Wspinaczka medalowa? Polki dominują w nowej konkurencji olimpijskiej

Zobacz również:Święto sportu i... szereg kontrowersji. Wszystkie grzechy Igrzysk Olimpijskich w Tokio
Sport Climbing - Olympics: Day 14
Fot. Maja Hitij/Getty Images

Wspinaczka sportowa jest dyscypliną olimpijską od igrzysk w Tokio, jednak dopiero w Paryżu zostanie rozdzielona – wielobój zastąpiony będzie podziałem na wspinaczkę szybkościową (speed) i dwubój (bouldering plus prowadzenie). Dla Polski jest to znakomita informacja, bo to właśnie w speedzie upatrujemy wszystkich swoich szans medalowych. A reprezentantki Polski pokazują, że nie są to nadzieje bezpodstawne.

Na igrzyskach w Tokio mieliśmy jedną reprezentantkę – Aleksandra Mirosław pokazała się ze znakomitej strony w swojej ulubionej konkurencji, bijąc rekord świata w speedzie. W wieloboju zajęła jednak czwarte miejsce, ponieważ zarówno bouldering, jak i prowadzenie, nie są jej mocną stroną.

Rozdział tych dyscyplin to zresztą coś, o co świat wspinaczki walczył od początku. O ile specjaliści od dwóch technicznych konkurencji mogą jako tako nauczyć się wspinać szybko (szczególnie że o medale w wieloboju – poza przypadkiem Mirosław – walczą głównie z innymi, którzy się w speedzie nie specjalizują), o tyle w drugą stronę tak to nie działa i specjaliści od szybkiego wspinania byli raczej na przegranej pozycji. Często padało porównanie do sytuacji, w której najlepsi biegający sprinterzy świata nie mieliby swojej rywalizacji na 100 metrów, a jedynie wielobój. Co gdyby Usain Bolt był zmuszony rywalizować w dziesięcioboju? Medali raczej by nie wygrywał.

Naszym Boltem – zachowując wszelkie proporcje – jest właśnie Ola Mirosław. Dwukrotna mistrzyni świata, mistrzyni Europy, wielokrotna rekordzistka świata, która rekord potrafiła pobić w najważniejszym momencie, czyli na igrzyskach olimpijskich. Zresztą ledwo rozpoczął się następny sezon, a nasza reprezentantka już zdążyła go wyśrubować. Wynosi on aktualnie 6,64 sekundy, podczas gdy znaczna większość jej rywalek nie zeszła w karierze poniżej siedmiu. Wygrała też dwa Puchary Świata.

Trudno w takiej sytuacji nie myśleć o olimpijskich medalach, jednak jest co najmniej kilka czynników, które muszą to na razie powstrzymać. Pierwszy, dość oczywisty, to fakt, że do igrzysk zostało jeszcze dwa lata, które w sporcie są wiecznością. Na ten moment nie mielibyśmy oczywiście wątpliwości, że Mirosław tam się znajdzie, ale nigdy nic nie wiadomo.

Drugi problem to loteryjność wspinaczki szybkościowej – rywalizacja odbywa się w parach systemem pucharowym i poza kwalifikacjami nie ma miejsca na poprawę błędu. Jeden fałszywy ruch – złe postawienie stopy, położenie ręki czy cokolwiek innego – i odpada się z rywalizacji na dobre. A takie błędy zdarzają się regularnie, nawet największym, również naszej reprezentantce. Na ostatnim Pucharze Świata Mirosław popełniła taki błąd w półfinale, ale uratowało ją to, że jej rywalka (o której za chwilę) też go popełniła. Na mistrzostwach świata 2021 z kolei nie miała tyle szczęścia – w półfinale odpadła od ścianki i ostatecznie skończyła z brązowym medalem.

