Wybieramy 50 naszych ulubionych tekstów z historii polskiego rapu. Miejsca 30-21

30-21-750-500.jpg
fot. Kacper Dudziak

No i jesteśmy na półmetku naszego zestawienia. Oto kolejna dycha nadwiślańskich lyricsów do szanowania.

Jak wypadają na papierze teksty polskich raperów, oderwane od podkładu i flow? Od pewnego czasu sprawdzają to nasi redaktorzy – Marek Fall, Krzysiek Nowak i Kuba Skalski.

Zachęcamy do przeczytania o tych wersach, które znalazły się w trzeciej dziesiątce rankingu. Niebawem będziemy mieli dla was czołową dwudziestkę!

1
30. Łona – Ą Ę

Mało jest w rapie tekstów rozbierających na czynniki pierwsze nasz język i wyłapujących jego mankamenty. Kto inny miałby popełnić więc jeden z najciekawszych w tej kategorii, jeżeli nie jeden z najlepszych tekściarzy w Polsce? Łona w krótkim, ale znakomicie zbudowanym tekście numeru Ą Ę bierze się za bary z internetową nowomową, która już dziesięć lat temu przez swoją prostotę i szybkość wprowadziła w komunikację tekstową dużo odrzucającego niechlujstwa, związanego zwłaszcza z uporczywym olewaniem polskich znaków. Bardzo dobrą metodą na uświadomienie sobie tego, jak źle w oczach niektórych wygląda wirtualna niedbałość językowa jest przeczytanie całości tekstu na głos bez przerwy, doświadczając połamanego języka, o którym szczecinanin wspomina w lyricsach. Powtarzamy więc apel – używajcie prawego altu, od pisania polskich znaków jeszcze nikt nie umarł! Kuba Skalski

2
29. Leh – Dorosłość

Prawdziwy hymn wieku późnego dojrzewania autorstwa Młodego Leha. Gdynianin zawarł w Dorosłości praktycznie całą esencję swojej twórczości, pełnej muzyki i melanżu, w której nie zważa się na dochodzące zewsząd głosy o tym, że w pewnym wieku czas zająć się poważnymi sprawami, studiami i pracą. Refren o ludziach czekających aż dorosłość dogoni metrykę gospodarza jest definicją leniwego buntu przeciwko ogólnoświatowemu wyścigowi szczurów, w której raper dość wprost mówi o tym, że ma kompletnie wyj*bane i od czasów młodości żyje po swojemu. Po latach w całości najmocniej uderzają jednak niestety wersy Mój pogrzeb - mówią, że będzie szybciej niż mój krążek/I zanim umiejscowię go w kalendarzu, prędzej w niego kopnę, w obliczu tragicznej śmierci reprezentanta Alkopoligamii wybrzmiewające z podwójną siłą. Kuba Skalski

3
28. Ten Typ Mes – Otwarcie

Ja jestem raperem, więc obowiązki mam rapera, rapował Eldo w kawałku Hip-Hop vs Peja, parafrazując słowa Romana Dmowskiego. Rok po nim – po Eldoce, a nie Dmowskim – te obowiązki zdefiniował Ten Typ Mes. Skur*ysyny, Otwarcie jest właśnie tym, co nazywamy wejściem z buta. Piotrek nie tylko napisał tutaj jednak krwią własne credo artystyczne, ale nade wszystko – dostarczył na beacie BobAira najodważniejszą i najbardziej bezpardonową autobiografię, jaka dotychczas powstała u nas w obrębie gatunku. To o piłkarzach zwykło się mawiać, że dali z wątroby, gdy zaprezentują coś, wymagającego ponadludzkiego wysiłku. Takiego aktu na płaszczyźnie tekściarskiej dokonał Mes w klasyku z Kandydatów na szaleńców. Marek Fall

