Moda na kosmitów powraca. Można się śmiać, ale nieoczekiwany wzrost zainteresowania ufoludkami ma swoje konkretne wyjaśnienie.
Najpierw amerykańscy wojskowi zestrzelili chiński balon, który przez kilka dni latał nad terytorium USA. Chińczycy przekonywali, że to zabłąkany balon meteorologiczny, Amerykanie – że przenosił urządzenia szpiegowskie. O tej sprawie zrobiło się głośno na całym świecie, a konsekwencje były natychmiastowe; sekretarz stanu USA Anthony Blinken odwołał zaplanowaną dużo wcześniej wizytę w Chinach. Ale kiedy media zastanawiały się, czy to wydarzenie stanie się czynnikiem, definiującym nową Zimną Wojnę, wojsko dalej miało pełne ręce roboty. W piątek myśliwiec USA zestrzelił niezidentyfikowany obiekt, lecący 12 000 metrów nad wodami przybrzeżnymi Alaski. Z kolei w niedzielę nad leżącym na granicy USA i Kanady jeziorem Huron myśliwiec F-16 zestrzelił podobnie tajemniczy obiekt, przypominający latający wielokąt.
Niczego nie wykluczam. Pozwolę ustalić to służbom wywiadowczym – ta wypowiedź szefa Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej, generała Glena VanHercka, którego zapytano o pozaziemskie pochodzenie zestrzelonych obiektów, wywołała ogromne poruszenie w sieci. Sympatycy teorii spiskowych, szczególnie tych z udziałem obcych cywilizacji, dostali prezent jak na tacy. Oni faktycznie istnieją! Przecież nawet wysoko postawieni wojskowi sugerują, że coś może być na rzeczy. Dodatkowo Pentagon zwiększył nacisk na badanie niezidentyfikowanych obiektów latających, powołując do tego Biuro Dyrektora Wywiadu Narodowego. I choć na 366 zgłoszeń, jakie wpłynęły od obywateli amerykańskich od początku 2021 roku, większość spraw rozwiązano (z reguły ludzie brali za UFO ptaki, małe samoloty czy nawet... foliowe torby), to 171 obiektów dalej pozostało niezidentyfikowanych.
A to woda na młyn dla mediów społecznościowych. Oraz polityków opozycji, wywierających wpływ na obóz władzy, by ci nie ukrywali przed Amerykanami przerażającej prawdy. Amerykanie zasługują na więcej odpowiedzi niż te, które teraz mamy – grzmi na Twitterze republikański kongresmen Jack Bergman.
Na UFO korzystają wojskowi, mogący ubiegać o większy budżet dla śledztw niewyjaśnionych obiektów latających. Korzystają politycy, platformy social mediowe (ona chyba najbardziej, patrząc na to, jak aktualnie rozlewa się po nich ufomania) oraz kultura popularna. Nie spodziewajcie się nagłego wysypu wysokobudżetowych produkcji pokroju Wojny światów, bo dzisiaj trendy są inne. Sukces viralowej serii The Backrooms, której twórca, 17-letni Kane Parsons, podpisał kontrakt z wytwórnią A24, pokazuje, że w modzie wciąż są zjawiska found footage. No i teraz wyobraźcie sobie te setki filmików, które pozornie przypadkowo udokumentowały kosmitę w czyimś ogródku... W sumie nie wyobrażajcie sobie – to się za moment będzie działo.
Tylko dlaczego Amerykanie – a za nimi także mieszkańcy innych krajów – znów zaczęli poważnie zastanawiać się nad istnieniem UFO? Znów odpowiedzi można poszukać w kulturze popularnej. A tam wszelkiej maści kosmici czy potwory miały używane wtedy, gdy nad światem wisiało widmo globalnego niepokoju. Ekspresjonistyczne horrory i pierwsze filmy o potworach (Frankenstein, Dracula, Mumia) nieświadomie zwiastowały II wojnę światową; lęk towarzyszył ludzkości luż na wiele lat przed jej wybuchem. Z kolei okres zimnowojenny to wysyp tanich horrorów i science-fiction w rodzaju Ataku zabójczych ryjówek czy Inwazji porywaczy ciał. To co się dziwić, że przeorany najpierw pandemią, a potem wojną świat zaczyna na poważnie lękać się kosmitów? Nasze nerwy były w ostatnich latach wystawiane na zbyt wiele prób, dlatego zaczynamy wierzyć w zbyt wiele rzeczy.
Aha, w piątek nad Termas de Almiròn w Urugwaju pojawiły się dziwne, migotające światła, a chińskie media ogłosily w niedzielę, że władze morskie w prowincji Shandong we wschodnich Chinach ogłosiły obecność niezidentyfikowaneo obiektu latającego na wodach w pobliżu nadmorskiego miasta Rizhao. Tej siły już nie powstrzymacie.
Komentarze 0