Pobudka z mokrego snu. To koniec filmów dla dorosłych, jakie znamy?

Zobacz również:Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski, Duda… Jak wyglądały wybory prezydenckie od 1990 roku?
Porno
fot. Artur Widak/NurPhoto via Getty Images

Ubiegłoroczna afera wokół Pornhuba, która doprowadziła do usunięcia 10 milionów filmów z serwisu, oznacza de facto koniec pornobiznesu w dotychczasowej formie. Zmiany dotykają również sfery prywatnej. Po tym, jak w Danii wprowadzono nową definicję gwałtu, powstała aplikacja dokumentująca zgodę na stosunek. Ostatnie lata przynoszą więc rewolucję seksualną, która diametralnie różni się od tych z przeszłości.

Kanadyjski serwis jest odpowiedzialny za oswojenie pornografii na niespotykaną wcześniej skalę. Miliony użytkowników dały się ponieść nieszablonowemu marketingowi z przymrużeniem oka; obyczajowa szara strefa stała się barwna, urok ostatecznego odrzucenia pruderii - bardziej niż pociągający. Branża hardkorowej rozrywki została w grudniu wywrócona do góry nogami, kiedy na łamach The New York Times ukazało się podsumowanie śledztwa Nicholasa Kristofa. Dziennikarz rzucił jaskrawe światło na zjawisko monetyzowania przez Pornhub pornografii dziecięcej, gwałtów, revenge porn czy handlu ludźmi.

Dzieci Pornhuba

W artykule znalazła się m.in. wstrząsająca historia Sereny K. Fleites. Nagranie czternastoletniej dziewczyny trafiło na stronę i okazało się praktycznie nieusuwalne, co popchnęło ją w próby samobójcze, bezdomność, narkotyki. Dziennikarz pisał też o zaginionej piętnastolatce z Florydy, która została odnaleziona przez matkę na Pornhub. Włodarze twierdzili, że prowadzą politykę zero tolerancji wobec nadużyć, ale na światło dzienne wyszło wiele faktów świadczących o odgórnej akceptacji tego typu treści. Kilkanaście dni po publikacji New York Timesa, Daily Mail dotarł do byłych moderatorów, którzy twierdzili, że ich zadaniem było odrzucanie wszelkich próśb o usunięcie contentu. Pod byle pozorem. Pornhub został w konsekwencji zmuszony do wyczyszczenia biblioteki z milionów nagrań, które mogą być obecnie dodawane wyłącznie ze zweryfikowanych kont. Pytanie, czy stałoby się to bez interwencji Mastercard i Visy, które zdecydowały się na odcięcie płatności.

Tymczasem spółka MindGeek - stojąca za serwisem - musi szykować się na prawną batalię. Czterdzieści kobiet wytoczyło jej sprawę i domaga się odszkodowania w wysokości 80 milionów dolarów. Wcale nie muszą stać na straconej pozycji, biorąc pod uwagę 12 milionów dolarów przyznanych przed rokiem ofiarom GirlsDoPorn; strony współpracującej z Pornhub.

For real

Kolejne gwoździe wbijane do trumny potentatów tego przemysłu pozostają kwestią wtórną w stosunku do przyszłego kierunku obranego przez całą machinę produkcyjną. Koncepcja feministycznej pornografii funkcjonuje od dziesięcioleci, ale określenia ethical i fair trade właśnie teraz są odmieniane przez wszystkie przypadki ze szczególną intensywnością.

- Poświęciłyśmy wiele czasu i pieniędzy na dogłębny research. Rozmawiałyśmy z tysiącami osób o ich seksualności i potwierdziło się to, co wiedziałyśmy już wcześniej. Doświadczenie jest różne w zależności od płci, dlatego nasza platforma musiała przynieść zmianę - mówiła Michelle Shnaidman, CEO Bellesy, wkrótce po uruchomieniu przedsięwzięcia. - Kobiety korzystające z naszego serwisu mają pewność, że wszystkie treści, które publikujemy, zostały wcześniej zatwierdzone przez inne kobiety. Skupiamy się na kobiecej przyjemności i zrywamy ze stereotypowym przedstawianiem bohaterek jako obiektów podboju. Do tego dochodzą prawdziwe orgazmy i naturalnie wyglądające ciała.

W słowach założycielki projektu - stawianego za wzór działania w swoim segmencie, choć także budzacego wątpliwości - wybrzmiewa potrzeba wykreowania nowej wizji dla całej branży. Ale poniekąd także - podążenia z duchem czasu. Przestrzeń cyfrowej dystrybycji filmów i muzyki ucywilizowała się już dawno. Mało kto zasysa rosyjskie kopie blockbusterów z Torrentów czy fatalnej jakości empetrójki z Soulseeka. Nie ma powodów by sądzić, że pornograficzne Hollywood oprze się tym trendom. Bo userzy nie chcą mieć nic wspólnego z kryminogennym procederem; oczekują czegoś ponad chu*owy poziom estetyczny i niejasny system rozliczeń. Debata na temat społecznych i psychologicznych konsekwencji pozostaje otwarta. Pisała o nich Karolina Lewestam w artykule Gang bang na mózgu: wielki pornoeksperyment, jakim jest wystawienie całego pokolenia na seksualną papkę dostępną na żądanie, skończy się nie tyle anihilacją gatunku, ile rzadkim, bezcelowym, niesatysfakcjonującym seksem. Istnieją jednak sposoby na zminimalizowanie całej reszty szkód. W jaki sposób?