4
27. Bonus RPK – Szarość zwykłego dnia

W pierwszej części naszego przewodnika po polskiej ulicy wspomnieliśmy, że Bonus jako jeden z niewielu starszych reprezentantów bloków doskonale odnajduje się w każdej nowej konwencji. Nie oznacza to jednak, że kilkuletnie numery szefa Ciemnej Strefy nie mają w sobie wartości – zwłaszcza w warstwie tekstowej. Szarość zwykłego dnia jest doskonale napisanym dniem z pamiętnika rapera przemieszczającego się wśród brudu warszawskich ulic. Wszystkie codzienne wyzwania warszawiaka związane z rosnącą karierą przeplatają się tu z rodzajowymi scenkami, które zna każdy, kto choć raz zapuścił się na tereny osiedli. Wszystko to skąpane w tytułowej szarości zwykłego dnia, przebijającej z tekstu osadzonego w jesiennej, dobijającej szarudze w wielkim mieście. Świetny tekst, noszący znamiona reportażu, z drugiej strony będący bardzo dobrą analizą socjologiczną mieszkańców poszczególnych dzielnic Warszawy. Kuba Skalski

5
26. Taco Hemingway – Deszcz na betonie

Najbardziej niedoceniony tytuł w dyskografii Taco Hemingwaya, Marmur stanowi w zasadzie wariację na temat niepokojącego filmu Barton Fink braci Coen. Filip zamyka jednak ten concept album kawałkiem, który może przywoływać wspomnienie piosenki Bursztynek Fasolek. Bursztynek, bursztynek znalazłam go na plaży/Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń/Bursztynek, bursztynek położę i na dłoni/Gdy spojrzysz przez niego mój uśmiech cię dogoni… Rozumiecie, co mamy na myśli? Deszcz na betonie to romantyczne kino drogi w reżyserii Taco i jeżeli komuś udało się kiedykolwiek uchwycić u nas w wersach metafizykę zmierzchu lata, to właśnie jemu. I to w closerze Marmuru tak naprawdę nostalgia dobija się do drzwi, a nie w tym numerze, który ujrzał światło dzienne rok później. Marek Fall

6
25. Fisz – Sznurowadła

Fisz w swoich bardziej rapowych czasach potrafił ująć fanów połączeniem prostoty tekstów z niezwykle poetycką umiejętnością składania ich tak, by brzmiały w sercu niczym Różewicz z Miłoszem. Sznurowadła są tego najlepszym przykładem. Analiza pojedynczych wersów może przynieść jedynie wzruszenie ramion, bo takich linijek były już setki. Jako całość – to niepodważalnie ciekawy demontaż uczuć człowieka zniszczonego rozstaniem z drugą połówką i zdradą, która to spowodowała. Tęsknota, smutek i obojętność na przyszłość bez drugiej osoby zostały przelane na papier w bezpośredni i pozwalający szybkie utożsamienie się sposób. Wszystko to spięte tytułowym niezawiązanymi sznurowadłami, symbolizującymi rozsypkę i niemożność radzenia sobie z najprostszymi czynnościami bez pomocy dotychczasowego towarzysza/towarzyszki życia. Jeżeli mamy mówić o dosłownym przelewaniu emocji na papier, tutaj mamy jeden z najlepszych przykładów w historii. Kuba Skalski

7
24. O.S.T.R. – Spalić gniew

Nawet w czasach największej wielkości – Adam Ostrowski nie był wybitnym tekściarzem, dysponując w zamian mnóstwem innych przymiotów. Do pisania miewał podejście niezobowiązujące (książka Brzydki, zły i szczery rzuca na to pewne światło) i cechowała go freestyle'owa dezynwoltura, którą udało mi się jednak okiełznać na potrzeby albumu konceptualnego Tylko dla dorosłych. – Słucha się tego jak soundtracku do zaginionego kryminału z silnie krajowym rysem, klimatycznym, ale i przerażającym: trochę porucznik Borewicz, trochę pościg za Leszkiem Pękalskim – pisał o tym materiale Jacek Sobczyński w Podsumowaniu dekady: TOP 100 polskich płyt 2010-2019. Spalić gniew jest precyzyjną, społeczną introdukcją do – zakrojonej na szeroką skalę – sensacyjnej historii Nikodema R. wykreowanej w 2010 roku przez Ostrego. I to jest właśnie O.S.T.R. in his prime. Marek Fall

