Alchemist, czyli jeden z najlepszych producentów w rapie. I człowiek, któremu nie zależy na sławie

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
Earl Sweatshirt And Action Bronson Perform At The Warfield Theater
fot. Tim Mosenfelder/Getty Images

Daniel Alan Maman – jak naprawdę nazywa się ten bitowy alchemik – jest rzadkim przykładem producenta, który choć nieraz flirtował z głównym nurtem, świadomie trzyma się z dala od mainstreamu.

Niejednokrotnie wychodził poza swoją comfort zone, a jednak zawsze nadawał tym wyskokom autorski, niepodrabialny sznyt. Który swoimi produkcjami od dwóch dekad buduje równie solidny, co stylowy most pomiędzy trueschoolem a gangsta rapem i robi to właściwie od niechcenia. Bo…

1
Alchemist to swój chłopak

Zanim jeszcze nastoletni Daniel założył wraz z kumplem duet The Whooliganz, który przykuł uwagę samego B-Reala, noszący wówczas ksywkę Mudfoot przyszły producent prowadził przykładny żywot amerykańskiego, białego dzieciaka z Beverly Hills. O tym, jakim był prymusem, rapował zresztą w jednym z najbardziej pamiętnych tracków ze swojej debiutanckiej solowej płyty 1st Infantry. Zbudowany na kontrastach duet z reprezentującym Queensbridge Big Twinem dał mu możliwość opowiedzenia o swoim wzorcowym prowadzeniu się, co w zestawieniu z hardą relacją z getta, jaką wyłożył na bicie Twin Gambino, podkreślało rozdźwięk, w jakim żyją obywatele USA.

I w jakim też żyje sam Alchemist. Jego współpracownikami byli przez długie lata daleki od ulicznej estetyki kumpel z dzieciństwa Michael Taylor Perretta – lepiej znany jako Evidence i jeden z najważniejszych kronikarzy ciężkiej, blokowiskowej rzeczywistości, nieodżałowany Albert Johnson aka Prodigy. Nieustannie przemierzając strefę niczyją pomiędzy trueschoolową klasyką, a surowym gangsta rapem Daniel Alan Maman wciąż jednak pozostaje sobą. Trzymającym się nieco z boku, skromnym i niesamowicie utalentowanym beatmakerem ze słabością do chwytania za mikrofon. I za tłustego spliffa.

2
Jego bity pachną trawką...

Przednaukowa praktyka łącząca elementy zawarte obecnie w chemii, fizyce, sztuce, semiotyce, psychologii, parapsychologii, metalurgii, medycynie, astrologii, mistycyzmie i religii. Wspólnym celem alchemików było odkrycie metody transmutacji ołowiu w złoto (kamień filozoficzny), lekarstwa na wszelkie choroby (panaceum) oraz eliksiru nieśmiertelności. Alchemię można uważać za bezpośredniego przodka współczesnej chemii – donosi wikipedia w haśle dotyczącym dyscypliny, z której zaczerpnął swoją drugą ksywkę Daniel Alan Maman.

I choć zamiast w kotle czy probówkach miesza w płytach i samplach, to szereg tych założeń realizuje lepiej niż niejeden średniowieczny alchemik. Daleką od bycia porywającą próbkę potrafi zamienić w hitowy loop, z nieszczególnie nawet utalentowanym raperem może nagrać nośny, podwórkowy hymn, a nieśmiertelność już dawno zapewnił mu szereg produkcji, które zrealizował dla takich graczy jak Pharoahe Monch, Royce da 5'9 czy Nas, Cypress Hill, Dilated Peoples i Mobb Deep. Big boy Al jest bowiem rzadkim przykładem beatmakera, do którego osoby zupełnie nie pasuje określenie superproducent, a jednak trochę jego wytworów trafiało na listy Billboradu. I choć najlepiej czuje się pośród przejaranych łowców winylowych skarbów z – bądź co bądź – mocno undergroundowej sceny bitowej, to nie zawsze mógł się pośród nich odnaleźć. Kiedy bowiem był koncertowym DJ'em Eminema albo pracował nad soundtrackiem do GTA V, nie mógł siedzieć całymi dniami w swoim bedroom studio i wynurzać się z niego tylko w celu odwiedzenia pobliskiego sklepu z płytami. No i swojego zaufanego handlarza weedem.

3
...i zapowiadają rychłą awanturę

W bitach Alchemista zawsze – poza mnóstwem wyszperanych pośród starych płyt, porywających sampli, które dla każdego potheada są równie dobrym ratunkiem na gastro fazę jak snickers smażony na głębokim oleju – pełno było agresji i wkurwienia. Podobnie jak charakterystyczne, pozbawione swingu bębny Ajrona, perkusje Daniela Alana Mamana rozpoznawalne są po pierwszych taktach i zazwyczaj nadają tempo szeregom ulicznych żołnierzy przemierzających getta USA. Zupełnie nas nie zdziwiło, że po latach pracy z Dilated Peoples i całą czeredą westcoastowych, rozbujanych trueschoolowców z Defari na czele, Alan the Chemist zbratał się z twardą, uliczną załogą, wywodzącą się z nowojorskiej dzielnicy Queensbridge.

