Co takiego sprawia, że Tekashi – nawet po gigantycznych przypałach – nie schodzi z języków? To uosobienie tego, co najbardziej elektryzujące, negatywne i kontrowersyjne.
Niejednokrotnie już w redakcji mówiliśmy: dobra, już więcej nie piszemy o Tekashim. Nigdy nie wychodziło. Ale nie bez powodu, bo ta groteskowa, przypałowa postać uosabia to, co najgorsze w dzisiejszej kulturze popularnej.
6ix9ine, tell ’em
W 2007 roku wyszedł album Souljaboytellem.com i od razu podzielił słuchaczy. Jedni krzyczeli, że to nie jest hip-hop i w ogóle to czego te dzieciaki słuchają. Drudzy... słuchali. A jeszcze inni obserwowali to novum, bo kogoś takiego jak Soulja Boy nie było nigdy przedtem.
To człowiek, który przetarł szlak dla ludzi pokroju Tekashiego. Soulja jako pierwszy pokazał, że w XXI wieku przy pomocy social mediów można poradzić sobie na scenie bez pomocy wielkich wytwórni muzycznych. Umiejętne wykorzystywanie serwisów społecznościowych, wrzucanie niedokończonych piosenek – to wszystko zostało w rapie ery post-Soulja Boy. Chałupnicze podejście do muzyki to jedno, ale najważniejszą w przypadku porównania do tęczowego rapera kwestią jest kreacja wizerunku. Tekashi robi to świetnie – co niekoniecznie oznacza, że jest to świetne.
Kozak w necie, p**da w świecie
Jaki był Tekashi przed wybuchem popularności? Kiedy pracował za ladą w jednym z nowojorskich grill barów, Stay Fresh Grill Deli, nikt nie mówił do niego per 69. Miał ksywkę Danny. Jego ówczesny przyjaciel Andrew tak mówił o jego warunkach mieszkalnych: dom jego matki… mieszkali tam on, jego brat, dziewczyna jego brata, jego dziewczyna i dziecko. Danny był żywiołowy, a najbardziej odpalał się w internecie. Prowadził drugie życie w social mediach. Swoje ofiary znajdował na Instagramie, wrzucając tam najgorsze wyzwiska i wyzywając ludzi na solówy.
A co działo się, gdy rzeczywiście dochodziło do spotkania? Danny mamił swoje ofiary nadmierną grzecznością – po instagramowych walkach witał ich z otwartymi ramionami i szerokim uśmiechem. Nikt nie wiedział, jak się zachować. No bo jak to – przychodzisz się napie***lać, a twoje nemesis to uśmiechnięty chłopaczyna niewielkich rozmiarów, który cieszy się na twój widok jak pies po długiej nieobecności właściciela. Crazy.
Tekashi, podobnie jak Danny, lubi mącić w głowach. W jednym momencie kaja się i posypuje głowę popiołem za popełnione błędy, by chwilę później najeżdżać na hejterów i wymachiwać kałasznikowem w teledyskach. No i tradycyjnie porównuje się do 2Paca, byle wk**wić.
Tygiel internetowych przywar
W kreacji, jaką niewątpliwie jest Tekashi (możemy spróbować go poznać jedynie z Instagrama i twórczości), kumuluje się mnóstwo zjawisk, które są przez niego wykorzystywane. To globalnie rozpoznawalny, nieanonimowy sieciowi troll. Moment, w którym Danny odpala live’a na swoim instagramowym koncie, przypomina scenę, w której platformówkowy Mario zbiera gwiazdkę nieśmiertelności. 69 kompletnie wyzbywa się wtedy hamulców.
Dziecko Instagrama, pieniacz, troll i hejter. Tekashi stał się tyglem internetowych przywar i ślepego konformizmu. To drugie doskonale obrazuje sytuacja więzienna i post-więzienna, kiedy to wsypawszy w sądzie wielu gangsterów, sam wyszedł na wolność i zachowuje się, jakby jutra miało nie być. Współczesny słuchacz już dawno ma w nosie jego konfidenckie wyskoki i dalej ogląda go w sieci, co zresztą wyjątkowo gryzie się z prawilnymi zasadami rapu. Takie czasy, taki bohater.
Bohater nastawiony na liczby i bicie rekordów, szydząc każdym kolejnym live’em z tych, którym nie udaje się dotrzeć na szczyt Billboardu: te czarnuchy potrzebują Drake’a, by dostać się na jedynkę. Tekashi nie gryzie się w język, bo… zwyczajnie mu się to nie opłaca. Doskonale wie, co robi, gdy po raz n-ty przyrównuje się do 2Paca. Operuje kontrowersją i absurdem, trollując tych trzeźwo myślących i dając pożywkę tym płynącym z prądem.
#6ix9ineIsOverParty?
Dlaczego nigdy hashtag #6ix9ineIsOverParty nie obił się szerokim echem? Dlaczego akurat ten, który triggeruje praktycznie wszystkie możliwe grupy społeczne, nigdy nie doczekał się zderzenia ze zwolennikami cancel culture? Dlaczego sypanie swoich kolegów z gangu, mimo mocnego sprzeciwu hip-hopowej wierchuszki, uszło mu płazem?
Bo to produkt na miarę zakochanych w taniej kontrowersji czasów. Zauważcie, że w dyskusji o Tekashim ani razu nie padają słowa o jego muzyce. Wygląda na to, że to jest w całym tym zwariowanym cyrku najmniej istotne. Kreacja, strategia szoku, hype - to podstawa, a reszta... Reszta chyba niewielu obchodzi. No to chociaż my z dziennikarskiego obowiązku napiszemy, że właśnie wydał pierwszy album po wyjściu z pudła.