8
23. Borixon – Co ty kurwa chcesz od ziomka

Tekst co do którego część kapituły miała spore wątpliwości, argumentując, że Borixon swoimi umiejętnościami faktycznie przewyższa wielu raperów, ale tekstowo wciąż zdarza mu się rzucić tylko średnimi wersami. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z biograficznym hymnem wygrywania życia, które rozpoczęło się mniej więcej po wydaniu płyty NewBadLife. Borygo w lyricsach zrywa na naszych oczach w sposób ostateczny z melanżowym trybem życia, pełnym obnoszenia się swoim bogactwem, zwracając uwagę na potrzebę bliskości z rodziną i samorozwoju, do tej pory uniemożliwianego przez wieczną imprezę. Raper snuje plany na niedaleką przyszłość związane ze swoimi najbliższymi kumplami i rodziną, a z pojedynczych barsów aż kipi charyzma i pewność, że obrana droga jest jedyną słuszną. Jak można stwierdzić z perspektywy czasu – dokładnie tak było, a Co ty kurwa chcesz od ziomka powinno być jednym z największych motywacyjnych hymnów w polskim rapie. Po zapoznaniu się z tekstem aż chce się działać i robić ruchy. Kuba Skalski

9
22. Ten Typ Mes i Lepsze Żbiki – Patrzę w rachunek

W tym przypadku mowa raczej o hidden treasure świeżo upieczonego literata niż o jego emblematycznym dokonaniu z kategorii critically acclaimed bądź fan favorite. Niespecjalnie głośny numer z płyty Ten Typ Mes i Lepsze Żbiki to jednak w rzeczywistości szaleńcza galopada tekściarska, która pod względem tempa przypomina dynamicznie zmontowany teledysk. Ale nie ma tu mowy o fajerwerkach dla samych fajerwerków – Mes układa narrację o bolesnym zderzeniu oczekiwań z rzeczywistością, konsumpcyjnej spirali, marzeniach na kredyt i pędzie życia, który może zmieść z planszy nawet najlepszego żbika. Zostawia sobie przy tym dużo luzu i niby nie uderza w wysokie tony, ale jednak dotyka spraw ostatecznych w sposób i figlarny, i brutalny. Chuck Palahniuk mógłby pisać takie zwrotki, gdyby miał pokój z widokiem na Wyględów. Marek Fall

10
21. PRO8L3M – TEB 200-1

Prywatnie – chyba mój ulubiony storytelling w rapie. Obiektywnie – wciąż jeden z najlepszych. Opowieść o drobnym dillerze, który gubiąc schowany gorliwie towar musi dokonać retrospekcji z melanżowego wieczoru to kopalnia doskonałych one-linerów i sytuacji, których każda melanżująca osoba doświadczyła chociaż raz w życiu. Całość idealnie oddaje istotę i vibe wieczornego przemierzania klubów i barów, kończącego się przeróżnymi scenkami rodzajowymi, nieprzewidzianymi wydarzeniami, zmianami planów i rotacjami w grupie towarzyskiej. Tak samo pięknie wizualizują się tu wszystkie kłopoty wynikające z beztroski dnia poprzedniego, zakończonego bolesnym kacem, niezależnie od tego, czy mówimy o zgubionych portfelach i komórkach, czy też o olaniu umówionego nazajutrz spotkania. Kto nie zetknął się chociaż z jedną ze wspomnianych w tekście sytuacji, niech pierwszy rzuci kamieniem. Ja osobiście? O człowieku, pewnie. Kuba Skalski

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.