Perfekcyjna dziesiątka. Nadia Comaneci w historii o przełamywaniu barier

Zobacz również:Przebić szklany sufit. Grzegorz Filipowski w historii z niedostępnego dzisiaj świata
Nadia Comaneci
Fot. Giuliano Bevilacqua/Sygma via Getty Images

Gimnastyka sportowa jest dyscypliną, która rzadko kiedy przebija się do szeroko pojętego „mainstreamu”, nawet podczas igrzysk olimpijskich. Na świecie w ostatnich latach udało się to chyba tylko Simone Biles, a z kolei w Polsce ostatnim takim przypadkiem był Leszek Blanik. Wydaje się jednak, że mało kto przebił się do świadomości fanów tak bardzo, jak Nadia Comaneci w latach 70. XX wieku. Cudowne dziecko z Rumunii weszło w świat zarezerwowany dla innych i zagarnęło go dla siebie, a olimpijski świat nigdy tego nie zapomni.

Gimnastyka sportowa jest aktualnie nieodłącznym elementem rumuńskiego sportu. 72 medale olimpijskie (wyraźnie najwięcej, druga lekkoatletyka ma ponad 30 mniej) mówią tutaj same za siebie. Jednak zanim świat poznał Nadię Comaneci, tych medali było… zaledwie trzy. W zmianie tego stanu rzeczy miał swój udział pewien wybitny trener no i oczywiście ona – jeden z największych talentów w historii.

SUKCES POPARTY KATORŻNICZĄ PRACĄ

Bela Karolyi aktualnie jest postacią wywołującą skrajne emocje. Z jednej strony to jeden z najlepszych gimnastycznych trenerów w historii sportu, z drugiej – opowieści o tym, jak traktował swoje zawodniczki tę legendę nieco przycierają. Wykorzystywał ich organizmy do maksimum, krzyczał, kontrolował każdy aspekt ich życia, łącznie z dietą, według której zawodniczki jadły bardzo niewielkie ilości jedzenia.

Dzisiaj mówilibyśmy po prostu o znęcaniu się psychicznym, jednak wtedy – jakkolwiek źle to nie brzmi – stawało się to normą wśród komunistycznych państw w niektórych dyscyplinach. A w gimnastyce i sportach jej wymagających niestety funkcjonuje to do dziś. Filmy dokumentujące przygotowania chińskich dzieci do gimnastycznej kariery czy nawet rosyjskie łyżwiarki figurowe w ostatnim czasie – każdy z tych przypadków zapisuje kolejną czarną kartę wyczynowego sportu.

Karolyi był jednym z pierwszych, który stosował takie podejście na szeroką skalę. Mogło się to wziąć z tego, że sam trenował wcześniej boks czy rzut młotem. Szczególnie w tej pierwszej dyscyplinie trening nie należał do najłatwiejszych, a przełożenie tych samych metod z dorosłych mężczyzn na małe dziewczynki nie mógł skończyć się zbyt dobrze w kwestii ich samopoczucia. Niestety dla tych, którzy takich rzeczy nie chcą oglądać w sporcie te metody działały. I pomyśleć, że Karolyi zainteresował się gimnastyką wyłącznie dlatego, że zawalił w tej dyscyplinie podstawowe egzaminy na rumuńskim odpowiedniku Akademii Wychowania Fizycznego…

Zanim jednak surowy szkoleniowiec zaczął trenować rumuńską przyszłość gimnastyki, zbierał grupę małych dziewczynek – jego planem było ukształtowanie ich od samego początku własnymi metodami. Uważał, że tylko wtedy będą w pełni wytrenowane tak, jak sobie tego życzy. Będąc w mieście o „uroczej” nazwie Gheorghe Gheorghiu-Dej (nazwa na cześć komunistycznego lidera Rumunii z lat 50. i 60., aktualnie Onesti) dostrzegł małe dziewczynki bawiące się na placu w lokalnej szkole i robiące popularne „gwiazdy”. Umiejętności obu wpadły mu w oko i postanowił namówić je na dołączenie do jego grupy. Kiedy młode gimnastyczki wróciły do budynku, Karolyi poszedł za nimi, jednak znalazł tylko jedną z nich – Nadię Comaneci, która stała się ostatecznie liderką jego grupy. Druga, Viorica Dimitru, tej szansy nie dostała, ale też raczej nie narzeka. Została ostatecznie jedną z największych rumuńskich gwiazd baletu tamtego okresu.

