
Nie milkną echa niedzielnego trafienia Alissona na wagę zwycięstwa Liverpoolu 2:1 z West Bromwich Albion. Brazylijczyk stał się szóstym bramkarzem, któremu udało się strzelić gola w Premier League. My przypominamy inne słynne trafienia golkiperów.
W takich chwilach, jak z 95. minuty spotkania Liverpoolu z WBA, ma się ochotę krzyknąć: „To niebywałe!” i trudno się dziwić takim emocjom, jednak każdy kibic z pewnością potrafi sobie przypomnieć inne tego typu przypadki. Może nie zawsze towarzyszy im aż taka dramaturgia i stawką nie jest być może gra w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, ale już takie rzeczy widywaliśmy.
Poniżej kilka przykładów z przeróżnych rozgrywek, a i tak ta lista nie wyczerpuje tematu. Byli przecież tacy ludzie jak Jose Luis Chilavert czy Rogerio Ceni, którzy ze strzelania goli jako bramkarze uczynili sztukę.
LUIS MARTINEZ (Kolumbia – Polska)
Kiedy polski kibic myśli „gol bramkarza”, w głowie od razu otwiera mu się szufladka z meczem Polska – Kolumbia w ramach przygotowań do mundialu 2006. Na Stadionie Śląskim stojącego między słupkami naszej reprezentacji Tomasza Kuszczaka przelobował wówczas Luis Martinez i ten gol na zawsze zapisał się w folklorze polskiej kadry. Po tym meczu nie było praktycznie innego tematu, a jak się później okazało, to był zwiastun tego, co czekało nas na samym turnieju. Polacy przeszli tradycyjną drogę – mecz otwarcia, czyli 0:2 z Ekwadorem, mecz o wszystko, przegrany 0:1 w doliczonym czasie z Niemcami i wygrali w meczu o honor z Kostaryką po dwóch golach Bartosza Bosackiego.
ASMIR BEGOVIĆ (Stoke City)
Kolejny gol, przy którym polski bramkarz był po niewłaściwej stronie wydarzeń. Tym razem padło na Artura Boruca. W meczu Premier League przeciwko Stoke City przelobował go bowiem Asmir Begović, a okoliczności były kuriozalne. Bośniak zdobył tę bramkę już w 13. sekundzie meczu i silny podmuch wiatru, z jakich słynie Britannia Stadium, spłatał figla stojącemu między słupkami Southamptonu Polakowi. Begović za swój wyczyn trafił do Księgi Rekordów Guinnessa. Po jego kopnięciu piłka leciała przez blisko 90 metrów nim przeskoczyła nad Borucem.
PETER SCHMEICHEL (Aston Villa)
Peter Schmeichel był pierwszym bramkarzem w historii Premier League, który regularnie biegał w pole karne rywali do stałych fragmentów w końcówce meczów, czym wprawiał wówczas wszystkich w osłupienie. I trzeba przyznać, że szło mu nieźle. Strzelił 11 goli w karierze – w tym dla reprezentacji Danii i w Pucharze UEFA dla MU w zremisowanym 2:2 meczu z Rotorem Wołgograd we wrześniu 1995 roku, po którym Czerwone Diabły sensacyjnie odpadły. U nas na liście znajduje się jednak za gola już w barwach Aston Villi z 2001 roku. Jego zespół grał z Evertonem i przegrywał już 0:3, ale w końcówce desperacko walczył o punkt. Schmeichel dobrze odnalazł się przy odbitej piłce i z woleja kopnął do bramki, zmniejszając straty na 2:3, jednak jego koledzy w doliczonym czasie nie byli w stanie wyszarpać remisu.
TIM HOWARD (Everton)
Kolejne trafienie z boisk Premier League. W styczniu 2012 roku Tim Howard rutynowo wybijał piłkę z własnego pola karnego, a ta po obiciu się od murawy dostała takiej rotacji, że przelobowała bramkarza Boltonu Adama Bogdana. Stadion wybuchł z radości i koledzy obiegli Amerykanina, ale ten... nie celebrował gola. Wyglądał wręcz jakby się wstydził. – Jest mi przykro z perspektywy bramkarza, bo samemu nigdy nie chciałbym stracić takiej bramki. To smutne, niemiłe i może być upokarzające – tłumaczył później Howard. Bogdanowi się jednak upiekło. Jego Bolton wygrał z Evertonem 2:1.
JENS LEHMANN (Schalke)
Bundesliga zna kilku bramkarzy, którzy strzelali gole. Hans-Joerg Butt wykonywał skutecznie rzuty karne, trafieniami popisywali się Frank Rost czy nie tak dawno temu Marwin Hitz w barwach Augsburga, ale to gol Lehmanna jest najbardziej pamiętnym. On też jako pierwszy zdobył bramkę z gry. W końcówce derbowego starcia z Borussią Dortmund Lehmann – wówczas golkiper Schalke – poszedł do stałego fragmentu gry i dobił głową przedłużoną piłkę w polu karnym, ratując dla swojej drużyny remis 2:2 w doliczonym czasie.
