Rapowy Top Wszech Czasów: swoje ulubione utwory wybiera Marek Fall

fall1.jpg

Na parę dni przed ostatecznymi rozstrzygnięciami w Rapowym Topie Wszech Czasów selekcję utworów przedstawia nasz redakcyjny imiennik Marka Niedźwieckiego, czyli Marek Fall.

Rapowy Top Wszech Czasów na antenie newonce.radio już w Sylwestra od godziny 10.00 do 20.00. Wy cały czas możecie głosować pod tym adresem, a tymczasem swoją dziesiątkę typuje człowiek, cieszący się szczególną estymą wśród naszych czytelników...

1640643515413612258888934274909054242532288n.jpg

Beastie Boys - Intergalactic

Na Beastie Boysach uczyłem się słuchać rapu, a Intergalactic było prawdopodobnie pierwszym utworem, który pokazał mi, że kilku kolesi, którzy drą japy i wymachują łapami do zapętlonego motywu muzycznego to może być najlepsza rzecz na świecie. Miałem chyba dwanaście lat, gdy pierwszy raz zobaczyłem ten klip w 30 ton – lista, lista przebojów i z miejsca uznałem, że Mike D, MCA i Ad-Rock definiują coolness factor. Po dwudziestu latach nadal tak uważam.

Belmondo - Gnocchi

Kiedy ostatni raz pojawił się na naszej scenie taki prawdziwek; gość z kosmicznym wyczuciem słowa i szamańskim delivery? Parafrazując Voltaire'a: gdyby Młodego G nie było, należałoby go wymyślić. Belmondziak rozmienił niestety karierę na drobne jak Freddy Adu i dzisiaj to już nie raper, tylko bohater powieści w klimacie realizmu magicznego, przełożonej na obskurny, środkowoeuropejski grunt. Jak pisał Allen Ginsberg w SkowycieWidziałem najlepsze umysły mego pokolenia zniszczone szaleństwem, głodne histeryczne, nagie. Jakby nie było, Gnocchi pozostają klasykiem.

Borixon - Papierosy

Borixon niejeden raz w karierze wyprzedzał swoje czasy. Tak było, kiedy na Hardkorowej komercji w 2003 roku odkrywał dla polskiej sceny hedonistyczny rap w klimacie południa Stanów Zjednoczonych. Sytuacja się powtórzyła, kiedy jego wyjazd na Wyspy Brytyjskie zaowocował najbardziej udaną próbą zaadaptowania dubstepów na potrzeby polskiego hip-hopu. Papierosy to Borygo silny jak nigdy, wkurwiony jak zwykle. Z jednej strony - piosenka-mem, ale z drugiej - koktajl Mołotowa dla każdego, kto lubi na bieżni ostrą kurwę.

Gang Starr - Full Clip

Rapowy Top Wszech Czasów bez Full Clip byłby jak Top Wszech Czasów w Trójce bez Brothers in Arms. Ten numer to przecież pomnik gatunku trwalszy niż ze spiżu. Skoro na liście do głosowania jest tylko jeden kawałek Gang Starrów, wiecie co z nim zrobić?

Hewra - Pomoli

To nie jest hip-hop i nigdy to nie będzie hip-hopem. Najlepszego wszystkim życzę.

Ice Cube - It Was A Good Day

Czy to nie ironia losu, że największym solowym przebojem byłego członka N.W.A. jest numer, który na upartego mógłby polecieć w audycji radiowej Siesta Marcina Kydryńskiego? Ice Cube to niby groźny skurwiel, ale w 1993 roku promował album The Predator singlem na superleniwym beacie (The Isley Brothers - Footsteps in the Dark), stanowiącym piękny przykład poezji codzienności. Raper po prostu docenia, że w Los Angeles nie ma akurat smogu, mama zrobiła śniadanie, a Lakersi wygrali mecz z Seattle Supersonics. U nas piosenkę o podobnej tematyce nagrał kiedyś Robert Janson. Nazywała się Małe szczęścia.

Kendrick Lamar - King Kunta

Wszystkie sample wykorzystane do produkcji To Pimp a Butterfly pochodziły z okolic połowy lat siedemdziesiątych i to pewnie jeden z głównych powodów, dlaczego trzeci longplay Kendricka brzmiał tak klasycznie i ponadczasowo. Weźmy King Kunta. Ten numer wydaje się niemal idealnie skrojony pod kanon. Bo jeżeli to nie jest instant classic, to co nim jest?

PRO8L3M - Molly

Retrofuturyzm inspirowany Trylogią Ciągu William Gibsona był kolejnym dowodem na to, że dla PRO8L3Mu niebo jest limitem. Skoro da się połączyć cyberpunk z zakapiorskim rapem, zakorzenionym w warszawskiej tradycji - wszystko jest możliwe. Molly to pokoleniowy blockbuster z pogranicza muzyki popularnej i kinowej superprodukcji.

Smarki Smark - Kawałek o miłości

Ekscytowanie się Smarkim w 2018 roku jest przykładem skrajnego stulejarstwa, które może prowadzić do takich aktów szaleństwa, jak stawianie gorzowskiemu raperowi billboardu w jego rodzinnym mieście, ale jeżeli kończyliście liceum albo studiowaliście, kiedy ukazywało się Najebawszy EP - nie było jak oprzeć się fali hype'u. Właściwie cały fenomen Smarka można streścić jego własnymi słowami: Nie jestem chuliganem, ani kurwa literatem. Jurek był normalsem, który łączył w sobie najlepsze cechy Tedego i Pezeta, zasłuchiwał się w Skandalu i w Łonie, sypał follow-upami jak z rękawa. Do tego posiadał nadzwyczajną everymańską charyzmę (oksymoron, wiadomo) i zmysł obserwacji, pozwalający mu w połowie ubiegłej dekady na sportretowanie całej generacji - podobnie jak zrobił to Balzak w Komedii ludzkiej. Co najważniejsze - Najebawszy EP było całkowicie pozbawione nadęcia i pretensji. Jakie życie - taki rap.

Wu-Tang Clan - C.R.E.A.M.

Drugi singiel z mojej ulubionej rapowej płyty wszech czasów, czyli Enter the Wu-Tang (36 Chambers) Wu-Tang Clanu. To subtelne wykorzystanie sample'a z As Long as I've Got You The Charmels (1967 rok), kanoniczny hook Method Mana i generyczna zwrotka Raekwon uosabia dla mnie wszystko, za co można kochać rap połowy lat dziewięćdziesiątych.

Na Rapowy Top Wszech Czasów możecie głosować tutaj. Pierwszą setkę poznacie podczas audycji, która odbędzie się na żywo od godziny 10.00 do 20.00 31 grudnia na antenie newonce.radio, a prowadzącymi będą: Sworo, Tycjana, Bartek Czarkowski, Marek Fall, Piotr Kędzierski, Mike Kicks, Ras, Jacek Sobczyński i Suwak.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.