka sprawa (śmiech). Chętnie porozmawiam sobie z Dioxem osobiście na temat tego, czym się jaram i czy kseruję Bedoesa. Uważam tę opinię za śmieszą.

Oczywiście znam muzykę Beodesa i szczerze mówiąc, sto razy bardziej wolałbym kopiować jego niż Dioxa. Ale personalnie nic do Dioxa nie mam. Po prostu uważam, że takie akcje w polskiej rapgrze są chujowe.

Twój wydawca już pod koniec października pisał na Facebooku, że takie towarzystwo, jakie udało się zaprosić na Nowy kolor, ostatni raz spotkało się na Volcie. Powiedz coś więcej o kulisach współpracy z zaproszonymi gośćmi.

Jeśli chodzi o Włodiego, wszystko wyszło bardzo naturalnie. Robiliśmy jeden numer na Returnersów i jeden na jego płytę, więc stwierdziłem, że skoro fajnie nam się pracuje i jest taka możliwość, chciałbym mieć Włodka u siebie. Wcześniej dostał beat, który mu siedział, więc wyszedłem z tematem i wysłałem mu gotową zwrotkę. Najwidoczniej wszystko grało, bo po jakimś czasie otrzymałem od niego ślady. I tak powstał ten numer. Bardzo prosto.

Z Pezetem wszystko odbyło się na podobnych zasadach. Wcześniej działaliśmy raczej w temacie ciuchów, ale kilka razy mieliśmy okazję rozmawiać i wymienialiśmy się muzyką na Facebooku, więc byliśmy w stałym kontakcie. Nie byłem tylko pewien czy to wypali. Wiadomo, że Pezet nagrywa bardzo mało i niechętnie się udziela. Ale dostał ode mnie beat i zwrotkę, i analogicznie jak z Włodkiem, wszystko mu pasowało. Umówiliśmy na sesję w studio, gdzie zrobiliśmy to z moim realizatorem.

Ostrego wydzwonił Tytus i powiedział, że mamy fajny numer; taki bardziej taneczny, żeby można było się pobujać. Adam się zgodził, dostał ode mnie prewkę i ekspresowo otrzymałem od niego zwrotkę na maila. Uważam, że takie współprace są najlepsze. Bez żadnego ustawiania tematów. Albo się czymś jarasz, albo nie.

Z Holakiem miałem okazję się poznać i kilka razy pogadać, natomiast tutaj typowo do kawałka zgarnął go mój menadżer. Mati się zajarał i dograł zwrotę.

Na pozostałych dwóch gościach chciałbym się na chwilę zatrzymać. Przy okazji premiery teledysku Szacunek za klasyk, Pelson opowiadał, że zna twoich rodziców jeszcze z czasów szkolnych. Opowiedz coś więcej o tej znajomości. Kiedy ogarnąłeś, że to właśnie ten Pelson z Molesty?

Stary, bardzo wcześnie! Akcja wyglądała w ten sposób, że Vienio i Pelson wpadli na moje siódme czy ósme urodziny, które robiliśmy w McDonaldzie (śmiech). To był prezent od moich rodziców. Pamiętam, że dostałem wtedy bandanę Molesty Ewenement i to jest śmieszna historia, bo jako jedyny z chłopaków do tej pory tę bandanę faktycznie mam. Chcieli się nawet ze mną jakiś czas temu wymieniać za płyty. Ona jest zajebista. Ma wywalone wszędzie Ewenement, a na dole jeszcze collab z Metoda Sport, więc totalny oldschool.

Wiedziałem wcześniej, kim są chłopaki, bo zacząłem słuchać Molesty z bratem mojego ojca. To może wydawać się dziwne, że dzieciak, który ma siedem lat słucha sobie Molesty, ale wyrastałem na tej muzyce, więc już w tak młodym wieku znałem Pelsona.

To wyjątkowa sytuacja, że właśnie zwrotką na twojej płycie Pelson zakończył karierę?

Dowiedziałem się o tym dopiero po wywiadzie u was, kiedy opowiedział o całej sprawie na imprezie Reeboka.  Gdyby nie to, nie miałbym pojęcia, że przechodzi na emeryturę.