ALBERTO BRIGNOLI (Benevento)
Mieliśmy już ligę angielską i niemiecką, to czas jeszcze na włoską. Tam świadkami bramkarskiego trafienia byliśmy całkiem niedawno. W sezonie 2017/18 Benevento było absolutnym beniaminkiem Serie A i przygodę z ligową elitą zaczęło beznadziejnie – przegrało pierwszych 14 spotkań, zdobywając sześć goli, a tracąc aż 34. Praktycznie po 1/3 sezonu było jasne, że się nie utrzyma. W końcu jednak przyszło przełamanie i to właśnie za sprawą Brignolego. Włoch do składu wskoczył kilka tygodni wcześniej i okazał się bohaterem, który dla Benevento wyszarpał pierwszy, historyczny punkt w Serie A. W dodatku trafił z nie byle kim, bo z Milanem – w 95. minucie trafił głową na wagę remisu 2:2.
ANDRES PALOP (Sevilla)
Przenosimy się na europejskie podwórka. Andres Palop zasłynął tym, że z Sevillą sięgał po Puchar UEFA w 2006 i 2007 roku (w 2004 roku dokonał tego też jako rezerwowy Valencii) i za drugim razem miał duży wkład w sukces. W 1/8 finału obrońcy trofeum byli o włos od odpadnięcia z Szachtarem Donieck, ale Palop pobiegł do rzutu rożnego w 94. minucie i wyrównał strzałem na głową na 2:2, dzięki czemu Sevilla doprowadziła do dogrywki. Tam Javier Chevanton zdobył dla niej bramkę na wagę awansu. Hiszpański bramkarz okazał się później bohaterem finału przeciwko Espanyolowi, kiedy w serii jedenastek obronił trzy strzały.
SINAN BOLAT (Standard Liege)
Starcia typu AZ Alkmaar – Standard Liege rzadko przykuwają dużą uwagę w Lidze Mistrzów, ale w grudniu 2009 roku było inaczej. W ostatniej kolejce fazy grupowej obie drużyny mierzyły się w meczu, którego stawką było trzecie miejsce i „spadek” do Ligi Europy. Standardowi wystarczył do tego remis, ale od 42. minuty Belgowie przegrywali 0:1. Naciskali jednak do końca i w 95. minucie w pole karne popędził ich bramkarz Sinan Bolat, który trafił głową i dał cenne wyrównanie. Turek do dziś pozostaje jedynym bramkarzem, który w Lidze Mistrzów strzelił gola w inny sposób niż z rzutu karnego
MICHAŁ WRÓBEL (Olimpia Grudziądz)
Kończymy pamiętnymi golami bramkarzy z polskich boisk. Tym najbardziej pamiętnym jest bodaj trafienie z boisk I ligi Michała Wróbla, który w czerwcu 2013 roku wyrównał w końcówce spotkania z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, co wówczas odebrało drużynie z małej wioski obok Tarnowa szansę na awans do Ekstraklasy. Dla Wróbla nie była to jednak pierwszyzna – w listopadzie 2012 zdobył też wyrównującą bramkę w meczu z GKS-em Katowice.
SEBASTIAN NOWAK (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
Fani Bruk-Betu po golach bramkarzy mogli się nie tylko smucić, ale i sami mieli w takich okolicznościach powód do świętowania. Do Ekstraklasy udało się Termalice awansować w 2015 roku i w pierwszym sezonie w najwyższej klasie rozgrywek w większości spotkań w jej bramce stał Sebastian Nowak. Doświadczony bramkarz swój pamiętny moment przeżył w kwietniu w szalonej końcówce spotkania z Wisłą Kraków. Biała Gwiazda w 92. minucie wyszła na prowadzenie 2:1 po golu Wilde'a-Donalda Guerriera, jednak Bruk-Bet nie składał broni i to właśnie Nowak minutę później zdobył bramkę głową po dośrodkowaniu Dawida Plizgi. To był pierwszy w historii Ekstraklasy gol bramkarza z gry. Zespół z malutkiej Niecieczy utrzymał się wówczas w Ekstraklasie różnicą trzech punktów, a sezon później był nawet w górnej ósemce.
ANDRZEJ WITAN (Bytovia)
Sprawa świeża, tak samo jak rana kibiców GKS-u Katowice. W końcówce sezonu 2018/19 zespół z Górnego Śląsku balansował na granicy spadku z I ligi i nie mógł absolutnie przegrać spotkania z Bytovią, która też jeszcze wierzyła w utrzymanie. Mieliśmy więc klasyczne starcie o życie. Była już siódma minuta doliczonego czasu i nadal był remis, co ratowało katowiczan, a degradowało Bytovię, dlatego do rzutu wolnego w pole karne rywali pobiegł Andrzej Witan, bramkarz ekipy z Bytowa. Zamykał dośrodkowanie i strzałem głową trafił do siatki, co przypieczętowało spadek Gieksy na trzeci poziom rozgrywek. Radość Witana i okazała się jednak przedwczesna, bo mecze innych zespołów tak się ułożyły, że Bytovia również spadła do II ligi.