Podobnie jak w klasycznym bicie do Shook Ones Part II autorstwa Havoca, stopy i werble w jego autorskich kompozycjach zazwyczaj budzą niepokój. Przypominają strzały z broni palnej słyszalne po nocach w amerykańskich dzielnicach nędzy. Nie wprawiają głowy w przyjemny hiphopowy dryf, ale każą nią machać, jakby ktoś przystawił nam do niej klamkę. I choć w jego przepastnej dyskografii znajdzie się przynajmniej kilkadziesiąt numerów przeczących tej tezie, to zwykle jedyne, co kołysze numerami sygnowanymi ksywką Daniela Alana Mamana, to chwytliwe sample i transowy, psychodeliczny sznyt, do jakiego ma słabość nie tylko w duecie Gangrene, a który współtworzy z młodszym bratem Madliba, producentem i raperem znanym jako Oh No.

4
Bo ma słabość do MC's o sznycie luja

Nie sposób wymienić wszystkich raperów, którzy mieli okazję nawijać na jego przejaranych próbkach i twardych surowych bębnach. I choć przez dwie dekady swojej producenckiej kariery Alan the Chemist współpracował z tak różnymi Mistrzami Ceremonii, jak Jadakiss, 50 Cent, Fabolous i Lil Wayne, to wielu jego rapowych kolaborantów ma wspólny sznyt. Zazwyczaj wychowali się w ciężkich, osiedlowych realiach, zwykle, jak co większe i silniejsze psy, są pewni siebie, nad awanturę (z której pewnie wyszliby i tak z tarczą) stawiają luz i właściwie zawsze są niesamowicie stylowi i osobni. W ten profil wpisują się Styles P, Roc Marciano, Schoolboy Q, Westside Gunn, Conway, Curren$y, Freddie Gibbs i – również, a może przede wszystkim od lat najbliższy współpracownik Ala – Action Bronson. To, że Daniel Alan Maman od lat jest koncertowym didżejem Mr’a Baklavy, autorem wielu z jego najbardziej hitowych produkcji i nieodzownym bohaterem drugiego planu w kolejnych odcinkach programu kulinarno-krajoznawczego, jest swoją drogą świetnym podsumowaniem jego podejścia i ścieżki kariery, który od lat sukcesywnie zmierza.

5
I w głębokim poważaniu to, czy jest na szczycie list przebojów

Bam Bam jest idealnym przykładem MC, który stoi w wygodnym rozkroku pomiędzy głównym nurtem a podziemiem, ulicznym sznytem i niczym nieskrępowaną, rozbuchaną wyobraźnią, klasyczną proweniencją i autorskim stylem, z jakim do niej podchodzi. Z Alchemistem dobrali się idealnie. Daniel Alan Maman nigdy nie traktował swojego fachu z tabelką excela otwartą na kompie i podręcznikiem prowadzenia kreatywnego biznesu na podorędziu. Z imperium Shade45 rozstał się bez żalu, po sprzedażowych triumfach takich produkcji jak Get It Twisted Mobb Deep czy We Gonna Make It Jadakissa nie skupiał się na tym, jak powtórzyć ich sukces, a na rynku gier nie zagrzał miejsca mimo świetnej roboty, jaką wykonał przy GTA.

Swój model pracy podsumowuje zwykle krótkim zdaniem – jara, szuka płyt i tłucze w bitmaszynę. A to, jakie struktury z niej wychodzą, podpowiada mu często jego przedwcześnie zmarły przyjaciel Prodigy, z którym codziennie… rozmawiają. Od pojedynczych tracków woli wyprodukować komuś całą płytę, nad której finalnym sznytem trzyma wtedy sam. Instrumentalne, bitowe tejpy wypuszcza równie często, jak kolaboracje z różnymi MC’s, a gdy nie jest akurat w trasie, to albo siedzi w studio, albo lata po świecie na skrzydłach Red Bulla współtworząc takie projekty, jak jego kolaboracja z francuskimi i belgijskimi raperami wydana pod tytułem Paris, LA, Bruxelles. Wszystko, na czym widnieje jego ksywka, nosi znak jakości Al – w historii hip-hopu jest jedną z nielicznych marek, która nigdy nie została skalana jakimś chybionym ruchem czy niezbyt trafioną współpracą. Wszystko to jest do szpiku rytmu stylowe, precyzyjne i w swoim filmowym wręcz sznycie niesamowicie wciągające.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz muzyczny, kompendium wiedzy na tematy wszelakie. Poza tym muzyk, słuchacz i pasjonat, który swoimi fascynacjami muzycznymi dzieli się na antenie newonce.radio w audycji „Za daleki odlot”.
Komentarze 0