28 listopada tragicznie zmarł norweski youtuber Apetor, znany m.in. z kąpieli w pokrytych lodem jeziorach. Skąd wziął się jego fenomen i czemu był tak popularny w Polsce?
Skuty lód na jeziorze. Parujący oddech. Mężczyzna przemierzający taflę na łyżwach. Gwałtowny montaż, statyczne ujęcia – wszystko przeplatane kadrami z przedniej kamery ukazującej twarz. To on, główny bohater. Bierze łyk wódki… i wzdycha z zadowoleniem. I tak cały czas. Ale w miarę rozwoju akcji pojawiają się znienacka ekstremalne wyczyny – rozkuwanie lodu piłą albo siekierą. I, nomen omen, mrożąca krew w żyłach kąpiel w lodowatej wodzie. Czasem nurkowanie pod taflą lodu.
Tak w skrócie można określić filmy Tora Eckhoffa, znanego jako Apetor. 28 listopada o jego śmierci poinformował norweski Sandefjords Blad. To dziennik miasta, w którym mieszkał youtuber. Tora znaleziono w pobliżu Tamy Jakobsa w jednym z przerębli. Został wyłowiony przez płetwonurków. Udało się go jeszcze przetransportować helikopterem ratunkowym do szpitala, niestety na próżno. Wieść o tym, dzień później, dotarła do polskich mediów. I choć Eckhoff po tragicznym wypadku nie doczekał się zbyt wielu artykułów analizujących jego sylwetkę, w sieci nie brak wirtualnych epitafiów. Stworzyli je głównie inni youtuberzy, montując najciekawsze fragmenty jego twórczości. Oraz wierni fani piszący komentarze. Bo Apetora śledziły dosłownie miliony – jego nieczynne już konto liczy 1,22 mln subskrypcji, a niektóre filmy cieszyły się popularnością na poziomie niemal 100 mln wyświetleń. Kila lat temu amerykański Vice nazwał nawet słynny film twórcy On Thin Ice 4 mianem najlepszego zimowego wideo wszech czasów. Hołd, poza internetowymi twórcami, złożyli mu także artyści. W Polsce był to Belmondo czy Forxst, publikujący na jego cześć zdjęcia na Instagramie. Skąd wziął się fenomen szalonego Norwega?
Nie patostreamer, a artysta
Esencja życia. Umarł, robiąc to, co kocha. To najczęściej powtarzające się komentarze, które pojawiły się w reakcji na wieść o śmierci Eckhoffa. I choć niektórzy mogliby określić jego twórczość patostreamingiem – w końcu wódka była nieodłącznym elementem filmów Apetora, a część obserwatorów wprost określała twórcę chlejusem – świat Norwega to żadne nurzanie się w alkoholu. Sam youtuber przyznawał zresztą w rozmowach, że wcale nie pija dużo, a wódkę kosztuję tylko łykami. Głównie na potrzeby kręcenia filmów. To, co przede wszystkim wybija się w jego twórczości, to radość i prostota życia. O sobie mówił zwykły gość, a nie twardziel. Ponoć do swoich wyczynów nawet specjalnie się nie przygotowywał. Ot, samotny mężczyzna w norweskim interiorze zaprawia się w boju i robi to w sposób bezpretensjonalny. Zwyczajnie zabawny. Wszak jednym ze znaków rozpoznawczych Apetora było charakterystyczne IP-IP, wykrzykiwane piskliwie jako przerywnik. Dlatego Norweg miejscami swoją rozczulającą postawą przypominał skandynawskiego Jasia Fasolę – zwłaszcza kiedy jeździł swoim volvo razem z ze szmacianym misiem przypiętym pasem do przedniego siedzenia.
Jakby tego było mało, filmy Apetora przykuwają uwagę także pod względem formy. Twórca miał zresztą spore doświadczenie z YouTube’em, bowiem pierwsze filmy publikował już w 2006 roku. Czyli chwilę po powstaniu platformy. Wspominał też, że interesował się wcześniej fotografią. Jego montaż był dynamiczny, a ciągłe zmiany perspektyw przywodziły na myśl awangardowe kino. A osobowość Eckhoffa, który żył samotnie, mogłaby przywodzić na myśl postaci rodem z teledysku Inspector Norse Todda Terje.
Kochany przez Polaków
Nie da się ukryć, że Apetor ogromną rzeszę fanów miał właśnie w Polsce. Z czego to wynikało? Najprostszy trop prowadzi do rodzaju trunków – wszak Norweg często zapijał swoje wyczyny właśnie polską wódką. Do tego zdarzało mu się wypowiadać klasyczne kwestie w naszym języku, jak na zdrowie czy oczywiście kur*a. Norweg pracował w fabryce produkującej farby i z pewnością miał styczność z Polakami, których społeczność obecna jest także w Sandefiord. Warto dodać, że Polacy to w końcu najliczniejsza nacja wśród imigrantów w Norwegii. O tym, że nasi rodacy licznie go oglądają, wspominał niejednokrotnie. Na swoim koncie ma także filmy nagrane w Warszawie, w których nie zabrakło wizerunku Jana Pawła II i pomnika Lecha Kaczyńskiego. Eckhoff, jak mówił w przytoczonym wyżej wywiadzie, wizyty w naszym kraju zawdzięczał bezpośrednim połączeniom lotniczym. A jako fan volvo (posiadał 4 auta tej marki) odwiedził także polski serwis samochodowy na Okęciu. Ten nie tylko reanimował jego auto, ale i zorganizował mu spotkanie z fanami.
Jak na ironię, kilka dni przed śmiercią Apetor opublikował film I am Not Dead, I am 57 Today (pis. oryg.). Wcześniej zmagał się z rakiem okrężnicy, ale szczęśliwie przeszedł operację i korzystał ze stomii. Osierocił nie tylko miliony swoich fanów na całym świecie, ale i 28-letniego syna ze swojego dawnego, długoletniego związku. Ostatnie skål (z norweskiego toast) dla niego – żegnają go polscy widzowie w komentarzach.