Talent Comaneci widoczny był gołym okiem. Karolyi otworzył szkołę w jej rodzinnym mieście, więc jako jedna z nielicznych nie musiała rozstawać się z domem, a efekty przyszły bardzo szybko. Pierwsze seniorskie mistrzostwo Rumunii zdobyła w wieku dziewięciu lat, a już rok później rywalizowała na poziomie międzynarodowym – oczywiście głównie w państwach komunistycznych, w tym w Polsce. Wybuch talentu zaobserwowaliśmy w 1975 roku, kiedy na mistrzostwach Europy w Norwegii zdobyła… prawie wszystkie złote medale. Jedynie w ćwiczeniu wolnym przypadło jej srebro. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wciąż była to 13-latka z kraju, który dotychczas nie był światowym potentatem gimnastycznym.

PERFEKCYJNA DZIESIĄTKA

Rumuni robili sobie ogromne nadzieje przed igrzyskami w Montrealu i mieli do tego pełne prawo. Mając w swoich szeregach największy gimnastyczny talent świata jedyne, czego mogli się obawiać, to że młoda gwiazda nie wytrzyma presji, bo talent był wystarczający, by myśleć o medalach. Co ciekawe, nawet mając taki talent Karolyi musiał przekonywać komunistycznych działaczy, by w ogóle pozwolili Comaneci startować na wspomnianych mistrzostwach Europy i igrzyskach. W końcu nie była członkinią faworyzowanego przez państwo Dinama Bukareszt, a dobrze wiemy, że układy dla wielu wysoko postawionych działaczy potrafią być ważniejsze niż realne sukcesy.

Na szczęście głupota rumuńskich dygnitarzy nie pozbawiła nas historycznego wydarzenia. W tamtym czasie noty w gimnastyce sportowej były przyznawane w specyficzny sposób. Maksymalną była okrągła „dziesiątka”, jednak na dobrą sprawę nigdy nie została użyta. Jedynie przed wojną udało się to kilku gimnastykom na igrzyskach w Paryżu (1924), jednak miało to miejsce w nieistniejących już konkurencjach, przez co przed igrzyskami w Montréalu mówiono wprost – dziesiątki na igrzyskach nie było i raczej nie będzie. Producent tablic z wynikami, czyli firma Omega, zapytał nawet organizatorów, jaką tablicę przygotować – z trzema czy czterema miejscami na cyfry. Wybrano pierwszą, bo przecież „dziesiątka jest niemożliwa”.

Szybko okazało się, że prawda jest nieco inna. W obowiązkowej części drużynowej Nadia Comăneci wykonała perfekcyjny układ na poręczach asymetrycznych. Tak perfekcyjny, że sędziowie nie do końca wiedzieli, co mają zrobić z idealną 14-latką. Ostatecznie na tablicy pojawił się wynik „1.00”. Do trybun i samej zawodniczki docierało to przez dłuższą chwilę, po czym wszyscy zauważyli, że mamy do czynienia z absolutną historią – pierwszą „dychą” w historii igrzysk. I to wszystko nie w wykonaniu gwiazd Związku Radzieckiego – Sowietom bowiem utarła nos sąsiadka z tej samej strony żelaznej kurtyny, czego jeszcze kilka lat wcześniej nikt nie mógł się spodziewać.

