Czy twórcy spodziewali się tej burzy? W grach jak w życiu - jeden niewinny całus może spowodować nieziemską inbę.
Pierwsze recenzje medialne najnowszej produkcji Naughty Dog dawały jasny sygnał: mamy do czynienia z kolejnym arcydziełem studia. Średnia ocen na portalu Metacritic wynosi obecnie 95/100 przy 97 recenzjach, a w zestawieniu dominują głównie dychy, krzyczące o potencjalnej grze generacji. Najniższą oceną jest obecnie 6,5 od portalu Cultured Vultures. Wydawało się, że jest idealnie... a jednak od piątkowej premiery The Last of Us Part II zalewa fala negatywnych recenzji ze strony graczy.
I nie mówimy tu tylko o drobnych pomrukach niezadowolenia – user score jest pełne zer i jedynek. Obecnie liczba recenzji dochodzi do 50 tysięcy, a średnia ocen wynosi zaledwie 39/100. Jak widać, mamy tutaj delikatny dysonans pomiędzy opiniami prasy a graczy, co zapoczątkowało teorie o bezpiecznych dla przedstawicieli mediów recenzjach i pisaniu ich tak, by nie podpaść wydawcy. Ciężko jednak uwierzyć, by każdy z prawie stu recenzentów bał się wyrazić własne zdanie, prawda?
Tutaj dochodzimy do sedna problemu, który tak niesamowicie wkurzył dużą część z opiniujących na Metacriticu – wątku LGBT. W krótkich recenzjach graczy na portalu widnieje co prawda kilka zarzutów dotyczących fabuły, nowych postaci czy powtarzalności rozgrywki, jednak duża część ocen została wystawiona bez żadnego komentarza lub z pretensjami o promowanie homoseksualizmu. Ludziom nie podobało się, że na ekranie ich ulubionej gry całują się dwie dorosłe kobiety. Efekt? Deklaracje o niekupowaniu kolejnych gier Naughty Dog. Wszystkiemu akompaniuje płonący reddit i inne fora.
To my tu tylko zostawimy okolicznościowy soundtrack do tematu:
