Byli piłkarze, którzy podbiją świat trenerów. Kto w ciszy pracuje na przyszły sukces?

Zobacz również:Futbol przyszłości? TikTok wjeżdża do ligi hiszpańskiej
Salzburg v Real Madrid CF - UEFA Youth League Semi-final 2019/20
Fot. Harold Cunningham - UEFA/UEFA via Getty Images

Recepta na sukces menedżerski dla byłych piłkarzy nie istnieje. Jedni latami zbierają doświadczenie, inni zostają wrzuceni na sam szczyt jak Andrea Pirlo w Juventusie i uczą się na żywym organizmie. Nie każdej legendzie z boiska krawat służy, Pep Guardiola i Zinedine Zidane stali się punktami odniesienia tej transformacji, ale dopiero co Chelsea zwolniła ikonę Franka Lamparda, zabraniając mu pożegnania w ośrodku treningowym. Przygotowaliśmy listę początkujących trenerów z dużym potencjałem, którzy w przyszłości mogą wiele znaczyć na międzynarodowej scenie.

Na wszystko w życiu musi przyjść odpowiednia pora? Andrea Pirlo jest ewenementem, bo siedem dni po zatrudnieniu w rezerwach Juventusu, objął pierwszą drużynę mistrzów Italii. Nie zdążył nawet zadebiutować ani dobrze obyć się w nowej roli, a już dostał do zarządzania Cristiano Ronaldo i spółkę. Ma swoją hybrydową wizję futbolu, cały czas poszukuje nowych rozwiązań, ale został wrzucony na bardzo wysokiego konia. Zakładając, że nie obroniłby mistrzostwa zdobywanego nieprzerwanie od dziewięciu lat – w końcu Stara Dama traci 7 punktów do prowadzącego Milanu – dość szybko 41-latek mógłby zostać spalony. A czasem drzwi nie otwierają się po raz drugi, kolejnej szansy w ukochanym klubie może nie być, dlatego niektórzy podchodzą ostrożnie do skoku na najwyższy poziom. Lepiej swoje przeżyć.

Zinedine Zidane i Pep Guardiola zanim naznaczyli futbol swoją erą trenerską, też nabierali ogłady w rezerwach. To świetne rozwiązanie, bo pracuje się we względnej ciszy, a jednak w bezpośrednim kontakcie z najbardziej wymagającą piłką pożerającą kolejne ofiary wymogów sukcesu. O tym jak ważne jest doświadczenie, przekonał się chociażby Thierry Henry. Facet inteligentny, przygotowany, ceniony w środowisku, ale jednak niezdolny do odwrócenia złego okresu w Monaco. Przejął ekipę w fazie schyłkowej i to go przerosło. Teraz odbudowuje się w kanadyjskim Montreal Impact, zanim znów dotknie futbolu z topowych lig Starego Kontynentu. Bo że to nadejdzie, nie mamy większych wątpliwości. Francuz przekonał się, że do wywrotek lepsze będzie MLS, niż od razu Ligue 1.

Poczynania byłych piłkarzy na ławce trenerskiej obserwujemy bez przerwy, bo większość menedżerów miała styczność z boiskiem. Śledzimy na szczycie walkę o sukcesy Diego Simeone, Stevena Gerrarda, Ole Gunnara Solskjaera czy Ronalda Koemana. Przygotowaliśmy jednak zestawienie nazwisk doskonale znanych, ale jeszcze pracujących w cieniu z dala od pierwszych stron gazet. Zewsząd słychać o ich potencjale, więc w świecie menedżerskim za kilka lat powinno być o nich głośno.

1
Ruud van Nistelrooy

Gdy w 2003 roku holenderski napastnik uczył 12-letniego Danny'ego Welbecka wykonywać ruletę, jeszcze pewnie mało kto widział w nim przyszłego menedżera. Van Nistelrooy miał już styczność z drużyną narodową Holandii jako asystent Guusa Hiddinka i Danny'ego Blinda. Widział z bliska największe kompromitacje Oranje m.in. uczestniczył w braku kwalifikacji do Euro 2016. Później stał się etatowym człowiekiem PSV Eindhoven, gdzie pracuje aż po dziś dzień. Zaczynał jako trener napastników w drużynach młodzieżowych, specjalizował się w poprawie wykończenia i nauce młodych snajperów właściwych zachowań, po czym samodzielnie objął drużynę U-19. Przed Holendrem może się otworzyć wiele ścieżek, bo nadal jest kochany w Realu Madryt, do tego zaznaczył się jako jeden z najlepszych napastników Manchesteru United. Zapewne PSV będzie dla niego pierwszym poważnym krokiem w świecie trenerów, już teraz wiemy, że kolejny sezon zacznie jako szkoleniowiec drugoligowych rezerw ekipy z Philips Stadion. „To już siedem lat, odkąd uczestniczę w kursach i stażach, stopniowo rozwijam się w akademii PSV, ale myślę, że jestem gotowy na to wyzwanie” – przyznał 44-latek. Bardzo możliwe, że zostanie także powołany do sztabu Holandii na nadchodzące mistrzostwa Europy. Miałby pomóc Memphisowi Depay'owi i spółce z ofensywnych formacji w przygotowaniu do wielkiego turnieju.

2
Hernán Crespo

Za nim gigantyczny sukces, bo w ostatnich dniach sięgnął po Copa Sudamericana z zespołem Defensa y Justicia, co zaskoczyło absolutnie wszystkich. Klub z przedmieść Buenos Aires w ogóle nie był przewidywany jako kandydat do triumfu, a jednak były napastnik Chelsea, Interu czy Lazio sprawił, że o jego pracy menedżerskiej zaczęło się mówić. To pierwszy sukces trenerski Crespo, jak i pierwszy tytuł samego klubu z dzielnicy Florencio Varela. Teraz będziemy mieli okazję zobaczyć jego drużynę w nowym formacie Klubowych Mistrzostw Świata. „Moje przesłanie jest proste: możesz należeć do małego miejsca, ale być naprawdę wielki. Ścieżką jest edukacja i rozwój graczy. Piłkarze tak naprawdę chcą się uczyć, ale muszą dostać narzędzia. Za to jestem odpowiedzialny ja” – tłumaczył 45-latek. Crespo jest ciekawą postacią, nie wyznaje posiadania piłki, ale zawsze namawia swoich graczy do odważnych ataków, mimo że nie zarządza znanymi nazwiskami. Argentyńczycy w ostatnich dniach mocno żyją jego pierwszym sukcesem w garniturze. „Ten strój? To na cześć mojego staruszka. Codziennie rano wstawałem i patrzyłem, jak idzie do pracy w marynarce i krawacie. Stanowił dla mnie wzór, chciałem być taki jak on... Futbol mi na to nie pozwalał, bo biegałem w krótkich spodenkach. Jako trener ubieram się tak, by uhonorować tatę”. Wcześniej Hernán Jorge pracował w Modenie, Banfield oraz młodzieżowych drużynach Parmy, zapewne kwestią czasu będzie powrót trenera z Floridy na włoskie boiska.

3
Xabi Alonso

To akurat typ zawodnika, o którym z miejsca mogliśmy pomyśleć jako przyszłym menedżerze. Wieczny mózg operacji. Aktualnie zarządza rezerwami Realu Sociedad, czyli drugiej drużyny Europy najchętniej stawiającej na wychowanków. Za sukcesem Basków stoi właśnie oparcie się na Zubiecie, czyli szkółce oraz lokalnych piłkarzach. Trener Imanol Alguacil zna każdy kąt klubowej akademii, bo pracował w niej przez lata, podobną drogą obiera teraz Xabi Alonso, który będzie szykowany na jego następcę w przyszłości. Wśród Hiszpanów to popularny model pracy nad kolejnymi pokoleniami i wychowywaniem sukcesorów. Rozmowa o tym między Xabim a Alguacilem wcale nie byłaby nie w smak, bo obaj są świadomi takich następstw. Kiedy skończy się pewna era, naturalnie przyjdzie czas Alonso, który na razie jeszcze zbiera doświadczenie w trzeciej lidze. Zanim zaczął epizod w San Sebastian, wcześniej zarządzał jeszcze młodzieżowymi grupami Królewskich. On potencjalnie też należy do pomysłów Florentino Pereza na ławkę Realu Madryt w przyszłości, lecz najpierw musiałby wykazać się w innym dużym klubie. Kiedyś była nawet brana pod uwagę możliwość zatrudnienia Nagelsmanna z Xabim Alonso jako jego asystentem – po pierwsze przez wiedzę i klasę, ale też znajomość niemieckich realiów z Bayernu Monachium.