Comaneci była tak perfekcyjna, że na tych samych igrzyskach idealnych ocen miała aż siedem – w czterech występach na poręczach asymetrycznych (dwóch drużynowych, finale indywidualnym i finale wieloboju) i trzech na równoważni (drużynowym, indywidualnym i do wieloboju). Jej perfekcja dała ostatecznie aż pięć medali olimpijskich – trzy złote (wielobój, poręcze asymetryczne, równoważnia), srebrny w drużynie i brązowy w ćwiczeniach wolnych. Jak historyczne było to wydarzenie? Dość powiedzieć, że radziecka gwiazda, Nellie Kim, także zdobyła na tych igrzyskach trzy złote medale i miała dwie perfekcyjne dziesiątki – coś, co w normalnych okolicznościach wspominalibyśmy do dziś. Nie robimy tego jednak przez Comaneci, która całkowicie zasłużenie zgarnęła całą zasługę jako pierwsza w historii.

ULUBIENICA DYKTATORA

Comaneci stała się gwiazdą nie tylko rumuńskiego, ale i całego światowego sportu. Nic więc dziwnego, że zauważył to sam Nicolae Ceausescu – niesławny rumuński dyktator, sprawujący władzę przez prawie 25 lat. Komunistyczna propaganda szybko wykorzystała Comaneci, która – jakby nie patrzeć – wciąż była dzieckiem, otrzymywała od państwa masę nagród i orderów, pisano na jej cześć piosenki, a sama, niejako przymuszona sytuacją i wychowaniem w propagandzie, nazywała tyrana „ojcem narodu”.

To jej się wkrótce zmieniło, jednak do tego momentu minęło trochę czasu i trudnych chwil. Comaneci dorastała, a działacze postanowili ją zabrać z rąk Karolyiego, który sprawiał problemy władzy i oddać do Dinama Bukareszt. To sprawiło, że w bardzo trudnym okresie dorastania (zmiana ciała, wzrost, zmiana wagi) ogromny talent trafił w ręce ludzi, którzy kompletnie nie znali tego organizmu. Comaneci zaczęła przybierać na wadze i tracić swoje umiejętności, co widać było chociażby po słabszych wynikach na międzynarodowych zawodach. Jej zdrowie psychiczne się załamało i doszło nawet do tego, że miała spróbować popełnić samobójstwo, zatruwając się wybielaczem. Na szczęście do żadnej tragedii nie doszło, choć i tu nie możemy być tego pewni, bo niektóre źródła twierdzą, że w tamtym okresie została też zgwałcona przez syna Ceausescu - sama zainteresowana tej informacji jednak nigdy nie potwierdziła.

W JASKINII LWA

Kiedy życie Comaneci załamało się pod każdym względem, władze wspaniałomyślnie pozwoliły jej wrócić do ośrodka Karolyiego. Tam, na szczęście dla wciąż nastoletniej gimnastyczki, sytuacja się ustabilizowała, a zbliżały się igrzyska w Moskwie, będące przecież świętem państw komunistycznych po tym jak wiele krajów zachodnich, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, zbojkotowało całą imprezę. Wszystko zdawało się być ustawione pod sukces Związku Radzieckiego – również, a może nawet przede wszystkim w gimnastyce – w końcu to jeden z ich olimpijskich sportów narodowych.

Comaneci mogła im jednak to święto popsuć. Zdobyła dwa złote (równoważnia, ćwiczenia wolne) i dwa srebrne (drużynowe, wielobój indywidualny) medale, choć wszystko działo się w kontrowersyjnych okolicznościach. Karolyi nie omieszkał powiedzieć sędziom, że ukartowali wyniki indywidualnego wieloboju na korzyść Jeleny Dawidowej, co patrząc na występy i debaty sędziów wcale nie było oderwane od rzeczywistości

