6 płyt, które nigdy nie zostały wydane, a mogły zmienić polski rap

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
tedeostr.jpg

Polska rapgra zna kilka przykładów materiałów, które ostatecznie nie ujrzały światła dziennego, a miały potencjał na bycie kamieniami milowymi gatunku.

Łatwiej mówić, trudniej zrobić. To porzekadło pasuje jak ulał do tych projektów. Każdy z nich mógł zapisać się złotymi zgłoskami w historii naszego rapu, ale koniec końców żaden – z przeróżnych powodów – nie doczekał się realizacji.

Jeśli o nich słyszeliście, to wiecie, że wszystkie mogły zostać gamechangerami.

1
Tede i O.S.T.R. – „TEOS”

Pierwsze ruchy dotyczące TEOS miały miejsce w 2001 roku, a więc wtedy, gdy zarówno Tede, jak i Ostry, byli dopiero w przededniu swoich pierwszych solówek lub chwilę po nich. Brzmi jak science fiction? Być może, ale jak zapewniano kilka lat temu w jednym z wywiadów, powstały cztery kawałki specjalnie skrojone pod ten projekt. Co ciekawe, jeden z nich miał być w całości poświęcony... butom. Już słyszymy te ówczesne wyrazy oburzenia, że tematyka tak mało prawilna i tak bardzo konsumpcyjna.

2
Ciech i Małolat – „Żądło”

Warszawski Ursynów, ta rzecz tu się działa. Płomień już rozświetlał polską scenę rapową, a Pezet, jeden z jego współtwórców, już miał na koncie Muzykę Klasyczną nagraną z Noonem. Mało brakowało, żeby kolejną supersztuką w dorobku stołecznej dzielni została wspólna płyta Żądła, w skład którego wchodzili Ciech i Małolat. Ostatecznie projekt zboczył z drogi, ale obaj ówcześni newcomerzy nie powinni jednak narzekać na swój rapowy los – pierwszy wjechał taranem z Ajronem, nagrywając W pogoni za lepszej jakości życiem, jedną z najciekawszych ulicznych płyt ever, a drugi dołożył cegłę do mixtape'u wymykającego się szablonom Szybkiego Szmalu. Gwoli ścisłości: w odmętach sieci można znaleźć parę tracków z demówki, więc diggujcie.

3
Jimson i Ejnstejn – ???

Gdy pisaliśmy o legendach polskiego podziemia rapowego, zwracaliśmy uwagę na fakt, że Jims umiał odnaleźć się w dosłownie każdym klimacie – bez uszczerbku na swoim artystycznym zdrowiu. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że krążek z Ejnstejnem byłby nawet dla króla podziemia wielkim testem umiejętności. Pomysł na materiał po Gorączce w Parku Igieł, który miał nawiązywać do lat 80., Pink Floydów i U2, sam w sobie brzmiał ambitnie, a single Zdziczeć czy Gdzie ulice nie mają imion tylko to potwierdzały, zbierając niejednoznaczne oceny. Miesiące mijały, tytuł i data premiery nadal zamykały się w krótkim TBA, aż w końcu stało się jasne, że z wydawki nici. Szkoda.

4
BBQ (Bonson/Bedoes, Białas i Quebonafide) – ???

Telenowela. Tak można najkrócej określić dzieje tego projektu, który stał się miejską legendą. Jej początek datuje się na rok 2014, gdy Bonson, Białas i Quebonafide zaczęli kminić nad powołaniem do życia doraźnej supergrupy. Na początku 2015 ten pierwszy powiedział w wywiadzie, że nastąpiła chwilowa przerwa, ale chęci nadal są. Takie ni to deklaracje, ni to prowokacje pojawiały się potem kilka razy, a jedynym namacalnym dowodem istnienia porozumienia pozostaje wspólny kawałek trójcy na płycie producenckiej Returnersów. Swoją drogą – w 2018 u Białasa pojawiło się Instastory, które sugerowało, że Bons został zastąpiony przez Bediego. Nic jednak nie wskazywało na to, by roszada miała oznaczać rychłą materializację planów.

5
TEHNIKOLOR (Bisz, LaikIke1 i elhuana) – ???

Milczmen Screamdustry LaikIke1'a i Młodzika był – obok albumu Brudnych Serc – najbardziej wyczekiwanym projektem rodzimego undergroundu z tych, w których premierę można było powątpiewać. Aż tu nagle w 2012 roku faktycznie się ukazał, stając się soczystym plaskaczem na odmułę dla tych, którzy tracą wiarę w swoich idoli. Żeby nie było jednak tak pięknie, wydawnictwo TEHNIKOLORU jest sztandarowym przykładem zbyt szybkiej, opartej jedynie na wprawkach zapowiedzi czegoś dużego. Ciężko się z tym pogodzić, bo Laik i Bisz mieli w latach 2012-2013 peak swojej lirycznej formy, elhuana siekał same klimatyczne sztosy, a płytę zapowiadano jako podróż w obszary, jakie poznajesz po shivie czy meksykańskich grzybach. Byłby klasyk przez duże K, a może nawet ostatni z legendarnych materiałów właściwego podziemia.

6
Pezet i Ajron – ???

Na koniec zostawiliśmy sobie album, który na zawsze pozostanie mokrym snem wszystkich fanów dokonań Pawła z Ursynowa i Noona. Duet z Ajronem był jak najbardziej realny, ale plany wydawnicze spełzły na niczym przez splot niekorzystnych wydarzeń. Producent podsumował je w rozmowie z wyżej podpisanym kilka lat temu: Zasadniczo chodziło o to, że byłem już wyczerpany pracą nad „W pogoni za lepszej jakości życiem”. Strasznie zawiodło mnie to, że promocja wyjebała się w przeddzień wyjścia albumu. Tak w ogóle to nie przypominam sobie płyt, które by mnie w jakiś sposób zachęcały do tego, żeby coś nagrać. Nic ciekawego wtedy nie wychodziło, dlatego przestałem słuchać rapu. Równolegle nagrywaliśmy jakieś kawałki z Pezetem, zrobiliśmy ich sześć. Czułem potrzebę wyjechania i zajęcia się czymś zupełnie innym. Wspominam ten okres jako totalna czarna dziurę. To nie był dla mnie dobry czas.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze przede wszystkim o muzyce - tej lokalnej i zagranicznej.