4
Fabio Cannavaro

Zdobywca Złotej Piłki z 2006 roku został wciągnięty w chiński narodowy projekt mający doprowadzić krajową piłkę do potęgi. Na ten moment pracuje jako szkoleniowiec Guangzhou Evergrande, mając w składzie Paulinho czy Taliskę. Akurat Chińczycy mocno pracują nad naturalizowaniem Brazylijczyków, co już udało się z Elkesonem oraz Alanem z jego zespołu. Włoch prowadzi tę drużynę od listopada 2017 roku, natomiast wcześniej zarządzał Tianjin Tianhai czy saudyjskim Al-Nasr Riad. Cannavaro osiadł na stałe na Wschodzie – zaczynał od wizerunkowych i strategicznych biznesów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, później przeniósł się do Arabii Saudyjskiej, a teraz promuje futbol w Chinach. W poprzednich miesiącach był nawet selekcjonerem reprezentacji Chin, nie wygrał sparingów z Uzbekistanem ani Tajlandią, a później zrezygnował z posady, aby nie łączyć dwóch funkcji jednocześnie. Tłumaczył to zaniedbaniem spraw rodzinnych. Przyjdzie taki czas, że neapolitańczyk wróci do kraju, bo przestanie go interesować walka o mistrzostwo Chin. Na razie ma tam dobre układy biznesowe i finansowe, więc spokojnie uczy się nowej roli w komfortowych warunkach. „Mam jeszcze ważny kontrakt, ale jestem gotowy do pracy w Europie. Kto wie, czy w Italii, może gdzieś zagranicą. Chcę zobaczyć, czy mój system i spojrzenie na piłkę mogą zadziałać również na Starym Kontynencie” – komentuje Cannavaro. To pewnie kwestia najbliższych sezonów, kiedy mistrz świata wróci w rodzinne strony i podejmie pracę w jakimś większym klubie.

5
Xavi Hernández

Nie istnieje pytanie, czy Xavi poprowadzi kiedyś Barcelonę, tylko „kiedy ją poprowadzi”. To już zostało zapisane, tak jak Gerard Pique w roli prezydenta klubu czy Leo Messi dyrektora sportowego. Od lat to najgłośniejsza i najpoważniejsa kandydatura na każdy kryzys katalońskiej drużyny. Kiedy grunt sypie się pod trenerem Blaugrany, od razu pada hasło: niech Xavi to uratuje. Nawet bez większej wiedzy o jego warsztacie czy doświadczeniach, kibice zaufają mu w ciemno. W rzeczywistości od półtora roku 41-latek uczy się fachu w katarskim Al-Sadd. Zdobył już Puchar Kataru i zdążył przełożyć swoją filozofię na grę drużyny, która rozgrywa piłkę od tyłu, dominuje, gra kombinacyjnie i żyje z utrzymywania się przy futbolówce. Xavi dostał wszystkie możliwe warunki, aby w Doha pracować po swojemu. W zasadzie to sam wybierze moment, kiedy będzie gotowy, aby objąć Barcelonę. Najpewniej nastąpi to po mistrzostwach świata w 2022 roku, bo chociaż wszyscy kandydaci na prezydenta Blaugrany zabijają się o jego aprobatę, to Katalończyk zgodził się na rolę ambasadora nadchodzącego mundialu na Półwyspie Arabskim. Do przyszłego roku legenda klubu z Camp Nou ma swoje zobowiązania, ale kolejnym krokiem będzie powrót do ukochanego miasta.

6
Raúl González

Być może następca Zinedine'a Zidane'a, skoro coraz częściej podnoszony jest wątek nieumiejętnego przeprowadzenia wymiany pokoleniowej przez Francuza. Raúl ma już na koncie młodzieżową Ligę Mistrzów, a aktualnie pracuje w trzecioligowej Castilli. W trenerskich strukturach Królewskich funkcjonuje prawie od trzech lat. Sam był przedstawicielem „Galacticos”, więc ma duży autorytet w środowisku madridismo, do tego zyskuje coraz więcej na współpracy z młodzieżą. To z nim Real Madryt pierwszy raz w historii sięgnął po UEFA Youth League, kiedy przejął awaryjnie drużynę po odejściu Daniego Poyato do Panathinaikosu (jego przygoda w Grecji trwała trzy mecze). Zaczął od 1/8 finału, ale po drodze ograł Juventus, Inter, Salzburg oraz Benfikę. To spory wyczyn, biorąc pod uwagę, że szkolenie madrytczyków nigdy nie miało tak dobrej renomy jak chociażby La Masia, która dwukrotnie sięgnęła po młodzieżową Champions League. Era Zizou zapewne potrwa jeszcze sporo, ale kiedy pewnego dnia dojdzie do zakończenia tego rozdziału, obok największych trenerskich nazwisk i kandydatów pokroju Juliana Nagelsmanna na pewno będzie wymieniana opcja swojego człowieka Raúla. Symbol Santiago Bernabéu, cudowny napastnik stolicy, jest przygotowywany, by powtórzyć scenariusz z Zizou, więc prędzej czy później przyjdzie mu dopisać nową kartę historii jako szkoleniowiec Realu Madryt.