Problem w tym, że igrzyska w Moskwie miały być triumfem przyjaźni krajów komunistycznych. Taka afera nie pasowała nikomu, a już na pewno nie komunistycznym działaczom – zarówno z Rumunii, jak i z samego ZSRR. Karolyi podpadł, zresztą nie po raz pierwszy. Słynna jest opowiadana przez niego legenda, jakoby po igrzyskach w Montrealu miał zostać zaproszony na polowanie z samym Ceausescu, przy czym oczywiście zastrzeżono, że do prawdziwie grubej zwierzyny może strzelać tylko dyktator. Karolyi miał zauważyć niedźwiedzia zbliżającego się do jednego z pomocników wyprawy, jednak nie wystrzelił – bał się ewentualnych konsekwencji. A zwierzę zamordowało jednego z członków polowania.

WYRWAĆ SIĘ Z RĄK DYKTATORA

Mimo tego że Comaneci nie wspierała komunistycznego reżimu (jeździła na różne zawody międzynarodowe i widziała, co się dzieje), wciąż była ulubienicą nie tylko narodu rumuńskiego, ale i jego władz. Do tego stopnia, że chciano się nią chwalić na prawo i lewo, więc w 1981 roku wysłano ją na… tournée po Stanach Zjednoczonych. Podjęto niezwykle ryzykowną, żeby nie powiedzieć głupią decyzję. Niewspierająca reżimu dziewczyna i trener, który od igrzysk w Moskwie szukał drogi ucieczki, zostali wysłani na daleki i „zgniły” zachód. Być może liczono, że Comaneci, mając w perspektywie igrzyska w Los Angeles, nie zdecyduje się na ucieczkę, bo to skończyłoby jej karierę. A może po prostu była to nieprzemyślana decyzja kogoś, kto był przekonany o miłości gimnastyczki do kraju i swojego dyktatora.

Niemniej Rumunom się jeszcze wtedy upiekło – Comaneci faktycznie nie chciała uciekać. Pierwszą lepszą szansę wykorzystał za to Karolyi, który wraz z żoną został w Stanach Zjednoczonych do dziś. To między innymi dzięki niemu amerykańska gimnastyka jest tak mocna. To on położył podwaliny pod nowe sposoby szkolenia młodych zawodniczek, z których Amerykanie czerpią już od kilkudziesięciu lat. Zresztą już na igrzyskach w Los Angeles jego podopieczne zdobywały olimpijskie medale.

Moglibyśmy napisać, że mamy nadzieję, iż amerykańska gimnastyka nie musi przechodzić – tak jak Rumunki – przez katorżnicze treningi i wpływ na zdrowie psychiczne, ale ostatnie lata pokazują nam, że wcale tak nie jest. Ogromna i obrzydliwa afera, jaka wybuchła z udziałem lekarza reprezentacji USA, Larry’ego Nassara, który miał przez wiele lat molestować zawodniczki, pokazuje nam, że są nawet większe problemy.

Jaki jednak z tym związek Karolyiego? Niebezpośredni, to oddajmy mu od razu. On sam nie miał nic wspólnego z molestowaniem młodych dziewcząt i słusznie nie będzie za to skazany. Nassar wykorzystał jednak nie tylko gimnastyczki, ale też i wszystko, co zbudował Karolyi. Poszkodowane przyznają, że o ile Karolyi nigdy niczego takiego im nie zrobił, o tyle Nassar bardzo często robił to na ranczu Karolyich, gdzie trenowały. Atmosfera miejsca, w którym czuły się zastraszone, sprawiła że przez tyle lat bały się przyznać, że dochodzi do takich sytuacji, a Nassar potrafił nawet zbudować ich zaufanie… dając im jedzenie, którego Karolyi zabraniał poprzez swój zabójczy wręcz program i diety.