Dlaczego więc już teraz upatrujemy szansy na polskie medale w Paryżu? Bo Mirosław nie jest sama. Wspomniany półfinał na mistrzostwach świata, który odebrał jej szansę na złoto, to starcie… z Natalią Kałucką, która sama później zdobyła złoto. Półfinał w ostatnim Pucharze Świata to także starcie z Kałucką, która zdobyła potem brąz. A kto zajął drugie miejsce? Kałucka, z tym że Aleksandra.

Polki zajęły całe podium i nie jest to żaden przypadek, bo siostry Kałuckie od lat są naszymi ogromnymi talentami w tej dyscyplinie. Obie mają na koncie złoto mistrzostw świata juniorek, Natalia ma już także seniorski triumf, zresztą po tym, jak – poza Mirosław w półfinale – w 1/8 finału pokonała siostrę.

Na szczycie światowej wspinaczki mamy więc doświadczoną Mirosław i młode (rocznik 2001) bliźniaczki, których potencjał jest nam na razie nieznany, ale dość swobodnie możemy stwierdzić, że „sky is the limit”. W szerokiej czołówce są także szósta w Salt Lake City Patrycja Chudziak i Anna Brożek, była wicemistrzyni świata. Wszystkie pięć pań regularnie pojawia się w finałach (najlepsza szesnastka) wszystkich ważnych wspinaczkowych imprez, więc w kontekście Paryża, mimo nieprzewidywalności konkurencji, mamy bardzo dużo losów na loterii, w tym trzy, które są nieco mocniejsze od innych.

Niestety jest jeden problem – na igrzyskach może wziąć udział zaledwie dwie zawodniczki z jednego kraju. To przepis obowiązujący także w wielu innych dyscyplinach i często pomagający naszym pojedynczym faworytom. Tym razem zadziała na naszą niekorzyść – już teraz wiemy, że co najmniej jednej zawodniczki spośród naszej eksportowej trójki nie zobaczymy we Francji. Możemy tylko mieć nadzieję, że pojadą najlepsze i nie będą popełniać błędów.

Ważne też będzie to, jak na wprowadzenie speedu jako oddzielnej konkurencji olimpijskiej zareaguje reszta świata. Często jest tak, że poziom danej dyscypliny i konkurencji znacząco się wtedy zwiększa, bo wiele krajów z ogromnymi nakładami finansowymi na sport przesuwa pieniądze w tamtym kierunku. Tak było chociażby z boksem i zapasami kobiet, gdzie reprezentantki Polski seryjnie zdobywały medale najważniejszych imprez, tymczasem od wprowadzenia obu dyscyplin na igrzyska (zapasy w 2004, boks w 2012) mamy tych medali dwa – oba w zapasach.

Wydaje się jednak, że we wspinaczce mamy na to odpowiedź - Mirosław wygląda na razie na taką zawodniczkę, którą – zakładając, że w miarę utrzyma poziom – trudno będzie dogonić „od zera” w dwa lata. A jeśli nagle zaczną się pojawiać młode talenty z innych krajów, to co tu dużo mówić – my też takie mamy i to dwa, o tym samym nazwisku.

Jedyne czego możemy żałować to tego, że sytuacja nie wygląda tak dobrze w męskiej odmianie tej konkurencji. Swego czasu Marcin Dzieński był mistrzem świata i na pewno żałuje, że wtedy nie była to konkurencja olimpijska. Teraz nie idzie mu tak dobrze, ale nadal widujemy go w fazach finałowych najważniejszych imprez. A skoro martwimy się, że ze względu na loteryjność konkurencji nasze faworytki mogą mieć problem, może tu ten los na loterii z drugiego szeregu zadziała w drugą stronę?

Do Paryża daleko (i paradoksalnie blisko, bo dwa lata, podczas gdy Tokio było tak niedawno), jednak dobrze jest startować w nowy okres olimpijski z takiej pozycji, jak polski kobiecy speed wspinaczkowy. I o ile loteryjność konkurencji na pewno do igrzysk będziemy jeszcze wielokrotnie podkreślać, o tyle jeśli będziemy się zastanawiać, jaka dyscyplina może wejść jako nowa na listę polskich medali olimpijskich, to faworyta już znacie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.