To na pewno nie jest dla mnie żadna nagroda. Przykro mi, że taki człowiek jak Pelson, którego muzyką się jaram, postanowił skończyć z rapem. Mogę być tylko wdzięczny, że zanim to się stało, udało nam się zrobić wspólny numer.

Przypomniałeś wasze działania z Reebokiem. To także wpisuje się w klimat zmian na scenie. Kiedyś uważano, że współpraca z markami brudzi ręce.

Dostałem zarys tego, co chcą uzyskać oraz jaką tematykę ma poruszać i wydaje mi się, że nagrałem go bez żadnych przypałowych wersów. Miałem wolną rękę, a do tego współpraca z Rebookiem pozwoliła nam zrobić zajebisty teledysk. Oni tak naprawdę wpadli też na pomysł, żeby tam był Pelson, więc to dzięki nim udało nam się wejść razem do studia.

Nie mam problemu z takimi akcjami, jeśli tylko mam dowolność artystyczną i nie jestem ograniczany.

W Nie, nie padają wersy o tym, że dzwoni do ciebie mama, opowiadając, że widziała twój teledysk w telewizji. To prawdziwa historia?

Tak! Bardzo często rozmawiam ze swoją mamą o klipach. Natomiast nie zdradzam jej dat premier ani innych tego typu rzeczy, bo po co. Także dostałem telefon od mamuśki, że zajebisty numer i klip.

Natomiast Mamo to grają w TV wzięło się stąd, że zobaczyłem video w Hip Hop TV. Nic więcej.

Z tego, co opowiadasz wynika, że twoi rodzice znają się na rapie. Jestem ciekawy jak oceniają twoją muzykę, ale też tę zmianę, która nastąpiła między Slamem, a Nowym kolorem.

Ostatnio, kiedy rozmawiałem ze swoim tatą to powiedział, że Szacunek za klasyk jest fajny, bo tam nie ma komerchy. Od razu pomyślałem sobie: Tato, to boli, nie robię komerchy! (śmiech).

Oni bardziej czują te klimaty, które przypominają im muzykę z czasów, kiedy sami słuchali hip-hopu. Dlatego jarają się Szacunek za klasyk. Temu jest bliżej do Polepionych dźwięków Fisza niż kawałkowi z Taco.

Widać, że wszystkich najbardziej grzeje właśnie ta współpraca z Taco Hemingway’em. To jest dla ciebie ważny artysta? Jak patrzysz na hype, który się wokół niego wytworzył?

Na pewno jaram się tym, co robi. Gdyby tak nie było, nie nagrywałbym z nim numerów. Natomiast nigdy nie zastanawiałem się nad jego fenomenem i nad tym, jak jest odbierany. Ale zajebiście, takiego szumu to można sobie tylko życzyć.

Jeszcze dwa lata temu nawijałeś: Osiągnę sukces, jak wydam album na winylu. To akurat nastąpiło bardzo szybko. Teraz wchodzisz na poziom kilkunastu milionów wyświetleń na YouTube. Co będzie dla Ciebie nową miarą sukcesu?

Dla mnie sukcesem w tym momencie jest to, że mogę żyć z muzyki. Mam wolną głowę, mogę nagrywać wtedy, kiedy mam na to ochotę i jestem w stanie się z tego utrzymać. Nie muszę chodzić na etat do pracy i ustalać sobie, że kiedy wrócę do domu po robocie w środę po dziewiętnastej, to napiszę nowy kawałek. To jest zajebisty komfort i chciałbym, żeby było tak dalej.

window.fbAsyncInit = function() {<BR> FB.init({<BR> xfbml : true,<BR> version : 'v2.3'<BR> });<BR> }; (function(d, s, id){<BR> var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0];<BR> if (d.getElementById(id)) {return;}<BR> js = d.createElement(s); js.id = id;<BR> js.src = "//connect.facebook.net/en_US/sdk.js";<BR> fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);<BR> }(document, 'script', 'facebook-jssdk'));

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.