Dziennik „L’Equipe” jak co roku opublikował raport płac klubów Ligue 1 i jak co roku jest o czym dyskutować. Nic tak nie rozpala ludzi, jak zaglądanie do cudzych portfeli. Na francuskim Twitterze od rana trwa wypominanie pensji Stevena Nzonziego i Laurenta Koscielnego. Pandemia przykręciła kurek z kasą, ale widocznie nie na tyle, żeby gwiazdy jakoś to specjalnie odczuły.
Dla porządku: Nzonzi jest najlepiej zarabiającym graczem Rennes z pensją 400 tysięcy miesięcznie, a Koscielny przewodzi w rankingu Bordeaux z kwotą 300 tysięcy. Kibica spoza Francji dyskusja o tych dwóch nazwiskach raczej nie interesuje, ale już komin płacowy Pochettino albo gwiazdorska umowa Milika - pewnie tak. Kluby Ligue 1 aż 75 procent dochodów wydają na pensje. Dysproporcja między średnim przelewem w PSG a przykładowym Reims wynosi 800 tysięcy do… 27 tysięcy euro. Poniżej kilka ciekawostek z raportu. Wszystkie kwoty są kwotami brutto.
Pochettino i długo, długo nikt
Średnia miesięczna pensja trenera w Ligue 1 w 2020 roku wzrosła ze 153 do 162 tysięcy euro. Francuzi drżeli przed pandemią i krachem telewizyjnym, ale na końcu i tak słupki w górę popchnął Mauricio Pochettino. Argentyńczyk zarabia w PSG o 50 procent więcej niż zarabiał Thomas Tuchel. Gdy w grudniu negocjował z Paryżem, postawił jasny warunek: „Nie chcę zarabiać mniej niż w Tottenhamie”. Wytargował 940 tysięcy euro miesięcznie, czyli dostaje przelew 44 razy większy niż przykładowy David Linares, trener Dijon.
Pochettino ma kontrakt tylko do czerwca 2022 roku. To pomysł PSG, by dać mu krótszą umowę i wynagrodzić wyższą pensją. Drugi najlepiej opłacany trener we Francji, Niko Kovac (Monaco) zarabia 400 tysięcy euro, a trzeci Jorge Sampaoli (Marsylia) ma 300 tysięcy, czyli o stówkę mniej niż jego poprzednik Andre Villas-Boas. Ogólnie w klubach widać pandemię. Bordeaux latem nie było w stanie drugi raz zapłacić trenerowi 280 tysięcy euro jak to było w przypadku Paulo Sousy. Jean-Louis Gasset musiał zadowolić się pensją rzędu 120 tysięcy.
Gwiazdorska umowa Milika
W sumie nie powinno to nikogo dziwić: Milik przyszedł do Ligue 1 jako gracz o uznanej marce, do tego z ligi, która powszechnie uchodzi za lepszą. Dodatkowo polski napastnik korzysta z prawa „impatriacji”, czyli preferencyjnego opodatkowania imigrantów. Marsylia dzięki temu była w stanie wysupłać 400 tysięcy euro, co daje Milikowi 2. pozycję w klubie (Thauvain 422 tysięcy) i 22. w całej lidze. Inne źródła mówią nawet o przeskoczeniu Thauvaina i zarobkach rzędu 450 tysięcy euro.
Pablo Longoria, prezydent klubu, mówił jakiś czas temu, że tak wysokie kontrakty to naprawdę wyjątki. Zadłużony klub zaczął ostatnio mocne sprzątanie. Nie ma już półmilionowych umów Payeta i Strootmana. Teraz maksem ma być właśnie 400 tysięcy i to tylko dla wybranych gwiazd. Milik łapie się w tych kryteriach. Zarabia więcej niż Sampaoli (300 tysięcy) i choćby Dario Benedetto (260 tysięcy), jego bezpośredni konkurent w ataku. Kibiców Marsylii może oburzać pensja innego napastnika, Valere Germaina, strzelca 3 goli w tym sezonie, który miesięcznie kasuje 330 tysięcy euro.
Złota klatka Paryża
Jedenastu najlepiej zarabiających graczy Ligue 1 na co dzień gra w Paryżu. Tak było dwa lata temu, rok temu, tak jest również teraz. Nazwiska na szczycie nie dziwią: Neymar zarabia w PSG aż 3 mln euro miesięcznie, drugi Mbappe 2,1, a za ich plecami plasują się Marquinhos i Verratti - po 1,2. Średnia pensja na Parc des Princes wynosi 800 tysięcy euro. To więcej niż zsumowane wydatki Marsylii, Monaco, Lyonu i Rennes. PSG naprawdę gra w innej lidze.