W publikacjach na temat ethical porn zwraca się uwagę na takie elementy, jak sprawiedliwe wynagrodzenie, stworzenie bezpiecznej przestrzeni dla całej ekipy, udział aktorów w przygotowaniu scenariusza oraz ich wpływ na dobór partnerów, spontaniczny charakter nagrań czy zgoda filmowanych osób na wszystko, co dzieje się na planie. Nie chodzi o żadne rocket science, a o realistyczne portretowanie seksu. To dlatego wiele z fair trade'owych platform podkreśla, że wrzucane materiały powstają bez ingerencji reżysera, edycji czy montażu. W ten sposób dobiega końca mokry sen, kręcony przez maczystów i przemocowców. Porno ma być fajne, naturalne i nie wykluczać nikogo. Bez względu na orientację, płeć, rasę, rozmiarczy cokolwiek innego. I tutaj uwaga do stulejarzy, którzy wysyłają sex workerkom niewinne DM-y z prośbą o nudesy za free, zamiast szarpnąć się na OnlyFans: pornografia jakościowa i wolna od wyzysku nie istnieje bez opłat. A gdzie jej szukać? Serwis F5 polecał ostatnio: Belessę, Kink, Lustery, Crash Pad Series, Pink Label TV, Lust Cinema i XConfessions oraz Deeper i Joybear.

Zgoda?

We wspomnianym tekście z Pisma autorka przywołuje głośną sprawę z początków #MeToo. Przyjrzyjmy się jakiejś typowej współczesnej randce. Na taką udali się w 2017 roku Aziz Ansari, młody amerykański komik i dwudziestodwuletnia fotografka, którą znamy pod pseudonimem Grace. Skąd o tym wiemy? Po randce Grace udała się do portalu Babe.net i zdała ze spotkania relację, która ukazała się pod tytułem: Poszłam na randkę z Azizem Ansarim i była to najgorsza noc mojego życia. Ansari, jeśli wierzyć opowieści Grace, faktycznie nie wzbudza sympatii. Podczas kolacji sam wybiera jej wino, jest małomówny, wyraźnie chce, by jak najszybciej poszli już do domu. Kiedy wreszcie trafiają do jego mieszkania, sadza Grace na blacie kuchennym i z miejsca całuje. To, co następuje potem, to festiwal niezbornych i niepowiązanych ze sobą żadną narracją aktów seksualnych, pomiędzy którymi bohaterowie wydarzeń biegają po mieszkaniu jak para zdezorientowanych chomików. [...] Kiedy przeczytałam słowa anonimowego komentatora z Twittera, poczułam, że trafiłam na jeszcze jeden wartościowy trop. Pisał on, że relację Grace czyta się jak raport z badań etnograficznych mających określić, do jakiego stopnia seks millenialsów stał się pozbawionym radości wypluwaniem przeżutej papki na wpół zapamiętanych motywów z filmów porno.

I przebudzenie świadomościowe dotyczy w tym momencie nie tylko rzeczywistości filmowej, ale - przede wszystkim - rzeczywistości realnej. Być może po raz pierwszy od czasu wprowadzenia do obiegu tabletki antykoncepcyjnej mamy przy tym do czynienia z przewrotem obyczajowym à rebours. Jakby przyszła chwila refleksji, że koszt wolnej amerykanki w sferze seksualności jest zbyt wysoki. Ruch #MeToo ujawnił skalę patologii głównie w show biznesie, ale otwarta została także dyskusja o relacjach nas wszystkich. Pod koniec ubiegłego roku Dania dołączyła do grona europejskich krajów, które zapisały w prawie, że seks bez obopólnej zgody jest gwałtem. Jak rozwiązać kwestię zgody? Właśnie w tym miejscu miernik shitstorm zaczyna wariować, ponieważ stworzono aplikację iConsent, która umożliwia zawarcie takiej umowy. Rozwiązanie nie tylko doprowadziło opinię publiczną do stanu wrzenia, ale także spotkało się z krytyką ze strony części prawników, którzy zwracali uwagę, że wartość procesowa kwitu z apki jest praktycznie zerowa.

Analogicznie do #MeToo - pojawiają się więc pewne kontrowersje, wynikające z działania po omacku; jakby to powiedział Piotr Świerczewski - z gry na chaos. W takiej sytuacji nie ma mowy o rozwiązaniu idealnym, ale to chyba i tak lepsze od zamiatania problemów pod dywan, z którym zawsze mieliśmy do czynienia?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.