Niestety, czasy się zmieniają, a gimnastyka wciąż jest bardzo brudnym sportem. Nadia Comaneci także nieustannie się o tym przekonywała. Po ucieczce jej trenera była śledzona na każdym kroku. Na igrzyskach w Los Angeles (Rumunia pojechała jako jedyna z państw komunistycznych i były to jej najlepsze igrzyska w historii) nie startowała, bo chwilę wcześniej skończyła karierę, ale była obserwatorem. Nigdzie nie była śledzona tak jak tam, a już kompletnie wszyscy pilnowali, byle tylko nie zbliżyła się do Karolyiego, mogącego jej pomóc w ewentualnej ucieczce. Udało się, jednak Comaneci już wtedy miała w głowie, że czuje się we własnym kraju jak w więzieniu i trzeba to zmienić przy pierwszej lepszej okazji. Ta nadarzyła się dopiero w 1989 roku, niedługo przed krwawą rewolucją, w której zginął Ceausescu. Rumuńska legenda gimnastyki uciekła do Stanów Zjednoczonych i nigdy nie oglądała się za siebie.

Tam Comaneci skupiła się na trenowaniu innych i budowaniu relacji z innymi mistrzem gimnastycznym, Bartem Connerem, z którym zaprzyjaźniła się już podczas tournée po USA z 1981 roku. Ostatecznie wyszedł z tego udany związek i małżeństwo, a ślub był wydarzeniem narodowym w Rumunii. Para jednorazowo wróciła do całkowicie niepodległego już państwa, wydarzenie transmitowała telewizja, a Comaneci została przyjęta z największymi honorami, niemal jako jedna z największych bohaterek w historii kraju.

Nigdy potem nie wróciła już do Rumunii na stałe, mimo że wciąż bardzo mocno udziela się w działalność charytatywną w kraju – ma między innymi dziecięcą klinikę swojego imienia. Poza tym mieszka w Stanach – ma podwójne obywatelstwo, wciąż udziela się w ruchu olimpijskim jako komentator, honorowy członek i prezes związków czy nawet jako członek sztafety olimpijskiej. Napisała książkę, w której nawet broniła swojego trenera od zarzutów znęcania się nad zawodniczkami. Stwierdziła, że ufała mu własnym życiem, a dietę miała zbilansowaną i lepszą od niejednego mieszkańca Rumunii w latach 70. I o ile takie zapewnienia należy traktować z przymrużeniem oka, o tyle znając realia komunistyczne nie jest to wcale dalekie od prawdy.

Mimo wielu perturbacji w trakcie trudnej kariery, Comaneci na zawsze pozostanie w historii olimpizmu. Jako pierwsza „perfekcyjna dziesiątka” igrzysk, jako najmłodsza w historii mistrzyni olimpijska w gimnastyce (rekord nie do pobicia, bo zmieniono wiek minimalny gimnastyków i gimnastyczek na 16 lat), jako pięciokrotna mistrzyni olimpijska i zdobywczyni wielu medali i rekordów na światowych imprezach.

Jej gimnastyczne dziedzictwo nigdy nie zniknie – wystarczy spojrzeć na Rumunię, gdzie dla gimnastyki Comaneci jest kimś w rodzaju Adama Małysza dla polskich skoków narciarskich. Dzięki niej cała dyscyplina ruszyła do przodu. Aktualnie rumuńska gimnastyka nie należy może do najmocniejszych, ale przez kilkadziesiąt lat Rumuni przywozili z igrzysk całą masę medali z hal gimnastycznych, a prekursorką była tutaj właśnie Comaneci – cudowny talent, który wybuchł w Kanadzie mając zaledwie 14 lat.

Comaneci wciąż jest popularna na świecie i w plebiscytach na najlepszego sportowca XX wieku czy nawet historii zajmuje wysokie miejsca, pośród znanych piłkarzy, przedstawicieli sportów walki czy lekkoatletów. Mistrzów olimpijskich w jej dyscyplinie poznamy jeszcze setki, jeśli nie tysiące, ale prawdziwa perfekcyjna dziesiątka na zawsze będzie tylko jedna.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0