Francuzów ostatnio najmocniej ciekawi przykład Mbappe. To on ma dziś największy potencja wzrostu - zarówno sportowy, jak i marketingowy. Ciągle trwają negocjacje w sprawie nowej umowy, która kończy się w 2022 roku. Jeśli 22-latek ją przedłuży, będzie zarabiał ponad 30 mln euro rocznie. Dzisiaj jest to 25 mln, z czego po opłaceniu podatków zostaje mu 11. Paryż ostatnio pozbył się dużych umów Thiago Silvy i Edinsona Cavaniego. Nawet, jeśli w poprzednim roku zanotował stratę 125 mln, to i tak zrobi wszystko, by Mbappe zatrzymać. Prezesi Ligue 1 w raporcie zgodnie opowiadają, że nadeszły lata zaciskania pasa i negocjacji pensji w dół, ale stolica trendom raczej się wymyka. Tutaj dalej trzeba prężyć muskuły i dopieszczać gwiazdy.
Odmłodzenie Monaco
Niko Kovac tak przeorganizował Monaco, że mówimy dzisiaj o drugiej najmłodszej ekipie w Ligue 1. Średnia wieku piłkarzy wynosi 24,5, dając się wyprzedzić pod tym względem tylko sąsiadom z Nicei - 23,8. Ma to oczywiście przełożenie na płace. Klub pozbył się umów Tiemoue Bakayoko (450 tys.), Islama Slimaniego (380 tys) i Kamila Glika (290 tys.). Nie ma już też Danijela Subasicia (190 tys.).
Nowe nabytki rzadko zarabiają więcej niż 200 tysięcy, do tego wprowadzono system bonusów. Im więcej grasz, tym więcej zarabiasz. Musisz strzelać albo asystować. Innymi słowy: skończyły się czasy rozpaczliwego trwania przy masełku. Przykładowy Naldo potrafił w ciągu roku rozegrać kilka spotkań i skasować 170 tysięcy miesięcznie. Dzisiaj pod tym względem Monaco to dużo lepiej poukładany klub. Dwa kominy stanowią Ben Yedder (650 tys.) i Fabregas (600 tys.).
Brak podwyżek dla kobiet
Piłkarki we Francji przestały liczyć, że będzie lepiej, na pewno nie w tym w roku. Stacja Mediapro oferowała żeńskim sekcjom 6 mln euro za prawa telewizyjne, ale po styczniowym krachu i przejęciu pałeczki przez Canal+, kwota ta spadła do 2 mln. Ten ogromny spadek zahamował rozwój wielu klubów. Marie-Christine Terroni, prezes Paris FC mówi, że optymizm siadł i dzisiaj średnia pensja piłkarki w najwyższej klasie rozgrywkowej wynosi 4 tysięcy euro. Wyjątkiem jest Lyon, gdzie najlepsze zawodniczki mogą liczyć na miesięczny przelew w wysokości 34 tysięcy euro.
Zawieszone premie w Lille
Lider Ligue 1, który straszy w tym sezonie PSG, płaci średnio piłkarzom 110 tysięcy euro miesięcznie. Znowu nawet nie ma sensu zestawiać tego ze stołecznym ptasim mlekiem. Pensje w skali Francji są niskie, ale Lille w dobie pandemii próbuje obniżyć je jeszcze bardziej, co średnio się udaje, więc od lutego graczom zawieszono premię. Na dziś wygląda to na klasyczne wóz albo przewóz: Lille sensacyjnie walczy o mistrzostwo Francji, ale jeśli noga im się na końcu powinie, szykuje się exodus gwiazd i wypadanie trupów z szafy. Maignan, Bamba, Aruajo, Ikone, Celik - oni wszyscy wiedzą, że poza Francją zarobią więcej.
Stabilna praca sędziego
Raport „L’Equipe” porusza też sprawę sędziów. Francuzi od 2016 roku mają arbitrów ze statusem profesjonalistów, a ci w tym czasie praktycznie co roku zarabiają lepiej. Wiele ankiet w środowisku mówi o ich coraz większej odpowiedzialności. Gra jest szybsza, trudniejsza, do tego trzeba dodać większy niż dawniej hejt i presję ze strony otoczenia. Sędzia Ligue 1 w tej chwili zarabia 6,5 tys. euro podstawy plus 3 tysiące premii za mecz. Asystent ma 1,5 tys, a sędzia VAR tysiąc. Średni roczny dochód arbitra z topu wynosi 125 tysięcy euro. Pięć lat temu było to 83 tysiące.