Tak, Billie Eilish jest produktem przemysłu muzycznego. Ale zupełnie nam to nie przeszkadza

Zobacz również:Jeśli jesteście z teamu Billie Eilish... to na pewno siądzie wam BENEE. Nam siadła
billie.jpg

Czy bycie artystą wykreowanym prawie w całości przez wytwórnię to zarzut, który kompletnie dyskredytuje twórcze dokonania? W piątek wychodzi jej pełnowymiarowy debiut i już wiemy, że to jedna z najbardziej oczekiwanych premier wiosny.

To zupełnie naturalny mechanizm - kiedy ktoś staje się sławny, ludzie zaczynają go lubić. Analogicznie tworzy się jednak kontra - grupa, która za wszelką cenę będzie próbowała zdewaluować sukces danej osoby. W przypadku Billie Eilish oponenci posługują się jednym argumentem - Billie to wytwór przemysłu muzycznego. No bo jak to, tak młoda dziewczyna osiągnęła tak wiele? Ktoś musi nią sterować. Czy jednak rzeczywiście jest to aspekt, który jednoznacznie i definitywnie przemawia za tym, że należy jej nie lubić? Nie - i już wyjaśniamy dlaczego.

Billie Eilish wbiła się na scenę w bardzo młodym wieku. Nie każdy byłby w stanie poradzić sobie z presją narastającej sławy mając 14 lat, a jej jakoś się udało. Jej rodzice są mocno powiązani z szeroko pojętym przemysłem muzyczno-filmowym. Matka była aktorką, piosenkarką i scenarzystką, a ojciec grał m.in. w Iron Man czy Prezydenckim Pokerze. Z kolei brat Billie, Finneas O'Connell, jest osobą, bez której zjawisko o nazwie Billie Eilish nie miałoby prawa istnienia. To on komponuje wszystkie piosenki, w początkowych stadiach kariery siostry pisał jej teksty. Czasami wspiera ją przy partiach wokalnych, a głos ma naprawdę niezły. Dorastanie w rodzinie o sporych wpływach i wielu kontaktach poniekąd wymusiło zostanie gwiazdą.

Wpisując w Google frazę industry plant otrzymujemy wyniki z Urban Dictionary oraz przeróżne listy wyszczególniające muzyków, którzy są produktami. W zestawieniach możemy znaleźć takie ksywy, jak: Travis Scott, Chance The Rapper, Russ czy Clairo. Taka sytuacja nie jest niczym nowym, a jednak dopiero teraz spotykamy się z krytyką, jakoby bycie produktem to coś niewybaczalnego.

Tak, Billie Eilish jest wytwórnianym tworem. Jej kariera była i jest prowadzona za rączkę przez Interscope. Nie zapominajmy jednak, do jakiego gatunku muzycznego przynależy muzyka Billie. Don't Smile at Me było popowym nagraniem, a nie ulega wątpliwości, że nadchodzące WHEN WE ALL FALL ASLEEP, WHERE DO WE GO? również będzie, może nieco mniej sztampowym, ale jednak przedstawicielem muzyki popularnej. Na palcach jednej ręki moglibyśmy policzyć popowe gwiazdy, które nie są produktami. Muzyka Billie jest jednak - na ten moment - naprawdę dobra! A jeszcze więcej będziemy wiedzieć po piątkowej premierze albumu.

Istnieje dziwne przekonanie, wedle którego wymaga się od artysty, żeby wpisywał się w archetyp muzyka przebijającego wszelkie napotkane w karierze bariery swoim talentem. Przychylnie patrzymy na raperów, których historia mogłaby zostać opisana amerykańskim frazeologizmem rags to riches. O ile w hip-hopie takie myślenie jest usankcjonowane tym, w jaki sposób gatunek powstał i jak się rozwijał, o tyle pop zawsze był skoncentrowany na kreacji wizerunku w celu szybkiego zarobku. Należy pamiętać, że prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu od zera, szczególnie w popie, jest niezwykle trudne, o ile nie prawie niemożliwe. Większość dzisiejszych popstars albo zostało wyniesionych przez wytwórnie, albo pochodziło z wpływowych rodzin, albo zaczynało swoją przygodę z niemałym kapitałem. Wystarczy nam jednak gwiazdek oferujących oklepane piosenki. Finneas i Billie tworzą natomiast muzykę angażującą, z oryginalną, tajemniczą estetyką, która wbija się w dzisiejsze trendy.

Rozumiemy, że Eilish może być dla kogoś irytująca. Ubiera się co najmniej dziwnie, rzadko się uśmiecha, nie jest standardową pop-gwiazdką. A jednak w jej muzyce przebija się ciekawa osobowość - artystki celowo niedopasowanej, mocno ekspresyjnej. Tak długo jak Billie uda się trzymać cząstkę siebie w muzyce, a przede wszystkim, tak długo jak jej muzyka będzie się bronić jakością, innowacyjnością i estetyką, nie będziemy mieli absolutnie nic przeciwko, że to właśnie przemysł muzyczny pomógł jej osiągnąć sukces.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Za radiowym mikrofonem w zasadzie od początku istnienia stacji, później był też członkiem redakcji netu. Z muzyką wszelaką za pan brat od dzieciaka.