7
Enzo Maresca

Włoch prowadzący rezerwy Manchesteru City ma już niezły bagaż doświadczeń. Kiedy skończył karierę w Weronie, dość szybko zaczął funkcjonować jako asystent Fulvio Fiorina w Ascoli. Po kilku miesiącach sięgnęła po niego Sevilla, gdy zaczęła się roznosić wieść o jego pasji i pozytywnych efektach pracy. W stolicy Andaluzji działał w sztabie Vincenzo Montelli, pomagał też Joaquínowi Caparrósowi, aż do swojego teamu zabrał go doświadczony Manuel Pellegrini. Kolejni fachowcy doceniali jego świeże spojrzenie. To właśnie w West Hamie 40-latek popracował najdłużej i został na Wyspach Brytyjskich. Zatrudnił go Manchester City po bardzo konkretnej rekomendacji od Pepa Guardioli i to od razu w roli menedżera drugiej drużyny. Teraz to Maresca zarządza zawodnikami w Premier League 2. Dość blisko współpracuje z Pepem, zajmując się zawodnikami, którzy jeszcze nie dojeżdżają do futbolu z najwyższej półki. Spotyka się mnóstwo opinii, że przypomina Katalończyka nie tylko pod względem charakterystycznej fryzury, ale też stylu pracy.

8
Martin Demichelis

Urodzony typ przywódcy. Uwielbia, kiedy ostatnie zdanie należy do niego, więc aktualnie może z tego korzystać w młodzieżowej drużynie Bayernu Monachium do lat 19. Jeszcze dwa lata temu znajdował się w sztabie szkoleniowym kolejno Michela i José Gonzáleza w Maladze, później w ramach polityki zatrudniania byłych zawodników zgłosił się do niego mistrz Niemiec. Bawarczycy dostrzegają w nim materiał na specjalistę dużej klasy. „Dziś młodzi zawodnicy są bardzo niecierpliwi, na co wpływ mają rodzice, sponsorzy, agenci. Musimy dostosować się do tej zmiany pokoleniowej. Prowadzę chłopców, którzy urodzili się ze smartfonem i Instagramem. Są inni, ale trzeba potrafić do nich dotrzeć. Dla mnie bardzo ważny jest ten feedback. Fascynuje mnie ich podejście czy mowa ciała. Możemy z nich wycisnąć ogromne możliwości, bo mają niesamowity potencjał. W piłce najlepsza taktyka może przegrać z najgorszą, dlatego lubię zagłębiać się w człowieka. Bo to on tworzy różnicę. Dlatego w mojej pracy tak bardzo cenię kontakt z grupą” – opowiadał Demichelis. Zapytany czego Argentyńczyk może nauczyć Niemca, odpowiada: „Empatii, bliskości i uczucia. Niemcy są bardzo krytyczni w tym sensie, że szukają doskonałości. Mnie czasem łatwiej złamać pewne bariery, dotrzeć do kogoś, bo jednak za każdym graczem stoi człowiek. Piłka jest odzwierciedleniem codziennego życia. Jednak coś w tym jest, że oni ogrywają nas w finale mundialu, ale doceniają moje spojrzenie”. 40-latek też zapewne będzie się wspinał w kolejnych latach w strukturach Bayernu Monachium.

9
Pablo Aimar

Wielka nadzieja argentyńskiego świata trenerów. W 2019 roku wygrał mistrzostwa Ameryki Południowej do lat 17 z młodzieżową kadrą Argentyny, mimo że jego drużyna była już o krok od odpadnięcia. Aktualnie jest asystentem w dorosłej reprezentacji w sztabie Lionela Scaloniego, a w przyszłości zapewne kandydatem na samodzielnego selekcjonera. Aimar zaczął pracę w strukturach federacji, gdzie mocno doceniają jego kontakt z młodzieżą oraz czucie szatni. Wielką pracę wykonuje właśnie na polu mentalnym, jeśli chodzi o rozwój zawodników. 41-latek jest niezwykle ceniony za swoje wypowiedzi i osądy, bardzo troszczy się o życie i warunki w kraju, wpaja zawodnikom pokorę oraz właściwe podejście do zawodu, bo właśnie na poziomie psychologicznym widzi przestrzeń, aby osiągnąć sukces. W argentyńskiej szkole trenerów zdecydowanie widzą w nim kandydata, aby kiedyś przez lata prowadzić drużynę narodową Albicelestes. Najpierw edukacja, potem rezultaty – to jego motto, które sam stosuje w swoim rozwoju szkoleniowym.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.