Nigdy nie nabijaliśmy się z sympatycznego rapera z Kielc, ba - zdarzyło nam się nawet stawać w obronie jego i jego poglądów. Ale to jest ten moment, w którym granica została ewidentnie przekroczona.
Już trochę przywykliśmy do tego, że autor Egzegezy. Księgi pszczół lubi wypowiadać się w kaznodziejskim tonie na przeróżne tematy - trudno, kupujemy raperów z dobrodziejstwem inwentarza, przeżyliśmy wielu gorszych ananasów, przeżyjemy i Taua. Ale kiedy odpaliliśmy sobie jego najnowszy, dwuminutowy filmik, w którym Tau wyjaśnia genezę tragicznych pożarów w Australii, zaczęliśmy zastanawiać się, czy na pewno żyjemy w 2020, czy przypadkiem cofnęliśmy się do czasów biblijnych, gdy ludzie zmagali się z plagami egipskimi. Sami posłuchajcie:
Takie kataklizmy to znaki czasów. To konsekwencje grzechów. Pamiętajmy, że w Australii panuje straszliwe prawo aborcyjne, które pozwala zabijać dziecko nawet do samego momentu urodzenia. Oprócz tego Australia promuje LGBT i przeróżne inne ideologie niszczące moralność człowieka - wyrokuje Tau. Nie będziemy się zanadto rozpisywać, bo jak tu pisać, kiedy ręce opadają; w samym środku wojny o poprawę klimatu, kiedy wszyscy czują, że coś jest nie tak, latem nie da się żyć, a zimą nie ma śniegu, ten nagle wyskakuje z jakimiś karami za LGBT.
Tymczasem badacze klimatu, którym mimo wszystko wierzymy nieco bardziej niż Tauowi, wyjaśniają: ekstremalne pożary w Australii to efekt tzw. Dipolu Oceanu Indyjskiego, powstałego w wyniku podwyższenia temperatury; w sobotę w Sydney termometry wskazywały ponad 45 stopni Celsjusza. A co jest przyczyną globalnego ocieplenia, nie musimy chyba mówić, chociaż oczywiście kielecki raper ma na ten temat swoje teorie. Wiemy za to, że na ten moment efektem kary za aborcję i LGBT jest śmierć blisko 30 osób i milionów zwierząt, które zginęły w płomieniach.
Wesołego święta Trzech Króli życzymy.